Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

cu.Kinia hydro najlepiej na noc ,przed pójściem spać łyknąć .

Co do ataków ..

sztywny kark , przy poruszaniu głową czuję jak całe ciało drży :/

natłok myśli a co za tym idzie niemożność wypowiedzenia sensownego zdania :/

rozbiegany wzrok ...

mam tego serdecznie dość ... było całkiem ok do niedawna ( nic się nie wydarzyło , ba! wręcz przeciwnie , układa się )

a tu nagle booom i od 3 tyg mam lipę totalną ( praca z ludźmi ... )

biorę leki , śmigam do psychologa ...

i taki suprise ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja hydro nie biorę , na mnie nie działa , alę na niektórych owszem ;)

i dlatego radzę brać na wieczór , by w dzień nie ścięło/ nie zamuliło .

Obecnie z atakami / niepokojem ciągłym nie radzę sobie .. pomimo leków ( SSRI ) i wizyt u psychologa + w życiu też jest ok . Brak powodu , by ewentualnie się stan pogorszył ... a mimo to jest zdecydowanie gorzej .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spylacz, Bo same leki niestety, ale tu nie pomogą. Napisałam w Twoim wątku.

Ty musisz znaleźć przyczynę swoich trudności, dotrzeć do źródła lęku, pracować nad sobą. A to wszystko przepracowywuje się na psychoterapii.

Dziwię się, że tyle lat borykasz się z zaburzeniami i do tej pory nie zdecydowałeś się na nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie zazwyczaj dopada straszny lęk przed śmiercią, często towarzyszy mi lęk wolnopłynący, czyli przez dłuższy czas. Ostatnio dochodzi wrażenie duszenia się i nie mogę nabrać powietrza. Wtedy albo skoczy ciśnienie albo nie.. Tego boję się chyba najbardziej. Od dziesięciu lat z przerwami biorę leki na obniżenie ciśnienia. Od długiego czasu już na stałe chociażby ze względu na sam lęk przed atakiem i skokiem. Dzisiaj nie skoczyło, chociaż rano dopadł mnie lęk. Jakoś rozeszło się. Jak nie pomaga łykam hydroxyzynę albo tranxen.

