Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prosba o pomoc


Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Mam 25 lat i mieszkam z rodzicami. Nie wiem za bardzo czy to ja mam zle spojzenie na swoja sytuacje czy moi rodzice zle postepuja. Odkad zarabiam co miesiac dokladam sie do rodzinnego "budzetu" ok 1000 pln. Bywa, ze czesem po prostu nie mam pracy i ledwo mi starcza na swoje wydatki takie jak np. benzyna :/ W tym czasie moi rodzice licza mi ile nie mam pracy i ile musze im oddac za zycie tlumaczac to stala regolka : "Nikt w tym domu nie bedzie charowac na Twoje szalenstwa" Czy to jest normalne? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno to rozpatrywać w kategoriach normalne/nienormalne. Rodzice są u siebie i ustalają reguły. Nie podoba się to out. :D A rodzice tak jak wszyscy ludzie są różni. Jedni odejmują sobie od ust, aby tylko swojemu 25-letniemu dziecku niczego nie brakowało, a inni chcą odłożyć na swoją spokojną starość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sek w tym, ze "spokojna starosc" maja zapewniona... Rodzice dobrze zarabiaja i raczej sa bardziej zainteresowani tym, zeby siostrze stworzyc warunki, ktore juz teraz ma lepsze niz ja, gdy bylem w Jej wieku. Poza tym czasem wydaje mi sie, ze Przyzwyczaili sie, ze jestem osoba na ktorej mozna sie wyzyc... Czesto gesto slysze bardzo ostre uwagi na swoj temat. Oczywiscie wiem, ze jestem winny, ale chyba nikt nie czul za dobrze, gdyby od wlasnego Taty uslyszal, iz wolalby sie wlasnym jezykiem udlawic niz dac mi sie Nim zajac na starosc... Zawsze jak rodzice chca cos mi powiedziec siedze cicho i nie uzywam kontr argumentow, bo wiem i znam odpowiedz na wszystko co powiem... Wiem bo juz sprawdzilem. Zawsze wszystko konczy sie na pieniadzach i wypominaniu moich bledow sprzed 10 lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to nie... Zawsze jak jestem zly wiem, ze to zabrzmi glupio i nieprawdopodobnie, ale slysze glosy rodzicow i to co by mi powiedzieli jaki to ja jestem zalosny, niewdzieczny i cala seria tych epitetow ubranych w piekne slowa, ktore mi sie wbijaja w glowe i nie potrafie o nich nie myslec... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sandokai86, rozumiem Twój żal i rozgoryczenie, bo sam miałem podobnie. Mam dwie siostry i wszystko w domu kręciło się wokół nich. I choć niektóre decyzje były dla mnie ewidentnie krzywdzące to jednak pamiętam, że rodzice mnie wychowali, wykarmili i nic tego nie przekreśli. W pewnym momencie ich obowiązki wobec mnie się skończyły, a pozostała tylko dobra lub zła wola i nawet jakoś głęboko się nad tym nie zastanawiałem. Ja mam pilnować, aby samemu być w porządku wobec innych, a cała reszta to nie moja sprawa. I zawsze z dystansem patrzę na ludzi, którzy bezustannie nadają: ten mi czegoś nie dał, tamten czegoś nie zrobił, ten to, a tamten tamto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz problem z rodzicami,tyle że nie wiemy jakie głebsze powody takich zachowań,relacji między wami.Skoro dokladasz sie jak piszesz do budżetu to powinni dać ci spokój,a co to za błedy sprzed 10 lat?ktore ci wytykaja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak bylem maly (ok 10 lat) powiedzialem, ze ciesze sie, ze babcia przyjezdza bo w koncu bede mogl z kims porozmawiac. Nie mialem szczescia do kobiet i nie stety zmienialy mnie i buntowaly przeciwko wlasnym rodzica. Co do tego, dac nie dac. Nic z tych rzeczy... Wystarczylo by mi zebym po prostu mogl zyc normalnie. Jak nie mam pracy to oszczedzam na sobie i nie jest mi zaden dlug wypisywany. Jak mam prace to dokladam sie ile Oni chce. Nie biore od Nich pieniedzy kiedy sam nie mam i nie mam pracy. Odnosnie "szalenstw" to np. wyjazd poza dom gdziekolwiek. Dlatego tez nie wiedza nic teraz o tym, ze mam partnerke bo znow bedzie, iz wydaje na Nia pieniadze. Powiedza tak zapominajac, iz przez ostatni czas 3/4 wyplaty trafiala na ich konto. Juz na prawde nie moge sluchac jak kazda dziewczyne z, ktora jestem nazywaja dziwka, kiedy nawet Jej nie poznali...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proste remedium - wyprowadź się. :)

