Skocz do zawartości
Nerwica.com

Na temat poznawania ludzi


sorensen

Rekomendowane odpowiedzi

jakie kobiety skoro ich nie ma? :mrgreen:

... a bo Ty na Marsie żyjesz, no cóż, w takim razie wpadnij do stolicy Kolejorza, to dużo kobiet tam spotkasz.

A co to ma do rzeczy? Kobiety mijam na ulicy, w sklepie czy autobusie. I co z tego? Przecież nie będę ich zaczepiał. Pisałem tylko że nie ma żadnych znajomych kobiet (np. pracuję z samymi facetami)

 

-- N paź 16, 2011 10:18 am --

 

sorensen, kornelia_lilia, Dziewczynki! Proszę się nie kłócić!

Nie kłócimy się:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorensen, ale tu nie chodzi o nachalne zaczepianie w miejscach publicznych.

Rozumiem, robota i spotkania rodzinne odpadają, ale o umiejętne wykorzystywanie codziennych sytuacji, żeby kogoś poznać. Koledzy z pracy mają siostry, kuzynki, sąsiadki itp., pamiętam jednak, że kontakty z nimi masz takie sobie, więc ta opcja też odpada. Wg mnie i tak najlepiej wykorzystywać neutralny grunt. I tyle w tym temacie na dziś. Sorry, powtarzam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorensen, ale tu nie chodzi o nachalne zaczepianie w miejscach publicznych.

Rozumiem, robota i spotkania rodzinne odpadają, ale o umiejętne wykorzystywanie codziennych sytuacji, żeby kogoś poznać. Koledzy z pracy mają siostry, kuzynki, sąsiadki itp., pamiętam jednak, że kontakty z nimi masz takie sobie, więc ta opcja też odpada. Wg mnie i tak najlepiej wykorzystywać neutralny grunt. I tyle w tym temacie na dziś. Sorry, powtarzam się.

Dokładnie. Praca (malutka firma, wszyscy mają pozakładane własne rodziny) i rodzina (nie mam rodzeństwa ani żadnych kuzynów itp, ci których miałem powyjeżdżali w świat) całkowicie odpadają.

Nie wiem jednak co to znaczy wykorzystywać naturalny grunt, prawdopodobnie tego nie potrafię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A propos odczuć- po porażce, otrzeć łzy, wstać i iść do przodu nie obracając się za siebie;)

 

-- 16 paź 2011, 10:24 --

 

sorensen, nie miałam takiej sytuacji, nie atakuj mnie.

Wszystkie kobiety tak traktujesz ? Wyluzuj, coraz mniej ta Twoja sytuacja mnie dziwi.

 

Źle to odebrałas co Sorensen napisal...On Ciebie nie atakuje....tylko zadał Ci proste pytanie, dajesz mu rady, dyskutujesz ok to miłe...ale wyobraź sobie, ze sama jesteś kobieta całkowicie przeźroczysta dla facetow, jaka miałabys samoocene wtedy ? Mysle, ze to o to chodzilo Sorensenowi.

 

Widzisz problem polega na tym, ze pomijajac to, ze w 97-8 % to mezczyzni sa tymi podrywajacymi, ale takze chodzi o to, ze kobiety nie zwracaja w ogole same z siebie uwagi na nawet przecietnych, normalnych mezczyzn pod wzgledem wygladu czy statusu materialnego, a co dopiero na mało atrakcyjnych...Jezeli juz zwracaja uwage same z siebie to tylko na tych najatrakcyjniejszych.

 

Natomiast faceci sa pod tym wzgledem o wiele bardziej rozsadni, bo gdyby oni nie zwracali uwagi na przecietne kobiety...to dopiero by bylo :mrgreen: ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)ale wyobraź sobie, ze sama jesteś kobieta całkowicie przeźroczysta dla facetow, jaka miałabys samoocene wtedy ? (...)

 

Nigdy do tego nie dojdzie. A to dlatego, że mimo różnych problemów ze swoją psychiką, kompleksów nie przyjmuje postawy pasywnej, tylko podejmuje czasem dokładnie przemyślane działania, a czasem mniej, przez to jest się dostrzegalnym przez płeć przeciwną, oczywiście następstwa tego bywają różne.

