Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a SEKS....


kamileks

Rekomendowane odpowiedzi

niektórzy zajadają stres, inni wciągają się w alkohol, narkotyki, tacy ludzie podswiadomie próbują się wyciszyć i szukają czegoś, co im pozwoli się zrelaksować chociaż na chwilę, niektórym takie odprężenie daje hazard innym dupczenie każdego, kto nie ucieka na drzewo..

 

Mnie osobiście seks kojarzy się raczej z adrenaliną, a adrenaliny nie lubię, mam dosyć stresu..dobrze że nie jestem facetem, bo przez te leki uspokajające niedługo...............................................................................................

 

 

 

 

 

 

 

chciałam tylko powiedzieć, że nieużywane organy z czasem zanikają :) mnie nie ma co, no więc może Wam :)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niektórzy zajadają stres, inni wciągają się w alkohol, narkotyki, tacy ludzie podswiadomie próbują się wyciszyć i szukają czegoś, co im pozwoli się zrelaksować chociaż na chwilę, niektórym takie odprężenie daje hazard innym dupczenie każdego, kto nie ucieka na drzewo..

 

Mnie osobiście seks kojarzy się raczej z adrenaliną, a adrenaliny nie lubię, mam dosyć stresu..dobrze że nie jestem facetem, bo przez te leki uspokajające niedługo...............................................................................................

 

 

 

 

 

 

 

chciałam tylko powiedzieć, że nieużywane organy z czasem zanikają :) mnie nie ma co, no więc może Wam :)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że osoba, która ucieka sie do seksu prawie z każdym pierwszym lepszym przede wszystkim czuje się bardzo samotna i szuka ciepła, zainteresowania, miłości, jednakże nie ma do końca świadomości, że sam seks nie da jej tego, czego tak najbardziej potrzebuje. Kiedy zostałam zdeptana przez człowieka, którego kochałam sama brnęłam w puste "związki" z ludzmi, których nie znałam praktycznie, które w dużej mierze opierały się jedynie na pociągu fizycznym, ale nigdy nie doszło do seksu, bo mam swoje granice. Za każdym razem tak bardzo wierzyłam, ze to ten jedyny, który zapełni tą pustkę, która tak bardzo bolała. I za każdym razem się zawodziłam, co mnie pogrążało jeszcze bardziej. Dzisiaj tego bardzo żałuję i myślę, że ciągłe wyrzuty sumienia były jednym z katalizatorów, które przyczyniły się do mojej "choroby", a co dopiero ma czuć osoba, która całkowicie oddawała się komuś obcemu.. Owszem seks na pewno redukuje napięcie, ale dobry i zdrowy seks to dla mnie miłość z tym właściwym. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że osoba, która ucieka sie do seksu prawie z każdym pierwszym lepszym przede wszystkim czuje się bardzo samotna i szuka ciepła, zainteresowania, miłości, jednakże nie ma do końca świadomości, że sam seks nie da jej tego, czego tak najbardziej potrzebuje. Kiedy zostałam zdeptana przez człowieka, którego kochałam sama brnęłam w puste "związki" z ludzmi, których nie znałam praktycznie, które w dużej mierze opierały się jedynie na pociągu fizycznym, ale nigdy nie doszło do seksu, bo mam swoje granice. Za każdym razem tak bardzo wierzyłam, ze to ten jedyny, który zapełni tą pustkę, która tak bardzo bolała. I za każdym razem się zawodziłam, co mnie pogrążało jeszcze bardziej. Dzisiaj tego bardzo żałuję i myślę, że ciągłe wyrzuty sumienia były jednym z katalizatorów, które przyczyniły się do mojej "choroby", a co dopiero ma czuć osoba, która całkowicie oddawała się komuś obcemu.. Owszem seks na pewno redukuje napięcie, ale dobry i zdrowy seks to dla mnie miłość z tym właściwym. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam i odnoszę wrażenie, że nikt z wypowiadających się akurat tutaj nie ma depresji i chyba niektórzy mylą pojęcia. Przede wszystkim, w czasie nawrotu choroby nie ma się ochoty na NIC. Nawet na jedzenie, czy wstawanie z łóżka, a co dopiero na seks. Zdaje się seks uprawiany z osobą, która nie ma na to ochoty nazywa się gwałtem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam i odnoszę wrażenie, że nikt z wypowiadających się akurat tutaj nie ma depresji i chyba niektórzy mylą pojęcia.

