Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie uświadamiają sobie tego, że nie żyło im się tak naprawdę dobrze, skoro to życie doprowadziło ich do nerwicy....

dobre spostrzeżenie, wydaje się oczywiste, ale nie pomyślałem o tym... masz rację Justynka, więc aby zwalczyć nerwicę, trzeba zwalczyć jej przyczyny, które nierzadko dalej oddziałują, i to w niekorzystny sposób

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy orientujecie się jak długo może trwać leczenie nerwicy, oczywiście przy podjęciu odpowiedniego leczenia u lekarza i wraz ze wsparciem psychologicznym ? Zdaje sobie sprawe że w tym przypadku cięzko o wyciągnac takie ogólne wnioski ale może macie jakies własne doświadczenia , lub informacje w tym temacie.

Chciałbym także zapytać czy któś wie ile procent chorych na nerwice wychodzi z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zarówno w pierwszym jak i drugim temacie liczby Ci nie pomogą. W pierwszym są przy tym bardzo płynne - czasu leczenia nie będziesz mógł przewidzieć, to zależy od poziomu zaawansowania nerwicy i nastawienia leczącego się na nerwicę (i pewnie od wielu innych czynników, których nie wymieniłem). A co do drugiego, najważniejsze że nie jest równe 0%, a na pewno o wiele wiele więcej. Ale najistotniejsze jest to, że nerwica jest wyleczalna i to, jak szybko i czy się wyleczysz, zależy wyłącznie od Ciebie, a nie od danych statystycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze wiesz, że jak ktoś ma jazdy hipochondryczne to nic go nie uspokoi.

W medycynie nie ma jasnych przypadków-często rockandrollowcy dożywają osiemdziesiątki, a sportowcy umierają na zawał. nikt nie da Ci jednoznacznej odpowiedzi czy zachorujemy czy nie.

Pewnych rzeczy nie da się kontrolować i trzeba nauczyć si e ztym żyć i to zaakceptować.

Przez taką cholerną potrzebę kontrolowania wszystkiego i bycia szczęśliwym zawsze i ponad wszystko wpędzamy się w nerwicę.

Ktoś mądry powiedział (chyba Nietsche), że człowiek nie jest stworzony do bycia szczęśliwym. A szczęście (mam na myśli łatwe życie) to dar, a nie gwarant.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rola psychiatry nie ogranicza się do wypisywania leków. Z nim też możesz porozmawiać o tym co Cię trapi.

A może uda Ci się bez leków. W moim przypadku leki tylko wydłużyły terapię. Brałam i czułam się dobrze, więc motywacja była mniejsza. Leczenie farmakologiczne odwraca uwagę od aspektu psychologicznego. I moim skromnym zdaniem jest nadużywane. Z wygodnictwa naszego i lekarzy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na takie pytania odpowiedzi może udzielić Ci tylko lekarz na podstawie badań. Jeśli wykluczy podłoże fizjoliogiczne to te objawy,o których piszesz mogą świadczyć o nerwicy. Ale taką diagnozę może postawić tylko lekarz.

Trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

.....

Musisz się czymś zająć, czymś dla Ciebie ciekawym, co z wielką chęcią byś zrobiła... po to, żebyś przestała myśleć o chorobach

 

Zgadzam sie z tym, ja tak zrobiłam tzn zaczełam cos robic ze soba, jakies zajecia, wysiłek fizyczny i po pewnym czasie juz troche lepiej, nie mysle po prostu o sobie ;) wierze w Ciebie i wiem ze damy rade :smile:

