Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

dlaczego ja jestem autorem tego ppostu :shock:

Już jest ok. Przenosiłam wątek.

 

-- 28 wrz 2011, 23:36 --

 

Radek24, Psychoterapia jest metodą leczenia. Farmakoterapia również, ale nie u wszystkich się sprawdza. Zresztą.....chyba nie muszę tłumaczyć skutków brania leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej pisałam już wcześniej... Mam teraz takie pytanie - czy nerwica kiedyś mija? Ja dopiero zaczynam leczenie ale jak na razie ciężko mi jest w ogóle uwierzyć w poprawę. Ja z kolei myślę cały czas o śmierci. Patrzę na ludzi jakby z innego świata. Nie mogę jeść, nie mogę wejść do łazienki ani wykonywać jakiś normalnych podstawowych czynności, jestem na zwolnieniu z pracy. Czuję się jak inna osoba, jak ktoś kto dopiero odkrył, że ludzie umierają. Myślę o tym nieustannie z niewielkimi przerwami kiedy odrywam się jakoś od codzienności ale nawet wtedy czuję się nieswojo. Nie przypuszczałam, że kiedyś mnie to spotka. Wcześniej tylko hydroxyzynę brałam ale nie pomagała (lekarz mi ją przepisał bo myślał, że mi przejdzie), teraz od wczoraj biorę lerivon. Czuję się jedynie zamulona i chce mi się spać ale w miarę mi pomógł (a przynajmniej wczoraj po pierwszej tabletce) bo nawet coś zjadłam. Dzisiaj rozpoczynam też psychoterapię... Czasem wierzę, że mi pomoże ale ogólnie boję się, że to zawsze będzie we mnie tkwiło i nie uwolnię się od tego uczucia nigdy. Nie wiem już czy boję się samej śmierci czy tego jak się czuję kiedy dopadają mnie lęki. Czy jest ktoś kto może powiedzieć, że wyleczył się z nerwicy?

Pozdrawiam wszystkich!

 

-- 29 wrz 2011, 07:54 --

 

A no i jeszcze drugie pytanie: Jakie są najlepsze metody leczenia? Wiem, że psychoterapia dużo daje dlatego się na nią zdecydowałam. Zaczęłam brać antydepresyjne leki (lerivon) ale słyszałam, że niektórzy psychotropy biorą... Co jest skuteczniejsze? Jak długo bierze się antydepresanty, żeby była jakaś poprawa? Na ulotce leku pisze, że po dwóch tygodniach można zobaczyć poprawę ale nie wiem czy tak długo wytrzymam. Czy w ogóle jest jakaś pewna metoda leczenia? Cały czas myślę o tym, że z tego nie wyjdę.

Z góry dziękuję za odpowiedź!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z nerwicą się żyje,są lepsze okresy kiedy się wycisza mogą trwać latami i niespodziewanie wracają niektóre objawy w różnym stopniu...mnie psychoterapia trzyma od lat i funkcjonuje pracuje..sporadycznie biore leki.powodzenia.Tak do miesiąca w pełni antydepresanty zaczynają działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z nerwicą się żyje,są lepsze okresy kiedy się wycisza mogą trwać latami i niespodziewanie wracają niektóre objawy w różnym stopniu...mnie psychoterapia trzyma od lat i funkcjonuje pracuje..sporadycznie biore leki.powodzenia.Tak do miesiąca w pełni antydepresanty zaczynają działać.
witam:)

 

to mój pierwszy post na tym forum chociaz zaglądam tu juz od jakiegoś czasu

Mam 17 lat, na nerwicę lękową i natręctw choruję juz parę lat.Obecnie staram się walczyc ze swoimi lękami ale często czuje się zmęczona i bezsilna.Ataki paniki pojawiają się u mnie najczęściej w sytuacjach kiedy przebywam w gorących i zatłoczonych miejscach lub w duzej grupie ludzi np, w autobusie,w sklepie,w szkole.W czasie ataku robi mi się słabo,serce zaczyna bić bardzo szybko,pocę się,nie mogę złapać oddechu.Wcześniej unikałam stresujących sytuacji(przestalam wychodzic z domu,chodzić do szkoły) niestety to tylko pogorszyło mój stan.W wakacje po raz pierwszy poszłam do psychiatry,od trzech tygodni biorę leki(hydroksyzyna,zotral).Teraz czuję się dużo lepiej, ataki pojawiają się rzadziej i nie są juz tak silne jak dawniej.Od miesiąca jestem na oddziale dziennym gdzie chodzę do szkoły i na terapię i jak na razie czuje się dobrze chociaz czasem mam chwile zwątpienia i myśli ze nic mi się w życiu nie uda ale na ogół staram się myśleć pozytywnie.

