Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

kicikici,

Oj to bardzo nniedobrze, ja pamiętam kłotnie z własnym ojcem, już nie zyje i to były hardcory, ale wspomnienia pozostały, także wiem jak sie czujesz.Ja mam dużą awersje do kłotni wolę ustapic niż się kłoćić, nienawidze tego i to budzi we mnie złe wspomnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wniosę trochę optymizmu żeby nie zaczernić całkowicie wątku ;)

Dzień zaczął się pozytywnie, bez lęków, nawet bez myślenia o nich. Wyszykowałam malucha do przedszkola, starszą do szkoły, załatwiłam szybko pocztę a w administracji udało mi się wywalczyć miejsce parkingowe (chwilowo bezpłatnie) pod samym domem :yeah: Nastrój od razu mi się poprawił..

Do pracy wychodzę o 12.00, pogoda piękna..

Mogę tylko mieć nadzieję, że ten nastrój utrzyma się do końca dnia

czego i Wam życzę

chociaż widzę, że u niektórych z Was kiepsko... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I już po humorze.

Poszłam do lekarza,miałam na 9:10, czekałam połtorej godz. poczym okazało się ,że przyszła moja kolej...no to ja wio do

gabinetu. Za mną jakaś stara dewota...

Mówie ze mam na 9:10 a te babsko ,że ona też-lekarka oczywiscie wybrała starą rurę...ze względu na wiek.

Mówie do tej lekarki,że poco umawiają 2 osoby na tę samą godzine skoro i tak mają duuże opóźnienie

Powiedziała ,że jestem zdenerwowana i że mam sobie ochłonąć

Wychodząc powiedziałam,że tu ludzie czekają po 2h na wizyte trwającą 10min a pani uskutecznia rozmowy telefoniczne,gada o pierdołach....Kazała mi wyjść i poczekać na korytarzu i sie tak nierzucać.

 

Pojeb.... NFZ.A idź człowieku prywatnie zapłać 80zł za wizyte to jestes co do minuty przyjęty. Debilistyczny kraj!

Wrrr jaka jestem zła.

Na koniec sie okazało ,że mam jutro przyjść na badania i w środe wszechmocna P.doktorowa stwierdzi czy pojde do szpitala, bo utrzymuje mi sie wysokie ciśnienie, z bólem potylicy i drętwieniami twarzy. :roll:

Więc jak do tej pory...jestem rozdarta....kto mnie przytuli :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, bardzo długo tu nie pisałam, bo szczerze mówiąc w pewnym momencie wydawało mi się, że ciągle rozmawiając o mojej nerwicy tylko się gorzej w to wszystko wkręcam. Rzuciłam łóżko w którym spędzałam większość czasu i pojechałam na tydzień nad morze. Miałam jednego (3 dnia pobytu) tylko kryzys, który odpuścił po południu. I generalnie ten wyjazd to było coś super. Przebywałam na dworze więcej czasu niż przez poprzednie 2 miesiące, gdy wróciłam czułam się o niebo lepiej. Mogłam więcej wychodzić i rzadziej miałam napady lękowe. Niestety potem znów troche zasiedziałam sie w domu i część problemów wróciła, ale przynajmniej jedno zostało - zdobyłam większą pewność, że mi faktycznie nic nie jest fizycznie, że to wszystko mam tylko w głowie... bo przecież wystarczył wyjazd i wszystko przeszło :)

Jutro mam pierwsze zajęcia na uczelni po wakacjach. Boję się. W piątek w ramach "rozgrzewki" pojechałam do dziekanatu. Jadę z przesiadką, wsiadając do pierwszego autobusu nogi miałam jak z waty, drżałam... ale stopniowo było lepiej i gdy dojechałam na uczelnie było już ok. Pozałatwiałam wszystkie sprawy, spotkałam się z koleżanką i wróciłam do domu i cały ten czas czułam się dobrze ! Miałam siłę i energię jak dawniej, to dodało mi troche odwagi. Mimo to siedzę dziś jak na szpilkach i denerwuje sie jutrem. Troche sie boje, że będzie mi ciężko wysiedzieć na wykładach. Ostatnio zrobiło mi się słabo jak siedziałam u fryzjerki... jak mi może być słabo jak siedzę? Nie ogarniam tego kompletnie. W każdym razie musiałam tu napisać bo już nie mam z kim o tym gadać. Chciałabym mieć większe wsparcie u mamy, bo ona już jest widzę tym zmęczona, martwi się, i czasem po prostu się na mnie denerwuje... to mnie bardzo dołuje, ale musze ją zrozumieć.

Spory ten post mi wyszedł, ciekawe czy ktoś to przeczyta... nawet jeśli nie to chociaż się wygadałam.

 

Boję się być znów na uczelni. Wstydzę się, że mam taki problem i nikt z moich znajomych go nie zrozumie... boje się, że zemdleję czy coś przy wszystkich, to by był taki wstyd... Wszystkimi siłami powtarzam sobie, że nie ma prawa nic mi sie stać bo to tylko jest w mojej głowie. Przecież gdyby było inaczej to nie polepszyłoby mi się po wyjeździe, prawda? Och, dobrze, kończę już !

 

Pozdrawiam was !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Primavera, wyjazd nad morze pomaga:), a gdzie byłaś? No i walczysz z choroba to plus duzy

 

A byłam w Trójmieście, pozwiedzałam troche, a troche posiedziałam na plaży w Jelitkowie :)

Musze walczyć bo chce by było jak dawniej. Gdy na drugim roku miałam równy zapieprz, ciagle coś, ciągle nauka, zarywane noce, jechałam na kawie, ciągle w biegu... i miałam na to siłe, tak bardzo mi tego brakuje, bycia na pełnych obrotach. Nie chcę już tego uczucia, że jestem na wszystko za słaba, że zaraz mi się zakręci w głowie, że mam takie miękkie nogi... Musze się rozruszać znów !!

 

Kupiłam sobie Valerin Max na kryzysowe sytuacje, ale jeszcze nie brałam i troche sie boje czy mnie to nie zmuli jakoś strasznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jasne :) czekałam 50 minut w kolejce do akwarium :P ale warto było bo fajnie, potem zjadłam pyszną zapiekankę z salami i prażoną cebulką :pirate: W ogóle fajnie było, ale powrót do codzienności to niestety sinusoida - raz mam "tak, dam z siebie wszystko, dam radę, będę walczyć i będę znów zdrowa", a raz "o niee nigdy już nie będzie dobrze, nikt mnie nie rozumie, nie dam sobie radyyyy", i tak sie miotam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New York takie miałam szczęście, że był ze mną tam znajomy od urodzenia zamieszkujący Gdańsk, także pokazał mi chyba wszystko co warte :)

 

Laima ja mam zmiany raz na kilka dni... jak mam tę lepszą fazę to nawet i czuje sie lepiej, ale wystarczy jeden gorszy dzień żeby znowu dostać załamki... bożeeee jak mnie to irytuje już, taka wewnętrzna słabość i jakaś świadomość, że to jest w MOJEJ GŁOWIE i ja MOGĘ TO ZMIENIĆ, ale nie umiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Primavera, a teraz dobrze funkcjonujesz bez leków.Czasem może być jak dawniej tylko dzięki lekom chyba,że masz dość cierpliwości i czekać na efekty po kilku latach terapii .

 

kicikici, jak to mówią,pieniądze szczęścia nie dają,ale zakupy tak ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×