A jakbym się czuła- pewnie fatalnie, ale nie poddałabym się-nigdy. Na pewno także bym się skoncentrowała na innych aspektach życia, jak kariera zawodowa. I starałabym się zmienić,uatrakcyjnić fizycznie i też jako osoba, być np. bardziej oczytanym, mieć jakieś pasje itp. Choć ja często w tych działaniach jestem zawzięta niemalże do bólu, przez próbę zbliżenia się do kobiecego ideału, wylądowałam kiedyś na endokrynologii. I jeszcze jedno, jak mawiała moja szefowa, winy bym szukała przede wszystkim u siebie. Nie zrzucałabym jej na płeć przeciwną, że niby moralnie zepsuta albo że ma prostu łatwiej, bo tak już jest od stulecia.

Nie podzielam Twojego zdania odnośnie opinii na kogo kobiety zwracają uwagę, nie wiem czy to Twoje osobiste doświadczenia. Moje i moich 2 kumpeli z uczelni jest odmienny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji tak wynikało. Ze mna nie jest tak zle, bo jestem w miare atrakcyjny pod wzgledem zaradnosci czy wygladu/ zadbania i zdarzało sie, ze kobiety przejawialy zainteresowanie, najczesciej w bardzo subtelny sposob, wlasnie w taki jak napisalas, ze "dawaly o sobie znać". Ale to bylo na studiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji tak wynikało. Ze mna nie jest tak zle, bo jestem w miare atrakcyjny pod wzgledem zaradnosci czy wygladu/ zadbania

;)

to co się zmieniło po zakończeniu edukacji, jeśli można spytać?

Tylko nie pisz, że nie masz czasu albo chęci na wychodzenie z domu, bo te Twoje różne statystki, tabelki w pracy zabierają Ci całe dnie i wysysają wszystkie siły?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorensen, ale tu nie chodzi o nachalne zaczepianie w miejscach publicznych.

 

Ale może! Raz jeden zaczepiłam w ten sposób faceta. Spotkałam go w Empiku, staliśmy w tym samym dziale (manga), a to było przed erą internetu, więc nie tak łatwo było znaleźć ludzi o podobnych zainteresowaniach. W dodatku był w moim typie z wyglądu. Zagadałam go, przeszliśmy się chwile po mieście (chyba do sklepu muzycznego, czy coś), praktycznie zmusiłam go, żebyśmy wymienili się kontaktami. Znajomość chwilę potrwała, ale po jakimś czasie miałam już dość bycia tą podtrzymującą stroną. On coraz rzadziej odpisywał (smsy/listy), w końcu się poddałam. Któregoś dnia zadzwoniła do mnie... jego matka. Żeby poinformować mnie o jego śmierci... Podobno od dawna miał problemy z depresją, a ja, jak się okazało, byłam dla niego jedną z tych ważniejszych osób...

 

Więc, po raz kolejny - nigdy nie wiesz jak wygląda sytuacja tej drugiej strony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, a Ty się maskujesz?

 

-- 17 paź 2011, 14:35 --

 

wiesz, ja takich rzeczy nie wiem, bo niemalże na 100% jest przekonana, że nie znałam i nie znam osoby borykającej się z zaburzeniami psych. Ale mnie się chyba zacierają granice, co normalne, a co nie. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami osoby z depresją tak bardzo umiejętnie się maskują,ze nigdy nikt by nie pomyślał,że dana osoba ma depresję...

Nawet nie muszą się maskować. Jeśli się kogoś dobrze nie zna i nie wie jak ten ktoś zachowuje się wtedy, gdy jest zdrowy to odbiera się go jakby jego stan był stanem naturalnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami osoby z depresją tak bardzo umiejętnie się maskują,ze nigdy nikt by nie pomyślał,że dana osoba ma depresję...

Nawet nie muszą się maskować. Jeśli się kogoś dobrze nie zna i nie wie jak ten ktoś zachowuje się wtedy, gdy jest zdrowy to odbiera się go jakby jego stan był stanem naturalnym.

