Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

agatodemon ja też tak mam, mam lęki o jakich mówisz plus ciągle boję się świata, nie widzę w niczym sensu ale jakoś czas leci z dnia na dzień a ja żyje uwięziona w tym wszystkim, być może jest tak jak mówi mephion i juz nasz organizm nie reaguje na dany specyfik a może z każdym jak ja to mówię nawrotem bo dla mnie są chwile kiedy jest lepiej a potem znowu gorzej to będzie coraz trudniej bo jak z jednym lękiem nauczymy sobie w jakiś sposób radzić to pojawia się następny i następny i troszkę się tego nazbiera z czasem a my patrząc wstecz załamujemy się...

 

mephion masz rację dr house z nami miałby pełne ręce roboty... może byśmy go zawołali chociaż na małe konsultacje :D:) hihi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaka1, drętwiejące ręce i bolący kark to typowe objawy nerwicy, ja też to mam, ale, dzięki odpowiednim ćwiczeniom, już potrafię zlikwidować to napięcie. Trwało to jednak bardzo długo....dzisiaj, pierwszy raz od ponad roku, czułam się dobrze na zakupach i spacerze......: :yeah: Cieszę się każdą, miłą dla mnie chwilą.

Problemy z sercem, kręgosłupem , ciśnieniem, tętnem, itp., są mi bardzo dobrze znane, jak większości, naszych znerwicowanych PRZYJACIÓŁ z forum...

 

witajcie :)

jasaw a jakie masz ciśnienie ? wysokie czy niskie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakubkowa, mam raczej niskie ciśnienie...leczę się na nadciśnienie, przyjmuję regularnie leki 2xdz. Jednak czasem, właśnie na skutek ataków nerwicowych, mam znacznie podwyższone / bywa 160/100, mimo przyjmowanych tabletek/. Szczególnie zaś, mam problemy z tętnem. Miewałam nawet 130 i więcej, ale od kiedy moja p. doktor /lekarz rodzinny/ stwierdziła, że ona nie zmieni mojego charakteru, muszę sama pracować nad opanowaniem stresu, podjęłam próby walki z tym problemem. Nauczyłam się oddychać, uspokajać myśli, a w razie dużych trudności, włączam relaksację - polecam :!: To mi bardzo pomaga, Mąż, który był świadkiem spadku ciśnienia i tętna po relaksacji, naprawdę zdziwił się bardzo...

 

