Skocz do zawartości
Nerwica.com

miłośc lek na całe zło:)


dajanka

Rekomendowane odpowiedzi

ZNALAZŁAM LEKARSTWO NA MOJĄ DEPRESJE I CHCE SIE Z WAMI NIM PODZIELIC. TEN LEK NIE MA SKUTKÓW UBOCZNYCH, NIE JEST DROGI...

MOIM LEKIEM NA DEPRESJE JEST MÓJ CHŁOPAK. OD KIEDY JESTEM Z NIM ZACZYNAM WYCHODZIC Z CIENIA I TO Z DOBRYM SKUTKIEM. NA POCZĄKU NASZEJ ZNAJOMOSCI BYŁAM ZUPEŁNIE INNYM CZŁOWIEKIEM: SMUTNYM, ZNERWICOWANYM, ŻADKO SIE USMIECHAŁAM I KOMPLETNIE NIE MIAŁAM MARŻEŃ, PLANÓW NA PRZYSZŁOŚC... DZIŚ PO RAPTEM 4 MIES. TRYSKAM ENERGIA, CZESTO SIE UŚMIECHAM, MNIEJ SIE DENERWUJE, MAM PLANY I MARZENIA. DOSZŁAM DO WNIOSKU, ŻE MIŁOŚC JEST SENSEM ŻYCIA, ŻE GDY SIE KOCHA I JEST SIĘ KOCHANYM JEST DOBRZE. PEWNIE MYŚLICIE, ŻE JESTEM 100 OPTYMISTKA ZAKOCHANĄ PO USZY W SWOIM CHLOPAKU. TO NIE PRAWDA NADAL JESTEM PESYMISTKĄ, ALE NA CZAS NASZYCH SPOTKAN ZAKLADAM RÓŻOWE OKULARY. SZKODA, TYLKO ŻE WSZYSTKO WRACA DO NORMY GDY GO NIE MAM PRZY MNIE:( ZACHECAM WAS: ZAKOCHAJCIE SIE Z WZAJEMNOŚCIĄ A MIŁOŚC WSZYSTKO ZMIENI W WASZYM ŻYCIU. CO WY NA TO?

 

 

proszę pisz małymi literami, nie wspomnę o wulgaryzmach w podpisie :roll: (dop* didado1)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że Ci się udało. Podobno tak jest, że miłosć czyni cuda...potrafi też czynić spustoszenie.

Ja nauczyłam się nie uzależniać swojego szczęścia od chłopaka, bo kilka razy w życiu przejechałam się na tym i potem było gorzej. To dopiero pesymizm!

 

Ale Tobie życzę powodzenia!!!! Dobrze, że miłość istnieje, bo czasem myślę, że to tylko sfera bajek;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj przyznam ze popieram to co pisze dajanka, ja od 8 miesiecy nie biore lekow (tyle wlasnie jestem z moim mezczyzna) - fakt, mam czasem napad leku i paniki ale On mnie skutecznie potrafi z tego wyciagnac, rozmawia ze mna godzinami, przytula, uspokaja, az atak minie. Tylko ja boje sie teraz nowej rzeczy- boje sie ze wlasnie uzaleznilam swoje zdrowie i dobry stan ducha od jego obecnosci, az strach pomyslec co by bylo gdyby zniknal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... No widzisz... Cieszę się... Ja za to byłem w cudownym związku z osobą, która wspierała mnie w bardzo trudnych chwilach przez ponad 1,5 roku. Od pół roku byliśmy zaręczeni.... Miałem do kogo pójść... I niestety... Natłok spraw spowodował to, że przestałem gadać. Chciałem a nie mogłem zamknąłem się w sobie. I w ciągu 4 miesięcy straciłem wszystko... Straciłem ją....

 

I jeden jedyny pozytyw:

Przynajmniej zacząłem wkońcu brać leki i umówiłem się do lekarza...

