Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co mi jest ? Nn, schizofrenia czy depresja ?


nika.

Rekomendowane odpowiedzi

nika.Nie wiesz jeszcze co ci jest idx najpierw do lekarza a póxniej mysl, ludzie ze schiza pracuja i daj rade jak sie ustabilizuje tylko jak cos im odwali to jest źle.

czasem daja na co dzień rade lepiej niz ci co majanleki bo jak nie maj napadu to sie nie boja załatwiac róznych spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm ... zaczyna mnie to wkurzać, serio.

 

Kobieto ! NIE SPEŁNIASZ ANI JEDNEGO WARUNKU SCHIZOFRENII !!

Nie masz jej !

Nawet jak sobie bedziesz MILION razy powtarzać, że ją masz - to jej "nie dostaniesz" !

 

A jak będziesz u lekarza, to OBOWIĄZKOWO mu powiedz -> że swoje SAMOdiagnozy bierzesz z internetu, tudzież książek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy to miał być rodzaj pocieszenia ? Nie wiem czy nie taki straszny. Dla mnie właśnie jest straszny.

 

Bejbi, u mnie stany urojeniowe i halucynacje pojawiają się chociaż raz w miesiącu i wcale to nie jest straszne a przerabiałem już kamery, podsłuchy, prześladowania, zmiany płci itd.... Lek biorę wtedy jak już staję się męczący do otoczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pakamera - a Ty masz schizofrenię ?

 

Ja już sama nie wiem, wiem, że ciągle piszę to samo i jestem cholernie męcząca. Wymyślam sobie jakieś nowe rzeczy, a jednocześnie w nie nie wierzę. I już sama nie wiem. Bo jak idę za radą Espritt i myślę, że nie mam schizy, to przecież; schizofrenik uważa się za zdrowego ? ;<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wuj dobra rada - naprawdę tak myślisz ? Z jednej strony taka diagnoza mnie cholernie cieszy, a z drugiej znowu się zamotałam. Bo boję się, że uczepię się tej nerwicy lękowej, a potem wyjdzie, że mam schizofrenię i będzie mi ciężko się 'przestawić'. Najgorsze jest to, że zauważyłam, że coraz częściej wymyślam sobie nowe absurdy i pomimo,że w nie nie wierzę to takie myśli przez cały czas ze mną są. Np. jak wychodziłam dzisiaj z domu, pomyślałam 'co jeśli uwierzę, że podczas mojej nieobecności ktoś założył podsłuch w mieszkaniu'. Później o tym zapomniałam, ale właśnie z powrotem przyszło mi to do głowy. Nie wierzę w to, ale ta myśl, to wyobrażenie mnie męczy i boję się, że przez to wyobrażanie sobie, naprawdę w to uwierzę. I zaraz zaczynam panikować, już się trzęsę. ;< Znając mnie, to pewnie zaraz poczytam o objawach nerwicy lękowej... i znowu się zacznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zródłem problemu jak sama widzisz jest brak poczucia bezpieczeństwa . Warunkiem poprawy jest albo stopniowy trening na zasadzie a niech bedzie ten podsłuch czy inne twoje wyobrażenia a ja nie zamierzam tym sie przejmować i wówwczas poczekaj na efekt nic sie nie stało ? no wiec psycholodzy nazywają to pozytywnym wzmocnieniem . Drugim sposobem są leki obniżajace poczucie lęku z tym że lepiej nie pakuj sie w relanium itp może effectin lub jakiś inny serotoninergiczny lek . Z tego co piszesz to lęk jest przyczyną choć nie odczuwasz go jeszcze ,próbujesz racjonalizować lęk na zasadzie czuję sie zagrożona a powodu nie ma wiec trzeba jakiś wymysleć wtedy lęk staje się racjonalny a wiec można coś z nim zrobić ,a wówczas na jakiś czas sie zmniejszy. Mysle że powinien to ocenić psychiatra . Lekarz jak inni lekarze a znający sie na rzeczy w Twoim przypadku i zamiast siebie dreczyć mogła byś zaczać działać żeby pozbyć sie tej przypadłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już sama nie wiem. Wczoraj czułam się normalnie, po prostu dobrze. I o dziwo, nie miałam ani jednej myśli, ani przez chwilę nie zastanawiałam się 'co by było gdyby'. Wieczorem gorzej się poczułam i tak jest do teraz. Cały dzień przepłakałam - rano, miałam dwie absurdalne myśli. Co prawda po chwili się zganiłam, że to nieprawda, no ale... wszystko we mnie wszystkiemu zaprzecza, bo z jednej strony nakręcam sobie myśli ' co by było gdyby trucizna była gdzieś tam' a zaraz idę i zjadam dwie porcje obiadu. Jeszcze wcześniej rozmawiałam z mamą, która stwierdziła (a psychiatra z niej żaden...), że to na pewno ta nerwica, bo przecież ja mam lęki od dzieciństwa. Tylko czy ona dobrze to nazywa ? Jej chodzi o to, że np. jak miałam z 8 lat, ciocia opowiedziała mi o kimś kto udławił się jedzeniem i przestałam jeść. Jadłam tylko płynne zupy, itd, a jedyne moje wspomnienie z tym związane to gdy siedziałam przy stole, patrzyłam na wujka który je ziemniaki w zupie i nie mogłam wyjść z podziwu, że się nie boi. Potem to przeszło, kiedy ojciec przekonał mnie, że jak spróbuje coś zjeść, to wcale się nie udławię. Miałam też etap lekcji z katechetą o opętaniu - nocami nie spałam, myślałam, że jestem opętana i zżerał mnie paniczny lęk przed diabłem i złymi mocami. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie ? Dobiło mnie jeszcze, jak wchodziłam do pokoju wydawało mi się, że widzę jakiś cień. To samo wczoraj,kątem oka. Zasiadłam przed komputer i ze łzami w oczach zaczęłam szukać optymistycznych artykułów w stylu 'życie ze schizofrenią'. Mama tego nie rozumie. Dzisiaj wykrzyczała mi, że jak można zastanawiać się czy w ścianach są kamery, że ona nie ma siły na moją chorobę, że ma za dużo zmartwień a ja jej dokładam. Wiem, że powinnam jej w ogóle o niczym nie mówić, ale ja zwyczajnie nie potrafię dusić w sobie tego i każdemu mówię jak się czuję. Wtedy mi lepiej. Stąd też ten monolog. Przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wniosek z tego że masz niski próg lękowy i jesteś bardzo podatna na sugestie drogi wyjscia z tego widze 2 jedna to tak jak z zupą i ziemniakami stopniowo zacznij lekceważyć niepokojące mysli i w koncu zobaczysz że były asurdalne , drugi sposób to leki antydepresyjne ,pomagają na lęki, skutkiem ich zażywania może być że przestaniesz odczuwać emocje ,bedziesz bardziej obojętna wobec swoich mysli . Obojętna nie znaczy senna czy otępiała . Tu mogłoby pomóc np paroksetyna lub wenlafaksyna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się uspokoić, ale coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mam schizofrenię. ;< Wczoraj leżałam na łóżku i kątem oka wydawało mi się, że widzę jakąś rękę, to samo potem, że jakiś cień przemyka czy coś. Teraz cały czas się skupiam na tych halucynacjach i naprawdę zaczynam je mieć. To znaczy ja wiem, że nie są realne, ale czy to przypadkiem nie jest objaw schizy ?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A słyszałas kiedyś powiedzenie ,,strach ma wielkie oczy'' ? Czujesz lęk ,cały czas jesteś w stanie nadmiernego napięcia , ciągle w oczekiwaniu , to typowe dla lęku ,strach wyostrza wszystkie zmysły dlatego masz takie objawy, wszystko interpretujesz jako zagrożenie . Typowy przykład lęku uogólnionego . Koniecznie idz do psychiatry leki jakie mogły by pomóc to effectin , pramolan , doxepin i może amitryptylina to dobry lek ale masakryczneskutki uboczne .