Jeśli Cię nie stać na samodzielne wynajęcie mieszkania poszukaj pokoju ze współlokatorami, może z partnerką... Nikt nie będzie Cię kontrolować, podliczać, zapisywać długów...

A z czasem atmosfera z rodzicami może się oczyści jak wzajemnie zatęsknicie za sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ICH mieszkanie, ICH rachunki, ICH czynsz i ICH obiadki, śniadanka etc. Fajna rada - odetnij ich od kasy, ale broń boże nie odcinaj się od mieszkania u nich, bo wynajem kosztuje. :] Nie rozumiem, dlaczego uważacie, że rodzice mają psi obowiązek dawać dorosłemu synowi dach nad głową, karmić go i jeszcze nic za to nie wymagać tylko dlatego, że są rodzicami.

 

W Warszawie pokój w śródmieściu albo blisko metra można wynająć już za jakieś 500 zł, oczywiście ze współlokatorami, ale ogłoszeń jest sporo, można dać własne, da się znaleźć naprawdę fajnych ludzi. Nie znam sytuacji w innych miastach, ale podejrzewam, że gorzej niż w Wawie nie będzie. Chcieć to móc.

 

Też by mnie wkurzało, jakby mi rodzice wszystko wyliczali, ile im jestem winna za jedzenie, za światło... Ale jestem dorosła, jeśli nie podobają mi się zasady na jakich ktoś pozwala mi u siebie mieszkać, to się wynoszę.

 

Nie wiem, po czyjej stronie leży wina w tym temacie, bo może to rodzice są toksyczni (w takim układzie najlepiej się od nich odciąć i usamodzielnić), a może zwyczajnie wprowadzili takie zasady, bo byli zmęczeni dorosłym synem, który nie potrafi o siebie zadbać i chcą go w ten sposób zmusić do usamodzielnienia się. Jeśli to drugie to szczerze? Dobrze robią. Witaj w dorosłym świecie, gdzie płacić za mieszkanie, rachunki, jedzenie musisz, czy masz pracę, czy nie masz pracy, czy Ci to na rękę czy nie. Warto się powoli do tego przyzwyczajać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałem tylko...że ok niech płaci ale swoją część,a nie za wszystkich.Już tak nie krzycz na mnie :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

Pomyliłem się bo myślałem,że on za nich też płaci.

Z mieszkaniami nie jest tak łatwo....musi mieć stałą robotę przedewszystkim,bo nawet jak będzie miał współlokatorów(o mój Boże,mieszkanie z obcymi aaaaaaaaaaaaaaaaaaaAA :why::shock: - własne spostrzeżenie) to nikt nie będzie za niego płacił przecież.

A mi wydaje się,że żle robią Ci rodzice.Chciało im się syna to teraz prosze bardzo niech na niego płacą :mrgreen::mrgreen::P

No ale...kurde,jak jest w ich domu to musi trzymać się zasad....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno okreslic, czy to normalne, czy nie ale ja bym tak wobec swojego dziecka nie postapila...

Rozne sa sytuacje w zyciu i mogloby sie zdarzyc, ze zabraknie rowniez kasy na mieszkanie wynajmowane samodzielnie (gdybys wybral taka opcje) i wydaje mi sie, ze rodzice sa pierwszymi osobami, ktore powinny wtedy pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, jeśli rodzice będą utrzymywać dorosłego już syna, który z bliżej nieznanej przyczyny nie jest w stanie sobie znaleźć normalnego źródła utrzymania, to moim zdaniem są na dobrej drodze, żeby zrobić mu krzywdę.

