Skocz do zawartości
Nerwica.com

Amy Winehouse nie żyje


naturalbeat

Rekomendowane odpowiedzi

Zbierając różne informacje, tłumacząc wypowiedzi członków rodziny Amy, psychoterapeutów, powstał krótki artykuł opisujący jej życie, a przede wszystkim chorobe i walkę z demonami.

 

 

AMY WINEHOUSE - NISZCZYCIEKA

 

23 lipca, godzina 17.00 czasu polskiego, do domu jednej z najlepszych wokalistek dzisiejszych czasów, wezwana zostaje karetka. Kilka minut później na miejscu pojawia się policja oraz brat zmarłej artystki wraz z matką. Do ojca, który w tym samym momencie jest na pokładzie samolotu ze Stanów Zjednoczonych do Londynu, dzwoni ochroniarz gwiazdy:

- Panie Winehouse. Stało się coś strasznego. Amy nie żyje.

Jej śmierć jest osobistą tragedią rodziny, lecz także, a może przede wszystkim tragediom milionów fanów na całym świecie. Bo przecież, mimo coraz to nowych doniesień o ekscesach panny Winehouse, wszyscy mieliśmy nadzieje, że jednak historia skończy się dobrze.

 

Ta utalentowana dziewczyna urodziła się w Southgate, w jednej z dzielnic Londynu. Tam także dorastała.

- Amy całe życie chciała, aby cała uwaga poświęcona była tylko jej. Była niezwykle krzykliwym dzieckiem. Wszystko nasiliło się, kiedy Mitch zostawił mnie dla innej kobiety. - mówi matka piosenkarki - Moja córka powiedziała mi wtedy.

- Mamo nie martw się. Poradzimy sobie, ja mam piękny głos, zostanę piosenkarką i będziemy miały kupę szmalu.

Relacje Mitcha z Amy, nie uległy jednak pogorszeniu. Do końca życia artystki, ojciec był dla niej postacią przedkładaną ponad wszystko.

- Kiedy Amy nauczyła się już śpiewać, w jednej z Londyńskich szkół (Nie dziwcie się. Początkowo, była jedną z najgorzej zapowiadających sie wokalistek z całej klasy), podpisała swój pierwszy kontrakt z wytwórnią Island Records. - relacjonuje Mitch, ojciec Amy.

Dziś, w kilka tygodni po śmierci córki, ojciec zastanawia się czy nie był to najgorszy i najbardziej nieodpowiedzialny wybór Amy w całym jej życiu. Być może, gdyby nie podpisała kontraktu, wszystko potoczyło by sie inaczej.?

"To co dotknęło Amy Winehouse, to prawdopodobnie zaburzenie osobowości typu borderline. Zaburzenie na które nie ma leków, a terapia jest niezwykle trudna i mało skuteczna.

- Osobowość to pewien dominujący sposób postrzegania świata, przetwarzania rzeczywistości, bycia w relacjach. To konstrukt, który pozwala przewidzieć, jak w danej sytuacji ktoś się zachowa. A borderline oznacza kłopoty. Nie wiadomo jak sie zachowa, bo dominującą cechą tego typu osobowości jest niestabilność i chaos. - wyjaśnia Tomasz Srebnicki, psycholog i terapeuta" - tak istotę choroby przedstawia jeden z numerów magazynu "Zwierciadło".

Matka Amy, także wypowiadała się w sprawie choroby córki:

- Jedna z jej terapeutek opowiadała nam o zaburzeniu z pogranicza. Kiedy wymieniła objawy i cechy osobowości, pomyślałam - tak, to dotyczy mojej córki. Amy miała anoreksje bulimiczną, samookaleczała się, tatuowała, przypalała papierosami. Poznawanie nowych mężczyzn i późniejsze uciekanie od nich, także nie było dla niej niczym dziwnym. Zawsze kiedy prosiłam ją, Amy porozmawiajmy o twoich dolegliwościach, mówiła "Mamuś ! Nic sie nie martw. Wszystko jest ze mną dobrze."