Pozdrawiam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Kochani, jestem tutaj nowa i szukam ludzi takich jak ja. Walcze z nerwica lękową od 5 lat. Zaczęlo sie któregos wieczoru, leżałam juz w łożku, nagle zrobiło mi sie potwornie gorąco, oblal mnie zimny pot, serce kolatało jak szalone, rece i nogi jak z waty, odretwienie totalne i pierwsza mysl-umieram!!! Ale nie umarlam...ataki się nasilały, zaczęły sie leki przed wyjsciem z domu, przed ludźmi, komunikacja miejską, kolejkami itp. Poszłam do psychiatry, dostałam lek na parokstynie i po kilku tygodniach zaczełam żyć:) Rok temu odstawiłam lek ze wzgledu na przebyta operację i mus bycia "czystym". Cieszyłam sie jak dziecko że już chyba jestem zdrowa bo nawrotów choroby nie było. I parę tygodni temu znów mnie dopadł ten lęk....zastanawiam sie czy znów nie wrócić do leków bo inaczej to chyba umre na pewno...najgorsze jest to uczucie scisku w gardle i myśl że zaraz sie uduszę i po mnie....w dodatku jestem teraz sama w domu (mąż w którym mam duże wsparcie musiał wyjechac na 2 dni) i panikuję...i nie mogę spac jak widać...zwariowac idzie... pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja tez jestem tu nowa, sama juz nie wiem czy mam nerwice czy jestem na cos chora, albo czy nie wmawiam sobie ze jestem na cos chora... Moja przygoda z "dziwnymi" objawami zaczela sie okolo 2 lata temu jak stracilam dziecko, urodzilam je w 6 miesiacu ciazy i po 27dniach synek zmarl... wszystko niby przez lekarza ktory badal mnie tydzien przed tym jak urodzilam bo nie dopatrzal sie ze cos sie tam dzialo.... przeplakalam moze z 2 dni ale staralam sie byc silna i nie pokazywalam tego w okol jak jest mi ciezko, mysle ze sam wczesny porod i walka o zycie synka zostawila slad na mojej psychice... najgorsze w tym wszystkim jest to ze do tej pory nie potrafie pogadac na ten temat z nikim tak twarza w twarz, duzo latwiej mi sie o tym pisze tak jak teraz to zupelnie obcych ludzi... w krotce po smierci dziecka nie moglam spac normlanie, bolal mnie podbrzuze, brzuch, bylo mi slabo bylam 3 razy na pogotowiu ale twierdzili ze nic mi nie jest, raz mialam nawet dokladne badania brzucha przeswietlenia, gastroskopie, usg... raz na pogotowiu badal mnie lekarz ginekolog ktory byl wyraznie wkurzony tym ze obudzilam go w srodku nocy i nawet "tam nie zagladajac" tylko ponaciskal tam gdzie sa jajniki i stwierdzil ze mam infekcje i przepisal mi antybiotyk Angumentin po ktorym tak zle sie czulam ze odrazu maz kazal mi odstawic... pozniej byla szkola wiec jakos nie mialam czasu myslec o moich problemach, po skaczeniu szkoly wszystko sie nasililo, przybylo wiecej objawow... 3 miesiace po szkole bralam slub i od tego czasu mialam problemy z wyproznianiem, bylo mi slabo rece drzaly, bolał brzuch.. bylam u lekarza ale wszyscy zgodnie twierdzilil ze to stres przed slubem itp, fakt po slubie ustaly problemy z wyproznianiem, ale pozostal strach nie wiadomo tak na prawde przed czym, przed wyjsciem gdziekolwiek... marketu, kosciola, znajomych, fryzjera - ciagle zyje z mysla ze zemdleje, ze sie zle poczuje.. Teraz mam tyle objawow ze watpie juz czy to na prawde nerwica bo mimo ze czytalam miej wiecej jakie sa objawy tej cholernie glupiej choroby to az nie moge uwierzyc ze prawdopodomnie wieksza ilosc z Was tak sobie z tym radzi i normlanie zyje bo ja juz nie wyrabiam, mam dosyc! Prosze o jakakolwiek rade jak poradzic sobie z tym, wczesniej juz lekarze twierdzili ze mam nerwice ale dostalam tabletki na uspokojenie ktore mialam brac w dzien a okazaly sie tabletkami pomagajacymi w zaśnięciu... Moje objawy są takie: - panika bez powodu, nawet jak siedze przed komputerem czy TV, potliwosc dloni i stop czesto na przemian raz goraco raz zimno, walenie serca tak jakby zaraz mial wyskoczyc, czasami mam uczucie ze jest mi nie dobrze, drzenie rąk, nogi jak z waty, BEZSENNOŚĆ strach jak mam isc spac, straszne zawroty glowy ostatnio nawet uciski zatykanie uszu, czasami brak powietrza dusznosci... przed chwila jak wstawalam do kotka tak mi sie zakrecilo w glowie ze myslalam ze zemdleje.... Prosze o jakieś wsparcie, rady jak mozna z tym walczyc... Pozdrawiam

 

 

doris81 witam, mam podobne objawy tak samo jak Ty boje sie wyjscia w "swiat" do ludzi, nie wyobrazam sobie teraz tego jakbym miala jechac komunikacja miejska... chyba musialabym byc czyms zajeta zeby tylko nie myslec czy nie zemdleje czy nie zlapie mnie jakis atak... Wspolczuje wyjazdu meza, ja jestem bez swojego meza dziennie max do 10 godzin i z nie cierpliwoscia czekam az wroci bo wtedy jakos lepiej sie czuje, bezpieczniej, ale Ty nie lam sie, nie poddawaj szybko zleci wyjazd Twojego meza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja droga my wszyscy tak mamy.. to nie choroba psychiczna tylko nerwica lękowa. Niestety musisz się leczyć żeby nie cierpiec.... Czy pójdziesz do lekarza?

