Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wątek dla kobiet w ciąży lub dla planujących ciążę


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Może komuś to pomoże jeśli napiszę że mam nerwicę lękową-bardzo silną,jestem od lat na lekach i urodziłam przez ten czas 3 ZDROWYCH dzieci,które obecnie są kilkuletnie i odpukać mają się naprawdę dobrze,rozwijają się w takim samym tempie jak nie szybciej jak ich rówieśnicy,brałam leki przed ciążą,w czasie ciąży i biorę nadal,trafiłam na świetnych lekarzy,którzy mnie nie przekreślili,tylko bardzo pomogli,przeszłam też długotrwałą psychoterapię,nie bójcie się leków jeśli są naprawdę konieczne,ja z początku robiłam wszystko aby nie brać leków i naprawdę było ze mną bardzo źle,naprawdę wszystko da się pogodzić,tylko trzeba mądrze to zrobić,a nie przekreślać siebie na starcie-bo mam nerwicę to muszę zrezygnować z macierzyństwa-które jest najcudowniejszym doświadczeniem w życiu każdej kobiety przecież:) Pozdrawiam wszystkie przyszłe "nerwicowe" mamusie !!!

 

-- Pt paź 14, 2011 8:07 pm --

 

Dodam jeszcze że byłam na lekach praktycznie przez całe ciąże do końca ich trwania i wszystkie moje dzieci w momencie urodzenia miały 10 punktów w skali Apgar,najstarszy z nich osiąga już swoje pierwsze małe sukcesy w nauce :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja też Wam napiszę: w pierwszą ciążę zaszłam jeszcze przed atakami. Ciąża była z przypadku (wedle wszelkich znaków na niebie i na ziemi nie powinnam była w ogóle zajść, ale stało się), nerwówka, niewielkie skoki ciśnienia, fatalne wyniki moczu, zatrucie ciążowe, ale skończyło się szczęśliwie cesarką i wszystko wróciło do normy. Dwa miesiące potem dostałam pierwszego bardzo silnego ataku paniki z bardzo dużym skokiem ciśnienia i uczuciem jakiegoś dziwnego głodu. Na początku lekarze podejrzewali cukrzycę albo niedocukrzenie, problemy z tarczycą, ale wszystkie badania były idealne. I padła diagnoza.. Chyba miesiąc brałam tranxen i żyłam w przekonaniu, że jestem zdrowa. Wtedy nie było takiego dostępu do Internetu, więc nie miałam jak szukać sobie ewentualnych chorób. Koło września dosłownie wszystko minęło i nawet ja o tym zapomniałam.

 

W tak zwanym międzyczasie (2005) zaszłam w planowaną ciążę. Byłam zdrowa, nic nie brałam, oprócz kwasu foliowego i witamin. W marcu 2006 na USG dowiedziałam się, że moje dziecko ma wadę letalną czyli śmiertelną. Wpadłam w szok. Wysłano mnie na terminację ciąży, czyli krótko mówiąc aborcję dopuszczalną przez ustawę. Po zabiegu przeżyłam straszną żałobę, depresję, załamanie, ale objawów nerwicy nie miałam i nawet nie wiedziałam już co to jest.

 

W 2007 byłam w kolejnj planowanej ciąży i również zdrowa, bez leków. Brałam za to leki na obniżenie ciśnienia, dwa razy mocne antybiotyki przez stany zapalne i inne. Nie muszę mówić, że cała ciąża była nerwowa i pełna łez i strachu czy aby dziecko będzie zdrowe. Było zdrowe. W czerwcu 2008 miałam kolejną cesarkę. Dali mi znieczulenie do kręgosłupa i na stole operacyjnym dostałam ataku paniki: dopadł mnie straszny lęk, zawroty głowy, mdłości i ten sam głód, to samo ssanie żołądka co za pierwszym razem. Do tego nie mogłam jakoś oddychać ani złapać powietrza. Dusiłam się. Darłam się, że umieram, ale jakoś anestezjolog nie reagował :oops: Na sali pooperacyjnej urządzenie do pomiaru ciśnienia wyło u mnie co jakiś czas bo nie mogłam się uspokoić i ciągle było za wysokie.. Po przeniesieniu do salki dwuosobowej dostałam kolejnego ataku paniki i skoku ciśnienia. Na dodatek pielęgniarka powiedziała, że jeśli mi nie przejdzie będą musieli mnie przenieść na OIOM, bo nie wiedzą czy nie nastąpiły jakieś komplikacje. Jak to usłyszałam zaczęło mną trząść jeszcze bardziej i bardziej nadawałam się do psychiatryka niż na położnictwo. Dostałam relanium i przeszło. Zasnęłam jak zabita. To samo było następnego dnia. Oczywiście wyszłam ze szpitala z przekonaniem, że umieram, bo jestem chora, że dostanę zawału..