Strach przed kolejnym atakiem pozostał jak zwykle zresztą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich jestem na forum od paru dni,lecz nie miałem odwagi wcześniej napisać.Mój problem jest taki sam jak wasz więc nie będę pisał o objawach,bo z tego co tutaj czytałem wszyscy macie je takie same,a jak nie to bardzo podobne.Więc uznaje,że to zbyteczne.Napisze coś o sobie.Mam 36 lat na nerwice lękową choruję od 13 tak więc jest już parę lat jest ze mną,a mimo to nie mogę się do niej przyzwyczaić i strasznie mi przeszkadza.Nie myślcie sobie,że przez ten czas nic nie robiłem,żeby sobie pomóc.Zaczeło to się zaraz krótko po moim ślubie.Przez pierwsze dwa lata leczyłem się u lekarza rodzinnego,który od razu wyłapał o co chodzi i przepisał mi xanax i miał nadzieję,że mi to pomoże.Oczywiście w tym czasie miałem chyba wszelakie badania porobione,odwiedziłem różnych specjalistów i konsultowałem sie z wieloma innymi lekarzami,bo nie mogłem uwierzyć,że przy nerwicy lęk może być taki ogromny a objawy somatyczne takie przerażające.Chociaż nawet teraz przy ataku lęku to wrażenie wcale nie sfolgowały.Po okresie dwóch lat gdy już mojemu lekarzowi wyczerpały się wszelkie opcje,aby ulżyć mi w cierpieniu,a umiejętnie i regularnie mu się naprzykrzałem(oczywiście nie celowo)skierował mnie do psychiatry.Ten jak mi dowalił dawkę leków to chodziłem po ścianach i cały czas spałem(byłem u niego tylko dwa razy).Kiedyś ktoś mi doradził "zamiast tych prochów walnij sobie setę to od razu ci się chumor poprawi".Niestety posłuchałem.Ku mojemu zdziwieniu znalazłem lekarstwo na swoje lęki i przygnębienie.Jak ja się fajnie czułem,mogłem pracować,spotykać się ze znajomymi,normalnie funkcjonować.Wspomagałem się tak przez 10 lat,oczywiście biorąc leki również.Lecz pod koniec tej terapii,czyli przez o statni rok wspomagania sie,można powiedzieć,że dni w których byłem trzeźwy było nie wiele,i tak do nerwicy doszedł alkoholizm.Przez te lata straciłem bardzo wiele,kilka razy pracę,znajomych nie licząc żeczy materialnych i upokorzeń które przeżywałem po wytrzeźwieniu.Każde moje kolejne upijanie(pod sam koniec tej gehenny)kończyło się przyjazdem policji i pogotowia(które(o zgrozo)sam na siebie wzywałem)takie miałem lęki nie oto,że coś się stanie ze mną,tylko,że sam sobie coś zrobię,bo już miałem tego dosyć.Pamiętam ostatni dzień,w który trzeźwiałem,dostałem takich lęków i bóli,że naprawdę myślałem,że się przekręce.Oczywiście wezwałem pogotowie.Nigdy nie zapomnę tego wstydu gdy ratownicy mnie opier.....ali za to,że pędzili do mnie na sygnale(do pijaka)a ktoś w tym czasie naprawdę mógł potzrebować pomocy.Teraz jestem im wdzięczny za te słowa,bo to one mi uświadomiły,że ze mną jest cos nie tak,że tak dłużej nie można.Jeszcze tego samego dnia poprosiłem żone o pomoc,bo wiedziałem,że sam sobie z tym nie poradzę.Oczywiście z wielką ochotą się zgodziła mi pomóc(do dzisiaj nie moge wyjść z podziwu ile ta kobieta miała siły i jak bardzo musi mnie kochać,że przez te wszystkie lata była przy mnie).Zaraz w poniedziałek poszliśmy szukać pomocy do opieki społecznej,tam mnie i żonę skierowano na grupę AA,gdzie zostałem do dzisiaj,a raczej zostaliśmy z żoną.Dzisiaj też jestem alkoholikiem,ale trzeźwiejącym od30 miesięcy(czyli tyle mam abstynencji)jestem po psychoterapii grupowej,po pobycie na oddziale leczenia zaburzeń lękowych i afektywnych.Obecnie poddałem się terapii indywidualnej na którą uczęszczam i jestem pod stałąopieką lekarza psychiatry.Mimo tylu żeczy które przepracowałem i przerobiłem nadal borykam się z lękami,ale jeszcze we mnie jest iskierka nadziei,że wyjdę kiedys z tego.Najgorzej mi przeszkadza lęk przed pracą i w niej do konca nie mogę tego zrozumieć dla czego tak sie dzieję.Proszę piszcie co o tym sądzicie,a może macie jakieś sposoby jak sobie z tym poradzić chętnie posłucham.Jeżeli ma ktoś jakieś pytania też chętnie odpowiem,ale dopiero jutro,bo muszę iść do pracy chociaż chętnie został bym w domu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Marcin

Przede wszystkim to wyrażam wielki podziw dla Ciebie że znalazłeś w sobie siłę, by wyjść z dołka. Podejrzewam, że na tym świecie nie ma już wielu ludzi, którzy zwyczajnie stoczyli się na dno, nie odbili od niego i nie mieli nikogo, kto by wyciągnął do nich rękę. Tutaj również szacunek dla Twojej żony.

Pomyśl sobie jaka jest różnica między jakością Twojego życia teraz a czasem, gdy piłeś. To oznacza, że terapia jest najlepszą drogą i powinieneś ją kontynuować bez skupiania się na lękach, które towarzyszą Ci teraz. Nerwica nie mija w ciągu roku.. Często potrzeba kilku lat na wyzdrowienie.

