Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje dziecko.


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Oj jak ja Ci zazdroszczę, że Twój synuś nie płacze.

Dzisiaj znowu koszmar był. Juz w domu ubieranie na siłę, przez całą drogę potworny krzyk, uciekanie. Ludzi to patrzyli na mnie jak na idiotkę, jakbym jakąs krzywdę temu potworkowi robiła. Ja juz nie mam siły :(

Zastanawiam się, czy nie wybrać się z nim do psychologa. Budzi się o 6 rano, zaczyna juz mieć biegunkę, przecież nie może tak być, żeby przez przedszkole dziecko w wieku 5 lat miało nerwice. Wystarczy, że ja mam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdo-27:

ja wprawdzie nie mam jeszcze swoich dzieci, ale mam brata młodszego o 15 lat, który od 4 września chodzi do przedszkola. najpierw się cieszył że pójdzie, ale potem nie było już tak dobrze. wprawdzie nie płacze, ale w przedszkolu zachowuje się dziwnie. wychowawczynie twierdzą, że wydaje im się, że czegoś się boi. jak wraca do domu to opowiada jak było fajnie, ale jednocześnie mówi że jutro już nie chce iść. rankami boli go brzuch, naciąga się na wymioty, symuluje kaszel etc.

kiedyś przypomniało mi się czego ja bałam się w przedszkolu i porozmawiałam z nim. okazało sie, że on boi się że mama zostawia go tam bo go nie kocha i boi się że po niego nie przyjdzie!!! wyjaśniliśmy mu więc ze tak nie jest, ale wiadomo - trudno wyjaśnić coś 4-latkowi. więc umówiliśmy sie z nim, że zawsze będziemy odbierać go z przedszkola o stałej porze i że kupimy mu zegarek, żeby wiedział kiedy ma się nas spodziewać. to 4-latek więc na zegarku się nie zna, ale już od dawna uczymy go posługiwania się zegarem. np. pokazujemy u jak wygląda ustawinie wskazówek na godzinę 7.00 (19.00) i w ten sposób on już wie kiedy jest wieczorynka.