Jakoś znowu rozeszło się po kościach. W grudniu 2009 wróciło wszystko ze zdwojoną siłą. Za chwilę miajaą dwa lata katorgi..

 

Powiem Wam, że nie ma reguł jeśli chodzi o ciążę. Przez swoją stratę dziecka znam całe mnóstwo kobiet, które na siebie dmuchały i chuchały i potraciły dzieci albo wskutek poronienia albo w późniejszym etapie albo z powodu wad dzieci i mnóswo takich, które w trakcie ciąży paliły, popijały, brały różne leki i mają zdrowe dzieci.

Wiem, nie ma sprawiedliwości na tym świecie.

 

W ciąży należy głównie zwrócić uwagę, żeby nie mieć za wysokiego ciśnienia albo nagłych jego skoków, ponieważ to może spowodować odklejenie się łożyska. Ale nie jest powiedziane, że tak się stanie.

 

Zależy kto jaki wyciągnie los na loterii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam Was dziewczyny i muszę się odezwać w temacie...Ja mam nerwicę lękowo-depresyjną,elementy nerwicy natręctw a oprócz tego jestem niepełnosprawna ruchowo...od kilku lat myślę na temat ciąży...u mnie ciąża to zagrożenie dla zdrowia,może nawet i życia,ale fizyczny aspekt to i tak mały pikuś bo jakbym np zaliczyła wpadkę to gorsze byłyby dla mnie lęki..może nawet rozwinięcie jakieś psychozy..nie wiem...w każdym bądź razie przez skrzywioną miednicę i kręgosłup musiałabym miec tylko i wyłącznie cesarkę pod narkozą...spokoju mi nie daje myśl,że ktoś by mi tej cesarki nie chciał zrobić i bla bla bla..zastanawiam się czy nie mam tokofobii(strach przed ciążą i porodem) czy to tylko wytwór mojej nerwicy...nie wiem,ale bardzo mnie to obciąża psychicznie i chciałabym wreszcie wiedzieć na czym stoję...w sumie nigdy nie rozmawiałam o tym z ginekologiem bo się boje,że postawi na mnie kreskę...wiem,że to co piszę nie ma ładu ani składu...ale w sumie w nerwicy to chyba normalne...powiem tyle,że nawet nie dopuszczam do siebie płci przeciwnej bo boje się ew.wpadki bo czuję że to dla mnie byłby koniec...nie wiem co z tym zrobić.Jakieś pomysły?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze jest to ze ja sie boje byc wciazy...okropnie sie boje tego..niewiem dlamnie to taki jakby koszmar ze bede miala w brzuchu cos. Boje sie ze urodze chore, albo brzydkie, albo ze znudzi mi sie..ze dopadnie mnie dol, ze udusze sie bo ciaza bedzie za ciezka, boje sie tego brzucha...ze on bedzie zaciezki..ze mi bedzie uciskac cos...ze to bedzie uczucie jak bycia najedzonym aja niecierpie tego stanu bo wtedy pzrepona az boli..i dusze sie.

BOje sie o moje cialo ze mi zgnije brzuch po ciazy..ze na porodzie zwariuje..ze z bolu nie wyrobie, ze beda nacinac...ze wykrawie sie na smierc...ze mi dziecko zabiora..no takie mysli mam wlasnie..boje sie szpitali a co dopiero rodzic w szpitalu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też uważam, że najpierw trzeba zająć się sobą, doprowadzić do odpowiedniego stanu żeby potem nie być toksycznym rodzicem...

Ale z drugiej strony tak sobie ostatnio myślałam, co by było gdyby i może, tego się nikt nie dowie dopóki tego nie przejdzie, ale może ciąża by zmotywowała do zabrania się za siebie? Ja mam np. m.in. ed i jestem prawie pewna, że gdybym była w ciąży, ze świadomością odpowiedzialności za to dziecko które we mnie rośnie, robiła bym wszystko dla niego... Tak samo terapia na nerwice, na pewno bym zrobiła dużo więcej żeby znaleźć czas i zająć się sobą, póki maleństwo byłoby w brzuchu...

