Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

wiecie, ja jestem najmłodsza z rodzeństwa, nie mogę powiedziec że byłam rozpieszczana niesamowicie, ale dbano o mnie bardzo, wspominam ciepło wycieczki rowerowe z moim tatą, różne wyjazdy z rodzicami, głównie to ja jeżdziłam z nimi wszędzie, bo starsze siostry miały inne zajęcia :) nie mogę powiedziec, że słyszałam często od rodziców że mnie kochają, ale pocałunki czy takie rzeczy owszem. Tato zawsze mówił mi że jestem najmłodszym pisklakiem z tego gniazda i że jak tylko będzie mi coś trzeba to zawsze mogę na niego liczyc.. to było jakieś 3 lata temu.. i w 2010 roku wszystko uległo zmianie, tato nie był już tak opiekuńczy, nie pytał jak się czuję, jak w szkole..poczułam się mu obojętna, mówiłam mu że go potrzebuję, ale on był innym człowiekiem, wiedziałam że tamta kobieta ma dzieci i bałam się że one zastąpiły moje miejsce.. myślę ,że to miało ogromny wpływ na mnie i na mój obecny stan..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, ja chyba to tym razem lżej przechodzę, bo już raz, w poprzednim związku tego doświadczyłam.

Najbardziej zastanawia mnie to, że na początku myślałam sobie "ciesz się póki jest ok, myśli i tak przyjdą". I tak się stało.

I gdy tym razem zaczęłam się bać, że nie kocham, już nie było to takie ekstramalne dla mojej głowy i organizmu.

 

To dowód na to, że nie nie kochamy, ale boimy się miłości. Myślę, że w tym czego dowiedziałyście się od terapeutów jest sporo racji.

Chcemy mieć idealne związki + pochodzimy z nieidealnych rodzin [w większości].

Wierzę, że takie uwarunkowania tworzą się już w dzieciństwie.

 

Poza tym nie trzeba mieć rodzica alkoholika, żeby chorować. Wystarczy poczucie odrzucenia, jakaś sytuacja, której nie pamiętamy i bach. Rodzą się blokady.

 

U mnie trochę lepiej dzisiaj. Ale nie widzę się z X. więc też nie panikuję dlatego.

 

Polecam dla chcących książkę "Kochaj siebie a nieważne z kim się zwiążesz". Wiele mi uzmysłowiła. Nie staram się na siłę naprawiać świata, zaczynam od siebie. :) Dużo mam do poukładania, a nerwicę [zwał jak zwał] staram się wykorzystać jako impuls do refleksji i zmian. ;)

 

pozdrawiam Was Kochane !!! życzę miłego popołudnia. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mam te natrectwa.... pol roku to mialam i niemoglam wytrzymac i wogole przeszlo mi po miesiacu i pol i mialam mysli ze nie kocham swojego chloapaka ale przeszlo i bylo super ... teraz znowu mam te mysli i wiem ze to natretne mysli ale niekiedy wmawiam sobie ze to nie choroba... meczy mnie to .. bo wiem ze niemoge zyc bez mojego chlopaka...ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Echhh... no musimy sie jakos trzymac dziewczyny...U mnie jako tako;) Chociaz sytuacja w domu srednia. Nie mowilam tego wczesniej ale kiedys mama powiedziala mi ze nie kocha juz ojca, dzisiaj obrazila sie na niego o jakas glupote i potem mowila mi ze w koncu go wyrzuci bo ma juz go dosyc... :cry: Tak sie zastanawiam, czy ja jestem odpowiednia osoba zeby wysluchiwac takich rzeczy od mamy? Staram sie odciac od tego ale nie jest latwo. Podalam tylko dwa przyklady ale takich sytuacji jest duzo...Myslicie ze moglo to miec wplyw na moje mysli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze,zastanawia mnie w tym temacie to,że zdecydowanie przeważają w nim kobiety...Czyżby kobiety były bardziej hmm podatne na ten rodzaj natręctw?;/

 