 

Jeśli chodzi o lęk przed pracą, to miewam podobnie. Kiedy muszę wsiąść w samochód i pojechać do pracy, to potrafię dostać ataku lęku i zlać się potem. Jestem w Twoim wieku. Pracuję jako lektor obcego języka i moja praca polega też na tym, że jestem cały czas pod obstrzałem, wszyscy na mnie patrzą, słuchają mnie, patrzą jak paraduję przed tablicą i to mnie czasem paraliżuje.. Do tego dochodzi chorobliwe dążenie do perfekcjonizmu, więc wszystko muszę mieć pod kontrolą. Nic nie może mi się nie udać. Nie mogę popełnić błędu. A to niestety wywołuje u mnie często lęki i frustracje, bo życie jest czasem nieprzewidywalne i toczy się poza naszą możliwością kontroli.

Może Twój problem tkwi w czyms podobnym? Na pewno jakiś powód istnieje. Spróbuj porozmawiać o tym ze swoim terapeutą, bo dotarcie do źródła lęku może mieć kluczowe znaczenie w terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcin99945, witaj ,po pierwsze wielkie gratulacje za utrzymanie abstynencji , mam męża który jest trzeżwym alkoholikiem wspieram go jak mogę .Ja mam nerwicę tzw.zaleczoną na razie ,i też miewam lęki ,nie są duże jak kiedyś ,ale są . U mnie sytuacja wygląda odwrotnie jak siedzę bez pracy w domu to mnie jakieś przygnębienie ogarnia głupie myśli itp.Ja np pracowałam po 12 godzin co mniej więcej drugi dzień i lubiłam być zmęczona ale i miałam dzień na odpoczynek ,teraz od 14 września siedzę w domu bez pracy i nie mogę sobie znależć miejsca . Musimy sobie tłumaczyć przecież nie jest tak żle , jesteś kimś ,że dajesz sobie radę ,nie stoczyłeś się ,jesteś i tak silny inni ci mogą tylko pozazdrościć ,że im się nie udało i piją nadal .Znajdż sobie zajęcie (może być to teraz forum, mi pomogło) które zajmie twoją głowę i nie będziesz myślał o lękach ,ja wracam tu jak mam złe dni i pomaga .Trzymaj się ,pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za te słowa otuchy,jest to dla mnie bardzo ważne,czuję wtedy,że nie jestem sam w tym bagnie.Powiem wam szczerze,że pojawiają się takie momenty(najczęściej jest to podczas napadów lęku)kiedy już dociera do mnie,że dalej nie dam rady.Opuszczają mnie wtedy siły i nic mi się nie czhce.Problem polega jeszcze na tym,że ja i moja rodzina mieszkamy z moją matką,która wogóle tej choroby nie rozumie i wydaje mi się,że boi się ją poznać.Żona wspiera mnie jak tylko może,ale tak naprawdę nerwicy też nie rozumie.Ale i tak chwała jej za to,że chociaż się stara i jest przy mnie.Dla mojej matki ważniejsza jest praca niż moje zdrowie(bardzo mnie to boli).Ostatno byłem trzy tygodnie na zwolnieniu,poprostu lęk był silniejszy niż poczucie obowiazku.Pamiętam jak mama z żoną miały wrócić z pracy strasznie się bałem,że nie spodoba im sie to,że jestem na zwolnieniu,bałem się ich reakcji.Żona wróciła pierwsza i ona zrozumiała,że poszedłem na zwolnienie,natomiast reakcja mojej mamy była taka"a ty co(że nie pojechałem do pracy)(a ja na to że dalej musiałem wźąć zwolnienie bo nie dałem rady wrócić do pracy)na to moja mama"wypier.... cię z tej roboty,zobaczysz,że cię wypier... wspomnisz moje słowa".Gdy to usłyszałem poczułem rozgoryczenie,nie to żeby się mną musiała opikować,ale samo przez się nie spytała co się ze mną dzieje jak ja sie czuję tylko taki tekst.Smutne dla mnie :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Niewiem w sumie od czego zacząć!Może pokrótce opisze moje życie i problemy!

