Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyczyny nerwicy


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

Janeczko ja nie mowie o antydepresach. Antyderesyjne leki działaja krotko i nie leczą z nerwicy czy z depresji. One są poto aby złagodzic skutki na już. Leki takie jak Lexapro czy prozak to nie są antydepresyjne leki one mają funkcje oddziaływania fizycznego na organizm czyli jak juz napisałam cofniecia serotoniny do mozgu tam gdzie jej miejsce. Stres nie powoduje nerwicy. Przykre przezycia z zycia jakies zaległe sprawy, o ktorych juz zapomnielismy ale one podswiadomie są i odpadają jak kora z drzewa. Stres ma odpowiednią definicje, ja tez myslałam ze to stres jaki przezywałam latem spowodował, ze sie tak czuje ale okazało sie (zostałam uswiadomiona) ze wcale nie przyzywałam stresu bo stres to głebokie pojecie. stres jest wowczas jak jakas sytuacja sprawia ze czujesz sie przygnebiony nie mozesz jest spac imyslec o niczym innym, ciagle masz stan podgoraczkowy i trwa to dłuzej nic dzien czy tydzien. ja nie miałam z zadych z tych ojawów. poprostu sie denerwowałam o pewną kwestie w pracy ale jak wychodziłam to juz dla mnie nie istniała......pewnie ludzie mają takie "uposledzenie" jak my ze ucieka nam serotonina i tyle ale jest to wyleczalne jak najbardziej.wiec luzik damy rade :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Janeczko ja nie mowie o antydepresach. Antyderesyjne leki działaja krotko i nie leczą z nerwicy czy z depresji. One są poto aby złagodzic skutki na już. Leki takie jak Lexapro czy prozak to nie są antydepresyjne leki...

 

 

Al... kimkolwiek jesteś, bzdury piszesz... owszem leki antydepresyjne nie wyleczą nikogo z nerwicy, z depresjami jest różnie, bo znam osobiście przypadki gdzie osoba została wyleczona z depresji właśnie dzięki lekom. a Lexapro i Prozac to jak najbardziej leki antydepresyjne !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak się przyglądam rozmowie i po pierwsze janeczka84 ten temat już był poruszany :roll: a po drugie jak wytłumaczysz fakt że mi się udało bez żadnego leku psychotropowego :?: jak się ma ta teoria :?: przez ponad rok czasu cierpiałam na bardzo silną agorafobie :?: a zero leków :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grown-up19- ani Lexapro ani Prozak nie są lekami antydepresyjnymi - zdecydowanie im daleko do nich. Jestem z rodziny lekarzy i powierdzili tak jak i Psychiatra ze te leki nie sa antydepresyjne - nie zabijaja twojego libido antydeprechy niestey taki mają skutki ze usypiaja uspokaja a zaden z wyzej wymieninych leków nie działa uspokajająco.

 

Pozdrawiam i radze porozmawiac z lekarzem :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po pierwsze to nie wiadomo znowu czy pierwsze bylo jajko czy kura, tzn czy najpierw byly zmiany w transporcie serotoniny a potem nerwica czy najpierw byla nerwica ktora spowodowala zaburzenia w transporcie serotoniny. osobiscie nie za bardzo wierze w ta teorie bo wiem ze to samo mowi sie na temat chorob psychicznych np. schizofrenii. tam jest z kolei zaburzenie w przekaznictwie dopaminy, lekarze wiedza to juz od dawna a pacjenci nadal choruja..i tez do konca nie wiadomo czy zaburzenie to nie jest wynikiem ich choroby a nie przyczyna. Prozac jest lekiem przeciwdepresyjnym ale mocno skrytykowanym ostatnimi czasy. W USA byla i chyba jest moda na ten lek bo tam juz wszyscy dostaja depresji ze wzgledu na dazenie caly czas do perfekcji, mode na "osobowosc z haryzmą, energiczna, stale usmiechnieta itd". ludzie juz nie moga podolac tym wyzwaniom wiec biora prozac. to tak jak z operacjami plastycznymi tylko ze teraz poprawia sie rozniez to co jest w srodku.nawet zdrowi ludzie to biora..Co do serotoniny to o ile pamietam to jest "hormon szczescia" wiec nie dziwne ze ludzie z nerwica i depresja maja dotyczace jego zaburzenia...jezeli tego szczescia nie odczuwaja.. ostatnio zaczelam sie zastanawiac nad tym ze jednak chyba sa jakies wrodzone sklonnosci nerwicowe i ujawniaja sie jak napotykamy na problemy w zyciu. mozemy docierac do tego naszego dziecinstwa itd itd itd ale kto ma w dzisiejszych czasach perfekcyjne dziecinstwo?? albo mamusia jest 24h przy dzidziusiu i nie maja co jesc albo maja dobry obiadek ale mamusi nie ma bo musi na ten obiadek zarobic...takie czasy. wiec dlaczego akurat my?....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie to jest to najgorsze pytanie...dlaczego akurat ja? a co do tej teorii to ja nie wiem w co wierzyc, jak na razie lekow nie biore bo sie boje ze zaczne bedzie dobrze az do chwili kiedy zaczne odstawiac.ale ciezko mi...jak nam tu wszystkim.To takie bycie, istnienie a nie zycie.mam tyle planow a to mnie paralizuje i to totalnie.