spróbuj jakoś porozmawiać z dzieckim - ono czegoś się boi, ale samo napewno ci tego nie powie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałam dzisiaj z wychowawczynią i okazało się, że jak ja wychodze z przedszkola i juz mnie nie widzi to się uspokaja, czasem tylko jak sobie o mnie przypomni to popłakuje, ale szybko mu przechodzi. Sama pani się zdziwiła, że dzisiaj bardzo szybko się uspokoił i poszedł bawić się z chłopcami. Jak poszłam po niego to bawili się na dworze i nie chciał iść do domu, aż w szoku byłam co za zmiana. W piątki mają rytmikę i też się tego bał, bo nie wiedział o co chodzi, a teraz mi ciągle opowiada jak fajnie było, jakie zabawy pani wymyśliła :D Wygląda na to, że boi się nowości, nie wie co go czeka i panikuje. Mam poczekać, bo podobno to minie, musi się poprostu przyzwyczaić, że to przedszkole to jego obowiązek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Madziu,dzieci szybko sie przystosowywuja do nowego otoczenia,tylko potrzeba troszke czasu.Moj maly sie rozchowal i plakal,ze nie moze isc do przedszkola,ile musialam sie natlumaczyc dlaczego nie moze isc.Biedny ma angine.W domu jest nie dozniesienia,jejku nie lubie jak dzieciaki choruja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziu.Jeśli Twoje dziecko poszło do przedszkola i chodziło dzielnie,to znaczy ,że tam stało się cos niedobrego.Może go nauczycielka ukarała,jak coś zbroił,może dzieciaki,nieraz potrafią być okrutne.Moja córeczka teraz ma 12 lat, ale w przedszkolu na zerówce wyprawiała cuda.Przez cały rok szkolny.Nie miała koleżanek(same bogaczki) kiedyś schowały jej piórniczek,pani na nią krzyczała, a jak poszłam do przedszkola i wyjaśniłam sprawę,stwierdziła,że Agnieszka przesadza i nic się takiego nie stało, to są jej koleżanki.Dla mojej córki nigdy nie było nożyczek,najgorszy pędzel i tp.Nawet jej rysunek był zawsze najniżej powieszony, jako ten najgorszy.Moja córka do dzisiejszego dnia nie je masła,bo była w przedszkolu wręcz do niego zmuszana.To było moje pierwsze dziecko i nie umiałam, nie wiedziałam......To przez nią moje dziecko chodziło do pedagoga, a ja nabawiłam się nerwicy lękowej.Kiedyś pani nie póściła jaj siku.Agnieszka zesikała się,wszystkie dzieci śmiały się, potem przez całą pierwszą klasę chodziła co 5 min do ubikacji.Morał????Syn poszedł na zerówkę tak jak Twój 3 razy zadowolony,4 nie.Madziu pobiegłam i przepisałam go, chodzi teraz zadowolony i szczęśliwy, pani daje mu dzióbka na odejscie,(wszystkim dzieciom)i ma samych kolegów.Grupa mojej córki była niezżyta , przy mnie ich pani wyśmiewała się z gorzej ubranej dziewczynki :( Syn chodzi do przedszkola integracyjnego(on jest zdrowy) pani uczy ich przyjazni i jak pomóc chorym dzieciom.Mój syn uczy się nieśmiania z innych chorych ludzi.Madziu nie zrób błędu takiego jak ja!!!Bo jeśli dziecko płacze pierwsze 2-4 dni.potem się przyzwyczaja,ale jeśli płacze po 4 dniach to coś sie tam wydarzyło.Ja córki nie umiałam przepisać,zrobiłam największy błąd w zyciu.Wierzyłam nauczycielom, a nie własniej córce.Do dzisiejszego dnia,żałuję.Zrobiłam z córki skryta zamknietą dziewczynkę.Nie ma nigdy własnego zdania, boi się własnego cienia.Madziu przepisz syna,chodżbyś miała 1 godz dojeżdżać do przedszkola!!!!!!!!!!!Nauczyciele potrafią być okrutni. :(:(:(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny za rady, kochane jesteście. Na szczęscie mój Mateusz na panią nie narzeka, bardzo ją polubił, bo jest naprawdę fajna babka. Mam sporo koleżanek, które posyłają dzieci do tego przedszkola i nie słyszałam jeszcze złego słowa i właśnie tą panią bardzo chwalą. Rozmawiałam z nią dzisiaj chyba z pół godziny i ona twierdzi, że to poprostu trzeba jakoś przetrzymać. Ta grupa była juz w tamtym roku i większość dzieci się zna, więc potrzeba czasu żeby zaakceptowały te kilka nowych osób. Dzisiaj się bawili na dworze i nawet do domu nie chciał wracać i cały dzień o tej rytmice opowiada, jak mu się podobało :D

Po dzisiejszym dniu jestem troche spokojniejsza, bo widzę, że rzeczywiście jest lepiej i wychowawczyni też mi o tym mówiła. Już się trochę z dziećmi zapoznał i sam zaczął się z nimi bawić. Ja mam nadzieję, że będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, napewno będę czujna :D

Tak sobie o tym wszystkim jeszcze wczoraj myślałam i doszłam do wniosku, że on się w końcu przyzwyczai. Pewnie myślał, że pójdzie tam kilka razy, a okazało się, że trzeba codziennie się ze mną rozstać i pewnie wystraszył się że ja go tam zostawię na zawsze. Ale tłumaczę mu, że go bardzo kocham, że codziennie przyjdę po niego, nawet idę taką drogą żeby mnie już widział przez okno i zawsze pokiwa mi łapką. Musimy obydwoje się od siebie troche odkleić, a po 5 latach ciągle razem jest to dla dziecka bardzo trudne. Ale damy radę, nie poddam się :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam wielki problem z dziecmi prosze wiec o poradę doświadconych lub bardziej cierpliwych rodziców . mam dwoje dzieci w wieku 9-10 lat parka