Jeden z amerykańskich psychoterapeutów gwiazd, po śmierci autorki przeboju "Rehab", stwierdził:

- Odeszła od nas wielka artysta, ale dla mnie, dla terapeuty odeszła wielka osobowość. Osobowość, której nie sposób nazwać osobowością borderline. Dorastała jak borderline, żyła jak borderline i umarła jak borderline. ... Osoby tego typu, świadomie lub podświadomie dążą do samounicestwienia. Jedni piją na umór, jak w przypadku Amy, drudzy biorą narkotyki, jeszcze inny wpadają w bulimie czy anoreksje. W zachodniej Europie, zaczęto na takich pacjentach stosować nowy typ terapii, który polega na "przełączaniu" złego nawyku, na inny, mniej szkodliwy nawyk. I tak np. pacjentów z bulimią, namawia się do palenia papierosów, które są także niszczące, ale w mniejszym stopniu niż zachowania wymiotne. W ten sposób zapewnia się takiemu pacjentowi lepsze samopoczucie, gdyż podświadomość dostaje bodziec "niszczenia" .

 

Pisząc ten artykuł, nie można nie wspomnieć o związku wokalistki z Blakem Fielder Civil.

- Poznaliśmy się w jednej z knajp na Camden. - relacjonuje dziś nieżyjąca już artystka. Od razu wpadł mi w oko. Kiedy po dwóch tygodniach powiedział mi, że ma inną, szalałam. To wtedy powstały piosenki na mój drugi album Back to Black.

Może gdyby Amy i Blake już nigdy sie nie spotkali, dziś wszystko układałoby się dobrze. Życie jest jednak przewrotne i kiedy świat muzyczny zaczął zachwycać się drugim albumem artystkich, Back to Black, Blake przypomniał sobie o Amy.

- To ja wciągnąłem Amy w twarde narkotyki - przyznał się po kilku miesiącach Blake.

Z Amy było coraz gorzej. Znajomy relacjonują, że mimo 158 cm wzrostu, brała tyle kokainy, na ile nie pozwoliłby sobie rosły mężczyzna. Kilka razy znalazła się w szpitalu po przedawkowaniu heroiny. Tak jak w każdym przypadku, tak i w tym, narkotyki zaczęły wpływać na życie twórcze artystki. Koncerty nie były już tak energiczne jak dawniej, często w ogóle się nie odbywały. ...

 

CDN

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, znam ten wątek. Stworzyłem ten temat, aby zebrać troche informacji o niej i ukazać raczej jej problem ze sobą. W tamtym wątku co poniektóre osoby były śmieszne, niekoniecznie przemyślanie wypowiadając sie o Amy. Zbieram kolejne info, wywiady, tłumacze wypowiedzi i niedługo bedzie druga częśc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..........muszę być cyniczny. Nie potrafię się powstrzymać.

 

W tamtym wątku co poniektóre osoby były śmieszne, niekoniecznie przemyślanie wypowiadając sie o Amy.

 

Aha. Ci , ktorzy piszą prawdę w oczy, bez lewackiej poprawności są śmieszni?

A może psychicznie chorzy , jak Breivik , z tego powodu że nie zgadzają się z Twoim tokiem usprawiedliwiania?

 

 

krótki artykuł opisujący jej życie, a przede wszystkim chorobe i walkę z demonami.

 

Znajomy relacjonują, że mimo 158 cm wzrostu, brała tyle kokainy, na ile nie pozwoliłby sobie rosły mężczyzna. Kilka razy znalazła się w szpitalu po przedawkowaniu heroin

 

hehehehe- faktycznie walczyła z CHOROBĄ I DEMONAMI jak "Pudzian" targający ciągnik siodłowy zębami........

 

 

"To co dotknęło Amy Winehouse, to prawdopodobnie zaburzenie osobowości typu borderline. Zaburzenie na które nie ma leków, a terapia jest niezwykle trudna i mało skuteczna.

 

 

Aha. Prawdopodobnie. A może raczej choroba jako wygodne usprawiedliwienie alkoholizmu i narkomanii?

No tak. Pseudoherosi nie mogą być "zwykłymi" żulami i ćpunami.

Żule i ćpuny to biedacy , nędzarze spod marketu "mogę odwieźć panu wózek "

 

Moim zdaniem teza że borderline jest przyczyną takiej degrengolady jaką prezentowała pani Wnehouse jest krzywdząca dla wszystkich prawdziwie chorujących na tę chorobę.

Dlaczego nie wszyscy "borderzy" i "chadowcy" są ćpunami i alkoholikami???

Odpowiedz mi na to pytanie.

............albo ja odpowiem

-bo mimo choroby, mimo katuszy przeżywanych każdego dnia i nocy mają CHARAKTER i to oni prawdziwie WALCZĄ Z CHOROBĄ I DEMONAMI.

 

Po co te faryzeuszowskie wygibasy słowne , mające na celu wybielanie tej osoby?