Dzieciństwo miałem różne, tzn bywało dobrze i byywało gorzej,gorzej tzn tata troche szalał na imprezach domowych gdy miałem może 5 lat! Bił mame,poniżał i tak dalej ale uspokoił się i mineło mu! Ja wtedy byłem bardzo znerwicowany i strasznie zawsze sie bałem gdy w domu szykowała się jakaś impreza,zawsze płakałem,histeryzzowałem...Wspominam o tym bo wyczytałem że ta choroba może mieć podłoże własnie w dziećiństwie. Jakieś 4 lata temu poczułem zawroty głowy (zawsze byłem strasznie uczulony na temat chorób i mojego stanu fizycznego jak to mówią na mnie w domu panikarz i histeryk),poszedłem z tym do lekarza i zrobiono tomografie głowy.Wykryto stwardnienia tętnic szyjnych i zwapnienia jakieś tam i od tamtego czasu zaczął się problem! Ktoś dopowiedział mi że to już koniec ze mną, że to miażdżyca mózgu,że to jest nie uleczalne a ja uwierzyłem,inni lekarze mówili że w takim wieku to nic takiego poważnego! Ale ja uporczywie zacząłem o tym myśleć i coraz to gorzej sie czułem! Doszło do takiego stanu że zacząłem pijać wieczorem,przed spaniem piwo żeby sie rozluźnić.Trwało to jakieś dwa lata aż wylądowałem u psyhiatry który stwierdziił że jestem uzależniony i wysłano mnie na terapie AA! Trwała ona 7tyg,straszne męczarnie przeżyłem,lęki,lęki i jeszcze raz lęki...Ci ludzie te opowieśći,było ciężko ale wytrwałem! Cały czas byłem pod kontrolą tego lekarza psychiatry i przyjmmowałem różne leki m.in. clonazepam 0,5mg! Na początku jadłem 1 tabletke dziennie i do tego mirtor na spanie,potem bywało że 2 dziennie! Bywało lepiej i gorzej! Około 5 miesicy temu było fatalnie,nie potrafiem w ogóle wyjść z domu,miałem L4 chyba z 3 miesiące,odstawiałem clona i strasznie sie czułem,mdłośći , ból głowy,nie wspominam o nogach,poprostu nie potrafiłem chodzić,gdy wszedłem na 2 piętro to myślałem że sie udusze! Teraz znowu jest źle,strasznie sie czuje,lęki są paraliżujące! Boje sie wszystkiego! Mam w drodze dziecko,żona jest w 22 tyg ciąży a ja jestem w fatalnym stanie! nie potrafie nic robić bo bolą mnie nogi,jestem zmęczony życiem! W poniedziałek byłem w pracy na nocce a we wtorek już nie dałem rady,dojechałem do pracy ale juz się nie przebrałem,dopadł mnie potworny lęk,paraliżujący atak,wszystko było mi obce,wszystkiego się bałem,strasznie spięte mięśnie,światłowstręt,takie jakby zawroty głoy,serce chyba z 200 na minutee i przy gardle zawsze wtedy dotykam tętnic i szaleją jak zwariowane,w trakcie takiego napadu niewiem co sie dzieje,chce uciekać ale niewiem przed czym i czy zdąże uciec:/ wydaje mi sie ze przed smiercią! Tak sie jej boje! Pojechałem do domu i na następny dzien do lekarza ogólnego który dał mi L4 na zapalenie gardła i oskrzeli! jutro ide do pracy i znowu sie boje,boje sie tez ze mnie zwolnią! Co chwile mam L4. Kiedyś byłem osobą uwielbiającą pracować,chciałem być w pracy najlepszy i robić wszystko ponad norme a dzisiaj jestem wrakiem i to na mnie strasznie ciąży! Nikt mnie nie rozumie,wszystko zawalam,mam już dość! Co mam zrobić! Boje sie iść do mojego psychiatry bo to w tymm ośrodku gdzie miałem terapie AA,strasznie mnie ten budynek przygnębia,napawa lękiem,gdy tylko myśle że mam tam iść i czkać w kolejce to nie moge wysiedzieć! Ogólnie mój stan zdrowia jest dziwny,jestem strasznie zmęczony,siedze praktycznie na leżąco. Np. jem obiad z żoną u rodzicoów i tata juz nie może na mnie patrzeć jak ja siedze połamany i krzyczy żebym sie za siebie wziął a ja robie już to od 2 lat i jest tylko gorzej...nie potrafie nikomu wytłumaczyć co mi sie dzieje.Nie potrafie iść na spacer żoną bo sie boje! Jestem nikim a chciałem być najlepszym mężem. Mam 22 laata i rok po ślubie! Na samom myśl że mam iśc do pracy i patrzeć na wszystkie spojrzenia ludzi,oni pewnie sie smieją ze mnie...tak mnie to boli! Co mam robić? Przepraszam że tak chaotycznie to opisałem! Były ostatnio 2 sytucacje że szedłem na nocke i w połowie pracy (tak po 3 może 4h) dzwoniłem do brata żeby po mnie przyjechał bo chyba zwariuje i umre,zwalniałem sie u kierownika i jechałem do domu! Ale to zawsze na nocce,gdy jest ciemno a ja poza domem to jest koniec! a zwłaszcza w pracy,niewiem czemu! Wszyscy mówią że niechce mi sie pracować,że jestem śmierdzi robótka a tak nie jest! Nawet nie wiedzą jak bardzo bym chciał normalnie wyjść do pracy! Pomóżcie! Powiedzcie że nie jestem sam!