 

nie odkryłeś Ameryki...Kobiety mają tendencję to przeżuwania kilkakrotnie kwestii, które teoretycznie sa już rozwiązane.Ogólnie, na tego rodzaju schorzenia, nerwice, depresja, ZDECYDOWANIE częściej popadają kobiety.Tak samo jest z chwiejnością emocjonalną itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam :) wczoraj wróciłam z weekendu ze Słowacji :) byłam z moim misiorkiem i teściami :P:D wszystko było fajnie( może nie do końca pogoda) gdyby nie dokuczające myśli..przede wszystkim patrzyłam na inne pary i cały czas twierdziłam, że oni się tak strasznie kochają, ciumkają się co chwilę, nie analizują nic, są tacy prawdziwi, a ja udaję swoje uczucie, udaję, że jestem zakochana..widząc z kolei starsze pary, nawet powiedziałabym 'dziadków', którzy nadal idą za ręke i obciskują się w basenie to tak strasznie chciałam, żebym i ja z K. za paredziesiąt lat tak się zachowywała :) potem pomyślałam że za rok jak pojedziemy gdzieś znów na wakacje już wszystko będzie ok, a potem że za rok będę z kim innym i będę tak strasznie zakochana w kimś, bez pamięci..potem, że bardzo chciałabym się podobac tym wszystkim panom na basenie, że za rok muszę tak i tak wyglądac itp, itd..jak sobie przypomnę coś jeszcze to dopiszę.. no w każdym razie ZGROZA! Z kolei kiedy wracaliśmy do domu samochodem, przypominałam sobie chwile z moim K. kiedy to woziliśmy się samochodem, siedzieliśmy razem godzinami, nie szczędziliśmy sobie czułości i non stop porównywałam czy tak samo przypominam sobie chwile z takim jednym, w którym byłam zakochana przed K.. Potem wyobraziłam sobie, że mogłabym stracic K. nie daj Boże coś by mi go odebrało i normalnie łzy napłyneły mi do oczu.. miałam ochotę wykrzyczec wszystkim jak bardzo Go kocham..oczywiscie zaraz powrównałam to do tamtego czy też bym tak ubolewała gdyby coś mu się stało.. jednak nie miałam takich emocji przy tym jak myślałam o tamtym.. hmm, wspominałam czas w tamtym roku, kiedy rozstaliśmy się na 3 dni bo K. zauroczył się inną i ja tak strasznie walczyłam o nas, płakałam, wiedziałam jak bardzo kocham, że moje życie bez Niego jest niczym..Stwierdziłam, że między nami jest silne uczucie , skoro z tylu sytuacji trudnych wyszliśmy razem i coraz to silniejsi..a teraz trochę z innej beczki..zaakceptowałam to że wtedy się pogubił, ale kłocę sie z nim często o przeszłosc, o te wszystkie 'jazdy' które mieliśmy zanim byliśmy razem: a to że ta taka była, że ja miałam takiego itd itd itd.. powiedzcie mi czy wy też jesteście o takie rzeczy zazdrosne? albo np jak wasz popatrzy na inną np na basenie czy cos ;P bo ja straszniee!:D jak to z Wami jest ? sorki za takie smuty ale pisałam co mi przyszło do głowy ;) pozdrawiam!

 

-- 16 sie 2011, 18:12 --

 

eh i znów gorzej..a to dlatego, że ojciec znowu się wyniósł..spakował wszystkie swoje rzeczy..pewnie znów poszedł do niej ;/;/ i przez to ja mam nerwy straszne, ryczałam już dzis!! i K. wrócił z pracy i się mnie pyta : co Ty taka zła? . A ja : a bo jestem wkur****a.. . A on: na kogo?

ja : na wszystko .. on: na mnie też? ja: TEZ!..Eh wszystko dzis mi się juz odechciało, znów obojetnosc...;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :) Pamiętacie ??? Na pewno ;)

 

Wpadłam, aby Wam wszystkim Nerwuski kochane zakomunikować, że myśli, które Was męczą odchodzą, znikają - zwał jak zwał - nie ma ich :) Byłam tu prawie od początku, teraz czytałam kilka moich postów -ciężki to był czas-dużo z Was do mnie pisze (choć z czasem moim marnie niestety jest) i chcę Wam napisać, ze ja te myśli pokonałam w 100%!!! Jestem żoną Łukasza od dwóch lat, mamy dwójkę dzieci - Tymka 3 latka, Milly 18 miesięcy :) Obie ciąże brałam leki i robię to do dzisiaj - chociaż teraz to może 1 -2 tabletki na dwa tygodnie (wiem wiem tak się nie powinno - to na własne ryzyko ;)) i jest DOBRZE NAPRAWDĘ DOBRZE.Pomyślałam że wpadnę na sekund kilka i Wam to napiszę .....