Wystarczyłoby napisać-"Moim zdaniem i zdaniem wielu mi podobnych Amy Winehouse była artystką, ktorej twórczośc i umiejętności wokalne idealnie odpowiadały moim gustom.

Kto jest innego zdania-jego sprawa.Niech się dalej zachwyca matalem, disco polo i czym tam chce jeszcze."

Ale pisanie , że ćpun nie jest ćpunem , a alkoholik alkoholikiem bo coś tam coś tam, to jakieś nieporozumienie.

 

W ciągu najbliższych dni napiszę podobny do Twojego ,lecz ironiczny esej na temat

„Anders Breivik-Męczennik”

Za pomocęą cwanych chwytów i cytatów wziętych z sufitu „udowodnię” że to prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, ty jesteś cyniczny ? jesteś po prostu niedoinformowany.

 

Po pierwsze przytoczyłem tam wypowiedzi psychoterapeutow, a nie swoje "wyciągnięte z sufitu". Po drugie mój drogi, nie uważam, aby ten artykuł był w żaden sposób krzywdzący dla osób z borderline. Prędzej może być przestrogą ... A może tak na prawde Tobie łatwiej jest nazwać Amy ćpunką i alkoholiczką niż dopuścić do świadomości, że mogła mieć problemy z psychiką ? Dlaczego nie napiszesz tak o wielu użytkownikach tego forum, że są po prostu ćpunami i alkoholikami, życiowymi wykolejeńcami ? Wiesz dlaczego ? Bo powiedzieć to komuś wprost jest dużo trudniej. A to, że Amy już nie żyje, nie daje Ci uprawnień do tego, abyś osądzał jej postępowanie.

 

Dlaczego nie wszyscy "borderzy" i "chadowcy" są ćpunami i alkoholikami???

 

Bo choroba nie przebiega u wszystkich tak samo. Statystyki są jednak przerażające i nie od dziś wiadomo, że 70% osób z osobowością borderline przynajmniej raz w życiu miała kontakt z narkotykami. Około 60% podejmuje poważną próbe samobójczą .

 

Wiesz podstawą jest na początku przestudiowanie tematu, a dopiero później sądzenie. Ty o Amy wiesz pewnie tyle ile napisał kozaczek . Więc pozdro sześć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ciągu najbliższych dni napiszę podobny do Twojego ,lecz ironiczny esej na temat

„Anders Breivik-Męczennik”

Za pomocęą cwanych chwytów i cytatów wziętych z sufitu „udowodnię” że to prawda.

Nie masz co robić?

 

Zgadzam się, zwykła gwiazdka uprzyjemniająca sobie życie alkoholem i narkotykami. Kto wie, czy jej problemy psychiczne nie wzięły się od ćpania. Narkotykowe BL.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo powiedzieć to komuś wprost jest dużo trudniej.

 

Był tu taki jeden , ktory pisal wszystkim wprost , co myśli..........w nagrodę dostał bana.

I nie pisz do mnie "mój drogi"

Nie podoba mi się taki klimat. Chyba , że celowo chcesz mnie wyprowadzić z równowagi.

 

Statystyki są jednak przerażające i nie od dziś wiadomo, że 70% osób z osobowością borderline przynajmniej raz w życiu miała kontakt z narkotykami.

 

Około 60 % dzisiejszych osiemnastolatków miało kontakt z narkotykami. Idąc Twoim tokiem rozumowania -60 % młodzieży ma borderline ???

Zmęczonyyy ma rację

Kto wie, czy jej problemy psychiczne nie wzięły się od ćpania.

 

Też tak sądze

Będąc ostatnio w psychuszce miałem na oddziale kolesia , ktoremu "zawiesiły" się permanentnie wrzucane kwasy ( LSD ) w trakcie pobytu w Holandii.

Efekt?

Schizofrenia paranoidalna

Wrak

Milano

Oczywiście personalnie nic do Ciebie nie mam.

Po prostu nie zgadzam się z Twoimi poglądami i publicznie z nimi polemizuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milano3 czekam niecierpliwie na dalszy ciąg tłumaczeń, interesują mnie jej zaburzenia i ona sama.

Moim zdaniem Amy nie była po prostu zwykłą alkoholiczką i ćpunką.

Miała depresję i anoreksję bulimiczną co świadczy o jej problemach emocjonalnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mm_

Z Twojego podpisu wnioskuję , że również jesteś poważnie chora.

