Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Iz0lda, możesz tu pisać, ale możesz też założyć własny wątek. Decyzja należy wyłącznie do Ciebie.

 

Utknęłam we własnym pokoju. Współlokator i jego goście cały czas okupują kuchnię, a co za tym idzie - przedpokój. Nie mogę wyjść. Jestem głodna. Czuję się uwięziona.

 

a tam glodna....gorzej ztym czuciem.... brrr

co to za wspóllokator?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mirabeleee, znam to, moja droga, dobrze to znam. Brakuje mi tego. Wiem, że to dziwne. Ale to był ten inny, dobry rodzaj depresji. Kiedy czujesz wszystko jeszcze mocniej. Ten artystyczny rodzaj depresji... Kiedy muzyka dociera do głębi. Kiedy wyrażasz swój ból w twórczości. Mam dość apatii, dość nieczucia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, samobójstwo to tylko jedyna droga dla mnie. Dosyć poniżania, dosyć bólu. Dosyć. Dłużej już nie wytrzymam, chcę to zrobić, wreszcie, szybko, bezboleśnie - chcę umrzeć! Gdyby tylko umarł skurwysyn jeden, gdyby wreszcie poszedł do piachu, wszystko by się odwróciło, ale póki żyje ja nie mogę żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety tak. Komputer stracę w przeciągu tygodnia, co oznacza, że wszelkie szanse na prace idą się *****, nie chcę już, po prostu nie chcę żyć, nie ma tu żadnej filozofii, można walczyć xx lat, ale w końcu człowiek nie wytrzymuje. Godnie żyć nie mogłem, godnie chcę chociaż umrzeć - albo niech on pójdzie do piachu. Każdy dzień dla mnie, to zwykła wegetacja w oczekiwaniu na godną śmierć o której marzę. Nie ma tu nawet depresji, nerwicy, zwykła prosta kalkulacja: Tyran żyje, ja nie mogę. Pod pociąg się nie rzucę, powiesić też nie zamierzam, najeść tabletek również - to nie jest godne człowieka, gdyby nie to, już pół roku nie byłoby mnie na świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo doprowadził ( i ciągle to robi) do stanu, w którym po prostu... nie mogę.

Nie mam grosza, jestem w ciągłym stresie i nerwach, pracy nie ma by nawet dorobić na ucieczkę, a moja psychika jest nastawiona na obrone, bo nie jestem w stanie uciec - a za tym jeszcze bardziej się wyniszczam z dnia na dzień. Rozumiesz, w tym jest cała filozofia, doprowadzić mnie do stanu, w którym będę zmuszony popełnić przestępstwo (czy to ze względu na dalsze życie, czy ze względów obronnych), bo wtedy wreszcie tyran spełni swoje odwieczne marzenie posadzenia mnie w więzieniu, co zresztą jest jednoznaczne z moim samobójstwem, bo życie bez wolności jest gorsze niż jego brak.

 

Co innego kwestia w ciężkiej depresji, a co innego chłodna kalkulacja. Jeżeli stoisz "na zerze" możesz zawsze iść do przodu, jeżeli ciągnie Cię silnie na dno nie jest to takie łatwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L:), więc przestań chłodno kalkulować i po prostu... ucieknij. Życie ma to do siebie, że często rozwiązania same się znajdują. Jeżeli nie masz pieniędzy na znalezienie jakiegoś lokum, przejrzyj dokładnie ogłoszenia - często ludzie oferują nocleg i wyżywienie w zamian za opiekę nad dzieckiem/osobą starszą. A może masz w życiu kogoś, kto mógłby Ci pomóc, choć nawet się tego po nim nie spodziewasz (zauważ, że to nie jest pytanie, tylko stwierdzenie). Jeżeli i tak masz postawić wszystko na jedna kartę (śmierć), to dlaczego nie spróbować najpierw innych metod? I tak umrzesz, i tak. Nic nie tracisz. I zobacz, to też jest chłodna kalkulacja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, bo po prostu nie chcę. To zabiło mnie już dawno od wewnątrz. Tu nie ma żadnego doła itp, nawet jeżeli uciekne to nic to nie da ( a wiem, bo już próbowałem, w czym mi skutecznie przeszkodzili... ), nie pomogą tu żadne o zgrozo leki, terapie (których swoją drogą nie uznaję), nawet teoretycznie posiadanie pieniędzy nic nie da, bo i tak nie widzę istoty życia. Może to wyglądać jak paradoks - jasne, uważam że warto żyć choćby dla pasji, co otwarcie nie raz mówiłem, ale jeżeli ponad 20 lat męczysz się i walczysz o przetrwanie, poczynając od malucha, to nawet pasje czy tym bardziej inni ludzie nie pomogą, może tylko chwilowo odciągną od problemu. Oczywiście spodziewasz się, że nie pójdę się zabić od tak teraz, bo to co napisałem wyżej to przenośnia do tego (choć nie ukrywam - chętnie bym to zrobił). Czy to z godnością, wolnością, czy możliwością bytowania nic nie zmieni faktu tego, co jest wewnątrz - to już dawno umarło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×