nieststy ich zachowanie wyprowadza mnie z równowagi a zaczyna sie rano ledwo jak sie wybiroą do szkoły najpierw popychanie sie wzajemne potem przy sniadaniu wyzywanie sie i dogryzanie sobie moje słowa po dobroci nie pomagają powiem spokojnie raz , drugi , trzeci choć w srodku juz cała latam wkoncu sie wydzieram z samego rana , tak ze cały pion mnie pewnie słyszy , oni wychodza do szkoły a ja trzesę sie jak galareta i tu na nic techniki wyciszające , zawroty głowy cały dziem ma z głowy bo jak głowa mnie zacznie bolec to juz potem boli cały dzień . Potem zaczynaja mi sie stany lekowe i wkrecanie sobie im bardziej próbuje zie uspokojich tym gorzej sie zle czuje

Przyjscie ze szkoły jest takie same krzyki zeby odrobili lekcje bo spokojnie nie rozumieją , nie posprzataja pokoju straszne brudasy sa jak posprzatam to po godzinie z powrotem jest bałagan i te ciagłe ich kłótnie . Pokój maja razem i nie ma mozliwości ich oddzielic

Prosze wiec o pomoc jakię wskazówki bo to dla mnie istny horror , nie bije ich nigdy choć nieraz mam ochote im porzadnie tyłek sprać , nie wiem moze to ja sie nie nadaje na matkę :((( ale sił juz mi brak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ci się uda, spróbuj być konsekwentna, tzn. nie zmieniaj zdania, jak cię wkurzą i chcesz mieć święty spokój. Wypróbuj też system drobnych nagród i kar.

Wprowadź zasady, np. mówienie dziękuję, poproszę i chwal je za to. Poświęć im czas! Jeśli się zagalopują i nie reagują na twoje upomnienia, nie krzycz, ale zrób to, co wcześniej ustaliłaś. Najpierw zbierz dzieci do kupy i powiedz, co ci się podoba, a co nie. Na co się zgadzasz, a czego nie będziesz tolerować, a potem bądź konsekwentna. Nagradzaj dobrym słowem, przytuleniem, cukierkiem , ale konsekwentnie też stosuj kary: zakaz obejrzenia czegoś, wyjścia do koleżanki, na lody itd.

Mam troje dzieci . I wiesz, co jest najważniejsze? Miłość i czas dla nich; nie obok, ale razem.

życzę powodzenia i cierpliwości. Wiem, że ciężko, ale wszyscy rodzice przez podobne rzeczy przechodzą. Dasz radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam jedno dziecko ,ale za to żywe srebro ;) Zgadzam sie z tym że dla dziecka trzeba mieć czas i uwagę . Ważna jest konsekwencja chociażby serce Cię bolało nie wiem jak trzeba zacisnąć zęby i przeczekać kary. Nagrody również sa ważne ale ja stosowałam głównie słowne ,często też trzeba dziecku mówić co się od niego oczekuje i jak bardzo sie je kocha .Mój syn miał swój kącik w którym miał wszystkie swoje rzeczy ,jak ich nie posprzątał z podłogi to najczęściej miał połamane bo bardzo często przychodzili do niego koledzy. Szybko nauczył się że o swoje rzeczy trzeba dbać . Z lekcjami miałam taką umowę że jesli nie będzie miał odrobionych lekcji o podwórku może tylko pomarzyć. Zaraz po powrocie starał sie wszystko zrobic żeby mieć wolne. Wydaje mi się że krzykiem nic nie zdziałasz bo oni mogą Ciebie naśladować bo agresja rodzi agresję jak krzyczysz na nich to oni również krzykiem Ci odpowiadają . Ty jesteś matką i dzieciaki powinny słuchać co od nich wymagasz . Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Czy sa tu Mamy Dzieci powyzej roku do 2 lat?

