Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dodam jeszcze coś, że strasznie mnie to męczy. Każdy dźwięk dla mnie jest wyraźny, wtedy się denerwuje, że jakieś halluny mam. Odziwo wieczorem zawsze(przed pójściem spać), w dzień nigdy. Teraz doszły jakieś omamy wzrokowe, np. widzę jakieś błyski, zielone linie., wydaje mi się, że ręka na zdjęciu się poruszyła, albo przez chwile coś zauważe dziwnego...i to mnie zaczyna niepokoić.

 

TO takie (sorka)gówno, że ciężko przed tym uciec. A gdy coraz bardziej staram sie ignorować to wtedy jest gorzej. Po za tym czyje się zmęczony, głowa mnie boli i jest głupio :( ale trzeba się cieszyć z tego co jest, aby nie było gorzej......:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc.

Na poczatku jakieś półtora roku temu miałam podobne objawy. Moim zdaniem powinieneś zapisać się w kolejkę do psychiatry. Ja chodzę juz rok na terapie i nie wyobrazam sobie jaki to byłby koszt jakbym chodziła prywatnie. Jak bardzo zle sie czujesz to kup sobie na ten czas w aptece ziołowe specyfiki lub niech lekarz rodzinny coś ci pzrepisze.

 

MOj psychiatra co prawda nie kazał mi brać zadnych leków, twierdzi ze musze uporac sie z tym sama, jak boli- mówi - to tzreba pzreczekać , uspokoic się. :P powodzenia

pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowilam w koncu ze tutaj napisze. Moj problem zaczal sie we wrzesniu, rowno z rozpoczeciem sie szkoly. Na poczatku miewalam raz w miesiacu kilka dni w ciagu, ktorych czulam sie fatalnie.. bolal mnie brzuch (sciskanie w zoladku), robilo mi sie slabo i niedobrze.. Poszlam do lekarza, dostalam tydzien zwolnienia i przeszlo. Pozniej zaczelo sie to coraz czesciej powtarzac, znow wrocilam do lekarza, wykonalam komplet badan i nic.. okaz zdrowia. Niedawno pani doktor skomentowala ze oczywiscie moze mi zrobic rezonans i takie rzeczy ale chyba nie ma co szukac dziury w calym, przepisala Homeogene 46 i na tym sie skonczylo. Ja dalej czuje sie fatalnie z ta tylko roznica ze tak jest dzien w dzien. Najgorsze jest wyjscie do kosciola i oczywiscie do szkoly.

Zawsze bylam osoba bardzo spokojna, jestem raczej niesmiala w kontaktach z ludzmi i pewnie dlatego nie umiem blagac innych o pomoc. Pewnie dalabym sobie z tym rade ale to sie rozwija.. nauka, dobre oceny ktore zawsze przychodzily mi prawie za darmo, teraz moge sie uczyc i uczyc a i tak ten lek, bol sprawia ze mysle o nim i nie moge sie skupic.

 

Moim najwiekszym utrapieniem jest to ze kiedys zostalam poproszona na lekcji o przeczytanie artykulu, wyszlam na srodek i zaczelam czytac. Nagle zaczelo mi bic serce tak jakby mialo zaraz wyskoczyc, zaczelam sie jakac, plataly mi sie slowa, zaczelam mowic tak jakbym sie miala zaraz rozplakac. Na szczescie w klasie byl szum, nauczycielka stweirdzila ze nie umiem czytac i koniec. Pozniej powtorzylo sie to na innych lekcjach, choc jest i tak ze na jednych czytam duzo bez problemu a na innych po jednym zdaniu zaczynam sie platac.. Co z tym robic? niedlugo mam do wygloszenia dlugi referat.. Jak mam go przeczytac skoro tak sie zachowuje po kilku zdaniach? Dodam ze ogolnie zawsze sie balam sceny, gry aktorskiej ale z czytaniem referatow nigdy! przenigdy nie mialam problemow..

 

Prosze pomozcie mi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam dobrze Twój ból. Ja kiedyś śpiewałam psalmy w kościele, czytałam na apelach dla całej szkoły, brałam udział w konkursach, gdzie trzeba było wygłaszać referaty, a później coś we mnie pękło i każde wystąpienie publiczne przyprawiało mnie o zawrót głowy, bóle brzucha i mroczki przed oczami, przez które naprawdę nie mogłam czytać. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie umiem (chociaż to totalna bzdura) i to wmawiałam wszystkim żeby tylko dali mi spokój(wolałam zrobić z siebie kretynkę- bo byłam w jednej z najlepszych szkół w mieście- niż narażać się na ten stres). Z czasem wykryto u mnie nerwice lękową, a ten cały stres, który przeżyłam przez nią (bo chodziłam do szkoły nie wiedząc, że ją mam) przyczynił się do fobii szkolnej, bo teraz panicznie boję się iść na studia i znów tłumaczyć się, że nie umiem czytać czy coś podobnego (za bardzo mnie to kosztuje nerwów)

 