pozdrawiam wszystkich:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtedy jak lekarz trafi na właściwy dla Ciebie lek. Jeśli bierzesz coś z leków SSRI to poproś o mianseryne na noc dodatkowo w dawce 10mg , efekt murowany u wszystkich znanych mi osób z napadami lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nie mam siły:(Jak mam żyć z tym bólem??

Witam wszystkich jestem na forum nowa,mam 26 lat i leczę się na stany lękowe i depresję od ponad 3 lat.Przeszłam dwie terapie po których naprawdę w pełni doszłam do siebie i tryskałam energią i cieszyłam się każdym dniem aż do pewnego dnia w którym wszystko mi się zawaliło a przez co!!!Przez głupiego jednego zęba!!! :( Nie wiem gdzie mam opisać swój problem dlatego piszę tutaj bo już sobie nie radzę :( Myślę że będziecie wyrozumiali co do mojego chaotycznego pisania.A więc wyrwałam zęba dolną lewą 6 po jakimś czasie zaczęło się dziwne uczucie w buzi (tak jak by mi się wszystko w niej zmieniło) prędzej dentyście powiedziałam że mam stany lękowe bo po wyrwaniu musiałam mieć czyszczoną ranę przez 4 tygodnie co dziennie i bardzo się tego bałam,dentysta patrzał na mnie jak na wariatkę i powiedział że mam chore przyzębie i zaczął wypisywać mi skierowania itp ale cały czas mi nie pasowało miałam szczękościski i bardzo bolały mnie wszystkie zęby(do teraz bolą)Popadałam coraz bardziej w stany lękowe,poszłam do psychiatry opowiedziałam jej wszystko a ona że to nie wina psychiki raczej,no to zaczęłam dalej szukać pomocy bo nie wiedziałam co się dzieje chodziłam od dentysty do dentysty różne diagnozy a to zapelenie stawów a to bruksizm a najgorsze że mój dentysta powiedział że to przez chorobę psychiczną i pan od bruksizmu też!No to załamałam się całkiem bo zaczęłam nawet w to wierzyć ale co noc budziłam się z dziwnym uczuciem i nie umiałam domknąć normalnie szczęk płakałam miałam nawet myśli samobójcze bo ból i dyskomfort był i jest nie do zniesienia zaczęłam patrzeć w lusterko i porównywać moje zęby no i sama po 4 miesiącach odkryłam dlaczego tak się dzieje!!!Aż się popłakałam to wszystko przez tak bardzo skomplikowaną wadę zgryzu a nikt tego nawet nie połączył!!!Ząb którego usunęłam trzymał całą moję szczękę a przez jego usunięcie wszystko mi się pozmieniało i z jednej strony jest ok a z drugiej mam podwyższone zęby przez co nie umię normalnie zamknąć buzi,i cała szczęka zaczęła opierać się na ostatnich zębach dla tego ten okropny ból i dyskomfort a oni wszyscy wmawiali mi że to z psychiki!!!Tak bardzo mnie to boli że ludzie potrafią być tacy że widzą wystraszoną kobietkę to zaraz że chora psychicznie i bez dyskusji penie sobie sama coś wmawia:( jej tyle czasu jestem w takim bólu i dyskomforcie a nawet nikt nie dał mi wskazówek że to od zgryzu i żebym udała się do ortodonty:( boże nie mam siły już tak żyć te długie terminy,a po drodze co chwilę coś mi się komplikuje,kredyt na druty załatwiony to jedno co się udało ale to ból jedynek bo mam chorobę przyzębia a to opryszczka a to szczękościsk a to trzeba wyrwać dwa zęby i nie wiadomo co jeszcze się skomplikuje po ich usunięciu a to zaś mam nowotwór na szczęście nie groźnego którego muszą mi wyciąć z dziąsła:(Jej ja już nie mam siły siedzę i płaczę bo sama sobie nie potrafię pomóc i jest mi tak przykro że ci lekarze mnie tak traktowali przez tyle miesięcy tak bym miała już chociarz leczenie rozpoczęte a wszędzie tylko czekać i czekać a ja schudłam 15 kilo bo jeść nie umię :( Mam chwile że naprawdę nie chce mi się już żyć ale z drugiej strony miałam tyle planów i marzeń,a teraz nawet mówić prawie nie umię bo tak mnie boli,,,modlę się co dzień żeby coś się polepszyło ale z dnia na dzień jest tylko gorzej i coś nowego wychodzi nie tak:( jestem na ostatkach sił i wyczerpaniu psychicznym nie wiem jak zniosę ból w tych drutach i te wyrwanie tych dwóch zębów:( mąż już nie umie ze mną wytrzymać rodzina też zostałam sama sobie i zdana na lekarzy którzy patrzą tylko na kasę:( Przepraszam że tak chaotycznie ale ja już naprawdę nie mam komu się wyżalić:(:(:(Tyle lat męczyłam się z stanami lękowymi i tyle miała zaburzeń somatycznych cały czas jestem słaba ale teraz bo już wogóle nie wiem jak mam to przetrwać,,,,BOJĘ SIĘ!!!Wiem że dziwny temat ale zrozumcie mnie mam taki lęk w sobie że czasem myślę że serduszko mi nie wytrzyma:(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agullaaa, Słuchaj....spokojnie. Jeśli dziura po wyrwanym zębie się zagoi, pójdziesz do dobrego chirurga szczękowego, który jest też stomatologiem i zrobi Ci odcisk, wstawi brakującego zęba. Są różne metody. Jeśli masz siódemkę i piątkę to dentysta może spiłować te zęby i zamówić Ci z porcelany 3 zęby, z których szóstka będzie się znajdowała pomiędzy piątką, a siódemką.To będą takie 3 zęby ze sobą połączone. Rozumiesz?