No ale właśnie, to jest tylko takie gdybanie do tego bardzo indywidualne, każdy inaczej czuje i myśli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bretta, ja właśnie myśle że w ciąży będąc na L4 (bo moja praca sama w sobie i tak jest okropnie stresująca a co dopiero w odmiennym stanie) miałabym czas na terapię, miałabym więcej czasu dla siebie i na walkę o siebie. Czasem niektórzy gdy mówię o chęci zajścia w ciążę patrzą na mnie właśnie tak... jakoś nie tak. Ze najpierw trzeba zadbać o siebie, terapia, leki i te sprawy.... Tylko spójrzmy na to inaczej: moja rodzinka jest 3 osobowa - ja,mąż i 6letnia córcia. Nie mogę sobie pozwolić aby teraz zrezygnować z pracy aby mieć czas na terapię, bo za co będziemy żyli? Dodam że od dwóch lat spłacamy kredyt mieszkaniowy bo w dzisiejszych czasach tródno dostać mieszkanie lokatorskie. Niestety może pieniądze szczęścia nie dają, ale zastanawianie się czy bedę miała co dać dziecku jesć też nie przyniesie mi szczęścia mimo że wówczas będę chodzić na terapię. Ponadto niestety ale NFZ nie ufam. Tylko i wyłaćznie prywatnie. Do lekarza jeżdzę raz na trzy miesiące do miejscowośći 70km od mojej, bo w pobliżu nie znalazłam nikogo - mieszkam w małym miasteczku. Ok, może nie powinnam wiecej mieć dzieci, ale obecnie instynkt macierzyński tak silnie się we mnie odzywa, że teraz czuję ze dam radę właśnie dla tego maleństwa pod serduszkiem. Ponadto schodzę powoli na mniejsze dawki leku. Psychoterapia... hmmm ile ja się na ten temat naczytałam, ile się nazastanawialam skąd u mnie mogło się to wziąć. Dochodzę nawet do pewnych wniosków, czytam ksiażkę : nerwica a rozwój czlowieka.

 

Ponadto nie oszukujmy się. NN to najcięższa nerwica do wyleczenia, psychoterapia może pomoże, a może nie, ale jeżeli na początku nie będzie pomagać to będę przekonywana że to za krótko. Minie rok, potem dwa... I w końcu będę za "stara" na dzidzię.

 

Ponadto podejrzewam że u mnie nn ma podloże bologiczne. Być może zbyt duże stężenie kortyzolu odkładanego przewlekłym stresem + osobowość anankastyczna to wywołały. Leki działają na mnie bardzo szybko i hamują wszystkie objawy. A po ich odstawieniu była tragedia. Nie wiem jak będzie teraz.

 

Więc jeżeli to podłoże biologiczne to żadna terapia mi nie pomoże. Ponadto może będzie tak że na czas ciązy będę wolna od objawów a potem będę miała cudowną dwójeczkę dzieci? Może dam szczęśliwe dzieciństwo kolejnemu małemu szkrabowi? Bo jako mama chyba się spełaniam całkiem ok - skoro słszę od córci że jestem najlepsza :))

 

ależ sie rozpisałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]jestem niepełnosprawna ruchowo...od kilku lat myślę na temat ciąży...u mnie ciąża to zagrożenie dla zdrowia,może nawet i życia,ale fizyczny aspekt to i tak mały pikuś bo jakbym np zaliczyła wpadkę to gorsze byłyby dla mnie lęki..może nawet rozwinięcie jakieś psychozy..nie wiem...w każdym bądź razie przez skrzywioną miednicę i kręgosłup musiałabym miec tylko i wyłącznie cesarkę pod narkozą...spokoju mi nie daje myśl,że ktoś by mi tej cesarki nie chciał zrobić i bla bla bla..zastanawiam się czy nie mam tokofobii(strach przed ciążą i porodem) czy to tylko wytwór mojej nerwicy...nie wiem,ale bardzo mnie to obciąża psychicznie i chciałabym wreszcie wiedzieć na czym stoję...w sumie nigdy nie rozmawiałam o tym z ginekologiem bo się boje,że postawi na mnie kreskę...wiem,że to co piszę nie ma ładu ani składu...ale w sumie w nerwicy to chyba normalne...powiem tyle,że nawet nie dopuszczam do siebie płci przeciwnej bo boje się ew.wpadki bo czuję że to dla mnie byłby koniec...nie wiem co z tym zrobić.Jakieś pomysły?

