Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości (samoocena)


louise

Rekomendowane odpowiedzi

wiesz piotrek tak naprawdę to moim problemem z którym sie zmagam strasznie i ktory wywołuje we mnie frustrację ,lęki i niską samoocenę to relacje z ludźmi którzy powinni mi być bliscy ale niestety nie są.. i patrząc obiektywnie nie mam wiele w tym winy.. mam starszą siostrę którą sie wiecznie faworyzowało ,do dziś ,pracowaliśmy razem .wszyscy i musiałam niestety odejść z tej pracy bo psychicznie mnie to przerosło.. musiałam od nich odpocząć....

 

od 3 tyg tam nie pracuję... lęk się nasilił i "dupa"za przeproszeniem..... nie mam siły na terapię bo zaliczyłam już dwie i chodze do psychologa.. mała poprawa.. to tyle na ten temat..

 

naprawdę jest mi ciężko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie już trochę lepiej, ale dalej nie chce mi się wyjść(gratuluję Tobie magosza26 motywacji :D ) przede mną weekend, mój chłopak ma wolne i chciałabym pójść gdziekolwiek, ale nie wiem czy dam radę, postaram się (a wszystko, dlatego że moje nowe leki jeszcze nie działają) :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magosza26, w tym i jeszcze innym poście zdradziłaś, że masz jeszcze jedną bliską osobę oprócz rodzinki, która wywołała to ciężkie poczucie braku akceptacji. Może czas się na tej osobie skupić i u niej szukać ciepła, życzliwości i akceptacji?

 

Aniu,

U mnie już trochę lepiej

i bardzo dobrze

chciałabym pójść gdziekolwiek

myślę, że dobrze ci to zrobi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotrek ta osoba która dała mi wiele uczucia ,zainteresowania wzmocniła myślenie moje o sobie ... ale było to pozorne wzmocnienie.. ,nie może być tak,że jedna osoba powoduje podniesienie poczucia własnej wartości.. nie powiem,że było to złe.. ,czułam sie przez dłuższy okres lepiej ,lęki nie było już tak silne itd.. ,ale wystarczy,że pojawi sie kryzys jakiś między mną a tą osobą i .. jest TRAGEDIA...

 

...nie umiem wypracować sobie tej pozytywnej samooceny ,bo jeśli nie rozwinęła sie wcześniej gdy się było mniejszym ,nie dorastało sie w poczuciu ,ze jest się cennym samym w sobie ,to później kicha.. tyle z mojej oceny tej sytuacji wynika...

 

 

czy kiedykolwiek uda mi sie wyjść z tego błędnego koła..."zadręczania się ,lęków ,fobii ,i innych destrykcyjnie działających na mnie zachowa"? ?

 

 

 

bardzo chce..ale to takie trudne..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy kiedykolwiek uda mi sie wyjść z tego błędnego koła..."zadręczania się ,lęków ,fobii ,i innych destrykcyjnie działających na mnie zachowa"? ?

 

 

 

bardzo chce..ale to takie trudne..

Trudniejesze niz sie wilu Ludziom , specjalistom wydaje. Pozbyc sie myślenia destruktywnego , negatywnego jest strasznie trudne w naszym przypadku poniewaz wszystko bierzemy za bradzo do siebie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andhariel no właśnie .... ja mam to moje myślenie na swój temat na tyle schrzanione ,że potrafię tygodniami nie odżywiać się normalnie..u mnie to przybrało formę anoreksji .. aczkolwiek są momenty w których normalnie jadam.,ale a jak mam się pod kontrolą i chudnę to czuję się lepiej.. chore budować sobie na tym poczucie akceptacji ,bo to też pozory..

teraz np obżarłam się czekoladkami... i podwójnie bardziej siebie nienawidzę..

 

.... od lat z tym walczęz tym myśleniem ....a ty ?:|

 

[ Dodano: Pią Lut 09, 2007 8:28 pm ]

Piotrek podziwiam twój sposób myślenia.. bardzo logiczny ..:)...

mi jest ciężko tak działać przynajmniej na chwilę obecną..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...nie umiem wypracować sobie tej pozytywnej samooceny ,bo jeśli nie rozwinęła sie wcześniej gdy się było mniejszym ,nie dorastało sie w poczuciu ,ze jest się cennym samym w sobie ,to później kicha.. tyle z mojej oceny tej sytuacji wynika...