 

Nie namawiam nikogo do stosowania postawy rodziców autora tematu z tym wyliczaniem i podliczaniem wszystkiego, ale opcja pt. "synuś nie ma pracy, to niech się synuś nie martwi, mamusia i tatuś się tym zajmą" zrobi z niego życiową kalekę.

 

A co będzie jak zabraknie mamusi i tatusia? Facet może się obudzić nagle nie tylko z ręką, ale i cały w nocniku. Po szyję.

 

Powtarzam, NIE WIEM, JAK WYGLĄDA SYTUACJA AUTORA, ale wiem, że 20+ lat to dla człowieka odpowiedni wiek, żeby zacząć się uczyć dbać o siebie, bo:

nikt nie będzie za niego płacił przecież.

 

 

A z ciekawości, hipotetyczna sytuacja - co byście zrobili, gdyby Wasz dajmy na to 25-letni syn większość życia spędzał przed kompem, TV albo z kolegami, pracę miał marną i tylko od czasu do czasu, pomagał w domowym budżecie też od czasu do czasu, a reszta na Waszej głowie? I nie zanosi sie na to, żeby cokolwiek się zmieniło? A Wy jesteście coraz starsi, coraz Wam ciężej, pensje Wam nie wzrastają za to ceny tak... Probowaliście o tym z synem rozmawiać, że musi sobie znaleźć stałą pracę, że musi Wam bardziej pomagać, ale grochem o ścianę... Co robicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zalezy jak bardzo syn staralby sie znalezc lepsza prace. Jesli by wracal co dzien schlany do domu,po imprezie z kolegami to niestety wypad;)

Ale gdybym widziala, ze sie stara, chodzi na rozmowy, wysyla CV itp. to na pewno pozwolilabym mu mieszkac w moim domu.

 

Co do sytuacji, w ktorej rodzicow zabraknie, coz...Sa tacy, ktorzy mimo wczesniejszych porazek, radza sobie,a sa tacy, ktorzy koncza pod mostem...Trudne sytuacje hartuja silne osobniki, a oslabiaja slabe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"synuś nie ma pracy, to niech się synuś nie martwi, mamusia i tatuś się tym zajmą" zrobi z niego życiową kalekę.

To będzie taki fajny jak ja - zyciowy kaleka.Akurat kaleka zyciowym zostalem z innych powodów...ale miło na dworcu będzie mieć towarzystwo :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, wiesz, mam kumpla, lubię go, bo to dobry chłopak, ale ostatnio unikam, bo od 2 lat nasze rozmowy sprowadzają się do "och, jaki jestem biedny, nie mam pracy". Prac w tym czasie miał pół tuzina, ale np. a to szefowa mu się nie podobała, a to miał za daleko, bo szedł 40 min i to był stracony czas, a to wszystko było ok, nawet z domu nie wychodził, ale on był "jakiś taki zdołowany" i mu się pracować nie chciało, więc w końcu go wykopali. Do pracy fizycznej nie pójdzie, bo to nie dla niego mimo, że jest młody, sprawny fizycznie i kilka razy w tygodniu pakuje na siłce, żeby mu "kotlet" ładnie rósł. Praca fizyczna jest... fizyczna, więc nie dla niego. Z kolei do umysłowej raczej go nie chwytają, bo nie ma nawet matury... Raz płacze, że ma wszędzie długi i nie ma nawet piątaka na piwo z kumplem, a innym razem mówi, że on na atlas składa, co to kosztuje 4 tysiące. A zainwestować w edukację? "Nie, u mnie nie ma fajnych kursów"...

 

Przy tym wszystkim to serio dobry chłopak - miły, uczynny, wyrozumiały, tylko tak cholernie niezaradny i nieżyciowy, że powoli staje się to dramatem. A kolesiowi bliżej już do 30-tki niż 20-tki...

 

Są i takie przypadki i serio, ciężko mi ciskać gromy na rodziców, którzy usiłują zmusić dorosłe dzieci do samodzielności póki nie znam dokładnie sytuacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musi wynajmować całego mieszkania, może wynająć pokój na początek.

 

Rodziców już nie zmieni, nie sprawi że zaczną go traktować inaczej/lepiej.

Trzeba się po prostu zając własnym życie.

Z drugiej jednak strony , może gdy Cię nie będzie zatęsknią za Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×