 

Elwe07, z tego co piszesz i z tego co wiem, to masz wszelkie wskazania do cesarskiego cięcia. Najpierw porozmawiaj ze swoim ginekologiem, ale dobrym ginekologiem. Jeśli jesteś - ujmę to dosadnie - zdrowa płciowo a Twoja niepełnosprawność nie jest całkowitą przeszkodą (a chyba nie jest), to lekarz nie ma prawa powiedzieć Ci, że masz nie mieć dzieci. Nie wiem skąd jesteś, ale w Warszawie, np. na Madalińskiego cesarki robią jak na linii produkcyjnej, jedną za drugą i nie bawią się w wyższość porodu siłami natury jeśli poród nie postępuje albo są komplikacje. U mnie wystarczyło za wysokie cisnienie. Nawet mnie nie pytali czy chcę. Nie powiem, innej opcji nie brałam pod uwagę :oops:

Nie marnuj sobie życia nie dopuszczając do siebie płci przeciwnej, żebyś nie straciła gdzieś po drodze być może swojej miłości :105::105::105: . Pogadaj z lekarzem o najlepszej antykoncepcji dla Ciebie i o swoich obawach.

 

-- 15 paź 2011, 16:16 --

 

najgorsze jest to ze ja sie boje byc wciazy...okropnie sie boje tego..niewiem dlamnie to taki jakby koszmar ze bede miala w brzuchu cos. Boje sie ze urodze chore, albo brzydkie, albo ze znudzi mi sie..ze dopadnie mnie dol, ze udusze sie bo ciaza bedzie za ciezka, boje sie tego brzucha...ze on bedzie zaciezki..ze mi bedzie uciskac cos...ze to bedzie uczucie jak bycia najedzonym aja niecierpie tego stanu bo wtedy pzrepona az boli..i dusze sie.

BOje sie o moje cialo ze mi zgnije brzuch po ciazy..ze na porodzie zwariuje..ze z bolu nie wyrobie, ze beda nacinac...ze wykrawie sie na smierc...ze mi dziecko zabiora..no takie mysli mam wlasnie..boje sie szpitali a co dopiero rodzic w szpitalu..

 

kicikici, nie znam kobiety gorzej nastawionej na ciążę i poród niż ja :oops::oops::oops: . Dla mnie ciąża oznaczała wszystko co najgorsze: miałam przed oczami wyobraźni grubą, wręcz spasioną i ledwo toczącą się słonicę, z wielkimi cycami, rozlanymi brodawkami i szeroką dupą niby gotową do porodu naturalnego, co napawało mnie obrzydzeniem, spuchnięte nogi, rozstępy i celulit... A poród naturalny jak napawał mnie obrzydzeniem i tak już mi zostało. Nasłuchałam się od bliskich przyjaciółek o koszmarnym bólu (a ja jestem histeryczka i mam bardzo niski próg odczuwania bólu), o nacinaniu krocza (brrrrr), albo rozerwanym kroczu (brrr), o rozerwanym odbycie, o zszywaniu krocza i jak to boli i widziałam na zdjęciach jak to krocze potem wyglądało, jak to wszystko było w środku rozciągnięte i że często nie wróciło już do stanu sprzed. Jakim było dla mnie szokiem gdy miałam wpadkę 10 lat temu. Moją ciążę było naprawdę widać dopiero koło 7 miesiąca. Ze względu na mój strach miałam przy każdej wizycie u lekarza wysokie ciśnienie i tym samym z miejsca wskazania do cesarki. Pierwszą miałam pod narkozą, ale długo po narkozie dochodziłam do siebie, a drugą ze znieczuleniem do kręgosłupa. W konsekwencji mam na długość około 15 - centymetrowy pasek po dwóch cięciach poniżej linii bikini, nie naruszoną pochwę, a dla pocieszenia powiem Ci, że ważę 50 kg i mam płaściusieńki brzuch, więc nie taki diabeł straszny.