 

-- 03 gru 2011, 10:56 --

 

Dziekuję za odpowiedzi, biorę seroxat od pół roku ..ale wpadłam na to wczoraj w nocy czasem piję alkohol nie dużo ale zawsze może to on powoduje, że leki nie działają jak powinny? :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Gwiazdko!!! Wiem doskonale o czym piszesz i co czujesz. Ja mam też takie ataki, myślę że zaraz umrę, zemdleję, zasłabnę....dlatego ograniczam wyjścia z domu:( Teraz przy nawrocie choroby kiedy wiem już, że to właśnie ta nerwica jest mi trochę lżej w tym sensie, że jak mam atak to mówię sobie, że to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie i po jakimś czasie przechodzi. Wiem, że jestem zdrowa jeśli chodzi o ciało-gorzej z duszą...Gwiazdko-idź koniecznie do lekarza-najlepiej psychiatry-on przepisze Ci leki i zobaczysz życie w innym świetle!!! Ja chodziłam też na terapię psychologiczną ale nic mi nie dało...psycholog czekał az coś powiem i tak mijały godziny na milczeniu...Brałam seroxat przy tym alkohol nie wskazany, a poza tym działanie leków na organizm zaczyna się stopniowo po ok kilku tygodniach i dopiero później zaczyna być OK. Ja brałąm później tańszy odpowiednik seroxatu - xetanor- mam jeszcze opakowanie w szufladzie i mam zamiar znów brać....GWIAZDKO-mój mąż też pracuje całymi dniami, ja też chodzę do pracy-od 7-15 i w pracy jest ok...najgorsze są noce i poranki...koszmar :why: mąż jest lekarzem więc powinnam czuć się bezpiecznie...tylko ten cholerny paraliżujący strach i myśli, że zaraz coś mi się stanie!!!!od kilku dni mam taki ścisk gardła że zaraz się uduszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[gwiazdka0911/b].................

 

"Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś".... własnie tak jest z nami, znerwicowanymi. Wierzymy, rozmyślamy, analizujemy, doszukujemy się chorób, można powiedzieć...wierzymy, że coś nam jest.

Zmieniając myślenie, podejście do różnych niepokojących nas objawów, uleczymy naszą zbolałą duszę. Oczywiście jestem zdania, że trzeba wykonać niektóre badania, by wykluczyć, ewentualne, realne choroby. Kiedy wyniki potwierdzą, że nie ma podstaw do obaw, należy zająć się uporządkowaniem, uspokojeniem

naszych myśli, przekonań, zakodowanych przez nas samych...różne drogi prowadzą do tego. Jedni próbują sami, inni szukają zrozumienia i pomocy u psychiatrów i psychologów. Ja należę do tych pierwszych. Już widzę pierwsze symptomy zmian pozytywnych....jest to praca żmudna i wymagająca odpowiednich warunków, tzn.odpowiedniej atmosferyi w domu, by znaleźć dla siebie codziennie, chociaż godzinkę w miejscu, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał i będzie rozumiał nasze potrzeby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gwiazdka0911 , jasav , doris81 - a byłyście na jakiejś terapii? bo wiecie że samymi lekami nerwicy nie zlikwidujecie??? macie tą świadomość? - leki tylko łagodzą i " usypiają " objawy, tak samo jak relaksacja pomaga a i owszem przy atakach,ale bez zlikwidowania przyczyny, czegoś tam w środku w nas ta " franca " nie zniknie, wiecie o tym ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale na terapii nie byłam- nie wiem za bardzo gdzie uderzyć....mi same leki pomagają, ale wiadomo, nie chciałabym ciągle być na prochach, psychiatra też mi polecał psychoterapię. Chodziłam tylko na sesje do psychologa, trwało to parę tygodni ale nic mi nie pomógł-chciał abym była wylewna a ja do takich nie należę...i milczeliśmy przez całą sesję...masakra jakaś, zrezygnowałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakubkowa, owszem, mam za sobą konsultacje z psychologiem, neurologiem i psychiatrą. Stosowałam różne leki, na które źle reaguję.

 

Chodziłam, choć krótko, na terapię indywidualną, zakończyłam z zaleceniem relaksacji, masaży od czasu do czas /tendencja do napinania mięśni, badania pod kątem tężyczki, nie potwierdziły tej choroby, ustalono, że to właśnie taka reakcja na stres/, gimnastyki - konkretne ćwiczenia, i spokojne,

ustabilizowane życie, na co mogę sobie pozwolić, bo jestem na rencie.

