Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zła sytuacja materialna powodem depresji


Ella76

Rekomendowane odpowiedzi

Niewiem po co wogóle tu przyszłam.Czy to coś da,ale boję się tego co sie ze mną dzieje.Z dnia na dzień jest gorzej.Wiem,że wszystko jest związane z moą sytuacją materialną.Ale nic nie idzie ku lepszemu nic nie wychodzi tak jakbym chciała. Bez przerwy kłócę się z mężem o wszystko go obwiniam.Krzyczę na dzieci. Cały czas ryczę.Zastanaiam się nad tym czy może nie lepiej będzie jak by mnie nie było.Dostali by jakieś odszkodowanie jakoś by przeżyli,aż znowu mąż by miał pracę.Ale z drugiej strony bardzo kocham swoje dzieci czy ma prawo je tak skrzywdzić.A może w ten sposób im pomogę.Będą miały jedzenie,słodycze.Boże co się ze mną dzieje.Nie mam siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ella ! coś wiem na temat codziennej walki o byt... pamiętam czasy,kiedy nie pracowałam ani ja,ani mój mąż... dwoje malutkich dzieci i znikąd pomocy... głód zaglądał w oczy i to baaardzo głęboko... Nic nie da wzajemne obwinianie się,musicie być silni i trzymać się razem. Myślenie o śmierci też nie...dobrze się rozejrzyj dookoła,na pewno jest ktoś,kto może wam pomóc,tobie,czy mężowi znalezć pracę,jest jeszcze kilka instytucji,które pomagają dorażnie ludziom w ciężkiej sytuacji,przecież te problemy z pewnością są przejsciowe. Zyczę wytrwałości i dużo szczęscia... gina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ella,ja tez przez to piekło przechodziłam.Wiem co czujesz.Też nieraz wydawalo mi sie,że to jedyne wyjscie,ale zdalam sobie sprawę,że praca raz jest raz jej nie ma,pieniadze tak samo,a matki i żony nic i nikt nie jest w stanie zastapić.Czy jestescie zarejestrowani w urzedzie Pracy?A czy wyjazd za granice wchodził by w grę?Opowiedz cos więcej o swojej sytuacji i mozliwości pomocy,moze ze strony rodziny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zalamuj sie tak kochana,bedzie lepiej,wiem ze problemy materialne nie rozwiaza sie z dnia na dzien ale masz dzieci i pamietaj ze warto walczyc dla nich.Naprawde wspolczuje ci calym sercem ze tak sie u ciebie stalo i wiem ze wiekszosc ludzi ma teraz takie wlasnie problemy,sama nie mam pojecia co sie dzieje na tym swiecie dlatego tak dobrze cie rozumiem,nie poddawaj sie sprobuj isc do psychologa w poradni mysle ze to bedzie dobre rozwiazanie z pewnoscia podniesie cie na duchu a wtedy bedzi latwiej poradzic sobie z problemami materialnymi.Ciesz sie z kochasz dzieci ze jeszcze to odczuwasz-to jest podstawa ze mozesz zaczac terapie i niech ci mina te zle mysli ze l;epiej bylo by bys odeszla-to nie prawda-musisz zyc-zyc dla swoich dzieci.Sciskam cie mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteście kochane.Dziękuję za rady. Byłam u spescjalisty.Dałam mi tabletki,ale ta sytuacja się bardzo pogorszyła i niewiem co się ze mną dzieje.Wogóle nie chce mi się żyć ani walczyć.Tak jesteśmy zarejestrowani.Mąż pracował,ale miał wypadek czeka na operacje i narazie nie może na nowo pracować.Rodziny nie mamy.Z opieki zasiłek po 20 lutym.A teraz nic. Nie umiem już kombinować i nawet mi się nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ella niejenokrotnie zmagałam się z takim problemem ,naprawdę a szczerze mowiąc non stop on sie pojawia.Wiadomo,ciezko jest jak nikt niepomaga,rozumiem Cię..mowisz że nie masz rodziny,nie przejmuj sie kochana...ja niby mam ale od samego początku nigdy pomocy nie moglam oczekiwac ...a przwde mówiąc chyba nawet nie chcialam.

Nie pisz że nie chce Ci się życ...tak ,wiem ,mozliwe że to czujesz..ale to nie jest rozwiązanie....co z tego że dzieci będą miały przyslowiowe "slodycze"?

Mają Ciebie i Ty dla Nich jestes najwazniejsza...pamietasz co dla NAs liczylo się w dzieciństwie?????