A mi się po prostu zdaje, że autor tego tematu trochę pomylił subforum! Bo neutoryk ma się trochę do depresji, ale nie w takim stopniu, że na niczym mu nie zależy i nie ma na nic ochoty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... No chyba że niektórzy mają satysfakcję z "polowania" i zadowalania inyych osób w ten sposób, oraz przeliczania swojej wartości na ilość partnerów.

 

Chociaż nie będę rozwijać tematu : sex z przypadkowymi, czy nie przypadkowymi osobami, bo to raczej sprawa przekonań itd...

 

To powiem, że naukowcy potwierdzili, że TO... jest samym zdrowiem ;) Podwyższa poziom serotoniny, w ten sposób zwalczając depresję itd.

 

 

PS. Eeee.. Nie wiem, czemu chciałam odpowiedzieć na ten temat :roll: .

 

samo zdrowie - o tak! Po pierwsze, lepsze to niż alkohol lub czekolada, która jak wiadomo tuczy i psuje zęby. A seks, jeśli człowiek rozumnie się za niego zabierze, nie ma skutków ubocznych. Osobiście uważam, że należy lubić kogoś, z kim się seks uprawia i wtedy wszyscy są zadowoleni:)

Tak na marginesie - dlaczego mówi się, że faceci wykorzystają i rzucają? Ja mam wręcz odwrtone doświadczenia - pierwsza noc budzi w nich dziką chęć do romantycznych uniesień i kontynuowania znajomości również na płaszczyżnie duchowej. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Pisze bo nie wiem co już mam robić i zaczynam pękać.

Leczyłem się na depresje i fobie (zanim zostały zdiagnozowane to była wieloletnie randevu po lekarzach debilach od których słyszałem różne teorie co się ze mną dzieje oczywiście nie miały one nic wspólnego z rzeczywistością). W końcu trawiłem do psychiatry i dostałem leki (seroxat) bardzo mi pomogły, z tym, że prócz brania leków nic ze sobą nie robiłem (przez depresje i lęki zawaliłem wiele ważnych codziennych obowiązków ), któregoś dnia lekarka powiedziała mi, że leki zrobili już swoje i nie muszę ich już brać ale za to pora żebym zaczął robić coś ze sobą. Przestałem do niej chodzić bo uznałem, że jej rola tutaj się kończy i jakiś czas później przestałem brać leki.

Aktualnie mam 22 lata, nie uczę się , nie pracuje (zarabiam pieniądze w domu , można to nazwać chałupnictwem (mieszkam z rodzicami ale utrzymuje się w 3/4 sam i to uważam za jedyny sukces w moim życiu).

Kiedyś uwielbiałem sport który dawał mi ogromne ukojenie, ale niestety przez kontuzje narazie nie mogę ćwiczyć (leczę się ale narazie efekty są mierne) i od tego też nie najlepiej się czuje (nie od kontuzji tylko od braku ruchu).

Sytuacja wygląda tak że siedzę cały czas w domu, nie chce mi się iść do roboty (w końcu kasa jest )i w ogóle nic mi się nie chce. Czasem gdzieś wyjdę ze znajomymi, głownie spędzam czas z moją dziewczyną ale tutaj tez jest problem (ale to zaraz). Ogólnie to chodzę cały czas wściekły i mam pretesje do całego świata. Wszystko mija jak mam jakiś aktywny dzień - coś się dzieje , mam jakieś obowiązki. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że muszę zacząć wychodzić z domu , ale nie mogę się przełamać , zawsze wymyśle sobie jakiś zasrany powód i na tym koniec.