 

[ Dodano: Czw Lis 30, 2006 12:57 pm ]

aha a co to tej teorii to ja nie mam zdania, ja sama nie wiem co o tym myślec bo jak na razie to probuje bez lekow i widze malutka poprawe,czyli sie da.Wiec to nie moze by tylko chemia tylko ta serotonina...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przeczytałam taki tekst profesora(wielkiej sławy) Narwica nie tylko nie jest chorobą ale jest procesem niezbędnym w rozwoju który umożliwia osiągnięcie pełnie zdrowia psych. w wyniku przechodzenia od determinizmu biologicznego i odruchów warunkowych do autonomii i autentyzmu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś czytałam, ze sa takie podejrzenia ze nerwica moze być skutkiem działania jakiegoś wirusa :roll: i co Wy na to?

 

moze to i bzdety bądź nie....ale kto wie ? :P;)

skoro m.in. wrzody powoduje bakteria helicobacter pylori a raka szyjki macicy wirus brodawczaka ludzkiego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!!

Jestem tu nowy,ale forum znam bo juz troche tu grzebalem.Znalazlem wiekszosc objaw ktore mnie mecza :o zrobie krotka liste :lol:

silne bole glowy

serce mi czesto skacze(podchodzi do gardla)

zaburzenia chodu

zawroty glowy jak sie klade spac

zaburzenia widzenia na jedno oko no i oczywiscie lek ze zaraz zjade

moglbym jeszcze powymieniac ale chyba styka :x

nigdy nie bylem na terapii a wiem ze to moze by mi pomoglo ok ale chodzi mi o to ze nerwica to jakies konflikty wewnetrzne nieswiadome i ze to tkwi w dziecinstwie,ale ja wiem dlaczego mam nerwice bylo takich pare nieprzyjemnych wydarzen jak bylem mlody,no jesli wiem to chyba powinno przejsc co???nie wiem pomozcie prosze pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli wiem to chyba powinno przejsc co???

A z jakiej racji?

 

Ja np. do końca nie byłem świadomy skąd się u mnie wzięło to wszystko, a dałem rade i jestem zdrowy. Sugerujesz, że jeżeli ktoś nie pozna przyczyny to jest skazany na porażke? Nie, to nie tak.

 

nigdy nie bylem na terapii a wiem ze to moze by mi pomoglo

 

Wg. mnie - na pewno by pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko nie idz na terapie lekami, nafaszerujesz sie, a potem bedzie tylko gorzej gdy odstawisz- bezsennosc, nawroty nerwicy, uzaleznienie od lekow, lęki itp

Na terapie u psychologa mozesz pojsc, w koncu rozmowa nie zaszkodzi, chyba ze dla portfela.

Ja doradzam rozmowe z bliskimi, ale nie o tym jak sie meczysz, tylko o sensie zycia, smierci (jest czyms naturalnym i nei wolno sie jej bac), wierze itp Trzeba zmienic podejscie do zycia, do ludzi. Dlatego najwazniejsza jest rozmowa z samym soba, takie wewnetrzne wyciszenie sie.

Mi pomogla wiara w Boga, wybaczylam ludziom ktorzy mnie skrzywdzili. Zrobilam to dla siebie.

Na objawy fizyczne jakie masz, ktore wiem jak realne sie wydaja, nie zwracaj zadnej uwagi. Jak poukladasz sie w srodku (w duszy) samo przejdzie.