 

-- 26 wrz 2011, 00:35 --

 

obecie jem dalej clonazepam 0,5mg ale pół tabletki rano i pół wieczorem! Dodam że teraz znowu jestem na etapie zwapnienia ttętnic,myśle ze krew mi nie krąży w mózgu tak jak należy i że to tylko kwestia czasu i dostane udaru...poza tym tez wydaje mi sie ze mam stwardnienie rozsiane lub wscieklizne! A to przez to ze oglądałem pare odcinków dr housa i własnie takie choroby sobie przypasowałem!wiem że to strasznie smieszne dla was ale taki jestem!

skopiowałem to z innego działu bo nikt sie nie wypowaiadał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was serdecznie, poczytałam Was troszke. Naprawdę ( choć bardzo mi przykro z powodu Waszych dolegliwości ) cieszę się, ze nie jestem sama. Dawno myślałam, zeby zapisać się tu na forum, ale jakoś dawałam radę. Teraz niestety już nie. Nawet zrezygnowałam z pracy, bo wiem i czuję, ze nie dałabym rady pracować. Boże, tak ciężko jest dostać sie do pracy, a kiedy już się dostałam - sama rezygnuję. Nie wiem co robić, jak tu wogóle funkcjonować. Potrzebuję iść do pracy .... ale jak ? Moje objawy polegają na tym, ze zaczyna mi się kręcić w głowie. Tak jak dziś. Wstałam ok, potem jednak się wkręciłam, w głowie zaczęło mi się kręcić. Serducho oczywiście wali jak szalone.Stać na nogach nie mogę. Oczy rozbiegane, wszystko co działo sie obok mnie - jakby to było gdzieś obok.Straszne uczucie, nie wiem jak sie leczyć. Czy sie leczyć? Co mam zrobić? Z góry dziękuję za pomoc !!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

Jestem tu nowa od wczoraj. Ciesze sie ze znalazlam ta strone internetowa i wreszczie moge porozmawiac z kims kto mnie rozumie. Mam 34 lata i nerwice od ponad 12 lat.

W mojej rodzinie moja mama nie rozumie co to jest nerwica i co to jest codziennie walczyc z nia. Mowi dziewczyno wez sie w garsc. Szlag mnie trafia jak to slysze. Mąż juz chyba tez ma dosyc tego mojego ciaglego gadania, ale z kim jak nie z nim mam porozmawiac. Wie tylko jedna kolezanka o tym , reszczie nie powiem bo pomysla ze zwariowalam, ludzie nie rozumieja, nawet najblizsi.