 

Ponadto całą pierwszą ciążę psioczyłam na swoje dziecko, ale jak już pojawiło się na świecie i wzięłam ją na ręce, to zapomniałam o wszystkim, zakochałam się od razu. To jest instynkt biologiczny, który rodzi się wraz z ujrzeniem swojego dziecka, bo czujesz, że to Twoja część. Trudno Ci pewnie teraz w to uwierzyć, bo dziecko jest tylko tworem Twojej wyobraźni, ale rozumiem wszelkie Twoje lęki i obawy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychiatra zapisał mi antydepresanty. ginekolog powiedział, że jak nie zacznę ich brać to stracę dziecko. psycholog zaś, że jak nie będę ich stosować, to nie widzi możliwości pomocy mi... szkoda, że nikt nie rozumie, że sam fakt kazania mi trucia dziecka stresuje mnie najbardziej :cry: ech, już nie wiem, co robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychiatra zapisał mi antydepresanty. ginekolog powiedział, że jak nie zacznę ich brać to stracę dziecko. psycholog zaś, że jak nie będę ich stosować, to nie widzi możliwości pomocy mi... szkoda, że nikt nie rozumie, że sam fakt kazania mi trucia dziecka stresuje mnie najbardziej :cry: ech, już nie wiem, co robić.

 

Uwazam, ze jezeli jest to wskazaniem przez tylu lekarzy abys brala te leki to powinnas je brac. Sa dziewczyny, ktore przed ciaza i cala ciaze braly leki i urodzily zdrowe dzieci. Ja sama od 3 dni jestem na Anafranil 10. I poniewaz mam problemy z zajsciem w przyszlym roku zamierzam podejsc do invitro i jezeli bedzie taka potrzeba to tez bede brala leki. Obecnie jestem w takim stanie ze sama z domu nie wychodze, strach na maxa ze dostane ataku. Mam tez spotkanie z psychologiem w przyszlym tyg. Ale nie zrezygnuje z dziecka dlatego ze mam to cholerstwo. Nie mam czasu na wyleczenie siebie, poniewaz mecze sie juz 11 lat z nerwica a mam 34 i niedlugo 35 lat, dlatego sprobuje podejsc do inv nawet z lekami jezeli bedzie takam potrzeba.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czaplo milo ze napisalas

 

 

tylko ze ja cesrskiej w zyciu nie chce i tez nie chce znieczulenia bo sie boje chyba bardziej narkozy niz porodu haha. Moja kuzynka tez urodzila i ma plaski brzuch i wsumie tez mnie to pociesza ze jest taka szczuplutka jak ja. Mnie cala ta mysl obrzydza- wlasnie ta krew, roscinanie i wyobrazam sobie ze brudna bede jakas. JEstem ciekawa jak szybko brzuch spada spowrotem..czy to wyglada jak balon nadmuchany ktory nagle peka? i opada z niego powietrze? jak kolo od samochodu ktore kapcia dostaje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czaplo milo ze napisalas

 

 

tylko ze ja cesrskiej w zyciu nie chce i tez nie chce znieczulenia bo sie boje chyba bardziej narkozy niz porodu haha. Moja kuzynka tez urodzila i ma plaski brzuch i wsumie tez mnie to pociesza ze jest taka szczuplutka jak ja. Mnie cala ta mysl obrzydza- wlasnie ta krew, roscinanie i wyobrazam sobie ze brudna bede jakas. JEstem ciekawa jak szybko brzuch spada spowrotem..czy to wyglada jak balon nadmuchany ktory nagle peka? i opada z niego powietrze? jak kolo od samochodu ktore kapcia dostaje?

 

czytam kolejnego już Twojego posta, gdzie zamiast cokolwiek o dziecku pojawiają się:

 

płaski brzuch

waga

brzydkie

grube

brud

 

.... masakra jakaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak naprawdę jako facet co był przy porodzie muszę Wam powiedzieć, że fakt przyjścia na świat dziecka jest tak fascynujący, że o wyżej wymienionych sprawach nikt nie pamięta! I wcale nie jakiś brud - jak sprytna położna to jest schludnie i czysto cały czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czaplo milo ze napisalas

 

 

tylko ze ja cesrskiej w zyciu nie chce i tez nie chce znieczulenia bo sie boje chyba bardziej narkozy niz porodu haha. Moja kuzynka tez urodzila i ma plaski brzuch i wsumie tez mnie to pociesza ze jest taka szczuplutka jak ja. Mnie cala ta mysl obrzydza- wlasnie ta krew, roscinanie i wyobrazam sobie ze brudna bede jakas. JEstem ciekawa jak szybko brzuch spada spowrotem..czy to wyglada jak balon nadmuchany ktory nagle peka? i opada z niego powietrze? jak kolo od samochodu ktore kapcia dostaje?