 

Jedna rada...starajcie sie o tym nie myśleć, u mnie to podziałało...powiedziałam soie że przecież nie muszę decyzji "czy chcę być z Ł" podejmowac od razu a jak coś to rozwody są i ....wierzcie bądź nie PODZIAŁAŁO :)

 

Buziaki - a melisę z gruszką nadal polecam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, właśnie nie wiem czy tu chodzi o perfekcjonizm?? U mnie to tak różnie często lubię mieć wszystko poukładane posprzątane, na swoim miejscu. Gdy np jestem na urlopie i dzwoni ktoś z pracy to mówię przez tel. "ten dokument masz na górnej półce 2 segregator po lewej stronie w zakładce takiej i takiej" zawsze mam takie rzeczy posegregowane, ale np jestem straszną bałaganiarą choć gdy jest bałagan w domu to strasznie mi on przeszkadza i dezorganizuje moją pracę. Ciężko wiec stwierdzić.

To akurat jest pożądane, taka postawa. Skoro Ci pomaga? Nie uważam,żeby to było chorobowe. Ja też lubię mieć porządek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hanusia, Miło mi Cię poznać!! Kolejna żywa legenda tego tematu. Przeglądałam Twoje posty wiele razy, widziałam, że było ciężko. Jednak to co piszesz że jesteś szczęśliwą żoną i matką dodaje otuchy maksymalnie... Mam nadzieję, że już niedługo sama napisze takiego posta że jestem szczęśliwą mężatką z gromadką dzieci!! Bardzo tego pragnę:( Dziękuję Ci że napisałaś choć kilka słów do nas to naprawdę bardzo budujące i pomocne, że ktoś z tego wyszedł i teraz jest szczęśliwy...

 

Napisz nam przy okazji jak poszła u Ciebie terapia i jak było z lekami w tamtym czasie, bo z tego co pamiętam z postów to chodziłaś na terapie i brałaś seronil. Pozdrawiam serdeczne i jeszcze raz dziękuję za posta...

 

sqnik, ja biorę leki, i chodzę na terapie. Co do Twojego weekendu na Słowacji to cieszę że był w miarę udany. Faktycznie szkoda, tych myśli, że się pojawiały, ale mam nadzieję że mimo to odpoczęłaś ze swoim ukochanym:):*

U mnie faktycznie lepiej, ostatnio po terapii chyba.... mam nadzieję, że będzie coraz to lepiej i wszystko się ułoży.

sqnik, a jak to było z Twoim wyjazdem dokładniej?? Bo ja tam mam że jak mam gdzieś jechać daleko od domu na wakacje to zawsze boje się, że właśnie tam "daleko od domu" dopadną mnie lęki i sobie nie poradzę. Właśnie we wrześniu szykuje mi się wyjazd wakacyjny. Jak to jest u Ciebie, jak sobie poradziłaś??

 

zagubiona13, matilda gdzie się powiewacie kochane??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inka87, powiem Ci, że dosc odpoczęłam mimo tego wszystkiego..Ciebie nie dopadają na spacerach, czy na jakichkolwiek wyjściach takie myśli?;> eh, ja właśnie bardzo lubię takie wyjazdy, gdzie jesteśmy razem, mamy się czym zając..własnie mam czesto myśli, że mało spacerujemy mało wychodzimy do znajomych, na żadne klubowe imprezy i że takię zycie w domu nam się znudzi, albo że mnie zacznie ciągnac do takich rzeczy i Go zostawięę..

U mnie to tak różnie, szczególnie ostatnio co napisałam Wam o sytuacji z moim ojcem.. nie wiem, czasem kocham, czasem mam ochotę to wszystko zostawic za sobą i zacząc coś nowego..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co?Ja nie rozumiem Waszego problemu.Dlaczego nie możecie po prostu mieć świadomości,że MOŻECIE się rozstać i dalej cieszyć się byciem razem.Uwierzcie mi,że człowiek, który wie,że chce się z kimś rozstać wcale nie ma z tego tytułu jakichś poważnych rozważań.Taki człowiek wie,że ma dosyć tej drugiej osoby i już.Cieszy się jak nie musi się z nią widzieć itp.NIKT was do niczego nie zmusi-jesteście panami swojego losu...banalne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

izaak17

Si, banalne :)

Hej Kochane.