Moj pierwszy atak taki bardzo powazny dostalam w samolocie. Boze masakra!!!! Nie mialam przy sobie zadnej tablketki uspakajajacej. POszlam do toalety i tam nagle co wczesniej nigdy mi sie to nie zdazylo czulam ze zaraz strace kontrole nad wlasnym oddechem. Wylecialam z tej toalety prawie z gaciami spuszczonymi( mozecie sie sie smiac, na pewno by to komicznie wygladalo :):)) a ja bylam przerazona, zaczelam plakac, chcialam aby maz poprosil stewardesy abysmy wyladowali. Myslalam ze umre. Nie moglam kontrolowac wlasnego oddechu, myslalam ze sie przewentyluje( czyli taki histeryczny oddech jak maja astmatycy). Ledwo zywa dolecialam jakos, nastepnego dnia do lekarza po tabletki, jednak nastepny lot znowu atak. POszlam znowu do lekarza i on mi powiedzial ze moge wziac do 8 tabletek !!!! No przeciez przy takiej ilosci to mozna odjechac !! Mam 179 cm i waze 51 kg, zapisal mi lekarz diazepam 0,5. Nastepny atak na miescie, prawie pod samochod wpadlam, latałam jak oszalała, szukałam jakiegos miejsca aby ktos mi pomogl. Ale na szczescie zadzwonilam do meza i jakos rozmawiajac z nim caly czas przez telefon doszlam do domu. I takich poważnych atakow mialam jeszcze 2. Pomijajac te lzejsze ktore sa caly czas i moge zapomniec aby wyjsc sama na miasto i spotkac sie z kolezankami. Moje objawy to: duszenie w gardle lub drętwienie szyi, drzenie calego ciala w srodku i na zewnatrz, brak kontroli nad oddechem( nie moge nawet podbiec, lub isc po schodach) i natretne mysli, ktore sa z mna 24H. Nawet jak robie medytacje i mowie sobie Dokonuje sie we mnie przemiana na lepsze, to cos drugiego mi mowi "na gorsze". No i weź sie tutaj wyprowadz. Caly czas te mysli sa negatywne i caly czas powoduja ze czuje sie niepwnie gdy gdzies ide i nie potrafie skierowac mysli na inny tor. Kiedys do obiadu pilam wino, a teraz tylko wode, bo boje sie ze dostane ataku i przy alkoholu nie mozna wziac tabletek. Porabane to wszystko. Najlepsze ze zdaje sobie z tego sprawe i co, nie moge kontrolowac tego. Chudne, mam problemy z przełykaniem pokarmow, nerwy mnie zzeraja. W cholere jasna bym wysłaął ta nerwice.

pozdrawiam wszystkich i zycze jak najwiecej spokojnych dni !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez to znam!!! ja w momencie gdy dostaje ataku niewiem co z sobą zrobić! gdy jest to np w trakcie powrotu do domu,np ide chodnikiem i nagle niewiem skąd, wszystko zaczyna robić sie obce,wydaje mi sie że trace świadommość i zaczynam biedz na oślep,do domu nie patrząc na nic!Najgorzej jest gdy jestem w pracy,przebieram sie w szatni i nagle atak...niewiem wtedy co zrobic,chce natychmiast byc w domu i nie licze sie z konseekwencjami,ostatnio poszedłem do kierownika i powiedziałem że mam gorączke od 2 dni i że musze iśc do lekarza,że nie jestem w stanie dzisiaj pracować...takie upokorzenie! i teraz ciągle gdy ide do pracy boje sie że to stanie się znowwu i to mnie nakręcca...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedzcie mi czy to normalne ze moj atak jest jakby podzielony na kilka czesci powtarzających sie wygląda to tak: kreci mi sie w głowie(przesuwa mnie tak jakby), potem robi mi sie słabo a na koniec bije mi serce szybko i taki cykl kilka razy. Potem szybko wracam do domu i strasznie boli mnie głowa, czasem tez bardzo sie trzęsę i szczękam zębami. Jestem wykończona i nie mam na nic siły. A jak to u was wygląda po ataku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szpilka90 Ja po ataku jestem wykonczona, cala sie trzese. Cale wnetrznosci mi drżą w środku, i rece. Jestem oblana potem. A pozniej to nie mam sily na nic, jakbym maraton przebiegla.