 

Na podstawie kontaktów z różnymi ludźmi, którzy mają za sobą terapię, wiem, że to też nie jest 100% środek na pozbycie się nerwicy...

Każdy powinien szukać tego, co mu najbardziej pomaga, co akceptuje jego psychika.

Dla mnie terapia grupowa byłaby koszmarem. Jestem osobą dość empatyczną.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doris81 - a wogóle nie masz objawów po lekach?

 

jasaw - ja Cię rozumiem, ale te wszystkie twoje metody nie zlikwiduą nerwicy, bo sama mowisz że tylko pomagają przejść przez ataki, nie trzeba chodzić na terapię , trzeba zmienić zlikwidować ten konflikt który uruchomił mechanizmy nerwicy, wiesz o czym mówię :) ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doris81 - a wogóle nie masz objawów po lekach?

Wogóle-nic!!! Żyje na pełnych obrotach i chce mi sie żyć przede wszystkim:) Zadnych napadów leków, strachu, mogę zostawać sama w domu i czerpię z tego przyjemność:) Inna bajka...

 

 

wiem, ja też tak miałam na początku - ale po kilku latach " ona " się odezwie, no chyba że zlikwidowalaś przyczyne i konflikty wewnętrzne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doris81 - a wogóle nie masz objawów po lekach?

Wogóle-nic!!! Żyje na pełnych obrotach i chce mi sie żyć przede wszystkim:) Zadnych napadów leków, strachu, mogę zostawać sama w domu i czerpię z tego przyjemność:) Inna bajka...

 

 

wiem, ja też tak miałam na początku - ale po kilku latach " ona " się odezwie, no chyba że zlikwidowalaś przyczyne i konflikty wewnętrzne.

ja miałam spokój przez 5 lat bo tyle brałam leki-póżniej odstawiłam i przez rok było ok aż do teraz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego nie pojawił się mój ostatni post??? Może źle wysłałam...??

 

[jakubkowa/b], mnie właśnie udało się odnaleźć i dotrzeć do źródła lęku, może trudno w to uwierzyć, ale właśnie podczas relaksacji-medytacji uświadomiłam to sobie, pozbyłam się go, prawie całkowicie, jeszcze trochę pracuję nad tym.....

Mogę też powiedzieć, że jestem bliska wewnętrznej harmonii, czasem jednak pojawia się mały problem, związany z zaburzeniami hormonalnymi, charakterystycznymi dla klimakterium...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak: nie widze siebie na terapii nie naleze do osob ktore sie latwo otwieraja i opowiadaja o sobie.... zle bym sie czula i nie wiedziala o czym mam rozmawiac... co ja mam tam mowic ze jak sobie "wkrece" ze mi sie kreci w glowie to tak jest? bo nie wiem co bym miala tam mowic ja nie czula bym sie najlepiej siedzac i sie patrzac nie wiadomo na co... co do lekow hmm.. po tym jak tyle razy bylam na pogotowiu dostawalam jakies leki, wiekszosc z nich nie wykupywalam bo te wczesniejsze ktore wykupilam zle po nich sie czulam i boje sie tego ze bedzie tak samo po tych lekach uspakajajacych albo ze bede taka przybita albo nie kontaktowala.... ale serio czy Wy tez mialyscie takie same objawy jak ja??? te krecenie sie w glowie uciski, nadpotliwosc bezsennosc.... ???????? z jednej strony podnioslo mnie to na duchu ze nie ja jedyna jestem taka mozna powiedziec ze "dziwna" :(

 

-- 03 gru 2011, 17:32 --

 

doris81 zazdroszcze spokoju moze faktycznie leki by pomogly?? ale nie chcialabym ciagle brac lekow... moze co wieczor pic melise? zeby sie uspakajac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już wolę brać te leki niż mieć te lęki...po pierwszych atakach, 6 lat temu to myślałam tylko o tym, że chyba popełnie samobójstwo...później po lekach nabrałam chęci do życia i nawet samotne wychodzenie z domu sprawiało mi przyjemność...a teraz znów to samo...wracam do xetanoru...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×