 

czytam kolejnego już Twojego posta, gdzie zamiast cokolwiek o dziecku pojawiają się:

 

płaski brzuch

waga

brzydkie

grube

brud

 

PAradoksy a podobno tutaj nie powinno sie oceniac kogos :) no ale ja wiem czemu ty mnie oceniasz i sie mnie czepiasz:) przynajmniej ja to wiem:)

az dziwne ze czapli sie nie przyczepilas:)

 

ten topic nie jest o dzieku a raczej uczucia zwiazane z ciaza:) porodem...

i mam prawo myslec to co mysle. :)

 

 

.... masakra jakaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czaplo milo ze napisalas

 

 

tylko ze ja cesrskiej w zyciu nie chce i tez nie chce znieczulenia bo sie boje chyba bardziej narkozy niz porodu haha. Moja kuzynka tez urodzila i ma plaski brzuch i wsumie tez mnie to pociesza ze jest taka szczuplutka jak ja. Mnie cala ta mysl obrzydza- wlasnie ta krew, roscinanie i wyobrazam sobie ze brudna bede jakas. JEstem ciekawa jak szybko brzuch spada spowrotem..czy to wyglada jak balon nadmuchany ktory nagle peka? i opada z niego powietrze? jak kolo od samochodu ktore kapcia dostaje?

 

kicikici, wszystko zależy od priorytetów i nastawienia. U mnie pierwsza ciąża była wpadką i nie chciałam tego dziecka tak bardzo, że brzydziło mnie wszystko. Nawet nie chciałam uczestniczyć w porodzie, dlatego w końcu lekarz zdecydował się na narkozę. Miałam takie odloty, jazdy i teksty, że skapitulował po prostu. Narkozy prawie nie stosuje się przy porodzie. Jednak świr taki jak ja musiał dostać narkozę żeby nie zrobił nikomu krzywdy :hide:

Świat mi się jednak przewartościował, bo mała istota budzi w kobiecie uczucia macierzyńskie. zapomina się o wszystkich trudach..

 

Drugie dziecko straciłam, jak napisałam wcześniej, ale było planowane, bardzo chciane i bardzo kochane. Gdy dowiedziałam się, że ma wadę śmiertelną i żyć nie będzie i gdy dostałam oficjalne skierowanie na zakończenie ciąży w 20 tygodniu, od razu pomyślałam, że to za karę, za to, że tak psioczyłam na moje pierwsze dziecko i że go nie chciałam...

 

Trzecia ciąża była najgorsza, bo od pierwszych dni pełna strachu czy historia z drugą córeczką się nie powtórzy. Dodatkowo skoki ciśnienia, straszne bakterie w układzie moczowym, antybiotyki a pod koniec nogi jak bania. W 37 tygodniu ciąży dostałam skierowanie do szpitala przez zatruie ciążowe i oznaki niewydolności nerek. Byłam już tak zmęczona tą ciążą i zdesperowana, że było mi obojętne jak ją wyciągną. Dali mi znieczulenie i po 40 minutach było po wszystkim..

Gdy w nocy czekałam na poranną cesarkę, słyszałam wrzaski rodzących w pokojach obok, teksty o nacinaniu krocza, o zszywaniu i chyba to najbardziej budziło we mnie obrzydzenie i strach.. Dlatego porodowi naturalnemu mówię nie. Ale to wybór bardzo indywidualny.

 

Pytasz jak to potem wygląda. Po porodzie naturalnym masz napuchnięte, rozciągnęte i pozszywane krocze, czasem do odbytu, zwiotczałą pochwę itd. I podczas porodu naturalnego widzisz wszystko, co z Ciebie wypływa, czyli krew i inne płyny. Ale za to szybciej wstaniesz.

W czasie cesarki jesteś przykryta parawanem, więc nic nie widzisz. Po zszyciu na sali pooperacyjnej jesteś czysta. Za to dłużej zajmuje Ci wstanie.

 

Jak wyglądasz po cesarce? Krocze i odbyt masz nietknięte (dla mnie to był największy komfort i nie wiem dlaczego), więc nie masz problemów z załatwianiem się. Za to czuć ból rany po zeszyciu. Wygląd brzucha po porodzie zależy od tego jaki brzuch miałaś przed ciążą i ile przytyłaś. Ja jestem drobna, ważę 50 kg i miałam bardzo płaski brzuch. Po cesarkach na początku był trochę jak "galareta", bo skóra była rozciągnięta a dziecka, łożyska i wód płodowych już w środku nie było. W ciągu około sześciu tygodni oczyszcza się macica i kurczy. Jeśli bólu nie czujesz i masz czas i chęć robić "brzuszki" np. po czterech tygodniach, to na pewno pomogą Ci odzyskac figurę sprzed ciąży.