Mam pytanie:

-Chlejesz i ćpasz na umór , tak żeby lądować w szpitalu?

Jeśli tak ,to Milano zaraz Cię zapewne wytłumaczy :-)

Lecz jeśli NIE, to ja się pytam DLACZEGO TY możesz wytrzymać , a ona nie?

Znam ludzi, ktorzy po rocznym ciągu amfetaminowo-marihuanowym kończyli u psychiatrów z poważnymi diagnozami.

A wcześniej byli zupełnie zdrowi. Całkowicie.

Przypadek?

Wiem, wiem-ich ciągotki do narkotyków wynikały zapewne z powaznej choroby, utajonej, czekającej tylko na okazję aby rozwinąc skrzydła. A po "nary" sięgnęli z rozpaczy, po "podskórnie" czuli już , że coś z nimi nie tak,heheheheh

Narkomania i alkoholizm to brak charakteru . Nic więcej.

Dlaczego ja nie chleję?

Mam lekooporne CHAD i zarzuty, za ktore grozi mi 15 lat więzienia. Gorzej już być nie może.Wyrok zapadnie w ciągu kilku miesięcy, może roku. I będzie dla mnie wyrokiem śmierci.Z CHADem i depresją lękową nie da się "siedzieć". wolę się powiesić.

Pytam-Dlaczego nie chleję i nie ćpam na umór?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)))))))))))))))))))))))))))))))))))

 

Nareszcie jakiś klimat ktory wywołał dziś u mnie dobry humor.

Czyli jest tak jak mówiłem.

Ćpuny i żule to nędzarze spod marketu.

Ćpuny i żule z kasą-to chorzy ludzie z klasą.

hehehehehehhe

A tak na marginesie.

W związku z moja "przynależnością do zorganizowanej grupy przestępczej" mam , nie chwaląc się ,takie kontakty że mam litr spirytusu za 8-9 pln. Z litra tego spirytusu można zrobić 5 pólitrowych butelek wódki.

Moja renta to 600 pln. Czyli jakieś 66 butelek spirytusu co daje 330 butelek wódki.

A więc 11 butelek wódki na dzień.

Nie tylko stać mnie na chlanie na umór, ale mógłbym jeszcze być miejscowym guru dla żuli z powodu permanentnego "stawiania"

 

Spokojnie.Nie będę się dąsał, ani nikogo obrażał.

Szok poaresztowy juz minął

Nabrałem do wszystkiego dystansu.

Zwierzę we mnie drzemiące wypuszcze dopiero w odpowiednim momencie

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne.

I z grożących mi 15 lat zrobi się 20.

hehehehee

jakby to była jakaś różnica

hehehehe

 

Ale powiem , że mnie nakłaniałaś do przestępstwa, a Twój post będzie tego dowodem

Może dostaniemy wspólną celę?

Wtedy wyrok nie będzie taki straszny??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, dlaczego my, zwykli ludzie czesto potrafimy powstrzymać się od chlania i ćpania, a oni nie ? Boże, gdybyś był chociaż troche inteligentny to byś to przeanalizował. Gwiazdy są pod ciągłą presją. Proszę zacznij śpiewać i jedź w trase koncertową gdzie codziennie przez 3 miesiące musisz dać koncert. I co najlepsze musisz na tym koncercie być całym sobą, tylko dla publiczności na najwyższych obrotach.

 

Poza tym już wiem kim jesteś więc dalszej dyskusji z Tobą prowadzić nie będę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel

Boże, gdybyś był chociaż troche inteligentny to byś to przeanalizował..

 

Zaczynasz mnie irytować.Sobota dobry dzień na awanturę.

Chętnie zejdę do twojego poziomu..

 

Twoja WĄTŁA argumentacja do mnie nie przemawia. Nie ośmieszaj się.

 

Proszę zacznij śpiewać i jedź w trase koncertową gdzie codziennie przez 3 miesiące musisz dać koncert.

 

I to ma bć powód do chlania i ćpania w natężeniu doprowadzającym do zgonu?

Półinteligencie-stuknj sie w głowę.

A co w takim razie ze Stingiem, Phillem Collinsem, Czy Bono i całeą resztą artystów z charakterem? Twoja narkomanka mogłaby im walizki nosić , zważywszy na ilośc danych koncertów i odbytych tras.

Sam zresztą gram wiele koncertów.

I chociażby ze względu na szacunek dla odbiorców, szacunek dla muzyki i szacunek do samych siebie nigdy nie zdarzyło się nam być zachlanymi czy też zaćpanymi na scenie .