Nie obwiniaj się,nie bierz całęj winy na siebie.....pewnie myslisz sobie że dzieciaki czuja sie jakoś skrzywdzone....nie kochana ,a jesli nawet to napewno jesli nie teraz to w przyszlosci docenią to jaki miały dom..

Qrde wiem.....pieniądze jest to problem bo cięzko jak nie masz co do gara wzucic,uwierz ,znam to.....mam ochotę krzyczec....ale pamietaj zawsze mozna z "gówna" powróz upleśc...ja tak robie czasem i daję radę...

Ty tez dasz...

Nie poddawaj się..

Trzymam kciuki..

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też stoję nieciekawie, jak większość ludzi tutaj. Mam 23 lata, właśnie zawaliłem studia i załamałem się do tego stopnia że nie mogę wyjść z domu, mało z pokoju. Utrzymują mnie rodzice, którym to ja już powinienem pomagać-mama na rencie, ojciec emerytura za 6miesięcy. Staram się odbudować mój świat, po trochu, ,małymi kroczkami. I tego życzę Tobie Elu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ella,tak mi przyszlo do głowy-ty z depresją,mąż po wypadku,a może spróbuj zwrócić sie do Fundacji "Nie jestes sam"?

"Działalność fundacji w zakresie ochrony zdrowia i poprawy jakości życia skupia się na niesieniu pomocy osobom cierpiącym na poważne i nieuleczalne choroby oraz wymagającym poddania się kosztownym zabiegom medycznym. Fundacja TVN ma obecnie pod swoją opieką około 300 osób, w tym dorosłych i dzieci. Fundacja finansuje zabiegi terapeutyczne, rehabilitacyjne oraz przyznaje renty socjalne."

Macie naprawdę dramatyczna sytuację i myslę,że moze udało by sie uzyskac pomoc choćby jednorazową.Wkleiłam ci czym zajmuje sie ta fundacja.I adres:Fundacja TVN,ul.Wiertnicza 166

02-952 Warszawa,

tel.022-856-63-53

e-mail:fundacja@tvn.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za radę,ale to nie jest takie proste.Pisałam do kilku fundacji tylko z jednej otrzymałam odpowiedż.Trzeba wysłać im wszystkie dokumenty i czekać aż znajdą się sponsorzy nawet do pól roku.A teraz nie ma co do gara włożyć.Wszystko kicha.Wszyscy tylko mówią bedzie dobrze trzeba poczekać a tak się nie da.Nie mam sił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ella,wiem.Cholera,nie wiem co wymyślić.Ale jeszcze pomyślę,moze znajdzie się jakieś rozwiązanie.Teraz ten swiat jest zupełnie powalony.A czy nie ma u was sklepów,w których dają na zeszyt?To chwilowe rozwiązanie,ale zawsze.U mnie na osiedlu jest taki sklep i sporo ludzi z tego korzysta.Żebyś chociaż do tego 20 dotrwała.

Ja miałam taką sytuację,że się po prostu zagłodziłam żeby dzieciaki miały co jeść.I najśmieszniejsze było to,że nikt z rodziny mi nie wierzył,że tak żyjemy.Widocznie mieli za małą wyobraźnię.Gdy mówiłam mamie,że jestem strasznie głodna-patrzyła na mnie jak na idiotkę i mówiła-przesadzasz.Teściowa natomiast nawet się śmiała(co tam wnuki).Dopiero koleżanka kiedyś przyjechała do mnie i była głodna po pracy.A ja nie miałam jej co dać jeść.Pognała do sklepu,nakupiła mi mnóstwo rzeczy,a potem bezpośrednio pojechala do mojej mamy i wygarnęła jej co mysli o niej(mama akurat zmieniała kolejne meble u siebie).

Trzymaj się Ella.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ella, życzę Ci z całego serca , żebyś znalazła pomoc, i wierzę, że ci się uda. Problem braku pieniędzy nie jest mi obcy, na razie na szczęście jednak "mam co do garnka wlożyć", ale długi,komornik, rejestr dłużników niewypłacalnych to tematy niestety mi bliskie. Nie jest dziwne, że się załamałaś, każda mama wiadomo chciałaby aby dzieci miały wszystko. To, że brakuje pieniędzy nie znaczy, że jesteś złą matką! Dzieci nas potrzebują, i kochają niezależnie od tego czy mamy pieniądze czy też nie.Korzystasz z pomocy opieki społecznej? Jeśli nie to skorzystaj, wiem że nie dają tam dużych pieniędzy, ale przyda się pewnie każda suma.A dofinansowanie w szkole ( w szkole syna były takie zasiłki, niewielkie co prawda, ale były)? Jakieś stypendia?I nie krępuj się prosić (domyslam się , że to dla ciebie trudność...) Pozdrawiam Cię gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ell76 jezeli trzeba to moge postarac sie wystawic tobie i twojemu mezowi zaswiadczenie jakies o kursie komputerowym o praktyce itp wiem ze to niewiele ale zawsze na poczatek cos jest :)