Jesli tak, to chcialam Was zapytac-jak radzicie sobie z nerwica i opieka nad Dziecmi? Moj Syn jest niesamowicie energiczny, ale i marudny, ''zarzadza'' nami, wymusza, kladzie sie na chodniku, zeby tylko np.nie wracac do domu, wrzeszczy, drapie, gryzie. Bylismy z Nim juz u Psychologa dzieciecego, ale nic nam nie pomogla. A z moim samopoczuciem i dodatkowo praca w weekendy, to wszystko jest nie do ogarniecia. Innym ''zdrowym'' Mamom i Mamom ''spokojnych'' Dzieci zyje sie duzo latwiej. Napiszcie, jak Wy sobie z tym radziliscie?

 

Sciskam Wszystkie Mamusie!

 

Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, ja jestem mamą 2,5 rocznego synka . Też rządził całym domem do niedawna. Zaczełam stosować rady "superniani" z tvn i nawet sobie nie wyobrażasz jak to skutkuje. Teraz mój synuś jest najgrzeczniejszy na świecie , choć kilka razy w ciągu dnia sprawdza mnie i próbuje czymś rzucić , ale odrazu go prostuje mimo ze mi zal. Wiem jednak ze to dla jego dobra i dlatego jestem konsekwentna. Ostatnio przyszedł do mnie i się przytulił i powiedział "kocham Cię mamusiu". Czy jest coś piekniejszego?

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem mamą 3 dzieci :mrgreen: 14,10 no i nasz suuper terrorysta ,który ma rok i 5 miesięcy i to on rządzi cala rodziną :(Jest mi bardzo ciażko biorąc pod uwagę fakt ,ze nie mam w ogóle czasu dla siebie .Wydaje mi się też ,że na sposoby SUPERNIANI jest jeszcze za mały -a wy co o tymsadzicie :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam 2 synow 8 lat i 3.5. starszy , zadnych problemow, no prawie... ale za to mlodszy, szkoda gadac, niewidzialam w superniani dziecka, z wiekszym temperamentem jak moj. po calym dniu jestem skonana, a tu jeszcze ta nerwica.... a metody superniani chocoaz stosuje, narazie niewiele daja, juz czasem niemam sil. moja kochana mama, wezmie od czasu do czasu wnusia do siebie, ale po pparu dniach, wysiada psychicznie i fizycznie. no coz taki los, kocham moje dzieci nad wszystko, ale rzeczywiscie nam matkom z nerwicą jest chyba o wiele ciezej... pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, moj synus skonczył własnie półtora roku i pewnie jak kazda mama powiem ze jest to bardzo ale to bardzo energiczne i pomysłowe dziecko. Czasu nie starcza na nic, pochłania całą moją energie. A nerwica dodatkowo potęguje uczucie zmęczenia. Jestem nią psychicznie wykonczona. Zastanawiam sie czy inne mamy z nerwicą mają podobne problemy przy opiece nad dzieckiem. Ja na przykłąd często nie wychodzę z nim na spacer bo boję sie ze cos mi sie stanie a strach ten poteguje mysl ze synek jest ode mnie zalezny i jak ja np zemdleje to co bedzie z nim. To jest chore myslenie ale nic na to nie poradze i tak staram sie o tym nie myslec. Czy ktos ma podobne problemy???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madziarka mam to samo!!! najgozej jak mąz wychodzi do pracy, wtedy mam ogromy lek ze jak cos mi sie stanie , co moje dzieci zrobia, zostaną same w domu, itd. byl czas kiedy balam sie cokolwiek ugotowac. balam sie postawic garnka na gazie, bo jakby mi sie cos stalo to garnek sie spali, dzieci sie zaczadzą, spali sie mieszkanie . to byl koszmar!!! to samo na spacerach, ledwie wyszlismy a juz sie balam ze zemdleje, umre i co sie stanie z dziesmi. wstyd przyznac, ale doszlo do tego ze mojego starszego synka zaczelam uswiadamiac ze gdyby w razie mamusia upadla , to dostal instrukcje, gdzie ma dzwonic i co robic. wciąglalam w to dziecko niezdając sobie sprawy ze robie zlei ze moj syn to przezywa!!! kupilam nawet czajnik elektryczny (sam sie wylancza) zeby niestwarzac zagrozenia. wiec madziarko niejestes sama z tym problemem, teraz sie lecze i jest troche lepiej ale i tak czasami mnie dopada ten strach , staram sie wtedy zeby niemyslec o najgorszym, i odwracam moja uwage od tego lęku. okropne jest to ze mam ogromne poczucie winy ze krzywdze najblizszych, bo niepotrafie im dac tego co "zdrowe" mamy i zony...pozdrawiam i zycze sily