Nerwica, wiem to z wlasnego doswiadczenia, to choroba duszy a nie ciala. Dusza jest nierozerwalnie powiazana z cialem. To co myslimy objawia sie za pomoca ciala.

Ja juz jestem zdrowa, a tyle ludzi faszeruje sie wiele lat lekami i nie ma rezultatu.

Co o tym myslisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie anka!!!Nie odbieraj ludziom prawa do indywidualnego sposobu leczenia. Czytając twoje posty mam wrażenie Jakbyś walczyła z medyną i Chciała załatwić WSZYSTKO wiarą . Tobie to pomaga ale nie koniecznie wszystkim innym. Zastosowanie wszystkich sposobów - farmakologicznego wsparcia, przewartościowania życia, psychoterapii i terapii wiary .... Każdy z nas jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Mnie materialiście najpierw pomogła psychoterapia wsparta lekami!!!!!!!!...... potem dopiero własne przemyślenia i wewnętrzna zmiana myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do czarnykot

 

Ja tylko sugeruje ze to moze trwac krocej, po co faszerowac sie lekami i tracic czas i pieniadze na zmudna psychoterapie (owszem moze pomoc z odpowiednim nastawieniem, ale ile to trwa) skoro mozna przejsc od razu do przewartosciowania.

 

Pisze jak kazdy na tym forum, na podstawie wlasnego doswiadczenia.

Generalizowac nie zamierzalam, jednak uwazam ze spokoj wewnetrzny jest zrodlem zdrowia dla kazdego, nie leki.

 

Przeraza mnie przyjmowanie psychotropow jak witaminki, skoro mozna to zrobic inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ta nerwica to choroba duszy ale jak za dlugo trwa to cialo tez jest chore i sama wiara ze da sie z tego wyjsc nie wystarczy. Ja jestem teraz na lekach i jest lepiej , dlugo staralam sie z tego wyjsc sama ale nic z tego nie wyniklo tylko bylo jeszce gorzej. Oczywiscie branie samych lekow nie jest rozwiazaniem dlatego leki + psycholog i mam nadzieje ze uda mi sie z tego wyjsc pozdrooo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrym sposobem jest dotarcie do przyczyn nerwicy,przeanalizowanie ich i raz na zawsze zamknięcie tego rozdzialu za sobą(przed tym-wybaczenie sobie i innym wszystkiego co uważamy za złe).I nie wracanie do tego juz nigdy!Spróbujcie,kosztuje to duzo łez i bólu,ale naprawdę warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warto zaglądac w głąb siebie ale pod okiem specjalisty . Same zagladanie do niczego nie prowadzi gdyby tak bylo sami umielibysmy sie wyleczyc