 

Zapewniam Cię, że to co teraz urasta w Twoich wyobrażeniach do potęgi X, znika po urodzeniu dziecka. Zabrzmi to trywialnie, ale ta mała istota wyleczy Cię z tych wszystkich czarnych myśli. Przestaniesz myśleć o swoim wyglądzie, krwi, obwisłym brzuchu, bo to przestanie mieć takie znaczenie..

 

Gratuluje każdemu, to dobrnął do końca :lol::lol::lol:

 

-- 19 paź 2011, 19:13 --

 

czaplo milo ze napisalas

 

 

tylko ze ja cesrskiej w zyciu nie chce i tez nie chce znieczulenia bo sie boje chyba bardziej narkozy niz porodu haha. Moja kuzynka tez urodzila i ma plaski brzuch i wsumie tez mnie to pociesza ze jest taka szczuplutka jak ja. Mnie cala ta mysl obrzydza- wlasnie ta krew, roscinanie i wyobrazam sobie ze brudna bede jakas. JEstem ciekawa jak szybko brzuch spada spowrotem..czy to wyglada jak balon nadmuchany ktory nagle peka? i opada z niego powietrze? jak kolo od samochodu ktore kapcia dostaje?

 

czytam kolejnego już Twojego posta, gdzie zamiast cokolwiek o dziecku pojawiają się:

 

płaski brzuch

waga

brzydkie

grube

brud

 

.... masakra jakaś.

 

Ja myślę, Paradoksy że tak pisze zazwyczaj kobieta, która nie ma jeszcze dziecka, a dziecko jest tylko tworem wyobraźni. Miałam podobne dylematy przed pierwszą ciążą. Gdy na świecie pojawia się konkretna istota i to MOJA, takie myślenie zmienia się. Może stąd kicikici bardziej skupia się właśnie na sprawach drugorzędnych? Nie pada słowo "dziecko", bo go po prostu nie ma :lol: a kojarzy się z wagą, brudem, krwią itd..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje ze opisalas to tak dokladnie, pomimo ze jestem jeszce bardziej pzrerazona i zaczynam watpisz czy bede miala dziecko. Jeszcze jak napisalas ze do lazienki latwiej isc po cesarskiej..a ze naturalnie to pochwa zwiodczala i odbyt wisi..i widzi sie jak wyplywa dzieciak z pochwy..z flakami...to jak traumatyczne zdarzenie ...ciekawe czy oni nacinaja bez znieczulenia miejscowego...Nie wiem czy wszyscy tak odbieraja ze po ciazy nie mysli sie o ciele swoim, o wygladzie..chociaz niektor ekobiety zaniedbywaja sie okropnie po ciazy i sa juz malo atrakcyjne..Mysle ze pewnie mniej wazny wyglad sie staje ale czy dla wszystkich? bo tyle kobiet pzreciez po ciazy robi wszystko by wrocic do normy, by wygladac dobze, by brzuch znow byl plaski. Nie wyobrazam sobie bym miala myslec inaczej niz teraz..To chyba trzeba chciec miec dziecko, pragnac je jakos..ja narazie nie pragne..czy to moze dlatego...

Ja tez jestem drobna i waze mniej niz ty..i dlatego obawiam sie jak zemnie moze cos wyjsc hee czy by mnie to nie zabilo.

A jeszcze jest opcja rodzenia w wodzie podobno latwiej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczyny..... To ja powiem trochę inaczej. Mi poród kojarzy się co prawda z bólem, nawet strasznym... ale tak już jest. I przy porodzie naturalnym wcale nie widać żadnych flakóch, dziecka jak wychodzi ani krwi itp... przynajmniej u mnie. NO chyba że ktoś powiesiłby przed Wami lusterko :P I powiem szczerze żę tak się skupiacie na parciu, na tym żeby już zobaczyć dzidzię że niczego wokół nie widzicie :) Ja moją córeczkę gdy pierwszy raz zobaczyłam, jak zaraz po porodzie położyli mi na brzuch, to pamiętam jako malutką, zwiniętą kuleczkę fioletową :P Taką cudowną kruszynkę. Nacinania krocza wcale nie czulam :P gorsze były bóle porodowe, nawet nie wiem kiedy mi to zrobili. Potem też nic mi nie wisiało , a dyskomfort czułam tylko przez tydzień do zdjęcia szwów. już po miesiącu czułam żę mogę powrócić do życia seksualnego, chcialam tego i wcale nie miałam nic rozciągniętego :) a do formy wórciłam pół roku po porodzie - ale wóczas bylam nawet chudsza niż przed :) skóra wróciła do normy, nie mam żadnych rozstępów - a to chyba zawdzięczam wcieraniu codziennie w czasie ciąży kremu przeciw rozstępom ;) i jak będę miała drugie dziecko, a chcę tego już i mocno o tym myśle, to też chce rodzić naturalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisząc "flaki" dziewczyny miały zapewne na myśli łożysko i wszelkie płyny wydostające się wraz z dzieckiem. Nie da się ukryć, że wydostają się różne "rzeczy" podczas porodu. Wystarczy obejrzeć filmiki zporodów naturalnych.