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja Droga! Trochę się w tym wszystkim zagubiłaś- całkowicie poddałaś się lekom, a to tak byc nie może. Leki mogą pomóc Ci się wyciszyć, ale nie zwalczą na trwałe lęków i nerwów. Problemy z sercem są typowe dla nerwicowców, jak mijają nerwy- duszenie w klatce piersiowej też w końcu znika. Nie ma rady- musisz wziąść sie za sibie- ignorować lęki i głupie myśli(choc wiem, ze to baaardzo ciężka praca). Potrzeba Ci rozmowy i pomocy osoby kompetentnej, bo trudno tak do konca przemowic sobie o irracjonalnosci naszych lęków. Wygadać się, wyciszyć i nabrać dystansu- a do tego dochodzi się małymi kroczkami. Serdecznie pozdrawiam, życzę Ci wielkich pokładów siły :D:!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam takie doświadczenie: znależć przede wszystkim dobrego lekarza, to czasem bardzo trudne, ja zwiedziłam siedmiu zanim trafiłam na dobrego, taki dobry lekarz powinien ci dobrze dobrać leki tzn jak pewnie wiesz leki uspokajace to rozwiązanie na krótko bo nie leczą i do tego mogą uzależniać, powinnaś mieć jakiś lek antydepresyjny który działa przeciwlękowo, może nie uwierzysz ze jakaś pigułka sprawi,że przestaniesz się wkręcać, ja tez w to nie wierzyłam, jednak wyleczyłam się z lęków i natręctw całkowicie właśnie dzięki lekom, oczywiście nie u wszyskich wystarczą same leki, czasem trzeba iść na terapie, mi się udalo więć chciałam Ci powiedzieć,że jest jeszcze takie wyjście z sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówczyniami. Najpierw musisz wykonać wszystkie badania by wykluczyć inne schorzenia. Z całą pewnością problemy z oddychaniem budzą Twój strach..Trudno natomiast powiedzieć jak daleko ten strach jest posunięty by móc nazwać go nerwicą lekową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oliwia tte leki które brałaś nie przynoszą czasem dobrych efektów, coaxil rzadko kiedy afobam nie ma właściwości leczących, ja sie nie dziwie że myślisz że twoje zycie jest stracone i że przegrałaś bo mając nerwice rzeczywiście trudno jest myśleć inaczej , ja też byłam tego pewna że nic juz mi nie pomoże,ale powiedz mi jak długo brałaś te leki i w jakich dawkach?moj stan był beznadziejny czterech lekarzy chciało mnie zamknać w szpitalu nie wstawałam z łózka bo po prostu nie miałam sił fizycznych żeby to zrobic nie miałam sił żeby iść sie wysikać bo nie spałam rok czasu ze zmaeczenia przestałam mówić i teraz jestem zdrowa prawie całkowicie żyje normalnie chodze do pracy, śpię , nie mam w ogóle lęków i wkrętów, tylko że ja bardzo dlugo i niestrudzenie brałam leki, czsem trzeba się pogodzić z tym że jedna tabletka nie wystarczy że trzeba wziąść największą możliwą dawkę, ja tego nie załuje bo dzieki temu się wyleczyłam, pamietam że po jednej tabletce effectinu 0,75 mg poczułam bardzo małą zmiane i tez stwierdziłam że mi już nic nie pomóże wtedy lekarz kazał mi brać trzy i zmiana była ogromna oczywiście brałam je ponad dwa lata teraz je odstawiam i jak na razie jest dobrze, musisz miec jakiś lek z rodzaju antydepresyjnych działających tez przeciwlękowo i przeciwnerwicowo, one nie uzalezniają i maja działanie lecznicze afobam tylko tłumi objawy nie lecząc ich, poszukaj dobrego lekarza który bedzie cie prowadził, to czasem trudne zadanie ale od właściwego dobrania leków i dawek naprawde duzo zależy, kiedy sie troche podleczysz bedziesz miała siłe pomyslec o terapi, ja też dojeżdząm 70 km do wrocławia co tydzień, nie miej do siebie pretensji że nie możesz poradzić sobie siłą woli czy własną walką własnymi zmaganiami, tak czasem bywa kiedy nerwica jest zbyt silna , ale jestem pewna że byłaś po prostu żle leczona,mój stan był mozna powiedziec krytyczny i ja z tego wyszłam w 90 % dzieki lekom wiec próbuj szukaj nie poddawaj sie bo poprawa czasem jest na wyciągniecie ręki, ja też byłam u siedmiu lekarzy którzy mnie nie właściwie leczyli stawiałi błedne diagnozy, miałam takie odpały że podejrzewano mnie o psychoze , przepisywano leki na schizofrenie dopiero póżniej znalazłam dobrego lekarza który mi pomógł a tez po prostu już myślałam że jestem nie do wyleczenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyśleć że 3 lata temu miałam w nosie choroby, nie sprawdzałam co chwilę kiedy mam okres, a choroby uważałam za świetny powód by nie iść do szkoły!