i tu sie nie zgodze.moge oczywiscie mowic tylko i wylacznie na swoim wlasnym przykladzie bo nie jestem psychologiem ale ja zwalczylam nerwice mozna powiedziec SAMA. to nie sa brednie wziete z kosmosu ze nerwica wynika z podswiadomych konfliktow, nawet bym powiedziala swiadomych ale ulegajacych wyparciu, czyli takich z ktorymi nie chcemy sie zmierzyc. bede teraz szczera- chodzilam do psychologa, gadalam rozne rzeczy, wypelnialam ankity itd i ... klamalam. moze nawet nie klamalam ale moj problem siedzial tak gleboko we mnie, tak bardzo sie go wstydzilam i tak bardzo walczylam ze soba zeby samej pezd soba sie do niego nie przyznac ze zwalalam wine na wszystko inne tylko nie na to. w koncu sama zdalam sobie sprawe z tego ze w ten sposob bede zawsze juz na nerwice chorowac. teraz mam plan poradzenia sobie z moim problemem i nie jest to latwe, jest to bardzo trudne ale nerwica odeszla, sama bez brania lekow. to cos we mnie siedzialo i w sumie zawsze sobie z tego zdawalam sprawe ale po prostu oszukiwalam sie sama ze tego problemu nie ma. jak w koncu sie sama przed soba przyznalam 2 dni cale plakalam, wszystki e emocje ze mnie zeszly i teraz mam czyste konto i moge sie zajac tym wlasnie problemem. takze psycholog nie zawsze wyciagnie z was to co was dręczy, czasami wystarczy sie do tego po prostu przyznac. co do dziecinstwa mysle ze ma ono wplyw ale grzebanie sie w nim jest troche naciagane, bo ja mysle ze to ze mamy nerwice teraz swiadczy o tym ze teraz mamy jakis konflikt, moze sie on wiazac z dziecinstwem ale on nadal trwa. jakby nie trwal to bysmy juz dawno o tym zapomnieli. mowie wam czasami warto po prostu sie do czegos przyznac, przestac sie oszukiwac. wiem jak to jest bo ja tez zwalalam przyczyne na rozne inne rzeczy, wymyslalam, szukalam w swoim dziecinstwie...a prawda jest taka ze jednak co innego mnie dreczylo, cos czego sie balam, cos do czego sie bal;am przyznac, cos to ukrywalam przez lata i cos co nie pozwalalo mi normalnie funkconowac. oczywiscie to sprawa naszej psychiki bo to my sobie ubzduralismy ze z czyms nie da sie funkcjonowac ale prosze was zajmijcie sie wlasnie tym czyms, nie szukajcie niepotrzebnie innych przyczyn bo tak sobie nie pomozecie. wiadomo ze latwiej jest zwalic na cos innego, a trudniej przyznac sie wlasnie do tego co jest az tak duzym konfliktem ze spowodowalo nerwice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no kuba dlatego napisalam ze nie jestem psychologiem i nie wiem co przezywaja inne osoby ale u mnie akurat to podzialalo bo sie pozbylam tej po******lonej nerwicy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) pozdrowki. zreszta przyznac sie to jedno a wyrzucic z siebie to tez troche co innego. ciezko powiedziec w jaki sposob mozna cos z siebie wyrzucic moze pomocny jest psycholog jezeli mowisz mu cala prawde. poza tym trzeba cos z tym robic. jak ja bym nie wiedziala ze mam plan zeby cos z tym zrobic i to bardzo konkretny plan to samo przyznanie sie by mi nic nie pomoglo. oczywiscie kazdy jest inny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8) moge powiedziec ze w nerwicy trzeba znaleźc najwazniejsze "mechanizm" to on napedza cala ta przyczyne , wlasnie jestem po szpitalu 3 miesiace bylem w szpitalu i mialem rozne terapie i dowiedzialem sie wlasnie ze my nerwicowcy za zwyczaj zganiamy wszystko na kogos i na cos (n. na dziecinstwo,rodzicow) ,a moze wlasnie zostawmy te dziecinstwo i reszte rzeczy a zastanowmy sie nad soba moze my cos robimy zle ze caly czas tkwimy w tej chorobie.

chcialem wam powiedziec ze ja wlasnie znalazlem mechanizm swojej nerwicy a to juz polowa mojego sukcesu do wyzdrowienia , teraz musze duzo pozmieniac przede wszystkim w sobie i w moim zyciu.

POZDRAWIAM WSZYSTKICH I ZYCZE SUKCESÓW!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajny temat, szkoda tylko, że nikt nie napisał niczego o sobie. a ja powtarzam za didadoo:

Moje pytanie jest takie czy ktoś wie jaka przyczyna wprowadziła tą nędznice w nasze życie???

 

No włąśnie-wszyscy wiemy, że dzieciństwo, że rodzice, doświadczenia, a co za tym idzie konflikty emocjonalne, ale prawie nie spotykam osób, którym udaje się dowiedzieć co było pierwotną przyczyną.

W książkach niestety znajduję też tylko przypadki, no właśnie, "książkowe" typu: ojciec gwałciciel lub inna oczywista trauma.

 

A moja nerwica jest taka "niewiadomoskąd". Nawet psycholodzy i psychiatrzy u których się lęczyłam ciężko rozkłądali rece, no bo jak tu leczyć osobę, która przez 25 lat życia była normalna, bez większych kompleksów, ran na duszy itp. a nagle ma zaburzenia lękowe?

Jeszcze większą konsternację wzbudzała też moja postawa podczas terapii, bo zawsze, mimo nerwiczki nie byłam zahukana, nie było myśli samobóczych, normalnie pracowałam, studiowałam i prowadziłam względnie normalne życie.

Moim jedynym problemem są ataki, które pojawiają się bez przyczyny, w żadnych konkretnych miejscach, ani momentach. Czasami dopada mnie w tramwaju, ale czesto też nie. Innym razem łapie mnie w domu gdy w najlepsze relaksuję się z moim chłopakiem i czuję się bezpiecznie.