 

Dokładnie, również borykam się z zaniżoną samooceną, z nieodkrytym własnym potencjałem i własną bezbarwnością, nie można się poddawać, trzeba czerpać zadowolenie z tych maleńkich pozytywnych rzeczy, które serwuje nam życie...może kiedyś odzyskamy własne "JA", chociaż właściwszym słowem było by uzyskamy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie to przybrało formę anoreksji ..
o tej chorobie wiem duzo moja siostra trzy lata wychodziła z tegow gówna szpital zaliczała było w pewnym momencie juz z nia nie najlepiej ale udało jej sie choc w psychice slad zostawiło. Nie wiem w jakis stopniu to sie ma u ciebie?

 

 

od lat z tym walczęz tym myśleniem ....a ty ?:|
Ja borykam sie z tymi problemami od ok roku z duzym nasileniem obecnie gdyz pierwszy atak ktory zostawił u mnie w pamieci niepokuj stan zagrozenia oraz strach zdazył sie w marcu 2006r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andhariel u mnie to trudno stwierdzić czy właściwie mam problemy z jedzeniem czy nie. jedno jest pewne w krotki czasie wiele schudłam ... ,głodziłam się wręcz bo próbowalam w ten sposob pogodzić się z tym,że bliscy właściwie się mną nie interesują.. ,totalnie zamknęłam sie w sobie ,odepchnęłam wszystkich .. do tego doszły lęki.. ..

....u mnie to niejedzenie przeplatane jest okresami w miare normalnego jedzenia ..ale .. fakt faktem nie jest to normalne...

 

... od roku z tym walczysz.. to może uda ci się szybciej z tego wyleźć ... jeszcze mało złego się stało w twojej psyche.. ,a może źle kombinuje )..ja .. jakieś 7 lat walczę tak naprawdę z fobią społeczną i lękiem przed wychodzeniem z domu...,bardziej lęk przed wychodzeniem z domu.. mi doskwiera.. ,jak nie można wyjsc nawet do sklepu po jedzenie..:( w tym wypadku nie dla mnie ,ale dla moich kotów które nie są niczemu winne..,współczuje im.... :|..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SAMOOCENA-Z tym tez u mnie nie najlepiej:( niestety Sad
może kiedyś odzyskamy własne "JA", chociaż właściwszym słowem było by uzyskamy...

dobrze powiedziane, widzę że w zastraszającym tempie dochodzą tu nowe osoby z tym samym problemem, i widzę, że wszystkie nie utraciły poczucia własnej wartości, bo go nie miały, czy się nie mylę?

 

Piotrek podziwiam twój sposób myślenia.. bardzo logiczny ..:)...

mi jest ciężko tak działać przynajmniej na chwilę obecną..

Czy ja wiem... czy to mój sposób myślenia? Raczej mój sposób myślenia polega na wpajaniu sobie i świadomemu okłamywaniu siebie (przynajmniej dla takiego mnie jakim jestem są to kłamstwa) pewnymi racjami, mam nadzieję że jeśli usilnie będę sobie to wmawiać i stosować, to w końcu zacznę tak a nie inaczej postępować z przekonania, a nie z oszukiwania się. Może źle to nazwałem jako oszukiwanie się albo okłamywanie się, ale mniej więcej chodzi mi o to usilne wpajanie sobie czegoś. To znaczy nawet gdy czuję, że się poddałem, usilnie wmawiam sobie, że nie mogę tego zrobić i w końcu po walce z samym sobą powracam do walki z brakiem akceptacji. Staram się walczyć z tym wszelkimi możliwymi środkami. I naprawdę nie jest mi lekko Magosza. To jest ciężka walka z mocnym wrogiem, a niestety nie byłem nigdy ani dobrym wojownikiem, ani dobrym strategiem, więc ciężko mi walczyć :( . Ale jednak robię to z uporem maniaka. Może tak trzeba do tego podchodzić ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

walcz dalej.:)

a ty Magosza rozpocznij lub wznów walkę o swoje szczęście. I bardzo mnie cieszy, że dodałem Ci otuchy, bo o to mi cały czas chodziło :smile: . Otucha da Ci siłę, aby walczyć z tym, co Cię dręczy, a walka pomoże Ci zniszczyć Twoją udrękę.