 

-- 27 wrz 2011, 11:11 --

 

fiolka34 zebys wiedziala, najgorszy jest lęk przed nasteopnym atakiem. Dzisiaj musze isc po zakupy, i od 2 godz blagam meza aby poszedl ze mna, bo mam takiego cykora ataku. Powiedzcie mi, czy wy tez macie natretne mysli, tego typu, ze" źle sie czuje, źle sie czuje, nie mogę oddychac na przykład. Ja tak mam non stop, i to jest glowna przyczyna co u mnie wywoluje atak, bo ciagle cos mi gada ze jest mi źle

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszyscy chyba tak mamy... ja ide do pracy za chwile i juz sie boję! myśle że nie będ miał sily zeby pracowac,ze jak cchodze do mam takie słabe nogi,takie jakby zawroty głowy,jakby ziemia się przedemną uginała....sam jeszcze potęguje te myśli i się nakręcam:( boje sie strasznie ze strace tą prace a pieniądze są mi potrzebne bo mam dziecko w drodze a z drugiej strony ta praca kosdztuje mnie tyle lęków,stresu....:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szpilka90 Ja tez miewam zawroty glowy i to takie ze ide jak nawalona i mam wrazenie ze zemdleje. Nawet na samym poczatku nerwicy robili mi rezonans magnetyczny z powodu tych zawrotow, a ja do chaty nie moglam dojsc. Ja 2,5 miesiaca temu poszlam na hipnoze, i mi pomogla, jednak z powodu tego ze ta nerwica jest juz tyle czasu ze mna, odnowila sie. Hipnotyzer mi powiedzial ze ja sama sie hipnotyzuje, oczywiscie bez mojej swiadomej wiedzy. Po hipnozie czulam sie rewelacyjnie, moglam sama wychodzic, nawet na weekend polecielismy z mezem do szkocji, ale po 4 tyg jak przywalilo to masakra. Poniewaz mieszkam za granica musze poczekac do nastepnego przyjazdu do polski i od razu lece na hipnoze. Zrobie sobie od razu 2 zabiegi, a w grudniu nastepny seans, moze sie w koncu wyprowadze z tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bigsmith21, Dlaczego nie powiesz ludziom w pracy ,że masz NL i masz ataki?

Ja też pracuję w systemie trójzmianowym i różnie to bywa... Wszyscy wiedzą co mi dolega i czuję się z tym lepiej.

Dopóki nie powiedziałem wszystkim o co chodzi to czułem się gorzej w pracy i tak samo jak Ty brałem wolne itp.

a teraz jak mam atak to trwa godzinkę i to bardzo słabo atakuje... ;) a jak mam coś mocniejszego jeśli chodzi o atak lęku to idę do mojego mistrza czy majstra i mówię,że się źle czuję i idę sobie usiąść.

Najważniejsze jest mówić co i jak bo wtedy będzie Ci lepiej. To znaczy wiesz jak pracujesz krótko i nie znasz ludzi to lepiej nie mów...

jak masz do nich zaufanie to powiedz.

Ja np. wybieram się na drugą zmianę za chwilkę i wiem ,że się będę źle czuł bo ogólnie nie chce mi się jechać do pracy wolałbym w domu posiedzieć z kobietą czy iść na spacer zwłaszcza,że jest taka ładna pogoda ;)

wierzę w to ,że ci się uda dojść do takiego stanu ,że będziesz sobie radził z lękami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co \zrobić by sie wyleczyć??? jakie terapie bo wiadomo ze leki to nie wszystko? ja pamietam siebie z dawnych lat....ludzie mnie nie poznają, chyba że popije,wtedy jestem wesoły a tak to wrak...a nie chce pić i nie pije bo potem jest jeszcze gorzej:( pomozcie! jest ktos w ogole kto sie wyleczył?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bigsmith21, prócz tego co napisałem wyżej to jedynie przynajmniej w moim wypadku to porządny psychoterapeuta!! Ja uczęszczam tylko na terapię i nie biorę leków. I na prawdę czuję się dobrze i rzadko mam ataki lęku...

takie tylko minimalne. Malutkie.

Na to trzeba czasu i nie pozbędziesz się tego w miesiąc u mnie to trwało ponad rok zanim udało mi się to w miarę opanowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×