 

Dopóki dziadek nie umarł na nowotwór, wujek mało nie umarł na nowotwór (teraz ma chemioterapię), drugi wujek z powodu alkoholu miał przeszczep wątroby, a babcia wpadła w depresję i czasami odstawiala "próby samobójcze" (przy kimś łykała poł opakowania tabletek na serce i zamykała sie w pokoju, a po spełnieniu jej wymagań spokojnie wymiotowała i było w porządku...)

 

Na początku ja objawy nerwowe miałam tylko u niej , w domu mi przechodziło, po czym i w domu zaczęło mi odbijać. Teraz i tak jest lepiej niż 1,5 roku temu, bo teraz wariuję tylko jak właśnie mówią ciągle o jakiejś chorobie albo jak ktoś bliski sie rozchoruje...

 

Wszyscy którzy nie maja pojęcia o tym że mam nerwicę mówią że przecież gdyby oni mieli takie zdrowie jak ja, by sie niczym nie przejmowali, a ja nie dość że mam zdrowie jak koń (skoro nawet przeziębienia nie łapię) to jeszcze biorę mase witamin i sie martwię tym co mówią o sepsie...koszmar :((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobierałeś go na podstawie życiowych doświadczeń, obrazu własnej osobowości czy losowo?

Świadomie losowo, ale podświadomie mogłem coś tam zobaczyć w tym avatarku, że to akurat ten. To jest Pokemon :D , a akurat w nich jest duży wybór. Może podświadomie spojrzałem w lustro swojej osobowości? :P Nie wiem. Bo ze swoją podświadomością (chyba jak każdy) nie dogaduję się za dobrze. Ale widzę że fajny jest i lubiany :mrgreen: , i to mi się podoba :D:D:D .

P.S. Cierpisz na bezsennośc?

Trudno powiedzieć... Nie wiem od kiedy można coś nazywać bezsennością... i czy mój stan to bezsenność. Na pewno kładąc się nie zasypiam jak kłoda, ale z drugiej strony nie zdarza mi się nie przespać całej nocy. Zasypiam różnie - z ręką na zegarku nie liczę :P , ale raczej od 20 min do 2 h. Może to już zalicza się jako bezsenność - sama oceń. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą bezsennością to nie mam pojęcia, bo dla mnie to ona faktycznie nie istnieje. Swiadomie czy nieświadomie człowiekowi powinno się chcieć spać, bynajmniej dlatego, że organizm sie regeneruje, odpoczywa. Ale jeśli u kogoś (np. u mnie) jedna mysl goni za drugą z prędkością londyńskiego metra podziemnego :mrgreen: i ja tego nie powstrzymuję, chociaż mogę, to o spaniu nie ma mowy. Ewentualnie mogę zasnąć ale rano moje łóżko przypomina pole bitwy a ja budzę się w pozycji bliżej nieokreślonej :P

Tak de facto to dopiero, kiedy się wyciszyłam i zrzuciłam z siebie wszystkie urojone problemy to zaczęłam korzystać z uroków nocnej ciszy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze przy zasypianiu jest to, że nie można niczym się zająć, żeby to londyńskie metro powstrzymać. I wydaje mi się, że im więcej problemów wskoczy na głowę przed zaśnięciem, tym gorzej się śpi, bo organizm jest niespokojny. Wiem, bo zwykle po 10h snu jestem zupełnie niewyspany, a częściej śpię około 5-6 h z proporcjonalnie gorszym skutkiem. A raz zdarzyło mi się spać jakieś 4h, byłem na feriach u cioci, wyluzowałem się zupełnie i po tych 4h nie mogłem spać (była piąta rano i nie chciałem nikogo budzić, więc próbowałem jeszcze zasnąć), ale już byłem na tyle wyspany, czułem się tak świetnie, czułem, że mogę góry przenosić :D:D:D . Szkoda, że mi się to tak rzadko zdarza :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×