Myślę, że powinnaś porozmawiać z pedagogiem szkolnym mi bardzo to pomogło, poszli mi na rękę i byłam lżej traktowana z uwagi na chorobę. Nauczyciele nie są jasnowidzami dopiero jak się im powie o problemie to oni naprawdę okazują się ludźmi i pomagają(dzięki temu udało mi się skończyć szkołę i zdać maturę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim najwiekszym utrapieniem jest to ze kiedys zostalam poproszona na lekcji o przeczytanie artykulu, wyszlam na srodek i zaczelam czytac. Nagle zaczelo mi bic serce tak jakby mialo zaraz wyskoczyc, zaczelam sie jakac, plataly mi sie slowa, zaczelam mowic tak jakbym sie miala zaraz rozplakac. Na szczescie w klasie byl szum, nauczycielka stweirdzila ze nie umiem czytac i koniec. Pozniej powtorzylo sie to na innych lekcjach, choc jest i tak ze na jednych czytam duzo bez problemu a na innych po jednym zdaniu zaczynam sie platac.. Co z tym robic? niedlugo mam do wygloszenia dlugi referat.. Jak mam go przeczytac skoro tak sie zachowuje po kilku zdaniach? Dodam ze ogolnie zawsze sie balam sceny, gry aktorskiej ale z czytaniem referatow nigdy! przenigdy nie mialam problemow..

 

Witaj! Mialem bardzo podobne objawy na początku mojej choroby. Działo się tak w szkole. Wtedy nie miałem pojęcia co mi jest. Gdybym mógł wrócic z taką wiedzą jaką mam dziś do tamtych lat. Pewnie chodziłbym na terapię, nawet kosztem nauki (ta ostatnia nigdy nie ucieknie, a życia szkoda).

Tobie radze udać się do psychologa, ale pod żadnym pozorem nie bierz leków psychotropowych. Najpierw jednak możesz zrobić sobie inne badanie ogólne, żeby wykluczyć choroby somatyczne.

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Trochę źle nazwałam temat. Pokręciłam go w "nienajlogiczniejszy" sposób. :mrgreen: ]

 

No właśnie.. Co będzie dalej? Panicznie boję się przyszłości. Codziennie rozmyślam, czy coś się w końcu naprawi. Czy będzie inaczej, lepiej.

Wątpię w to, bo np. za rok będę już w 3 gimnazjum. Zawsze byłam ze swoją przyjaciółką w klasie ( Ona jest naprawdę dla mnie największa ostoją.. ) i aż słabo mi się robi, że mogłoby być inaczej. Boję sie, że nie przeżyję bez Niej.. pfff.. idiotyczne, wiem... Ale ja sobie bez niej nie poradzę! Mam cały rok na ewentualne "porządki" w swojej duszy, ale gdybym ją straciła, nie miałabym NIC!

 

 

żałosne. . .?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do chory 4 ja wiem co to znaczy mam to nie moge czasem spokojnie przelknac ale chodzi o jedzenie rzadziej o picie czasem czuje e nie oddycham i wtedy juz jest kontrola nad oddechem i caly czas ziewam bo tylko wtedy moge wziasc normlny oddech ale i yo czasem zawodzi i wtedy zawroty glowy ale ja sie nie lecze nawet nie bylam jeszcze u lekrza wiesz co jest jeszcze dla mnie najgorsze ze mam brak sliny w ustach i czuje ze zarazsie udusze bo nie mam co przelknac.Ponadto kolatania i nie ukrywam ze to jedzenie jest taka dominujaca dolegliwoscia kontroluje polykanie to jest chore swoj oddech tez pozdrawiam i mysle ze damy rade jakos przeciez musi sie to skonczyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maju, nie zamartwiaj się tak przyszłością. Liceum to nie koniec kontaktu ze starymi znajomymi i przyjaciółmi. Prawdę mówiąc - po pierwsze masz przed sobą jeszcze rok, a zmiana z gim na LO nie jest taka straszna, bo to tylko częściowa zmiana otoczenia. Ja jestem w III LO i nadal mam kontakt ze znajomymi z gim - nawet z tymi, którzy teraz chodzą do innej szkoły niż ja. Często to GG, czasem normalne spotkania. Nie martw się, bo jestem na 99% pewny, że następne 4 lata (3 gim i LO) jeszcze przed wami. I myślę, że w LO nawiążesz nowe znajomości. Czasem z którejś z tych znajomości może narodzić się przyjaźń. Tak naprawdę ludzie boją się przyszłości, przełomów, ale będąc "na styku" z jakimś przełomem w życiu świetnie dają sobie radę. Żyj chwilą, carpe diem, przyszłość to plany, marzenia, ale nie lęk i strach! Pozdrawiam serdecznie! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! witam wszystkich. od kiedy pamietam mialem tendencje do zadreczania sie.rozdmuchywalem drobiazgi do monstrualnych wrecz rozmiarow, rozmyslalem, zylem w napieciu i niepokoju.nie dzialo sie to caly czas.co pewien czas nagle wyskakiwal mi w glowie jakis problem z ktorego robilem wrecz katastrofe.rozmyslalem, stresowalem sie do poki sie sam nie rozwiazal.od ponad miesiaca ubzduralem sobie ze w autobusie miejskim zostalem nakluty igla zakazona hiv.jechalem rano do pracy, byl tlok a za mna stal podejrzany wygladajacy na narkomana osobnik.nie czulem ani uklucia ani nie bylo zadnych sladow krwi.wiem ze jest to niedorzeczne ale przesladuje mnie to przekonanie prawie caly czas.wczesniej mialem podobne jazdy z hiv ale byly uzasadnione ryzykownymi kontakyami i robilem testy(negatywny wynik).teraz to urojenie momentami wylacza mnie z zycia.nie wiem czy to hipochondria, nerwica czy cokolwiek innego.musze dodac ze jestem dosc nerwowy i bywam zastresowany jakimis glupotami.napiszcie prosze co to? czy to nerwica lekowa, urojenia, poczatki jakiej schiozfrenii? pozdrawiam i licze na odpowiedzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiem co sie zemna dzieje,od ponad 2 tygodni biore leki,seroxat i trzy razy dziennie elenium..i dzis od rana caly dzien placze,niewiem co sie zemna dzieje,mam ochote poprostu sie zabic,jestem roztrzesiona,nie zwracam uwagi na nic co dzieje sie wokolo mnie..nie moge sie uspokoic,nigdy wczesniej nie mialam takich napadow,boje sie,ze cos sobie zrobie..nie moge nad tym zapanowac..wzielam juz elenium i nic mi nie pomogl,boje sie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wygląda na nerwicę. U Ciebie objawia się to akurat myślami hipochondrycznym-patrz hiv.