Nie wiem czy zrozumiałaś o co mi chodzi. Dobry protetyk jest w stanie dopasować brakujące zęby tak, że będą identyczne ze stanem zębów przed wyrwaniem.

Nie wiem jak jest w przypadku tzw. implantów. Wybierz się do porządnego specjalisty-stomatologa, opisz problem.

Będzie dobrze. Nie lękaj się.

 

A dlaczego musisz wyrwać dwa zęby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam już dosyć!!!! Na prawdę nie wiem jak sobie radzić! Moje dni upływają na czekaniu na jakąś wizytę lub na zamartwianiu się, że mi nie przejdzie z przerwami na myślenie o śmierci. Jestem w rozsypce. Dopiero poznaję ta chorobę i jedynym plusem jest to, że poznaję przy tym lepiej siebie. Zaczynam dużo czytać przez bo już sama nie wiem co może być przyczyną nerwicy. Dowiedziałam się, że nerwica oprócz tego, że swoje początki może mieć już w dzieciństwie, może mieć także podłoże w złym odżywianiu się - niedobory żelaza i magnezu, może też mieć swoją przyczynę w nie wysypianiu się. Siedzący tryb pracy, życie w stresie także wpływa bardzo negatywnie na nasz organizm. Może mieć także podłoże hormonalne (ja mam częste zaburzenia). Nie wiedziałam nawet, że moje problemy z jelitami to też była nerwica a mam takie problemy od lat. I teraz moje pytanie: Czy ktoś z Was był jeszcze u innych lekarzy oprócz psychiatry czy psychologa? Ja np. planuję udać się jeszcze do neurologa i do endokrynologa. Często bowiem (a przynajmniej tak wyczytałam) lecząc się na nerwicę nie leczymy prawdziwego jej źródła. Nie jestem ekspertem w tej kwestii ale bardzo chcę wyzdrowieć, żeby ten koszmar się skończył i szukam i szperam gdzie tylko można. Wiele ciekawych rzeczy się można dowiedzieć o sobie. Oprócz psychiatry trzeba udać się do innych specjalistów a także zmienić swój styl życia. Także ponawiam pytanie: Czy ktoś z Was odkrył w sobie jakieś jeszcze inne źródło swej choroby? Boję się trochę wizyty u neurologa ale wiem, że jak nie pójdę będzie gorzej a nie lepiej... Ktoś wie jak wygląda taka wizyta i jak wyglądają badania?

Pozdrawiam

 

Martyna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martysienka, Jeśli wykluczysz inne dolegliwości ciała, pozostanie tylko lęk...piszesz, ze to lęk przed śmiercią.

