Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Eeee, bo to trza rano wstać i na śniadanko wciągnąć coś słodkiego,jakąś bułeczkę z czekoladą albo duże ciacho takie z kremem kakaowym na przykład,potem dopiero kawulec i fajeczki.Pewnie powiecie,że rano nic nie możecie przełknąć,ależ możecie,możecie... Mówię Wam,porządna dawka magnezu i życie jest pięęękne!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeczytalam wszytkie posty, i tego mi wlasnie brakowalo, poczucia ze niejestem sama, wielu z was ma identyczne objawy lekow ja niemoge jezdzic autobusami boje sie zostac sama w domu ani z niego wyjsc. najgorzej jest jak mąz idzie do pracy zajmuje sie moimi synami (8 i 4 lata) i boje sie wtedy ze umre i ze pozostaną same w domu, martwie sie co w tedy zrobia tak bardzo je kocham i niechce umrzec , chce je wychowac codziennie prosze boga o kolejny dzien zycia, bo ja boje sie ze w kazdej chwili umre, to okropne. lecze sie chodze na psychoterapie raz jest lepiej a raz gorzej, bez przerwy wsluchuje sie w swoj organizm gdy tylko cos mnie zaboli od razu panika, najgorzej gdy boli serce...... a boli czesto, wiem ze marnuje swoj bardzo cenny czas ktory moglabym poswiecic moim dzieciom ze nawet teraz zamiast pisac tego posta moglabym pobawic i porozmawiac z moim synkami ale ostatnio grzebanie w necie na temat nerwicy to moj nalog, bo w sumie czytanie o innych przypadkach daje mi jako taka ulge. pozdrawiam wszytkich serdecznie i zycze wam wytrwalosci w tej strasznej chorobie

4d.thumb.jpg.a1d39c2f8b8995ef4d4cbb95511d7af4.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NO właśnie hipochondria poczytałem Wasze posty i tak, tak już czuję węzły w pachwinach i pod pachami.Teraz kojarzę że przy dużym stresie czułem je bardzo ale sobie wytłumaczyłem że to z nerwów i po kilku dniach spoko ale teraz po przeczytaniu o chłniakach i ttd itp znowu je czuję . Wczoraj robiłem morfologie i mocz na badania wstępne mam czterdziestke a wyniki jak u dwudziestolatka.No i co ....chyba nerwica .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy budzac sie rano macie poczucie ze nic wam sie nie chce, wszystkiego sie obawiacie bo lek jest taki silny?Ja boje sie byc sama w domu,spie z misiem a jak nie ma przy mnie kogos bliskiego to wpadam w panike.Codziennie rano mam tez juz w lozku bolesci jelit i straszny lek,ze wlasnie dzis zwariuje i zamkna mnie w psychiatryku.Czy macie i Wy podobne odczucia?Jak je zwalczyc?Dlaczego te stany lekowe sie po prostu nie odczepia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Branie lekow to droga do nikad.

Studiuje farmacje i wiem ze leki tylko kamufluja objawy organizmu, co daje zludna nadzieje wyleczenia. Szok nadchodzi po odstawieniu lekow. Nerwica jest choroba duszy, nie ciala. Dlatego nalezy skupic sie na "leczeniu" wlasnych mysli i psychiki. Proponuje nie myslec o sobie i zajac sie bliskimi, zaczac cos robic dla nich, a na to jak sie czujesz fizycznie nie zwracaj uwagi.

Caly problem zeby odwrocic uwage od lękow. Mi pomogla wiara w Boga, nie boje sie smierci (wierze w zycie pozagrobowe) i cierpienia(zyjemy po to aby cierpiec, bo to nas umacnia w wierze), powoli sobie ukladam wlasna filozofie zyciowa :) Mam 21 lat i jeszcze dlugo bym biegala po dyskotekach i sie malowala, nie myslala o glebszych sprawach gdyby nie nerwica. Dlatego jestem wdzieczna Bogu ze na mnie ja zeslal.

