Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Absurdem sytuacji jest to, że nie byłbym samotny, gdybym miał pewną kwotę na życie miesięcznie, to że nie mam sprowadza mają sytuacje to mieszkania w jakiejś zasranej dziurze z patologią dokoła, marzeniami i celami które z trudem przez to wszystko realizuję.

 

I to mnie wku****** :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Papier łatwo się niszczy, ale często niesie piękną treść i jest dla kogoś cenny ;)

Moje życie podpisuje się raczej pod to gówno, każdy ucieka z obrzydzeniem i chce się go pozbyć.

Mam (cud) męża, więc może on jest kopro...no, zboczkiem, którego kręci kupa. w prznośni oczywiście.

Samotność to temat przewodni mojego życia. Taka do przesady, jak na pustyni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez moge wrzucic swoje 3 grosze. Z samotnoscia to jest smieszna rzecz. Niby znam full ludzi, ale jak ja sie nie odezwe pierwsza to nikt tego w moim kierunku nie zrobi. Wiecznie slysze, ze jestem taka...tu sie zdziwicie...optymistka, wesola, usmiechnieta...ale jakos ludzi to nie ciagnie samych z siebie. Usmiech oczywiscie musi byc. Nie moglabym powiedziec ludziom, ze czuje sie mega samotna. Nie chce byc jeszcze przed nimi taka zalosna. Wiec jak to jest? Znamy ludzi, ale jestesmy sami. Ostatnio odsunelam sie od wszystkich. Kolejne swieta, kiedy ja wysylalam po kilkadziesiat smsow z zyczeniami. Czesc odpisala, czesc nie, a pozniej normalnie przy jakiejstam okazji gadalismy. PRzestalam 2 lata temu wysylac pierwsza, czekalam...Doczekalam sie od rodziny i 1 kolezanki:) Wiec rzucialam wszystko w cholere. Najchetniej bym zniknela. Czemu samotne osoby nie potrafia sie polaczyc, zapoznac, moze zakolegowac, bo zaprzyjaznic to dla mnie zbyt duze slowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) Czemu samotne osoby nie potrafia sie polaczyc, zapoznac, moze zakolegowac, bo zaprzyjaznic to dla mnie zbyt duze slowo.

Bardzo dobre pytanie, ale czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie ?

Pewnie w dużej mierze chodzi o nieśmiałość czy niską samoocenę.

Ja w święta zrobiłam taki sam test, a wyniki wyszły podobnie. Stwierdziłam wtedy, że problem jest we mnie, może ja nudna jestem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smsy z życzeniami to żaden test, ja na przykład po prostu ich nie lubię. Na początku starałam się odpisywać, ale niektóre i tak "umykały", więc w końcu machnęłam na nie ręką. Z kolei zawsze uwielbiałam świąteczne pocztówki. Ale po części czasy pocztówek minęły (wyparte właśnie przez smsy), a po części wynik mojego "testu" z pocztówkami wyszedł tak, jak Waszego z smsami.

 

A może co roku KAŻDY przeprowadza taki test i przez to wszyscy są smutni, bo nikt nie dostaje wyczekiwanych życzeń? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale kogo nie lubisz ? ogólnie ludzi czy swoich znajomych?

Smsów z życzeniami, była mowa o smsach :P Ja święta lubię i nie lubię jednocześnie. Lubię świąteczne filmy i choinkę, nie lubię przebywania z rodziną. Łudzę się, że może kiedyś, w odległej przyszłości, będę miała własną rodzinę i własne, przyjemne święta... Ale moi rodzice też pewnie tak myśleli. Przecież nikt nie planuje patologii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym roku, cała uchachana, biegałam po sklepie od regału do regału wybierając swoje pierwsze własne ozdoby świąteczne. Z chłopakiem. Do świąt się rozeszliśmy. Zostałam sama ze swoimi ozdobami... Dałam się namówić na kolejne "święta" z rodziną. Co prawda tym razem obyło się bez wzywania policji, ale i tak żałowałam, że się na to zgodziłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale kogo nie lubisz ? ogólnie ludzi czy swoich znajomych?

Smsów z życzeniami, była mowa o smsach :P Ja święta lubię i nie lubię jednocześnie. Lubię świąteczne filmy i choinkę, nie lubię przebywania z rodziną. Łudzę się, że może kiedyś, w odległej przyszłości, będę miała własną rodzinę i własne, przyjemne święta... Ale moi rodzice też pewnie tak myśleli. Przecież nikt nie planuje patologii...