Dlatego psychoterapia jest polecana jako skuteczna metoda na Twoje trudności.

Jest długotrwała, ale przynosi efekty.

Zapytałaś czy ktoś z nas odkrył źródło swojej choroby. Sami nie możemy się diagnozować bo nie jesteśmy lekarzami, psychiatrami i psychoterapeutami.

Neurolog przeprowadzi wywiad, jeśli uzna, że objawy są niepokojące, zleci dodatkowe badania np. tomograf etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika co to za argument że terapia jest polecana ? Nieważne czego lęk dotyczy ,on pojawia się gdy mamy ogólny wysoki poziom lęku ,to że lęk wiążemy z konkretną sytuacją to chytra sztuczka mózgu aby określić żródło lęku .bo to co określone staje się mniej zagrażające . Zrób prosty test poproś kogoś aby wysypał tłuczone szkło za toba i położył na min materac / lub nie położył , ty z zawiązanymi oczami masz za zadanie upaść na ten materac lub gdy go nie położy na szkło . Taki prosty test/narzędzie do zbadania czy boimy się nieznanego, a następnie do treningu w celu opanowania lęku i to nie ma nic wspólnego z terapią a raczej z uczeniem sie siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martysienka, Chyba większość z nas przed ostateczną diagnozą odwiedzała lekarzy różnych specjalności żeby wyeliminować inne przyczyny nerwicy. To dobry pomysł. przebadaj się gruntownie ,żeby uzyskać pewność że nie masz żadnych schorzeń somatycznych które mogą dawać takie objawy. Wizyta u neurologa to nic strasznego. Przeprowadzi kilka prostych badań: typu zamknij oczy i palcem wskazującym dotknij do czubka nosa pukanie młoteczkiem w kolano itp:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy to właściwe miejsce i przepraszam, że tak się trochę wtryniam ale nie chcę zakładać osobnego wątku.

Mam potrzebę opowiedzieć o swoich problemach, być może znajdzie się ktoś, kto będzie mógł doradzić, wesprzeć. A może ja będę mogła komuś pomóc, choćby zrozumieniem zagadnienia.

 

Mam 22 lata, do początku sierpnia tego roku wydawało mi się, że mam wszystko: fantastyczną rodzinę, całkiem przyjemne studia, dużo znajomych i przyjaciół no i przede wszystkim cudownego chłopaka. Z dnia na dzień mój świat zachwiał się w posadach.

Zaczęło się, gdy wracałam z wakacji z rodziną zza granicy. Przez 3 tygodnie tragicznie tęskniłam za chłopakiem, wyczekiwałam każdego smsa i ciągle marzyłam o powrocie. Powinnam być najszczęśliwsza, wracając w końcu, czyż nie?

 

Wieczorem, ostatniego dnia przed znalezieniem się w domu poczułam niepokój. Ni stąd, ni zowąd, zupełnie niesprecyzowany. Nie mogłam jeść, zrobiło mi się niedobrze. Myślałam, że coś mi zaszkodziło i położyłam się. W nocy nie mogłam spać, miałam mdłości i poczucie, że coś jest nie tak. Rano wstałam zmęczona, ale myślałam że już jest ok. Tymczasem jedząc hotelowe śniadanie nagle blokada: mdłości, nie mogłam jeść. Zaczęłam się nagle bać, jak dojadę do domu, jak zniosę cały dzień w samochodzie. Chciałam być tylko w pobliżu łazienki, czułam niezdolność do ruszenia się z hotelu. Jakoś dojechałam.

 

Pierwszy poważny atak lękowy dopadł mnie dwa dni później, już w domu. Bałam się każdej myśli, jaka pojawiła się w mojej głowie, dosłownie każdej. Miałam skurcze żołądka, biegunkę, chciało mi się wymiotować ale nie mogłam. I non stop parcie na pęcherz. Miałam drgawki, dosłownie mnie telepało. Pół nocy się tak męczyłam zanim w końcu usnęłam.