Jezeli trzeba to naumiem cie kozystac z komputera od a do z :)

wiem ze to nie wiele ale mzoe wspolnymi silami sie uda :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję wam wszystkim za dobre słowa.Ale naprawdę teraz ciężko jest mi myśleć,że będzie dobrze.Właśnie wróciłam ze skleepu kupiłam 2 chleby i na tym kniec.Już jsteśmy bez pieniędzy.W opiece byłam trzeba czekać.Niestety nie mają jeszcze zrobionego budżetu na ten rok.A wogole to się tłumaczą,że mają miesiąc.To wszystko kicha.A ja już teraz niewiem co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ella, naprawde Ci wspolczuje. Ale pograzajac sie w rozpaczy i beznadzieii, nic sie nie zmieni. Nie pomozesz tym dzieciom, ani mezowi.

Wiesz ja juz widzialam wiele.

Moze powinniscie pomyslec o emigracji jak sie mezowi zdrowie poprawi. Niestety ale zagranica jest zupelnie inne zycie. Mowie niestety, bo to straszne czasy w ktorych ludzie musza wyjezdzac z wlasnego kraju by normalnie zyc.

 

Widzialam w moim miescie i znam ludzi, ktorzy przyjechali tu z calymi rodzinami, malutkimi dziecmi, bez jezyka, za to z determinacja, ze musi sie im tutaj udac, bo gorzej to juz byc nie moze.

 

Ja juz od kilku lat zapomnialam co to znaczy "bieda", chociaz byly czasy kiedy smazylam sobie stary chleb. Wiec doskonale wiem co to znaczy. Jestem studentka, pracuje na pol etatu, sama sie utrzymuje na poziomie o ktorym moglabym tylko marzyc w Polsce. To dowod na to, ze warto zaryzykowac i skoczyc na szeroka wode. To naprawde nie takie straszne.

 

Goraco Cie zachecam do szukania nowych mozliwosci, tylko w ten sposob moze sie cos zmienic na lepsze.

 

Pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam sobie pracę od marca.Ale wcale mnie to nie cieszy.Nic mnie cieszy.Jest coraz gorzej.Z nikąd nie mogę uzyskać pomocy.Dzieci chcą jeść,a ja już nie mam siły.Bez powodu na nie krzyczę,na męża wszystko mnie denerwuje.Nie mogę spać.Ja już tego nie przetrzymam dalej ani nawet mi się nie chce.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:20 am ]

Podniosłam się.Tak mi się przynajmniej wydaje.Próbuje z tym walczyć.Wiem,że można.Niedawno dowiedziałam się,że jestem w ciąży.Wiem,że będzie bardzo ciężko bo to czwarte dziecko,ale teraz chce mi się żyć a przedewszystkim wwalczyć.Dużo znajomych mówi pozbądż się ciąży lub oddaj do adopcji,ale nie mogę tego zrobić już Kocham to dziecko.To też sprawiło,że się podniosłam.Kochani wiem,że to nie tu,ale może ktoś z was ma jakieś rzeczy dla dzidziusia i mógłby mi pomóc.Byłabym Wam bardzo wdzięczna.Pozdrawiam.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:20 am ]

Podniosłam się.Tak mi się przynajmniej wydaje.Próbuje z tym walczyć.Wiem,że można.Niedawno dowiedziałam się,że jestem w ciąży.Wiem,że będzie bardzo ciężko bo to czwarte dziecko,ale teraz chce mi się żyć a przedewszystkim wwalczyć.Dużo znajomych mówi pozbądż się ciąży lub oddaj do adopcji,ale nie mogę tego zrobić już Kocham to dziecko.To też sprawiło,że się podniosłam.Kochani wiem,że to nie tu,ale może ktoś z was ma jakieś rzeczy dla dzidziusia i mógłby mi pomóc.Byłabym Wam bardzo wdzięczna.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×