Temat świąt zapewne w najbliższym czasie znowu wypłynie. Większość ludzi w sposób dość szczególny traktuje ten okres, ma jakieś związane z nim oczekiwania itd... Po części podpisuję się pod tym co napisała Kiya. Sam lubię święta, choć od kilku lat spędzam je w samotności. Nie interesuje mnie przesiadywanie z rodziną i chłonięcie tej sztucznej atmosfery. Nie czuję się wówczas jakoś specjalnie samotny czy coś z tych rzeczy. Może ostatnio w trochę mniejszym stopniu uświadamiam sobie, że w ogóle coś się wokół mnie takiego dzieje. Jeśli już, bardziej spowodowane jest to przebywaniem na zewnątrz, gdzieś na ulicy, w sklepach... Kiedy jeszcze oglądałem TV, cały ten świąteczny nastrój bardziej dawał mi się we znaki (w sensie jak najbardziej pozytywnym). Teraz jest to już jakby mniej istotne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie...swieta...Ja tez poniekad pochodze z patologicznej rodziny...ale nie chodzi tu o wyzwiska, bicie, picie itd...Chodzi o patologie emocjonalna. Tata nigdy mi nie powiedzial, ze mnie kocha. Rodzice oklamywali siebie i mnie. Mysl, ze kupie dziecku zabawke zamiast zapewnie o swojej milosci byla nadrzedna. Ja od lat brzydze sie takiego postepowania, zyje zupelnie na odwrot. Jestem chyba najuczciwsza osoba jaka znam i niestety nie wychodzi mi to na dobre;) Nie lubie obecnego swiata. Dzisiaj uslyszalam rozmowe z pewnym rzezbiarzem, ktory na pytanie czy jest pogodzony ze swiatem odpowiedzial, ze ze swoim tak, z zewnetrznym nie i ja mam tak samo. Wiec zaczelam robic porzadki w swoim zyciu. Powiedzialam co mnie boli, ale widze ze do zainteresowanych to jakos nie dotarlo...i teraz co tu robic? Czy spedzic swieta z osobami, ktore sa jakie sa, ale sa moja rodzina? Czy pieprzyc wszystko i spedzic je tylko z mezem, ktory nie rozumie co to depresa i puka mnie po czole jak go prosze o pomoc? Wybor miedzy grypa, a angina. Wewnetrznie bije sie z sama soba, bo jak tu usiasc z ludzmi, ktorzy nie sa szczerzy i wiem ze nie sa do konca fair w stosunku do mnie, ale jestesmy spokrewnieni? Mimo, ze jestesmy rodzina wiem, ze z tych czy innych powod mnie obgaduja, czy tez nawet sie smieja. Zawsze rozliczalam ludzi z tego jacy sa a nie kim dla mnie sa. Co warto zrobic w swieta? Zawsze pragnelam mega duzej swiatecznej imprezy z cala rodzina. Ale jak z kazda najlepiej wychodzi sie na zdjeciu. Tak naprawde chyba nie lubie swiat. Koleja okazja do zrobienia czegos co wypada, a ja tego nienawidze. Nienawidze zmuszac sie i stwarzac pozorow. Nie jestem w tym dobra ani wiarygodna:)

 

-- 06 lis 2011, 14:42 --

 

Jeszcze cos mi sie przypomnialo. Swieta..a zaraz sylwester. Moje ukochane imprezowe daty. Po prostu musisz gdzies wyjsc, bo jak sie przyznasz, ze nie masz ochoty to patrza na ciebie jak na debila:) Jak bylam mlodsza i nie mialam takiego samopoczucia jak od kilku lat to byla to dla mnie przyjemnosc. Ale ostatnio chcialam po prostu zostac w domu, uwalic sie na lozku, obejrzec Kevina czy co tam nam dadza w TV i isc spac:) Ale niestety nie jest to dobrze widziane. Znaczy, ze jestes jakas dziwna, bo przeciez 31.12 o polnocy trzeba palic zimne ognie, pic szampana i skladac zyczenia osobom, ktore stoja np. na ulicy obok ciebie i swietuja NR:) Powialo pesymizmem? Nieee:) Ale nigdy nie rozumialam czemu wszyscy musza w tym samym czasie robic to samo, bo tak trzeba, bo wypada. A jak ktos wypinal sie na dana okazje to od razu szufladka: dziwak. W Lejdis chyba byl sylwester w sierpniu prawda? Czy w jakiejs innej polskiej komedii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aga-79, i co z tego, że oczekują po Tobie na przykład zabawy w sylwestra? W ogóle się tym nie przejmuj. Też strasznie nie lubię przyjętych norm, robienia tego, co "wypada", w ogóle ten świat jest dla mnie jakiś dziwny, dwulicowy, pełen kłamstw i braku zrozumienia... Ostatnio miałam w pracy taką sytuacją - znajoma wybierała się na wesele i już dwa tygodnie wcześniej narzekała, że będą zmuszali ją do picia, a potem będzie się źle czuła. Nie rozumiem czegoś takiego. Jeśli nie chce pić, to niech nie pije, proste. Nie chcesz wyjść w sylwestra z domu - nie wychodź. Ludziom coś takiego (podobno) sprawia przyjemność, ale jeżeli Tobie w danej chwili nie - nie widzę sensu, by udawać... Jest tylko jeden drobny problem - czasem ciężko dostrzec tę granicę, gdzie kończy się zwyczajny brak ochoty, a zaczyna depresja.

 

Co do świąt - zmień coś. Nie zastanawiaj się nad wyborem rodzina czy mąż. Zrób coś nietypowego, zupełnie nietradycyjnego, np. wyjedź gdzieś. Oczywiście raczej z mężem, chyba nie wypada zostawić go w domu ;) A jak nie, to wybrałabym chyba mimo wszystko męża. Mniej ludzi, przed którymi ma się ochotę schować. I przynajmniej na swoim "terenie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×