 

Kolejne dwa dni później wyjechałam do innego miasta, z moim chłopakiem na dwa tygodnie, tak jak było już dawno zaplanowane. Nie ucieszyło mnie spotkanie z nim tak, jak powinno po takiej rozłące, cały czas moje myśli krążyły wokół tego, co mi się ostatnio działo i czy to się powtórzy. I powtórzyło się tego samego wieczoru. Znowu te same objawy, lęk nieuzasadniony, telepanie,mdłości. Tak mi zeszły dwa tygodnie... Nie codziennie było źle, ale ataki lękowe powracały średnio co drugi, co trzeci dzień, w różnym nasileniu. Cieszyć przestało mnie cokolwiek. Zaczęłam się bać wychodzić z domu. Do tego doszedł straszliwy smutek, miałam ochotę zniknąć z powierzchni Ziemi. Powrót do domu był straszny - bałam się w pociągu czy dojadę. Mój chłopak musiał wysiąść wcześniej, płakałam, gdy zostałam sama w przedziale, chciałam żeby został. Paranoja totalna.

 

W domu nie było nic lepiej. Ataki lękowe pojawiały się nadal, zaczęły atakować mnie za dnia. Przez około tydzień czułam się jak w koszmarze, przerażało mnie wszystko. Zaczęłam sobie wkręcać, że nie kocham mojego chłopaka, że powinnam być sama. Cyrk na kółkach, jak się nie trzęsłam to płakałam. Nie mogłam czytać, nic nie mogłam robić, na niczym skupić uwagi. Poszłam do internisty, zlecił badania krwi, między innymi TSH - wszystko w normie. Zapisał mi doxepin ale po dwóch tabletkach zrezygnowałam - czułam się tragicznie pusta po tym leku.

 

Doszły kolejne objawy - zanik uczuć. Przestałam odczuwać cokolwiek, zniknęły wszystkie pozytywne uczucia. Pozostał tylko strach, ewentualnie złość albo smutek. A mój umysł przez cały czas szukał przyczyny, nieustający myślotok i przetrząsanie internetu.

 

W końcu przełamałam się i poszłam do psychiatry. Zdiagnozował u mnie stany nerwicowe z początkowymi objawami depresji. Zapisał mi escitalopram plus jeszcze jakiś lek uspokajający doraźnie (nawet go nie wykupiłam, żeby mnie nie kusiło - facet powiedział mi, że on uzależnia i że powinno się go brać tylko w b. złych stanach lękowych) i kazał zapisywać swoje samopoczucie w jakimś kalendarzu. Pierwszy tydzień brania leku był straszny, miałam takie schizy, że myślałam już o zgłoszeniu się na oddział psychiatryczny, byle coś ze mną zrobili i żebym tak nie cierpiała. Tabletki biorę teraz już drugi tydzień i odpukać, póki co jest lepiej. Wyciszyłam się ale nadal nie odczuwam żadnych uczuć. Martwi mnie to i dręczą mnie natrętne myśli, dlaczego może tak być :( Cały czas dręczę się, czy odzyskam moje emocje.

 

Aktualnie zastanawiam się nad psychoterpią, zapytam o nią mojego psychiatrę. Kolejną wizytę będę miała za jakieś dwa tygodnie.

 

Tak to wygląda... Zdaję sobie sprawę, że nie jestem tu ani pierwsza, ani ostatnia. Jednak człowiek w takiej sytuacji zaczyna szukać ludzi o podobnych problemach, szuka potwierdzenia, że nie jest odosobniony i że można z tego wyjść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika co to za argument że terapia jest polecana ? Nieważne czego lęk dotyczy ,on pojawia się gdy mamy ogólny wysoki poziom lęku ,to że lęk wiążemy z konkretną sytuacją to chytra sztuczka mózgu aby określić żródło lęku .bo to co określone staje się mniej zagrażające . Zrób prosty test poproś kogoś aby wysypał tłuczone szkło za toba i położył na min materac / lub nie położył , ty z zawiązanymi oczami masz za zadanie upaść na ten materac lub gdy go nie położy na szkło . Taki prosty test/narzędzie do zbadania czy boimy się nieznanego, a następnie do treningu w celu opanowania lęku i to nie ma nic wspólnego z terapią a raczej z uczeniem sie siebie.

A Ty co? Jesteś tu rzecznikiem na forum?

Decyzja należy do użytkowniczki.

Wiem,że byłbyś usatysfakcjonowany, gdybym jej poleciła farmakoterapię.

Ani Ty, ani ja nie jesteśmy specjalistami więc daruj sobie, tak?

I nie mam zamiaru polecać Jej jakiś testów.....proszę Cię.

Załóż sobie wątek na temat swoich teorii, mam nadzieję, że będzie się cieszył popularnością.

Na terapii człowiek uczy się siebie, nie wiedziałeś o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×