Ja akurat rozumiem ich lęki i obawy, bo sama takie miałam. Poza tym słyszałam kilka razy zwierzenia koleżanek, że albo im się pochwa na dobre rozciągnęła, albo miały zniekształcone krocze, albo im się wszystko paskudziło.. Tylko w naszym kraju kobietom zamyka się usta, gdy cierpią psychicznie i fizycznie z tego powodu. Nie wolno. Poza tym panowała (teraz to nie wiem) tzw. nagonka na kobiety, żeby rodziły koniecznie naturalnie bo to niby takie cudowne i potępiało się te, które chciały cesarkę, że to łatwiejszy wybór. Ja generalnie mam w d... jakie są trendy i zawsze robiłam po swojemu.

Do tego, ku olbrzymiemu niezadowoleniu personelu, byłam jedyną kobietą, która nie karmiła piersią od początku. Panie musiały co 3 godzinki grzać wodę, szykować jedzenie dla małej i karmić ją, więc miały dodatkową robotę. Jako powód podałam: leki obniżające ciśnienie, mocne leki przeciwmigrenowe z grupy tryptanów,(sumamigren) i w perspektywie mocne antybiotyki na koszmarne bakterie w układzie moczowym. Do tego po porodzie dostałam relanium na uspokojenie bo miałam atak paniki. I już.

Pamiętam jak dziewczyna leżąca obok mnie powiedziała, że mi zazdrości, że jestem taka odważna, żeby się sprzeciwiać w "katolickim szpitalu" karmieniu, bo ona to by się bała, ale po wyjściu ze szpitala zamierza zaraz dziecko odstawić, bo z pierwszym miała fatalne doświadczenia i nie chce powtórki z drugim.

 

Kicikici, ja przed pierwszą ciążą ważyłam 44 kg przy wzroście 165 cm. Teraz ważę do 50 w porywach. Faktem jest, że do wagi sprzed pierwszej ciąży nie wróciłam :mrgreen: , ale jakoś mi do niej nie tęskno.

Uwierz mi, jak nadejdzie w Twoim życiu instynkt macierzyński, to przestaną Cię dręczyć myśli o czymś, co obecnie jest w Twoim życiu abstrakcją. To, co opisałam, musiałam wyciągnąć z głębi pamięci, bo tego naprawdę się tak nie pamięta, a dziecko jest w stanie przyćmić te niedogodności.

 

Ja pamiętam jeszcze jedną "zabawną" rzecz z sal poporodowych. Te, które rodziły naturalnie chodziły zazwyczaj do łazienki z nogami nieco rozkraczonymi przez rozwalone krocze, jedna wyła bo nie mogła się z bólu wypróżnić, a te, co miały cesarkę chodziły wprawdzie z nogami razem, ale za to nieco zgięte jak stare babcie przez ból od rany na brzuchu. Generalnie panowała solidarność, bo każda do którejś grupy należała :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak też się domyślam, że ktoś to miał na myśli mówiąc flaki.

 

Potem ktoś kto widział w rzeźni jak to wygląda, zamiast nie jeść tydzień mięsa pomyśli, że poród podobnie i .... a tak nie jest.

 

Czapla, Ty już lepiej do wagi 44 nie wracaj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla oj tak do takiej wagi nie wracaj, i tak szczuplutka jesteś :o

ja uważam że jak najbardziej kobieta powinna mieć prawo wyboru co do rodzaju porodu, czy naturalny czy cesarka. W końcu żyjemy w cywilizowanym świecie. Jednak osobiście mimo wszystko próbowałabym sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×