Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

kasiotla, współczuję, moje ataki na szczęście zdarzają się tylko wieczorem. Za to rano jestem totalnie wyczerpana, ale np teraz czuję się psychicznie dużo lepiej niż przed atakiem, tzn nie przejmuję sie tymi problemami, które mnie doprowadziły do ataku. Atak to coś tak okropnego, że jak się go opanuje, to wszystkie problemy wydają się być błahe, cieszę się, że w ogóle jakoś przeżyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skorzystam z okazji a znacie coś takiego jak hmmm czasem wydaje mi sie że jestem poza wszystkimi, ze jestem zbędna, czesto czuje sie winna, czasem wydaje mi się że nie do końca jestem świadoma tego co robie? że jestem chora na coś więcej niż tylko nerwice...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choco, to chyba normalne w nerwicy, że ma się wątpliwości czy nie jest się chorym na coś poważnego. Choć nie wiem jak inni, ale ja im dłużej mam nerwicę, tym trudniej daję się nabrać. Mi chyba pomaga czytanie o podobnych przypadkach na forum. No i też musiałam "zachorować" na kilka poważnych chorób, zrobić parę badań typu tomografia, aż się wyleczyłam. Choć trochę żałuję, bo teraz mam w zamian ataki (tzn. na razie jeden po długim czasie), już wolałam myśleć, że mam raka, z dwojga złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tam sie nie boję raka na razie... tfuj tfuj

ja bardziej dygam przed chorobą psychiczną...

No i ten koniec świata na polsacie... powybijać takich;/ nie dość że na codzień mam takie lęki to jeszcze mi mówią że jakiś dziadyga przepowiedział na dziś o 18;/ niech go gęś kopnie;/

Agula a jakie masz ataki?? ja też mam ataki przeróżne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choco, wiem, że to straszne, ale ja nawet dziś sobie pomyślałam, że bym chciała, żeby był koniec świata (albo chociaż mojego własnego świata, inni niech sobie żyją ;) )

 

na czym to polega, że Twoje ataki są "przeróżne"? U mnie są idento zawsze(tzn miałam kilka: przedwczoraj, o którym tu napisałam+ kilka 3 lata temu), tylko ja już się tak nie cykam jak kiedyś, więc też jest inaczej

 

co najlepsze 3 lata temu, jak zaczęłam mieć ataki to poszłam do Pani Psycholog i... po jednej wizycie mi przeszło! Serio! Po prostu się wygadałam, choć co ciekawe często rozmawiałam z innymi o moich problemach, ale chyba pomogło to, że to jednak obca osoba.

Tzn ataki mi przeszły na 3 lata, ale stopniowo pojawiły się inne problemy :?

 

pewnie powinnam kontynuować terapię, a nie poprzestać na jednej wizycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tam sie nie boję raka na razie... tfuj tfuj

ja bardziej dygam przed chorobą psychiczną...

No i ten koniec świata na polsacie... powybijać takich;/ nie dość że na codzień mam takie lęki to jeszcze mi mówią że jakiś dziadyga przepowiedział na dziś o 18;/ niech go gęś kopnie;/

Agula a jakie masz ataki?? ja też mam ataki przeróżne...

 

 

boooziu, i wierzysz człowiekowi który 3 razy już się pomylił, twierdzi, że będzie dziś koniec świata a każe wpłacać sobie pieniądze :D Więc sie nie denerwuj bzdurami moja droga, szkoda nerwów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak widać końca świata nie było...

Agula ja po prostu bałam się już chyba wszystkiego co jest możliwe... jak się uporam z jednym to boję się czego innego i tak w koło czasem stare lęki powracają i tak to się kręci...

Najbardziej teraz boję się że ja już jestem wariatką... żyję tak jakby poza innymi tzn tak się czuję.. czuję się tak inna że hoho... Boję się że zrobię krzywdę sobie lub oszaleje i innym coś zrobię... matko jaka ja głupia..............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

choco, najgorsze jest to, jak już się śmiejesz z własnych lęków, bo Ci przejdą, a potem wracają po czasie i już nie jest do śmiechu, tak jak piszesz, w kółko to się kręci, nakręca

 

Np ja teraz nie wyobrażam sobie bać się tego co Ty- że możesz z szaleństwa coś złego zrobić, ale ja już się niczemu nie zdziwię....parę miesięcy temu trułam tu na forum, że się boję porwania, a teraz to jest dla mnie mega nierealny powód do lęków.

i wcale nie jesteś głupia! tylko chora, choć z dwojga złego to pierwsze lepsze, bo w nerwicy jest się świadomym absurdalności swoich zachowań :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje ataki ? - nagły bez powodu, atak strachu, nagle wszystko mnie ściska w środku, jakby mnie ktoś gonił, jakby ktoś mnie chciał zabic. Wielki strach, do którego po chwili dołącza ból np serca czy innych rzeczy. No i następuje histeria i te myśli - mam zawał, zaraz umrę, zaraz mnie ktoś zabije, zaraz coś się stanie zajebiście strasznego. no i potem już panika miliard, strach, myśli ze jestem nie normalna, ze zaraz wyskocze przez okno, że oszaleje lub już oszalałam.. później zasypiam, lub nagle przechodzi. takie to mam. z radzeniem sobie, jest gorzej.