 

Relacje z moją dziewczyną są coraz gorsze , jesteśmy ze sobą dosyć długo. Ona leczy się też u psychologa - ma początki bulimi + depresja, bierze coś na prozac'u.

Prawie cały nasz związek wyglądał tak że ja ciągle siedzialem w domu i się do niej dowalałem , żeby schudła ,byłem bardzo zaborczy, zabraniałem jej kontaktu z innymi. W zasadzie jak zaczołem z nią chodzic to ona chciała, i ona była zakochana, ja nie , nie podobała mi się wtedy z wyglądu , ale miała właśnie bardzo fajny charakter i dobrze się przy niej czułem , miłość z mojej strony przyszła z czasem, ale wcześniej traktowałem ją jak szmatę (może trochę przesadzam , ale jak pisałem w kolko o coś się dowalałem i wyżywałem na niej za moje niepowodzenia, straszny choleryk był ze mnie, chyba własnie przez moją depresje lub przez to siedzenie w domu).

Dodatkowo w zeszłym roku miała dosyć duże stresy (zainstniały pewne okoliczność, ale nie było to nic w naszym związku tylko problem " z zewnątrz") no i wtedy pękła , klasyczna deprsja + jedzienie z nerwów.

Był okres, że nie chciała ze mną być , ale ja walczyłem o to czasem na siłe (bałem się zostać sam i jednocześnie wtedy zrozumiałem, że ją kocham - ja mogłem ją stracic). Nie była sobą, nie potrzebowała mnie , nic ją nie obchodziło (oczywiście w tym wszystkim ja też święty nie byłem), przestaliśmy uprawiać sex. Poszła do lekarza dostała leki i wszystko wróciło do normy, potem leki przestały działać , ale dostała nowe (własnie te na prozacu) i czuje niby czuje się lepiej.

Acha i brała jeszcze kiedyś leki na fobie ale to pare lat temu.

Mimo wszytsko ciągle się kłocimy , teraz chodzi o sex, ona w ogóle nie ma na to ochoty a ja mam bardzo duży temperament, czasem zabardzo na nią naciskam. Ogólnie to jest tak, że jak chce czegoś od niej (zeby schudla, sexu, czy jakieś rzeczy który wymagają się od niej zaangażowania) to ona się zamyka w sobie i ma przed tym lęki.

Miłość fizyczna a raczej jej brak jest dla mnie dla dużym problem , jak już pisałem jestem takim człowiekiem który bardzo tego potrzebuje, chce kochać się tylko z nią , nie zdradzam jej , ale czasem mnie nosi, ona zrobiła się strasznie zimna , nic jej prawie nie podnieca nie lubi jak ją dotykam. Czasem czuje się jakbym ją gwałcił , to jest okropne jak osoba którą kochasz tak się zachowuje i odrąca ciebie.

 

Piszę o tym bo nie wiem co ja już mam robić, zrobiłem z siebie potwora , wiem, że nie jestem w 100% powodem jej choroby (depresji) bo ma inne zmartwienia , ale czuje, że moje zachowanie w większości się do tego przyczynia i rujnuje jej życie. Byłem i jestem egoistą martwię się tylko o to żeby mi było dobrze (a nawet jak martwie sie o kogos to slabo mi wychodzi bo szybko trace cierpliowosc), czuje że niszczę moją dziewczynę. Ona się mi mówi że tak nie jest, ale ja to czuje że przezemnie się zamyka. Moge powiedziec że to wygląda jak przemoc psychiczna , najpierw mi sie zbiera potem robie jej awanture i wszytsko drąże a jak się uspokoje to mam wyrzuty sumienia i jestem do rany przyłóż. Nigdy jej nie uderzyłem co prawda , ale widze że ona przy mnie gaśnie.