Nooooo u mnie ostatnio nie za dobrze, już nawet nie myśli nie zwracam na nie uwagi, ale niemoc jakaś mnie ogarnęła.Straaasznie buszują we mnie emocje, rozbijam się ze skrajności w skrajność, ale na szczęście dziś wizyta - bogu dzięki, nie mogę się doczekać...Jednak im dłużej to trwa tym bardziej się uświadamiam

KOCHAM :*:*:*:*:*:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sqnik, my właśnie mało spacerujemy, częściej wychodzimy gdzieś ze znajomymi. Wtedy jest różnie raz są myśli, a raz ich nie ma... Ale mi chodziło o coś innego.... Czy nie bałaś się przed wyjazdem że będzie źle gdy już pojedziecie?? A jeśli czułaś się źle kilka dni przed wyjazdem to jak sobie z tym poradziłaś??

 

izaak17, ano banalne:) To tak jak powiedzieć hipochondrykowi - że jest zdrowy i ma sobie już więcej chorób nie wymyślać, ale komuś kto myje ręce nieustannie że jak ich nie umyje to wcale nic mu się nie stanie - to wszystko jest banalne!

 

zagubiona13, cieszę się że chociaż z myślami jest lepiej, czytałaś może post Hanusia, mam nadzieję, że my też tak niedługo będziemy pisać jak ona... Co do burzy emocji to mi ostatnio moja terapeutka powiedziała tak: "wszyscy ludzie się denerwują, każdy ma raz obniżony nastrój a raz jest w euforii, tyle że Ci ludzie nie zwracają na to uwagi, a my ciągle się zastanawiamy, wsłuchujemy się w nasz organizm i zastanawiamy się czy jest dobrze czy też nie" Może tak na to spójrz.

 

Pozdrawiam was dziewuszki i wracam do pracy...:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inka87, troszkę się bałam, że zacznę analizowac, bo wiedziałam po wcześniejszym razie jak to wyglądało i jak męczyło..jak jechałam samochodem w tamtą stronę to taki stan nerwicowy się utrzymywał, ale próbowalam sie przełamac..hmm, dawac coś od siebie, uświadamiac sobie, że to tylko myśli przez choby usmiech do K. czy jakieś gesty.. no jakoś czasem odpuszczało i chociaż przez parę chwil mogłam poczuc się normalnie..

Wiecie co, wspomniałam już raz chyba tutaj że w tamtym roku w sierpniu rozstaliśmy się bo K. zauroczył się inną..Wczoraj widziałam ją i normalnie mnie flakami darło..wróciłam do domu i się rozpłakałam..przytuliłam K. i powiedziałam, że już nigdy nie chcę żeby ktokolwiek mi Go odebrał..po czym stwierdziłam, że kłamię i oszukuję o.O . Ale chyba to dowód mojej miłości , czyż nie ?

Pozdrówka dla Was ;*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Dziewczynki!!

Ja po kolejnej terapii.W ogóle sqnik jeszcze raz Ci dziękuję za wczoraj :*:*:*nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś.Po wizycie u terapeuty wyszłam tak lekka...potem chwilowe załamanie ale generalnie wczorajszy dzień zaliczam do lepszych :)

A dzisiaj?Eh...jakiś czas temu napisałam maila do wróżki.Z prośbą o wróżbę na nas.Niby ok, poza tym, że tracę faceta przez własną głupotę, że on ma jakiś żal do mnie i się oddala.a JEŻELI GO KOCHAM TO MAM KOCHAĆ CAŁYM SERCEM.No i chyba nie muszę mówić co się rozpętało...A jeżeli nie kocham?Nie umiem?nie czuję tych pozytywnych emocji, które zawsze mi towarzyszyły.Ja już nic nie kumam.Wiem, że kocham, ale nie czuję tego emocjonalnie to takie głupie. Wy mnie pewnie rozumiecie. Wczorajsza terapia też nie była łatwa.Zapytała mnie no ale wiesz miłość to też emocje, skąd wiesz, że kochasz.Po prostu gdzieś w środku to wiem.Czytałam jej mój dziennik uczuć pytała co czuję gdy jest obok mnie X a kiedy go nie ma.Co mnie u niego drażni...jest coraz ciężej na terapii.Ale będę walczyć o nas.Musi się udać.