 

Nie chodzcie po lekarzach bo to naprawde nic nie daje, tylko sie coraz czesciej mysli o sobie. A wiara czyni cuda :)

Jestem juz zdrowa i Wam zycze tego samego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie zgadzam się z anką . Biorę leki od 1.5 roku i to pozwala mi żyć w komforcie psychicznym. Leki mają w nerwicy podwójne działanie z jednej strony oddziaływują chemicznie z drugiej działają na psychikę chorego dając mu poczucie bezpieczenstwa to doskonały punkt wyjścia do psychterapii.

Hmmm poza tym każdy ma swoje metody radzena sobie z chorobą i nie generalizowałbym stwierdzenia że śr. farmakologiczne nie wspierają w leczeniu nerwicy - nawet jeżeli to działanie objawowe..... też studiowałem farmację......Jednym z moich zawodów jest zawód medyczny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do czarnykot

 

Jednak jesli dopiero po wzieciu tabletek masz ten komfort psychiczny, to rozumiem ze bez nich sobie nie radzisz. Owszem, zgadzam sie ze leki moga byc punktem wyjscia do psychoterapii. Pod warunkiem ze sie zacznie nad soba intensywnie pracowac, czego wiekszosc nie robi, bo juz sie doskonale czuje po nafaszerowaniu chemia Pracą nad soba nie nazwe rozmow z psychologiem- to tylko ma byc wskazowka. Rozmowa moze byc z samym soba, wylacznie. Nie liczmy na to ze druga osoba samym gadaniem zmieni nasza psychike.

Leki daja jedyne dzialanie- chemiczne. Wlasnie dzieki temu dzialaniu chemicznemu masz komfort psychiczny o ktorym mowisz, ktory jest zludny, bowiem masz go tylko podczas brania lekow.

Bez pracy nad soba nic za pomoca lekow sie nie osiagnie. Chyba ze chcesz brac leki do konca zycia, to caly czas bedziesz czuc sie super lecz przy zwiekszajacych sie dawkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze! większość lęków mnie opuściła dzięki lekom ale nie wszystkie. ilekroć zaczynam się czuć duzo lepiej, jestem roześmiana, wesoła i mam poczucie że sprawy idą w dobrym kierunku zaczynam się bać...że niebawem umrę i wszystko sie skończy. Akurat teraz jak zaczyna sie dziać dobrze. Wbiłam takie coś sobie dawno dawno temu - po jednym niezbyt przyjemnym wydarzeniu. i tak mi sie to gdzieś zaczepiło w tym moim łbie. No i jak tu sie wyleczyć? Jak mam wyjść z doła skoro boje się go nie mieć? Strasznie to durne. Nie mogę się pozbyc tej mysli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AnkaPamiętam jak dziś ,gdy trafiłam na forum i czytałam na takie posty jak Twój.Ale byłam w takim stanie ,że pomimo krytyki leków to była ostatnia deska ratunku.Przy braniu każdej tabletki miałam potworne lęki ,bo tak się nakręcałam co do ich działania.Ale po kilku dniach wszystko się uspokoiło i wtedy napisałam pierwszego swojego posta:"Nie bójcie się leków".Leki wyprowadziły mnie z najgorszego dołka,teraz je odstawiam(sama bez zgody lakarza,ponieważ po ataku jaki małam niedawno stwierdziłam że leki tu juz więcej nie pomogą i nie chcę się nimi faszerować).Ja rozumiem że każdy ma prawo mieć własne zdanie na temat psychotropów, ale zastanów się ile ludzi czyta w ogromnym lęku te posty.Przecież wielu z nich dzięki lekom może powoli zacząć normalnie funkcjonować,aby z czasem zacząć chodzić na psychoterapie.Nie każdy ma to szczęście ,że bliskie osoby znoszą nasze lęki i muszą wszędzie z nami chodzić .Ja sobie nie wyobrazam przechodzić tej choroby w samotności :to musi być straszne.