Kocham ją i to bardzo wartościowa dziewczyna i wiem, że ona mnei też - bardzo dużo dla mnie poświęciła i zawsze była przy mnie, nie wiem co mam robic nie chce taki dla niej być a nie potrawie się z nią rozstać, czasem to wyglądam jak taka chora zaborcza miłość. Jedyne z czym sobie narazie poradziłem to jej znajomi , staram się nie utrudniać jej konaktów i nie być taki zazdrosny.

 

Mam teraz kilka pytań

- czy ta niechęc jej do sexu jest przez depresje , czy przez to ze ja tak naciskam i taki jestem?

- co mam zrobić jak się na nia wkurzam ? czasem siedze i sam jej robie awanture , nawet nie wyjde tylko się na niej wyżyje , jak mam się opanować? jak kiedyś nie siedziałem tyle w domu to nie miałem takich lotek

- czy jest sens iść do lekarza bo jak mi powie ze mam coś zrobic sam a ja dalej bede w punkcie zerowym? czy macie tez takie problemy ze nie mozecie sie przemoc zeby wyjsc z domu i zaczac cos robic ze swoim zyciem?

Ogólnie chodzi o to że wiem co sie dzieje tylko nie mam siły z tym walczyć nie wiem jak pomóc sobie i jej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy jest sens iść do lekarza bo jak mi powie ze mam coś zrobic sam a ja dalej bede w punkcie zerowym? czy macie tez takie problemy ze nie mozecie sie przemoc zeby wyjsc z domu i zaczac cos robic ze swoim zyciem?

 

Właśnie po to idziesz do specjalisty żeby obrać odpowiednia drogę leczenia...

Tu raczej nie znajdziesz lekarstwa....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja oczywiście moze być przyczyną tego, że niema ochoty się z tobą kochać, niema wogóle ochoty na sex. To że na nią naciskasz też jest tego przyczyną, pomyśl jak ona się czuje gdy tak robisz. Jak chcesz się z nią kochać to bądź delikatny, jak nie ma ochoty to ją przytul i powiedz że oki. Wiesz ja miałem podobnie jak ty ale jednak zmobilizowałem się żeby...wyjśc na spacer, i od tamtej pory codziennie robię jakieś 3 kilometry spacerkiem, co jest zdrowe i uzupełnia trochę zapotrzebowanie na ruch, którego tobie potrzeba. A na dziewczynie się nie wyładowywuj, jak już masz jej robić awanturę to lepiej wyjdź własnie na dwór. Jak ona będzie się obwiniać za to, to jej po prostu powiedz, ze wychodzisz bo nie cchesz robić awantury i ja mocno przytul. Mam tez pytanie, czy ty z nia wogóle rozmawiałeś? Ale tak szczerze i głęboko na temat tego, co przeżywa, czy ty jej jakoś pomagasz zapewniasz ją że będziesz przy niej zawsze i wszędzie, z tego co napisałeś odnosze wrażenie że chociaż ci na niej cholernie zależy to krzyczysz na nia jestes zaborczy o sex robisz awantury, ona moze mowic ze to nic ale pewnie jest smutna. Moze poszukasz jakis porad? Np link

 

http://www.diamentowadroga.pl/dd37/najwieksza_przeszkoda_na_sciezce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Po przeczytaniu paru wątków zauważyłam że jest tu wiele osób z różnymi problemami które korzystały z różnej pomocy, w tym lekarzy czy psychologów. Wychowano mnie tak, że swoje problemy należy zachować dla siebie i nie zasmucać nimi innych bo mają już mnóstwo swoich. Wstydzę się iść do lekarza. Nie wiem, zawsze słyszałam "weź się w garść", "trzeba być silnym", "radź sobie"!