 

Dokładnie, coś tego typu. Do tego to, że na dobrą sprawę nie mieliśmy stałego kontaktu. Jeżeli ktoś, kogo dopiero poznajesz, nie poświęca Ci za dużo czasu, myślisz raczej, że mu nie zależy, a nie, że ma jakieś problemy. Poza tym, ujmę to tak - nie wyglądał na bardziej pogrążonego w depresji ode mnie, czasami wręcz przeciwnie. Zresztą nie wiem, czy się zabił, czy ktoś mu odebrał życie... A że byłam dla niego ważna wiem od jego matki. A kilka lat później znalazłam jego bloga, na którym parę razy o mnie wspomniał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorensen, Wydaje mi sie, ze znajomych mozesz znalezc poprzez uczestnictwo w jakis rozmaitych kołach zainteresowań, klubach tematycznych itp itd

 

Inne formy sa bardzo trudne.

 

Widze to po sobie i po swoich znajomych. Praktycznie utrzymuje kontakt tylko z 3-4 kolegami z podstawowki i LO....

 

Dobrze, ze chociaz ich mam...

 

Jezeli człek nie wyrobil sobie jakis dobrych kolegow ze szkół to potem jest bardzo ciezko...bo 99,9 % ludzi ma juz jakis stalych znajomych...i po co im kolejny "kolega" ??

 

Zatem wydaje mi sie, ze tylko jakies kółko tematyczno-hobbystyczne i tam proboj, bo nie widze za bardzo innych opcji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorensen, Wydaje mi sie, ze znajomych mozesz znalezc poprzez uczestnictwo w jakis rozmaitych kołach zainteresowań, klubach tematycznych itp itd

 

Inne formy sa bardzo trudne.

 

Widze to po sobie i po swoich znajomych. Praktycznie utrzymuje kontakt tylko z 3-4 kolegami z podstawowki i LO....

 

Dobrze, ze chociaz ich mam...

 

Jezeli człek nie wyrobil sobie jakis dobrych kolegow ze szkół to potem jest bardzo ciezko...bo 99,9 % ludzi ma juz jakis stalych znajomych...i po co im kolejny "kolega" ??

 

Zatem wydaje mi sie, ze tylko jakies kółko tematyczno-hobbystyczne i tam proboj, bo nie widze za bardzo innych opcji...

 

Ja niestety nie mam żadnych znajomych z tej czy innej szkoły bądź studiów. Jakieś koła zainteresowań to może i dobry pomysł ale obawiam się że po pierwsze nie mam szczególnych zainteresowań, a po drugie jest ryzyko że będzie dominować dzieciarnia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sorensen, Nie chodzi zebys mial jakies hobby, ale rzecz w tym zeby poznać ludzi, prawda ?

 

Mozesz cos neutralnego i cos co kazdy potrafi robic ? np sporo jest klubow rowerowych.

 

Od czegos trzeba zacząć....

 

Widzialem kiedys taka zorganizowana wycieczke rowerowa i szczerze to srednia wieku spokojnie przekraczala 30.

 

A jestem ciekaw co psychoterapeuci mowili na Twoje niepowodzenia podczas prob wchodzenia w zwiazki z kobietami ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miewałem kiedyś sporo znajomych ale nie utrzymuje z nimi kontaktu jakoś tak wyszło, lata pobytu poza krajem, okresy totalnego zamykania się a poza tym wstydzę się samego siebie gdy zaczną pytać o pracę, dziewczynę plany na przyszłość a tu lipa. Zresztą oni mają teraz żony, mężów, dzieci i nie czuł bym się chyba z nimi dobrze.

Wiem że to nie pytanie do mnie ale ja swoim psychologom i psychiatrom nie mówiłem o problemach w związkach z kobietami ale chyba się domyślali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, A widzisz nie chce Ci wytykać, ale robiles podstawowy błąd...

 

Skoro u podloza Twojej depresji lezy m.in. potężna niesmialosc...to absolutna podstawa jest powiedzenie o tym u psychiatry i psychoterapeuty...

 

Co do znajomych to wlasnie powinienes mowic szczerze, ze nie masz nikogo i np ze Ci zle z tym itp moze kogos by pomogli poznać ? Wiele osob tak robi, to akurat naprawde zaden wstyd....Nawet moj dobry kolega, ktory nie ma problemow z poznawaniem ludzi poznal swoja kobiete z ktora jest juz od kilku lat w ten sposob wlasnie, po prostu wspolny kolega przedstawil ich sobie i tak poszlo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×