Monika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak

nic mi sie nie chce

cisnienie mam dobre jak na mój wiek

110 na 70 [czasem 60]

 

najchetniej to leze na ziemi w półmroku i słucham muzyki

 

tez zauwazyłam ze moje rekacje są jakies dziwne

to co kiedys mnie wkurzało teraz mnie smieszy albo przechodze obok tego obojętnie

 

mam wrazenie ze do mojej swiadomosci wiele rzeczy nie dochodzi :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Toya - zdecydowanie potwierdzam. Też byłem w takim stanie że nie wiedziałem co się dzieje.Moja przygoda z nerwicą zaczęła się od ostrej hipochondrii - tym bardziej że medycyna to mój jeden z fachów.... bardziej koncentrowałem się na obserwacji swoich stanów somatycznych nie psychicznych. W korkociągu badań, objawów choroby i strachu nie zwróciłem uwagi na psychikę. Dopiero kolega po 2 rozmowach dał mi wskazanie - Zoloft - po 2 tygodniach zacząłem żyć. Serotonina - sorry że się wymądrzam ale nasza fizjologia to właśnie reakcje fizyko - chemiczne.Jeżeli pojawiają się zaburzenia w metaboliźmie, przyswajaniu i wytrącaniu niektórych związków wtedy szybko wchodzi farmacja.Farmacja to koło ratunkowe naszych czasów.W innym czasie w innej cywilizacji , kulturze moze wystarczało by przewartościowanie i rozmowa z dziadkiem wioski dzisiaj ....cóż nie ma czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc , ja nie neguje ani tych co leki biora ,albo nie biora. To jest indywidualna sprawa kazdej osoby.Kazdy jest inny i kazdy jest na innym etapie nerwicy. Ja bylam leczona w przychodni u internisty prawie 20 lat. Byly ziolka, czasem okxazepam lub cos innego. Zaden z tych lekarzy nie mial pojecia o nerwicy.Stosowal srodki dorazne i...nastepny pacjent. Nerwica sie poglebiala. W ostatnich 2 latach odeszly bliskie mi osoby i to spowodowalo ze przestalam wychodzic z domu. Gdybym nie trafila do psychiatry i psychologa nie wiem jak by wygladal moj swiat dzis. Dostalam tylko 1 lek seroxat. Dzis moge powiedziec ze to byl trafny wybor .Jestem wolnym czlowiekiem.Lek mam w ostatnim etapie odstawiania a pani terapeutka powiedziala ze koniec terapii bo sama doskonale sobie radze i jest pelna uznania dla mojego wlasnego wysilku . Tak mojego wysilku , bo zaden lek nie pomoze , gdy my sami sobie nie pomozemy .Leki to tylko poczatek .Pomagaja nam sie usamodzielnic, reszta to praca na terapii nad soba. Mi to pomoglo .Jestem zdrowym czlowiekiem i to jest dla mnie najwazniejsze i wiem ze na ziolkach daleko bym nie zaszla , bo nie raz probowalam i byly mierne efekty. We mnie nerwica byla zakorzeniona od lat dziecinnych i mi mogl pomoc tylko konkretny lek i psycholog. Pozdrawiam :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć.

seroxat miałem dwa razy. po trzech, czterech miesącach od odstawienia leku były nawroty nerwicy. teraz chodzę do psychologa. póki co biorę coś doraźnie kiedy już czuję że muszę się "znieczulić" bo inaczej nie daje już rady. ale chyba główne leczenie to jednak słowo a nie chemia. leki moga nas zastartować, zapoczątkować "normalne" zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja np siedzialam ostatnio ze znajomymi na piwku i wracajac do domu ledwie doszlam do autobusu taka bylam wyczerpana, zmeczona, i wszytsko naraz podkreslam ze wypilam tylko jedno piwko:):):)i raczej nie mialo ono z tym nic wspolnego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Wam!Jaka piekna noc co?Wszyscy pewnie sobie juz spia,albo bawia sie,jest Piatek.A ja wiem,ze kolejna dluga noc dopiero sie zaczyna,dla mnie.Brakuje mi slow,zeby okreslic to wszystko.Caly czas wmawiam sobie bzdury-wyjdziesz z tego,bedzie tak jak kiedys itp.Wmawiam sobie,ze kazdy dzien jest lepszy.Ale to wszystko jest nie prawda.Gdy patrze na moich znajomych,jak sie bawia,smieja,siedza przy piwie czuje zazdrosc,zal,cierpienie.Przypomina mi sie jak bylo kiedys.Jaki bylem kiedys.Sam nie wiem po co to pisze.Moje Zycie,stalo sie wysypiskiem smieci ktorego sam raczej nie bede w stanie posprzatac.Czuje jak spadam na samo dno wolajac o pomoc polglosem ktorego jednak nikt nie slyszy.Kazdy krok,kazdy dzien przejawia sie tysiacem wspomnien ktorych nie moge opanowac.Mam dopieo 19 lat.Kilka dni temu Ojciec nazwal mnie dnem,mial racje,jestem dnem.Juz nie mam sily plakac.Kiedys bylo tak pieknie.Cieszylem sie kazda jazda samochodem,autobusem,wyjsciem na dwor.W wakacje nawet raz tesknilem za szkola.Marzylem zeby sie zakochac.Teraz spotkalem swietna dziewczyne,tyle,ze juz nie potrafie kochac.Juz nie moge tego wszystkiego zniesc...Chce byc normalnym Czlowiekiem!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do czarnykot