Niestety my nericowcy tak mamy, że coś nas gryzie od środka i z reguły nie wiemy co to jest (albo nie chcemy wiedzieć). Wtedy nasz organizm próbuje w jakiś sposób nam o tym powiedzieć. Niektórzy mają fobie, inni lęki i rózne podobne badziewia. To takie pudełko z podwójnym dnem. Pod lękami kryją się niezałatwione sprawy, stłumione emocje. Jak się do nich dotrze (marsz do psychologa), to samopoczucie się poprawia. Cholerstwo nie puszcza z dnia na dzień, ale łatwiej jest żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki dziewczyny! wybieram sie do lekarza ale nie wiem czy do psychologa czy do psychiatry czy lepiej prywatnie czy jak? nigdy nie chodzilem do takowych instytucji wiec mam zamet w glowie. a jesli diagnoza zostanie potwierdzona przez lekarza jak wyglada proces leczenia (tak w zarysie)? od razu psychotropy? czy jak? pozdrawiam wszystkich bardzo cieplo i dziekuje za szybkie odpowiedzi na forum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! takie problemy, jakie opisujesz, są dość częste u ludzi. Myślę, że to wewnętrzny niepokój i niepewność sprawia, że jesteś przewrażliwiony na punkcie pewnych rzeczy, przez to zadręczasz się niepotrzebnie. Nie martw się, to mi nie wygląda na schizofrenie czy nerwice. Może bardziej na chorą wyobraźnie, bo rzeczywiście pewne rzeczy sobie urajasz. Wiem co to znaczy, bo sama mam dziwną wyobraźnię i koloryzuje. To nie jest fajne, ale to nie jest powód do zamartwiania się. Odnośnie hiv- nie martw się, możesz być calkiem spokojny. Wiesz przecież, że nikt Cię nie zarazil w autobusie hiv. Sam powiedzialeś, że nie bylo żadnego uklucia, śladu i nikt nie zareagowal. Myślę, że to strach przed poprzednimi zarażeniami zostal i nagle Cie zaatakowal. Więc już przestań się tym zadręczać. Na pewno nic w autobusie nie mialo miejsca. Problemy z takimi sprawami dotykają wielu ludzi, wiem z wlasnego dośwaidczenia, że mogą zniszczyć życie jeśli nie zareagujemy. Powinieneś pójść do psychologa, bo on pozwoli Ci znaleźć przyczyny Twoich niepokoi i lęków. Sam nie wiesz jakie one są, nie znasz ich. Ja sama dopiero niedawno odkrylam skąd bylo we mnie tyle strachu. Jeśli szczerze porozmawiasz z psychologiem to będzie pierwszy krok naprzód. Co Ty na to?

Będzie dobrze, tylko już teraz postanów sobie, że sobie z tym poradzisz. Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley dziekuje bardzo za bardzo pozytywnego posta w ta ponura deszczowa sobote.podnioslas mnie naprawde na duchu! dzieki!!!!sam wiem ze tkwi we mnie duzo spraw i problemow jeszcze z dziecinstwa i nie tylko a wszystko sie kumuluje szczegolnie ze jestem chyba dosc wrazliwym kolesiem:) pozdrawiam cieplo wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem dość wrażliwą dziewczyną :) To sie ciesze, że Ci poprawilam nastrój, rozumiem doskonale tego typu problemy. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze, musisz tylko wierzyć i być wytrwaly. I nie kierować żadnych negatywnych emocji przeciwko sobie, pamiętaj jesteś swoim przyjacielem i musisz trzymać ze sobą sztamę. To jest bardzo ważne, papa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×