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki. Moj synek jeszcze raczej nie zdaje sobie sprawy co sie dzieje z mamusia, zresztą ja staram sie to ukrywac przed najblizszymi. mam do siebie ogromny zal za to wszystko czego nie daje swojemu dziecku, on jest bardzo nerwowy i zastanawiam sie czy to nie przeze mnie. Ale wiesz co? Moze to okropnie zabrzmi bo nikomu nie zycze takich przezyc ale ulzyło mi ze nie tylko ja mam takie problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napewno w jakims stopniu nasze dzieci "wyczuwają" co sie z nami dzieje. tez mam to okropne poczuczucie winy, ale jakos sie trzymam, w sumie to gdyby nie moje dzieci, to niewiem czy bym teraz pisala cokolwiek......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć dziewczyny :D Po pierwsze: jak która zemdleje na ulicy, to spoko: ludzie pozbierają, docucą, ewentualnie wezwą pogotowie, a dziećmi się zajmą. Po drugie: w domu: zemdleć może każdy, nieznerwicowany też. Regułą jest, że jak człowiek zemdleje, to po jakimś czasie "odmdlewa", czyli dochodzi do siebie. W najgorszym przypadku ockniecie się na podłodze, a wasze dziecko będzie w dalszym ciągu układało klocki w pokoju obok, ewentualnie (wg najczarniejszego scenariusza): będzie ryczało siedząc obok was. Wtedy trzeba mu powiedzieć, że mamusia się zdrzemnęła na chwilkę :D . Po trzecie: wcale nie jesteśmy złymi matkami i żonami. Bo się staramy bardziej niż nieznerwicowane. Nie łazimy po knajpach z koleżankami, nei wyjeźdżamy na trzytygodniowe wakacje w tropiku zostawiając dzieci z obcymi ludźmi, bo akurat mamy ochotę, nie robimy kariery wg zasady: "mnie się też coś od życia należy" i "ja jestem ważna", nie zdradzamy mężów i rozbijamy rodziny. Generalnie mamy dużo więcej zalet niż inne żony i matki, mamy tylko jedną wadę: nerwicę. Ale bez niej nie byłybyśmy takie doskonałe :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harper no wiesz ty co? niewiem czy jestes kobietą czy facetem ale wiem jedno... genialnie to ująles!! :P tylko ze mi niechodzi o zemdlenie a o zemrzenie... to co zmartwychwstane i powiem dzieciom ze mamusia spi?? jasne jasne wiem co powiesz, nieumre, bo to tylko nerwica ale przetlumacz mi,,,, bo ze mna jak z kozą czy tam krowa na granicy tlumaczysz i ze ro efektu ale!!! co do dalszej wypowiedzi jak dla mnie bomba!!! a co mi tam czy raz niemoge se popisac ze jestem the best??jakos tak mnie naszlo 1 raz od full czasu. rzeczywiscie niechodze nieszlajam sie kocham chlopa swego, niezdradzam go i dzieci tez nad zycie me marne wiec moze rzeczywiscie jestem ok? chociaz wiem ze zaraz mi przejdzie ta euforia ale i tak stokrotne dzieki bo chociaz na chwilke podnioslam swe ego a to juz cos!! :D pozdrawiam i lece do meza ugrzac swoje lodowate stopy i rece bo mi od tego pisania juz przymarzly ze az zesztywnialy... pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×