Co ma cywilizacja, czasy i kultura do tego jakim jestes czlowiekiem. Nikt Ci sie nie kaze spieszyc, chyba ze masz taki wewnetrzny przymus zeby zajsc najdalej i uczestniczysz w wyscigu szczurow. Dokad ten wyscig prowadzi? Do smierci, bo wszystkie drogi na tej ziemi koncza sie smiercia. Dlaczego nie zatrzymasz sie na chwile i nie otworzysz na rzeczy niematerialne, duchowe? Czy masz przymus wpasowania sie do reszty, ktora sie zazwyczaj nie zastanawia i chce tylko zeby jej bylo w danej chwili przyjemnie? Nie widzisz ze reszta podaza za rzeczami ktore nie maja wiekszej wartosci?

Wyjasnij mi naukowo jak powstalo zycie? Dlaczego medycyna nie jest w stanie tego wytlumaczyc logicznie i udowodnic? Jak tlumaczysz cudowne uzdrowienia? I dlaczego wspaniale medycyna i farmacja razem wziete nie potrafia wskrzesic zycia, skoro powstalo one wg teorii ewolucji z paru nedznych pierwiastkow i odrobiny energii?

A jak ma wygladac Twoja smierc? Po prostu wyczerpie Ci sie przewodnictwo w neuronach, mozg ulegnie martwicy i juz? Nie ma nic wiecej w nas ludziach oprocz ciala i serii "przewodow elektrycznych"?

Obejrzyj sie ze ten swiat, to ze zyjemy nie jest takie oczywiste jak wiekszosci sie wydaje. Spojrzyj na siebie z perspektywy paruset tysiecy km i czym jestes? Jak wytlumaczysz ze swiat jest nieskonczony?

Dlaczego zmieniajac metabolizm komorki nie potrafisz przedluzyc jej zycia do nieskonczonosci? Co jest impulsem dla organizmu do syntezy bialek z DNA? Wytlumacz mi po prostu co tym wszystkim kieruje i co kieruje Toba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz pisalam o tym jak to odwiedzialm tutejszych doktorkow i dostalam tabletki przeciwbolowe...na nerwice...ech...Wrocialm z malym bagazem...okazalo sie ze mam problemy z ciesnienie, EKG wyszlo dobrze, nie ma silnych lekow, jakis eliksir robiony na zamowienie ktory smakuje jak mocz z chomika;) i kropelki mentowalu, milocardin(zastepczy nerwosol, effortil. No i cos na podwyzszenie cisnienia. Na drzenie rak eliksir pomaga, sikam jak opetana, jednakze cos i tak jest w dalszym ciagu nie tak. Wmawiam sobie ze sie nie denerwuje, FAZA ZEEENNN, ale wracam z pracy do domu i ... jestem do niczego. CZuje sie zwiodczala, nie mysle, jakby mozg mi sie wylaczyl, i brakuje mi jakiegos POWERA. CZy ja czasami nie powinnam brac czegos innego. Aha. Wyskoki nocne skonczyly sie(czulam jak moje cialo potrafilo podskoczyc nad lozko, jak w akcji reanimacyjnej:) odruch niekontrolowany, uciski w klatce piersiowej rowniez, ale rwacy bol w okolicy serca zostal) I bez powodne wkurzanie sie na swiat...kiedy to sie skonczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

AnkaCzy w końcy pozwolisz na indywidualne przemyślenia czy będziesz atakować każdego kto ma własne zadanie na sposoby leczenia.