 

teraz mam zajawke na pisanie pamiętnika, chyba zaraz zacznę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie pierwszy raz wyglądało to tak:

kołatanie serca, nogi mi sie ugięły, czarno przed oczami, nie mogłam złapać oddechu...

 

to był pierwszy sygnał i pierwsza tego typu reakcja na stres, szok..

 

teraz zdarza się najczęściej w pracy albo gdzieś w sklepie, kiedy jestem zakłopotana i nie mam kontroli nad wszystkim... kiedy nie jestem czegoś pewna, kiedy czuje sie jakby obok i tylko to obserwowała.

wtedy to samo: kołatanie serca, przyspieszone tętno i zawstydzenie w postaci czerwonej twarzy.. nienawidze tego. te bezpodstawne lęki...

 

staram sie oddychac głeboko wtedy, zająć myśli czymś innym, nie myśleć co powiedzą inni, przypomnieć sobie coś miłego. To strasznie trudne, chciałabym normalnie funkcjonować wśród ludzi, zwłaszcza tych silniejszych psychicznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

namiestnik,tak też myślałem co mi jest..badania,lekarze..bolało mnie wszystko,serce galopowało,żołądek wirował,głowę rozsadzało,trzęsłem się jak osika,spocony jak na plaży,kroku o własnych siłach nie zrobiłem.Po badaniach okazało się,że jestem zdrowy:) a to tylko.?nerwica..i atak lękowy pierwszy...Więc żyje czasem jednak bywa ciężko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chocovanilla, ja takze nikomu bym tego paskudztwa nie zyczyla. Inni, kiedy widza nas mowia, ze wszystko jest z nami wporzadku, ze przeciez wygladamy na zdrowych, jakby nic nam nie bylo. Na twarzy często maska, a w srodku nieraz męczarnia...Powiedz mi jak ta choroba u Ciebie wyglada, masz tylko ataki paniki, czy w ciagu dnia lub wieczora czujesz sie ogolnie niespokojna lub jakos dziwnie w inny sposob?Bo ja mialam ataki paniki bardziej na początku, teraz natomiast zostały mi bardziej te "dziwne nieprzyjemne stany" jak to ja nazywam i towarzyszą mi one prawie przez caly czas. Chyba, ze zajme sobie mysli czyms innym i nie mam jak o tym myslec. Do tego jakies glupie natretne mysli na temat wygladu. Wkrecam sobie, ze mam brzydka twarz i, ze cos jest z nia nie tak(moze nie do konca wkrecam bo czasem faktycznie tak siebie postrzegam) i, ze przez to jestem nieatrakcyjna, gorsza i, ze kazdy kto na mnie patrzy na ulicy, na uczelni na pewno widzi te moje mankamenty i uwaza mnie za brzydka...Ale wiem, ze to tak naprawde i tak jest gowniany problem...Ale mimo wszystko na pewno nie polepsza mojego stanu zdrowia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MAgdunia20 ja ataki przeważnie mam wieczorami bądź w nocy i wtedy też na pewno moje samopoczucie jest gorsze a tak to w dzień czuje taką pustkę, bezsens itp... jestem niespokojna cały czas w środku toczę histeryczną walkę "co zrobić żeby czuć się lepiej?, Czy z tego wyjdę? czy już oszalałam? czy kiedyś będzie normalnie? itd itp"

Dla mnie to taka wstrętna drzazga która siedzi i przeszkadza a ja nie mam czym jej wyjąc...

Wiem że z tego się wychodzi tylko że nic w tym kierunku nie robię, nawet laki powoli odstawiam ale to już inna historia;/

A tak na marginesie ja też siebie nie akceptuje... w lipcu urodziłam dziecko więc nie wyglądam tak jak kiedyś:( jestem jak bomba zegarowa, wszystko mnie denerwuje, kłócę się z mężem co mnie bardzo boli... teraz siedze sama z dzieckiem bo on gdzieś wyszedł nie wiem gdzie bo nie rozmawiamy ze sobą i czuję się jeszcze gorzej... zaraz mam iść do babci ale nie mam siły się zebrać... W ogóle z dzieckiem każde wyjście z domu to jak wyprawa na księżyc;/ ale kocham ją bardzo mocno teraz śpi uff uff bo już dziś mi dała do pieca hehe

No koniec trucia, idę się zbierać bo wrosnę w łóżko... ja tu siedzę i siedzę a tyłek rośnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×