 

Są jednak sprawy z którymi sobie nie radzę kompletnie od dłuższego czasu. Może nie mam głębokiej depresji ani samobójczych myśli, ale pewien problem ze sobą, a raczej relacjami damsko męskimi. W tego typu relacjach bardzo źle czuję się jako kobieta. Inne dziewczyny noszone na rękach, przepuszczane w drzwiach, bronione i odprowadzane czują się wspaniale, a ja czuję obrzydzenie, którego nie jestem w stanie opanować. Im facet bardziej męski tym bardziej mnie obrzydza. Najchętniej zamieniłabym się rolami, ale cóż chętnych na taką zamianę jak dotąd nie znalazłam i czuję się bardzo samotna i smutna. Mężczyźni delikatni zwykle mnie odrzucali, widząc we mnie jakieś bliżej niezrozumiałe dla mnie zagrożenie. Mam poczucie winy, że jestem jakimś wyrzutkiem i dziwakiem. Nie jestem babochłopem, co prawda lubię samochody, itp, ale lubię też się pomalować, czy ładnie ubrać. Po prostu czuję się okropnie gdy czuję jak obejmuje mnie silne męskie ramię. Mam wrażenie że jestem skazana na samotność.

 

Chciałam iść z kimś pogadać ale się potwornie wstydzę. Jak to się odbywa? Jak idzie się do psychiatry? A może do seksuologa, ale to chyba już się spalę ze wstydu... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Mam wspaniałych rodziców i świetnego tatę. Nigdy nikt nie mnie uderzył a tym bardziej nie molestował. Nie widzę powodów tego zachowania, to się zaczęło wraz z okresem dojrzewania, zauważyłam że podoba mi się coś innego niż koleżankom, np. faceci w damskich butach czy ciuchach, szczupli a nie umięśnieni, delikatni a nie macho itp itd. Śmieszne to trochę wiem, ale ciężko żyć z tym na codzień. Myślałam że znajdę wariata który mnie pokocha i sam może będzie trochę walnięty. :) Ale nic z tego narazie... Nie wiem trochę co robić.... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przestań!Angie, każdy ma swój gust i upodobania! różni ludzie się nam podobają!ja np.uwielbiam wystające dolne szczęki i przerwy między zębami!!! najgorsze jest, że w sumie to obrzydza mnie nagie, ludzkie ciało! :oops: hehe !

zwróć się o pomoc do specjalisty!tak będzie najlepiej!

a może zwyczajnie wolisz kobiecość (albo kobietę , albo kobiecego mężczyznę)? no ale lepiej porozmawiać z kimś kto się na tym zna!idż do lekarza.żaden wstyd!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobiet nie,ale kobiecych mężczyzn. Nie wiem po prostu jak można widzieć piękno w wielkiej umięśnionej łapie, numerze buta 45, wadze 90 wzroście o głowę większym ode mnie, krzykach przy piłkarskich meczch, a w dodatku wszystko co faceci stosują aby podobać się dziewczynom jest dla mnie ble! Natomiast wiem jak piękne są długie falujące włosy, długie rzęsy, miękkie ruchy, miły głos, może nawet lekka bezbronność... problem w tym, że tacy nigdy mnie nie chcą, tylko znajdują jeszcze bardziej filigranowe osoby za dziewczyny.

 

Ale Twój post mnie pocieszył bo naprawdę czasem już nie wiem co myśleć, dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Angie bo tak to miało podziałać!!! :D i naprawdę nie sądzę, by w tym wszystkim było coś dziwnego..każdy lubi co innego!a z tym macho to różnie bywa!niemal wszyscy moi koledzy uważają za punkt męskiego honoru mieć owłosioną klate i plecy!brrrrrr!!!dla mnie dramat!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Angie mnie naprzyklad odrzucaja delikatne dlonie miekkie usta , nie lubie za bardzo kobiecych lasek bo az mi na nerwy czasami dzialaja gwiazdorstwem!nie cierpie piersi damskich bleeeeee!

ale za to lubie sie z takimi laskami posmiac i imprezowac bo nikt nie ma tak glupich pomyslow, ale wole ten typ ktorego ty nie lubisz!moze sprubuj z jakas dziewczyna, moze tam sie odnajdziesz za co chyba nawet dam glowe! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×