Czasem "zazdroszczę" nerwicowcom z ciężką historią, bo oni przynajmniej wiedzą skąd toto i więdzą, w którym miejscu grzebać i analizować.

Lekarze nie wiedzą o co mi chodzi, nie mają się do czego przyczepić i tak terapia krązyła wokół niczego.

I tak po 6 miesiecznej przygodzie z nerwicą bez poznania powodów puściło na 7 miesięcy, ale niestety cholerstwo wróciło, a ja mam poczucie, że znów stoję na początku drogi i nic konstruktywnego z tego nie wynika.

Wiem, że każdy jest inny, ale czasem czyjas historia może rozjaśnić w głowie.

Brakuje mi tu czasem postów z racjonalnymi przemyśleniami, autorefleksyjnych, za to dużo opisów objawów. (sic!)

 

Mam nadzieję, ze nie zostanę wyklęta, bo jestem tu nowa i już krytykuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie jest tak jak piszesz...

lęk jest spowodowany brakiem poczucia bezpieczeństwa i (tak jest np w moim przypadku) wiecznym poczuciem winy.

nie czujesz się bezpieczny w swoim otoczeniu i ze sobą. jesteś ciągle spięty, nie możesz sie rozluźnić bo nie ufasz ani sobie ani światu. zaciśnięte szczęki, zmarszczone czoło, mocno zaciskane palce u rąk, uniesione ramiona - organizm jest gotowy do ucieczki (w razie czego)

w takiej sytuacji nasze ciało jaki impuls przekazuje do mózgu? trzeba się bać a że realnego zagrożenia nie ma to mózg reaguje irracjonalnym lękiem, odpowiada na sygnały naszego ciała ( w sumie to są kompatybilni:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! A Mi sie wydaje ze wiem dlaczego,tzn to wydarzenie bylo poczatkiem,to byl rodzaj tagiego szoku ni wiec:jestem jedynaczka,zawsze bylam blisko rodzicow,nawet jak mialam zostac spac u babci to w nocy byl telefo ndo domu,zeby mnie ktos stamtad zabral...nie chcialam nigdzie wyjezdzac i do tej pory tak mam ale podejrzewam ze to tylko skutek wszystkiego co bylo przedtem,nawet na studia za rok nie chce isc bo juz z gory zalozylam,ze bede tesknic i ze bede miala lęki i nikt tam mi nie pomoze,ale wracajac do poczatku...w koncu w 4 klasie podstawowki dalam sie namowic na kolonie nad morze!I tam sie zaczelo oczywiscie plakalam tesknilam chcialama wrocic do domu!I tak nagle z dnia na dzien zaczela bolec mnie glowa,wiec latalam za moja opiekunka i pytalam czy to moze byc udar(ze slonca nad morzem) pozniej zaczelam miec cos z oczami ale okazala sie ze to zapalenie spojowek...i tak cala kolonie juz zaczelam wymyslac...co ciekawe kiedy wrociam do domu to nie ustalo...glowa dalej mnie bolala,wiec przzucilam sie na guza mozgu...i tak sie to zaczelo,pozniej bylo juz tylko gorzej...wiec od dawna mam podejrzenia,ze to sie pojawilo na wskutek takiego szoku i tesknoty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwoliłem sobie otworzyć ten nowy temat w oparciu o własne przemyślenia związane z poszukiwaniem natury i źródeł swojej nerwicy.

Jak sobie przeanalizuję swoje dzieciństwo oraz dzieciństwo i sposób bycia swoich dzieci dochodzę do wniosku że jesteśmy KLOSZARDAMI....czyli dziećmi wychowanymi pod kloszem rodzicielskiej ochrony przed złym światem. Izolacja przed twardym czasami złym światem który przecież jest drugą stroną tego samego medalu / pierwsza to dobro/ oraz wychowywanie w mocnej tradycji zasad, norm - "bądź dobry, pomagaj, wycofuj się przed agresją itd itp." odizolowanej od rzeczywistości świata coraz bardziej pędzącego oraz działającego na zasadzie Darwinizmu ekonomicznego powoduje że wrażliwe jednostki w zderzeniu z takim światem czują się coraz bardziej zalęknione, wystraszone uciekające w świat fantazji i nasłuchiwania siebie.......eeee rozpisałem się . Co o takim widzeniu źródeł naszych problemów sądzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×