Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nocne Darki - czynne 23:00 - 6:00


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Kiya, no mi też psycholog już 4 lata temu powiedział, że to, że jest matką to wcale jej nie usprawiedliwia, i że właśnie powinnam pierdolnąć tym wszystkim i się odciąć. Ale to nie jest takie łatwe. Przyjezdzam na chwile - zle, na dluzej - jeszcze gorzej, nie ma mnie - to już ogóle tragedia. Zawsze jest źle. Nie ma czasu idealnego, który można tu spędzić. Czasem to jest złe wejście, złe powieszenie płaszcza i deserek mogę zbierać z podłogi. Czasem złe wyjście jest powodem, żeby przez kolejny tydzień słuchać przez telefon co o mnie myśli. Dzisiaj mi opowiedziała ze szczegółami swój sen jak to mnie pobiła, /cenzura/ mnie to obchodzi!

Twoja mama sama sie kwalifikuje na leczenie psychitryczne i psychologiczne, probowałas z nią kiedys porozmawiac na ten temat bo z tego co piszesz to to nie jest normalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, tak... i ja i ojciec mówiliśmy jej o tym, ale wtedy też zaczynała się akcja i nic z tego nie wynikało. Każda moja próba powiedzenia jej czegoś na ten temat kończyła się wyrzutami - jak ja mogę jej na cokolwiek zwracać uwagę. Często prowokuje większość akcji, a potem robi z siebie ofiarę, tak się poświęcała i co ona teraz ma? Przejawia bardzo typowe i schematyczne zachowania, zresztą nawet na ostatnim zjeździe na treningu samoświadomości to omawialiśmy więc miałam idealny obraz w głowie. Ale jak to mówią najtrudniej być prorokiem we własnym kraju...

 

Uff ale się uspokoiłam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wenedonga, wiem, że darzysz ją uczuciem. Tylko relacje nie są zdrowe, uczucia, reakcje nie są zdrowe. Nie można się pławić w nadziei na miłość. To jak żona pijaka albo takiego co ją bije. Kocha go więc go nie zostawi. A z boku wygląda to.. no wiadomo. I potem cięzko jest stworzyć rodzine, taką prawdziwą, która stara się dać dobro sobie nawzajem. I nie chodzi tu o konkrentne efekty, czy próba stworzenia związku/rodziny idealnej a same chęci. To że zależy daje dużo, tylko musi to wychodzić od każdego.

Starych ludzi ciężko naprawic ale można spróbowac, zawlec ją do psychiatry, czy coś..

 

-- 03 gru 2011, 23:54 --

 

Kiya, każdy ma swe upodobania.. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mirabeleee, właśnie moje uczucia do niej są bardzo negatywne, nawet będąc we względnym stanie spokoju a nie pod wpływem szalejących emocji stwierdzam, że jej nie kocham. Ja jej nawet nie lubię, nie mogłaby być moją koleżanką z pracy nawet. A dlaczego tu jestem? Przyjeżdżałam i będę to robiła dalej? Bo chciałabym kiedyś poczuć się kochana przez nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wenedonga, no właśnie, wspominałam i tej nadziei. Tylko.. ona miała tyle czasu, tyle lat, tyle okazji. Uważasz, że jej nienawidzisz. Ale masz nadzieje, że poczujesz się przez nią kochana. Byłabyś jej w stanie wtedy wszystko wybaczyć skoro tak tego pragniesz. Czyli kochasz ją na jakiś dziwny sposób, lub tylko Twoja podświadomość... Nie wiem, tak to widzę..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mirabeleee, chęć poczucia matczynej miłości jako dorosła osoba, jej akceptacji, to wydaje się być naturalna. I to niekoniecznie odnoszę do tej konkretnej osoby. Gdybym mogła mieć jakąś drugą matkę, która mogłaby mi to dać, to bym na to poszła, nie chodzi o więzy krwi i wspólne jakieś częsci z DNA;) Tak czy inaczej - nie bronię swojej pozycji, staram się też nie usprawiedliwiać matki ale jak widać - nie wychodzi mi to. Chore to wszystko, daje sobie jeszcze kilka miesięcy na rozwiązanie tej toksycznej sytuacji.