 

Dbaj o miłość... Bo strasznie szybko czasem coś ginie niestety.... :/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak wspomina sie dobre czasy, ehh. tylko, ze jakos na mnie to nie dzialalo, nic sobie z tego uczucia nie robilam, bylo bo bylo, ale teraz juz wiem, kiedy to stracilam, ze bylam szczesliwa, ze latalam, plywalam, ze wszytsko naraz, ze bylo mi dobrze. Jednak prawie nic nie pamietam, jakies pojedyncze smuzki. Zostaly mi tylko sny- ale chyba dobrze, bo raczej do zycia z drugim czlowiekiem nie jestem stworzona. Wszystkim zakochanym trwalosci, zrozumienia i tego czegos :D , aha MILOSCI, wszystkiego co to slowo znaczy Pozd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest takie proste. Wspiąć się na wyżyny miłości na szczyt szczęścia - a potem spadać szybko i bardzo boleśnie. Nie twierdzę, że tak musi być zawsze... ale ja zawiodłam się wiele razy a facet który był moją jedyną i największą miłością okazał się żonaty. I w sumie przez niego nie wierzę już w miłość i zaufanie. Ale innym życzę szczęścia i miłości pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też sie zakochałem prawie 4 miesiące temu, czynniki takie jak praca, brak słońca, zimno i inne jednak nie pozwalają mi się cieszyć z tej miłości tak jak ona na to zasługuje, prawdą jest też że nie widujemy się tak często jak tego w sumie sie oczekuje po swieżo zakochanych głównie przez pracę ale mam nadzieję że to przejdzie i będzie lepiej. Inna sprawa że gdyby nie było tej milosci to bym chyba zupełnie zapadł się pod siebie, ona wie co się ze mną dzieje i jest w 100% za mną to mi też daje dużo sił. Jednak w moim przypadku miłość jest średnio mocnym lekarstwem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość samym swoim istnieniem daje siłę, ale w moi przypadku deprecha nie pozwala w pełni cieszyć się miłościa....jestem wdzięczna mojemu misiowi za to, że ze mną jest, pomaga, znosi moje samopoczucia ;) ale tak bardzo chciałabym czuć prawdziwie, nie tylko pamietać że go kocham, albo przypominac sobie, tylko czuć..moc się z nim kochac..chcieć i mieć z tego jakąs przyjemnośc. I być przy nim zawsze uśmiechnięta, jak kiedyś, zeby widzial codziennie że jestem z nim szczęśliwa.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja moze troche z doswiadczenia wlasnego:

MILOSC faktycznie jest super lekiem- otworzyly mi sie wrota niebios jak poznalem Tę Własciwą i Jedyna dziewczyne.

ALe po 1,5roku (dopiero!) choroba zaczela wracac niestety...

Rujnujac oczywiscie zwiazek.

Ta Jedyna niestety nijak nie jest w stanie zrozumiec mej choroby-mimo licznych tlumaczen moich gdy bylem "chwilowo zdrowy", takze wiadomo -trza sie leczyc, nie ogladajac na milosc czy inne idealy

---> trza stanac twardo na ziemi i pojsc do lekarza po leki, zazywac zgodnie z zaleceniami, zmieniac jak trzeba i szukac az sie natrafi na wlasciwy.

Wtedy po jakism czasie mozna wrocic do tych "wrót niebios" z "Tą Jedyną" - z wewnetrzna satysfakcja i wielka pewnoscia i szczesciem, ze sie SAMEMU UDALO WYGRAC z chorobą.

 

Pamietajcie - ta Druga Polowa byc moze zawsze was pocieszy, moze nie straci nigdy cierpliwosci, ale NIE WYLECZY WAS - sami musimy to zrobic!

Lekarstwa, terapia -co tam trzeba.

 

Bo inaczej w koncu zrujnuje sie zycie sobie, tej Drugiej Polowie, a nadal bedzie sie chorym, do tego bardziej zgorzknialym i uprzedzonym do związków...

Takie jest moje zdanie w obecnym momencie-chwilowej normalnosci -oddechu od choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×