Scena to SACRUM dla muzyka.

Po koncercie-owszem -zdarza się że się "napierdole" Lecz jest to epizod bez następstw.

 

I proszę cię.

Nie zmuszaj mnie do wytoczenia cięzkiej artylerii.

Naprawdę zepsuję ci nastrój.

Mi to lotto. I tak jestem socjopatą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I chociażby ze względu na szacunek dla odbiorców, szacunek dla muzyki i szacunek do samych siebie nigdy nie zdarzyło się nam być zachlanymi czy też zaćpanymi na scenie .
Jeśli mnie pamięć nie myli, jeszcze 1,5 roku temu pisałeś coś o koncertach i piciu, żeby dać radę w ogóle myśleć. Nie wiem, może mi pamięć już szwankuje.
Mi to lotto. I tak jestem socjopatą
Nie kwalifikujesz się, niestety, nie ma częściowych socjopatów.

 

16 stron o Amy Winehouse..., nie cierpię zachwytu nad takimi osobami i mitologizowania ich cierpienia. Miała pieniędzy tyle, że mogłaby leczyć się przez następne 10 lat bez lęku przed brakiem środków do życia. Mogła zrezygnować/zawiesić karierę. Wiele mogła. Ale do tego trzeba odrobiny rozumu, zamiast tego wybrała zaćpanie się na śmierć, czyli życie na znieczuleniu przez większą część doby. Nie znam jej twórczości, ale na 90% jest jedną z tych "gwiazd", za którymi stoi armia ludzi od wszystkiego, a sama gwiazdka to tylko stworzony przez innych produkt. Kto wie, czy sama pisała sobie muzykę i teksty, prawdopodobnie jak np. Britney Spears (kolejna "gwiazda") miała od tego ludzi.

Mi bardziej szkoda ludzi, którzy nie dostali od życia szansy, niż takich, którzy ją na własne życzenie zje*bali. Tych drugich nie widać, nie pokazują ich w TV. Nie mają rzeszy fanów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi bardziej szkoda ludzi, którzy nie dostali od życia szansy, niż takich, którzy ją na własne życzenie zje*bali. Tych drugich nie widać, nie pokazują ich w TV. Nie mają rzeszy fanów.

dokładnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mnie pamięć nie myli, jeszcze 1,5 roku temu pisałeś coś o koncertach i piciu, żeby dać radę w ogóle myśleć. Nie wiem, może mi pamięć już szwankuje.

 

Nie. To nie tak.

Owszem piłem, żeby zasnąć, piłem żeby paradoksalnie przetrzeźwieć.Żeby kilka wieczornych godzin w zaciszu domowym poczuć namiastkę normalności.Aby móc porozmawiać z Żoną, Bratem i obejrzeć jakiś film.

Nie było to nagminnie.Nigdy w dzień, kiedy trzeba być w miarę dyspozycyjnym.

Dziecko nigdy nie widziało mnie nachlanego czy bełkoczącego.

Zresztą hamulec dalszego picia był prozaiczny.Piłem, żeby czuć się normalnie, a nie żeby się nachlać.

Lecz nigdy nie miało to najmniejszego wpływu na moje życie, moją rodzinę czy tez grę w kapeli.

Nie było to sposobem na życie, czy też przymusem.

Nie było też wykreowanym moim imagem.

To po pierwsze.

Po drugie z dziwnych dla "niektórych" powodów nie zapiłem się i nie zaćpałem.Szkoda. Może pisali by o mnie teraz pseudoartykuł w klimacie hymnu pochwalnego .

Teraz odstawiając leki czując się znacznie lepiej i napawając poczuciem jasności intelektualnej nie mam najmniejszej ochoty na alko.

Mam w sobie jakiś wewnętrzny hamulec, nie pozwalający mi wybrać straceńczej i łatwej , drogi autodestrukcji alkoholowo-narkotykowej.Zapewne byłoby mi łatwiej.

Może to CHARAKTER może ODPOWIEDZIALNOŚĆ . Nie wiem .

Mam widocznie jakieś cechy , które odróżniają LUDZI od szmaciarzy.Bez względu na okoliczności.

 

Ci ktorzy cierpią podobnie jak ja , a ktorych na forum jest cała rzesza wiedzą o czym piszę.

Coś nas powstrzymuje od zeszmacenia się i zatracenia.

Na przekór okolicznościom, ktore w znacznym stopniu predysponują do autodestrukcji.

My jednak walczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×