 

 

Tymczasem - dziękuję Wam, że znalazło się trochę miejsca na uwagę dla mnie, strasznie tego potrzebowałam i już czuję się dużo lepiej, dlatego wykorzystam ten moment i położę się już do łóżka.

No i mam nadzieję, że apetyt na frytki macie dalej, ja jutro jak wrócę do Krakowa to idę na siłownię więc szybko bym je spaliła gdybym miała okazję teraz się poczęstować:D

 

Dobranoc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, masz racje, prawdziwa przyjaźń nie istnieje. Ale przyjaciółka, która stara się być dobra jest odpowiednikiem prawdziwej PRZYJACIÓŁKI nie PRZYJAŹNI. Jak pojęcie prawdziwej matki, same starania czynią ją prawdziwą. Idealność osiągnięta poprzez postrzeganie dziecka. Ojciec bohater dla dziecka syna czy mama modelka dla córki. Nic nie jest idealne, nie ma prawdziwej miłości, przyjaźni, niemożliwa dla ludzi jest doskonałość. Ale możemy robić wszystko by do tej doskonałości dążyć i to nas czyni wartościowym.

 

-- 04 gru 2011, 00:30 --

 

Ja marzę, że się w kimś zakocham a on to odwzajemni. Jak to powiedziała pani psycholog, mój pierwszy raz okazał się porażką, sparzyłam się a teraz konsekwencje zostały. Została agresja, strach, żal. Szuka ujścia, wszędzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mirabeleee, z przyjaźnią jest jeszcze ten problem, że nie wystarczy chcieć... Dla mnie przyjaźń niewiele różni się od miłości - bo żeby to było prawdziwe, musi Ci na tej osobie bardzo, bardzo zależeć...

 

Jak wyglądał Twój pierwszy związek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, no właśnie nie wyglądał... W tym sęk, że oparł się na przyjaźni, przetrwał rok i się rozpadło. Nigdy nie było nas. Choć - "ludzie gadali". Śmialiśmy się z tego ale w środku miałam kupe żalu i emocji. Bo ja go kochałam a on nie. I tak trwaliśmy, aż zerwał kontakt. Naprawiliśmy to na tyle, że jest pokój. Jakby się coś działo mogę przyjść, nie odrzuci mnie. Ale przyjaźn się skończyła.

 

A co do przyjaźni.. Wiem, że nie wystarczy chcieć. Ale chęci dużo dają. Mogę być substytutem jeśli chcesz. Gadulcowym substytutem przyjaźni. :)

 

Idę się kąpnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, już się kąpłam.

To nie był związek, ani trochę. To była przyjaźn. O związku mogłam śnić i śniłam.

O to było najgorsze. Ograniczenie. I chociaż pewnie mogłam się na niego rzucic i przytulić to mnie coś blokowało.

 

Pewnie gdybym teraz napisała sms "potrzebuje Cię" to jutro bym go miała..

 

Mam herbatkę, jabłko i 3 mandarynki. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyż się fermentują..?

 

Może za dużo powiedziane. Spotkałby się ze mną, pomógł. Nie mamy kontaktu, tyle że naprawiliśmy nasze stosunki do pokoju. Nie rzucamy się na siebie z siekierami ale też nie rozmawiamy. Tyle co jesteśmy. Jeśli byłoby źle pewnie byśmy sobie pomagali. Chociaż teraz MI napewno się nie poskarży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, użyłam słowa jutro. czyli tylko jutro bym go miała, miałabym jego obecność. Ale wierz mi, gdyby dowiedział ci się dzieje, nie zostawiłby mnie. Myśli, że sobie radzę, że oceny są teraz dla mnie ważne. Że mam swoje dwie przyjaciółki i pławię się w szczęściu.

Po tym jak zerwał kontakt widzieliśmy się raz. Wtedy sama nie wiedziałam, że mogę miec nerwice. Powiedziałam mu tylko o problemach z pamięcią i bólami głowy. Rozmawialiśmy przez godzine. I tak nie bardzo udało mi się wydusic czemu mnie zostawił. Śmiałam się wtedy razem z nim i rozmawiałam jak gdyby nigdy nic. Ale mam żal, cholerny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×