Jeśli Bóg jest dla Ciebie wyrocznią(czego nie neguję) to jedno z przykazań mówi :Kochaj bliżniego jak siebie samego.Pozostawie to dla Twoich przemyśleń :roll:

Aga1 tak trzymaj ;) ,Czarnykot :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że anka jest trochę taka jak gzieś głęboko my nerwicowcy - ja na pewno. Wydaje nam się czasami że nie jesteśmy rozumiani, a przecież odkryliśmy PRAWDĘ a ludzie jej nie chcą przyjąć nie widzą jej!!!Podejmujemy więc próby naprawiania świata NA SIŁĘ.I tak zaczyna się nasz konflikt ze światem .Dziwny wybór albo konflikt ze samym sobą albo z tymi na zewnątrz...tak mi się jakoś wymyśliło. anka- życzę więcej tolerancji to Twój świat My go nie znamy i pozwól Nam dokonać wyboru czy chcemy go poznać....pa :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

toya75

Ad "Kochaj blizniego jak siebie samego"

A myslisz ze dlaczego pisze te wszytkie posty? Chce pomoc, kiedy widze ze tyle ludzi sie meczy latami (nawet 20 lat :o) Uwazam ze leki to jest ostatnie kolo ratunkowe, a nie koniecznosc. Chyba sie nie zastanawiasz glebiej nad trecia jaka probuje Ci przekazac, tylko sie bulwersujesz ciagle ze jestem na nie dla lekow.

Ja Ci nie odbieram prawa do wyboru wlasnej drogi. Niech kazdy robi jak uwaza. Nie kaze Ci mnie sluchac przeciez, tylko moze kogos namowie w koncu do glebszych przemyslen.

Caly czas probuje przekonac ze odkrylam zrodlo nerwicy Pewnie uwazasz ze moja nerwica byla inna, lzejsza, mniej sie balam niz Ty. Mam pytanie, jak Ci sie zyje majac swiadomosc ze nie dalabys rady bez lekow? Czy nie oslabia to wiary w Twoja wewnetrzna sile? Ja wierze w to co wierze, Ty mozesz nawet z Budda pokonac lęki. Chodzi mi o ten spokoj jaki daje wiara, ktory jest zrodlem wyleczenia.

Nie wytykaj mi bledow przykazaniami bo to troche nie na miejscu :)

Moze ktos inny zechce wysluchac tego co mam do powiedzenia.

 

[ Dodano: Sob Sty 13, 2007 10:52 am ]

czarnykot

Dlaczego czujesz sie atakowany? :)

Ale co ma do tego tolerancja, jesli uwazam ze leki Ci szkodza? Toleruje Twoj wybor i nie potepiam Cie jesli myslisz inaczej. Jedyny moj zamiar to dac jakis impuls do wglebienia sie w to o czym pisze, zebys sam sobie umial pomoc. Oczywiscie wybierzesz to co wyda sie dla Ciebie bardziej sluszne.

Ja tylko zadaje pare pytan, polemizuje z Toba, to chyba normalna dyskusja, bo na forum sie dyskutuje i skoro ktos mnie pyta o moje zdanie w temacie oto one :), a jesli ktos komentuje moje myslenie to odpowiadam i wdaje sie w polemik, to tez chyba normalne.

No i wlasnie, skoro wydaje mi sie ze odkrylam prawde to mam prawo to przekazac

Ty badz tolerancyjny i przyznaj mi prawo wypowiadania sie. Mozesz mnie nie sluchac- to Twoje prawo, w ogole nie odpowiadac na posty i ich nie czytac :)

Robisz jak uwazasz, skoro wdajesz sie w dyskusje, to jednak moja pisanina Cie troche rusza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×