 

-- 29 sie 2011, 21:37 --

 

Człowiek mający schizofrenie a nie leczony z reguły nie jest swiadomy że coś z nim nie tak . Ty masz krytycyzm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama dzwoniła dzisiaj do psychiatry i wizyta dopiero na październik. I już strach, że do tego czasu mi się pogorszy. Ale dziękuje serdecznie za pomoc. ;)

 

-- 01 wrz 2011, 18:18 --

 

Napisałam strasznie długiego posta, komputer sam się zresetował i przepadło, ale cóż. Od początku, zatem.

 

Wczoraj rozmawiałam z mamą o moich kompleksach i zaczęła ona mówić coś o grupie wsparcia, itd. Moja pierwsza myśl była taka: 'nie potrzebuję grupy wsparcia, nie jestem wariatką'. I teraz się zadręczam, że mam schizofrenię, bo przecież chory na tą chorobę uważa się właśnie za normalnego, podczas gdy tak nie jest.

 

Te wszystkie moje wymysły o kamerach, truciznach, etc, zawsze były, że tak powiem rzucone gdzieś w próżnię, nie dotyczyły nigdy żadnej konkretnej osoby. Dzisiaj na rozpoczęciu roku szkolnego poznałam pewną dziewczynę, która delikatnie mówiąc mnie nie cierpi i teraz mam myśli 'co by było gdyby ta dziewczyna zrobiła to i tamto' przy czym mam jej twarz przed oczami, chociaż w to nie wierzę. Objawy tej nerwicy, czy już schizofrenia ?

 

Btw, może byście mi coś poradzili, bo pewnie większość z Was, czasy szkolne ma dawno za sobą. Byłam dzisiaj na rozpoczęciu roku w nowej szkole i na wstępie dwie dziewczyny mówiły do siebie, że jestem brzydka i opętana. :shock: Potem podeszła do nich inna, z równoległej klasy i naskoczyła na mnie, że się na nią gapię. Zamurowało mnie, poza tym wydawała mi się sympatyczna na pierwszy rzut oka... mama i znajomi spoza szkoły przekonują mnie, że to z zazdrości (nieskromnie mówiąc, wzbudzam dosyć spore zainteresowanie u płci przeciwnej i w tej nowej szkole zauważyłam, że również tak jest), ale nie chcę mi się w to wierzyć. Przecież one mnie nawet nie znają, a są dla mnie takie wredne... co ja mam robić ? Boję się iść jutro do szkoły, nie chce znosić ich pogardliwych spojrzeń i myślałam, że będę miała w miarę fajną klasę...

 

Wybaczcie, że tak wszystkich zadręczam, ale w sumie tylko Wam na forum szczerze piszę co czuję i trochę mi to pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×