A co u Was moje drogie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny. U mnie dzisiaj troszkę gorzej niż ostatnio, ale wiem przynajmniej dlaczego więc STARAM się tym nie przejmować. Choć niestety to bardzo trudne...

zagubiona13, wiem co czujesz. U mnie na terapii zawsze jest bardzo trudno. To taka straszna walka. Rozgrzebywanie tego co było, bardzo trudne wspomnienia... Ale musimy to przejść bo bez terapii na pewno się nie obędzie. Często udzielam się w temacie "psychoterapia działa" i tak wszyscy piszą, że jeśli terapia zaczyna działać to z reguły jest bardzo ciężko. Wiele osób twierdzi wtedy że terapia im szkodzi. I chcą z niej zrezygnować - to jest niestety kolejny mechanizm obronny:/

Co to tego co napisała Ci wróżka to kilka lat temu też napisałam do jednej i odpisała masz teraz ciężkie chwile ze swoim facetem, nie układa się Wam i wasze drogi się rozejdą i każdy ułoży sobie życie z kimś innym - to było jakieś 4-5lat temu jak mieliśmy mały kryzys i co jesteśmy już razem ponad 7 lat także to brednie... wiem, że takie słowa bolą, bo od razu pasują do naszej sytuacji, ale to my decydujemy o tym co się stanie a nie wróżka na podstawie jednego czy dwóch smsów. Także głowa do góry.

sqnik, jak samopoczucie, to co opisałaś w ostatnim poście chyba najlepiej świadczy o tym że kochasz swojego faceta nad życie. Jeśli widok tamtej dziewczyny tak na Ciebie podziałał to nie mam wątpliwości. Czasami myślę sobie, że mój X ma inną żonę i dzieci, i ze nie jestesmy razem po czym gdzieś widzę go z tą żoną w kościele czy w mieście. Jejku chyba bym tego nie przeżyła:/ Nie wyobrażam sobie że jakaś inna kobieta mogłaby być u jego boku... Od razu łzy się cisną do oczu:/ Czy Wy też tak macie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inka87,

Dziękuję Ci za te słowa.Dodały mi otuchy :*:*:) Tak kochana mam tak samo.Ale czasem patrze na zupełnie obce laski - zwłaszcza jedną często widuję na przystanku i od razu myśl.Ta podobałby się mojemu X.I widze jacy sa szczęśliwi zaraz potem łzy w oczach...a gdybym zobaczyła u jego boku jakąś...gdybyśmy nie byli razem...no cóż...chyba byłabym w stanie rzucić się na nią.Ale z drugiej strony gdyby był szczęśliwy...No cóż zdecydowanie gorzej by było gdyby jakaś go skrzywdziła, nie ręczyłabym za siebie znam się doskonale i wiem że mogłaby co najmniej pluć zębami.

Bolą te myśli, bolą...

Jedyne czego pragnę w życiu to szczęścia mojego X.:*:*:*<3 my też jesteśmy kupę lat ze sobą.grubo ponad 6.

 

hahahaha a taka fajna anegdota z mojej wczorajszej terapii:

-ja- no i widzi Pani, tu jest pewna stałość emocjonalna złośc agresja, żal, lęk, smutek, rozpacz to się non stop pojawia

- Terapeuta- ale przewijają się też pewne pozytywy, są chwilowe, ale to już coś tak to działa u ciebie.

- ja - czyli we mnie nie ma żadnej stałości emocjonalnej?

- terapeuta- =) jest.Masz taką jedną fajną stałość. To brak stałości

- ja- O.o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zagubiona13, hehe dobre... no fakt brak stałości to u NAS wszystkich stałość. U mnie też:)

To też jesteście długo razem... niektórzy mówią, że jak stare dobre małżeństwo. My poznaliśmy się gdy byłam w LO miałam wtedy 17 lat... i tak już się ciągnie ponad 7 lat:)

A czy też miałaś zagubiona13, taki epizot ze swoim X gdy nie byliście razem?? tak jak sqnik, ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inka87,

Nie, nie nigdy się nie rozstaliśmy ani na chwilkę.zawsze byliśmy jednością,tym bardziej jest mi ciężko. wszystko robiliśmy razem, od zawsze codziennie się spotykaliśmy, a gdy np.nie mogliśmy bo coś tam np szkoła to rozpaczałam.:)

ja to pisałam tak hipotetycznie.:)

 

A inka87 takie pytanie do Ciebie...czy Ty ze swoją terapeutką rozmawiacie o obecnym stanie co Cię dręczy czy wałkujecie przeszłość?Ja bogu dzięki przerabiam obecne emocje.I czasem wtrącam coś w związku z rodziną.Ale generalnie póki co nie było spotkania, w którym tylko byśmy się cofały.

A jak jest u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×