 

...uffff... piszę na kilku tematach i ledwo odpisuję :P ... ale się dyskusje rozwinęły dookoła :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wspólczuję Wam, sama nieraz miewam lęki przed ludźmi, bo w mojej glowie zostaly nieciekawe wspomnienia z "życzliwymi", magosza dobrze, że masz te kotki :) wszystko będzie dobrze :) musicie być silne i budować w sobie pewność i poczucie bezpieczeństwa, bo najważniejsze jest to co w naszym wnętrzu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj Magosza26 ja mam ten sam problem, co Ty (z jedzeniem). Ja też parę dni się głodzę, a potem wszystko wraca do normy jak gdyby nigdy nic. Wiem, że to nie jest anoreksja, ja nazywam to zaburzeniem odżywiania.

 

 

A co do mojego samopoczucia to jest coraz gorzej, prawdopodobnie tkwię ponad 2 lata w toksycznym związku, mój facet w ogóle mnie nie rozumie nawet się nie stara, nie wiem ile tak jestem jeszcze w stanie pociągnąć :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie grozi anoreksją, bo my nie jemy raptem parę dni potem wszystko wraca do normy. U mnie takie zaburzenie zdarza się mniej więcej raz na miesiąc

raptem mnie zszokowałaś... parę dni bez jedzenia!? Aniu, dbaj o siebie lepiej :)

....czasem się boję,że mogłabym całkiem w to wpaść.,że stracę nad tym kontrolę..

dlatego lepiej temu nie dawaj szansy przejęcia kontroli nad Tobą

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My już straciłyśmy nad tym kontrolę, przynajmniej ja.

 

A jeśli chodzi o toksyczność to wydaje mi się, że ten mój związek działa w jedną stronę, jeśli on czegoś potrzebuje to nie ma problemu z mojej strony –daję mu to, ale jak ja czegoś potrzebuję, a szczególnie w sferze uczuciowej to zawsze dostaje po dupie- wyzwiska, niezrozumienie...

 

Tkwię w tym już ponad 2 lata i czuję, że się męczę a jednak nie potrafię zerwać, raz mi się to udało, ale on obiecał, że się zmieni, więc wróciłam, owszem przez 2 tygodnie było lepiej, ale teraz znów wszystko wraca do normy...

 

Boję się być sama ja już nie umiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

My już straciłyśmy nad tym kontrolę, przynajmniej ja.

W takim razie czas najwyższy ją odzyskać, nie żartuję.

 

A poza tym właśnie pamiętałem, że ktoś z tego forum żyje w toksycznym związku, gdzie (niestety to prawda) druga połówka jest naprawdę silną trucizną... i to dla Ciebie Aniu. Nie miałem jeszcze w swoim życiu tej drugiej połowy, więc nie wiem jak to jest być z kimś, niestety dobrze wiem, jak jest być samemu. Wyobrażam sobie, że boisz się samotności. Bo samotność to pustka. Ale moim zdaniem lepsza taka pustka od związku, który może Cię zniszczyć. No i może być ona krótka, ale to już zależy od Ciebie. Nie wierz w obietnice, że się zmieni, mam w swoim otoczeniu przykład takiego związku (nie wiem jak jest z Tobą, ale tam dziewczyna jest zupełnie uzależniona od swojego chłopaka, a reszta jak u Ciebie), więc wiem jak to wygląda. Naprawdę nie warto. Mówię to szczerze i dla Twojego dobra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie napisałem jeszcze jednego, chłopak tamtej dziewczyny do której Cię porównałem robi się kochany wtedy, gdy widzi, że ona może w końcu go odrzucić i zerwać na dobre (a już raz zerwała i wróciła, bo mówił, że się poprawi). Wolałbym Cię nie namawiać do zrywania (zazwyczaj wolę nawoływać do budowania niż niszczenia), ale ten związek raczej nie ma przyszłości i będzie lepiej dla Ciebie, jeśli z tym skończysz. To samo wszyscy do tej pory mówią tamtej dziewczynie, ale ona nie słucha. Mam nadzieję, że ty podejdziesz do tego z większym rozsądkiem. Wyglądasz mi na wrażliwą i czułą osobę, i może dlatego tak Ci ciężko z tym skończyć. Ale istnieje pewna uniwersalna, moim zdaniem nie zazwyczaj, ale zawsze sprawdzająca się mądrość (sprawdzone między innymi na mnie): kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą d***. Niestety. Czasem mam wrażenie, że w takich związkach wrażliwość drugiej osoby takiej jak Ty jest ciągle wykorzystywana i wystawiana na próbę. Ale jak długo? Myślisz, że to dla Ciebie będzie dobre? Że się poprawi? Ja nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×