Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.II


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

hej

pojechalam do szpitala

ale sposob w jaki mnie potraktowali nie przekonal mnie zeby tam zostac

wiec powiedzialam ze juz sie czuje lepiej

i chyba mam jeszcze mniejsze zaufanie do lekarzy i terapeutow

nie wiem czy nie zaczynam popadac w jakas paranoje

mam wrazenie takiej obojtenosci z ich strony i braku szacunku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens, mam identyczne wrazenie, wczoraj w nocy trafilam na konsultacje psychiatryczna

zostalam potraktowana z niechecia i przedmiotowo

uslyszalam, ze jestem zupelnie zdrowa psychicznie i wlasciwie mi ulzylo, ze moge juz wrocic do domu

ale to wrazenie ... heh

jakby sie bylo jakims smieciem co latwiej ominac i isc dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam wasz ból.

Mój pierwszy raz , kiedy w ogóle pojechałem na oddzial psychiatryczny ( do Rudy Śląskiej ) z bardzo silnymi myślami S ,zakończył się tym , że dostałem szału i zbluzgałem lekarza najgorszymi wyzwiskami jakie mi do głowy przyszły.

Zrobił ze mną wywiad i autorytarnie stwierdził , że jemu to wygląda na silne uzaleznienie od narkotyków....

Dobrze, że była ze mną Mama i Bratowa.

Po pierwsze mnie powstrzymały, a po drugie nie mógł ot tak sobie wezwać pielęgniarzy i spacyfikować mnie haloperidolem albo fenactilem...

Nie mam życzenia więcej spotkac go na swej drodze dla naszego wspólnego dobra.

Na szczęscie w niedługim czasie potem trafiłem do Lublińca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz sens, to nie jest tak, ze ja zdrowa jestem, mam diagnozy w papierach i chad i border, tylko ta lekarka po prostu chciala sie pozbyc klopotu i nawet nie zapytala

pomijam, ze to bylo po probie podciecia sobie zyl, gdyby nie to, ze naprawde nie mialam checi zostac w szpitalu to bym niezlego dymu narobila za to, ze mnie wypuscila bez zadnego wywiadu nawet

 

-- 18 lip 2011, 11:09 --

 

a'propos wypelniania czasu, mi pomagaja gry online

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka Po a zasatanawialam sie czemu ostatnio ciebie tutaj nie ma.

A co robilas na dziennym? pomoglo?

mi na interwencji kryzysowej mowili o roznych formach wspracia, ale na tyle zle sie czulam że nie bardzo to przyswoilam

 

-- 18 lip 2011, 14:35 --

 

soniks to rzeczywiscie potraktowali Ciebie tragicznie

a lekarka byla psychiatrą czy trafialas do zwyklego szpitala?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moich obserwacji wypowiedzi na forum, z rozmów z ludźmi w psychiatryku,wreszcie z własnych doświadczeń wynika , że dla nas najgorszym, najcięższym, obfitującym w drastyczne załamania i cięzkie epizody okresem jest okres wiosenno-letni.

Wbrew obiegowej i jak zwykle chybionej opinii ( tzw obiegowe opinie i mądrości ludowe ) że okres jesienno-zimowy jest najgorszy, bo "szaro, ciemno, deszczowo , zimno itd...."

Stąd już tylko krok do jakichś kretyńsko drogich lamp do fototerapii, ktore działają zapewne równie skutecznie jak mantra "weź sie w garść"

Ciekawe z czego to wynika.

też tak macie?

jakie macie sugestie?

Zastanówcie się, bo z Waszych wypowiedzi jasno wynika pogorszenie stanu związane z okresem kiedy te wypowiedzi zostały na forum wrzucone

Ja mam oczywiście swoje teorie.

ciekawe czy tożsame z Waszymi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz?

Od kwietnia

Moje pobyty w psychiatryku też zawsze sa maj-czerwiec-lipiec

I wiele osób, ktore spotkalem po raz kolejny w szpitalu ma tak samo ( dlatego ich spotkałem)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie wrzesień, październik jest najobfitszy w ciężkie chwile. Latem mi odbija w górę i to konkretnie, a jesienią za to płace... No i jeszcze marzec, kwiecień to zupełny dół.

 

Ja nie wiem czy jestem chora czy mam taki parszywy charakter. Po bardzo długiej przerwie od tego pocięłam się dzisiaj po udach i to tak z pełną werwą. Nie dało mi to w ogóle ulgi, poczułam się jeszcze bardziej wściekła i miałam tym większą ochotę żeby zrobić coś głupiego. Do tego zadręczam pewnego faceta własnymi problemami i też z tego powodu mam wyrzuty sumienia. Nie wiem na czym to polega, ale nawet jak mam lepsze dni to i tak wszystko idzie w złym kierunku. Mogę przez parę dni cieszyć się i zachowywać normalnie, a potem i tak wszystko się psuje. Niby nie powinno być źle, czasem jest dobrze ale sama nie wiem jak jest. Czy nie mogłoby być po prostu normalnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, mnie sie tez na wiosnę pogarsza...PP powiedziała ze 80% ma na odwrót...wk...mnie slońce...a ona powiedziala ze ja nie lubie ludzi szcześliwych bo mam do nich podswaidomy zal i drazni mnie ludzka radośc na wiosnę :shock: ja nie powiem ze sie dobrze czuję jesienią...ale mam mniej bujnięć...jestem na stabilnym dnie... :( przychodzi wiosna i schodze ponnizej dna :(

 

Ka_Po, Trzymaj sie kochana...trzymaj mocno...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, jeżeli odciągają Cię od problemów, jeżeli myślisz chociaż przez chwilkę o czymś innym bo skupiasz sie na zadaniu to chyba jednak wnoszą dużo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, podziwiam Cię za Twoją wytrwałość i wewnętrzną siłę. Mi tego brakuje mimo tego że jestem bardzo młody. Jak sobie radzicie z manią? tymi szalonymi pomysłami? Ja po wypiciu kawy dostaje takiego uczucia myślotoku.. dlatego bardzo lubię pić kawę i wprowadzać się w taki euforyczny stan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×