Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lekarz, który wmawia chorobę psychiczną.


fbb

Rekomendowane odpowiedzi

A ja sie zastanawiam czemu napisałeś to wszystko na forum nerwicowym? Tutaj wiele osób jest "skrzywionych" od ciagłego czytania o przeróżnych chorobach, objawach itd... " zaburzenia lekowe w formie fobii dotyczą 99% polulacji" 4 razy czytałem to zdanie i nie bardzo wiem o co chodzi. Miałem cie za rozsądnego kolesia a tutaj jest coś co ze zdrowym rozsądkiem ma tyle wspólnego co ja z konstrukcją promów kosmicznych.

 

"Ale po kolei... Byłem u niego pewnego (kolejnego) razu i wspomniałem o próbie samobójczej (sprzed ekhmm... 5 lat) ale to odnośnie tego czy po prostu te leki mi nie zaszkodziły". Czyli poszedłeś do gastrologa i po przepisaniu leków na żałądek poinformowałeś go o prubie samobójczej? To wszystko zrobiłeś w obawie o twoją reakcje na te leki?

 

"Wybiorę innego lekarza na 100%. Teraz po tej naszej rozmowie nabrałem obaw czy nie popełniam błędu i czy to się nie zemści... ehh... kurka! Teraz mam mętlik... ten mój cały świat z którym tu przyszedłem trochę się zatrząsł. Może dlatego że mnie nastraszyliście? Boje się że to nie było takie zwykłe nastraszenie... Przede mną ważne sprawy i... Wszystko idzie jak po masełku. Ale teraz bardzo się boję że coś się popsuje... Nie wiem co myśleć ;/"

 

??? To chyba niezbyt ok, jesli boisz sie, że "niezwykłe nastraszenie" wpłynie na twoje zycie. Piszesz jakby z wyrzutem i pretensją jakby ktos w aktywny i bezpośredni sposób zaingerował w twoje życie i że ty jestes wobec tego bezwładny i bezbronny.

 

Do tego lekarz na 100% nie zdiagnozował u ciebie choroby/zaburzen psychicznych. On ewentualnie może poradzić konsultacje i jesli tak zrobił to miał podstawy. Oczywiście może sie mylić, tak jak ty i z tego powodu polecił wizytę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ło rety kotlety... może rzeczywiście za słabo wyjaśniłem pewne kwestie... Ale oki... ;) Nadrobię to!

 

 

 

A ja sie zastanawiam czemu napisałeś to wszystko na forum nerwicowym? Tutaj wiele osób jest "skrzywionych" od ciagłego czytania o przeróżnych chorobach, objawach itd... " zaburzenia lekowe w formie fobii dotyczą 99% polulacji" 4 razy czytałem to zdanie i nie bardzo wiem o co chodzi. Miałem cie za rozsądnego kolesia a tutaj jest coś co ze zdrowym rozsądkiem ma tyle wspólnego co ja z konstrukcją promów kosmicznych.

 

Nie ja pisałem o tych 99% ludzi. Zorientuj się ;)

Zaraz wyjaśnię czemu napisałem to tutaj...

 

 

czyli poszedłeś do gastrologa i po przepisaniu leków na żałądek poinformowałeś go o prubie samobójczej? To wszystko zrobiłeś w obawie o twoją reakcje na te leki?

 

Nie, to było zupełnie inaczej. Żeby zapisał leki, musiałem mu pomarudzić. Co do próby samobójczej - wiem do czego zmierzasz. Podejrzewasz zapewne że powiedziałem mu o tym bo szukałem pomocy i liczyłem że on mi pomoże. Nie... Tak nie było... Wrócę do choroby trzewnej... Nie mamy pewności 100% czy to jest celiakia. Mi wydawało się że te kosmki mogły zostać zniszczone w wyniku zatrucia lekami. W związku z tym poinformowałem o tym lekarza. Poinformowałem również nie nie pamiętam jak i kiedy to było dokładnie ale w podobnym czasie zaczęły mi się problemy dermatologiczne, więc być może to od tego. Lekarz zaprzeczył a potem bez przeprowadzenia stosownego wywiadu i bez poinformowania mnie zapisał mi lek psychotropowy. Mam nadzieję że w końcu Cię oświeciłem ;)

 

 

To chyba niezbyt ok, jesli boisz sie, że "niezwykłe nastraszenie" wpłynie na twoje zycie. Piszesz jakby z wyrzutem i pretensją jakby ktos w aktywny i bezpośredni sposób zaingerował w twoje życie i że ty jestes wobec tego bezwładny i bezbronny.

 

Widzisz... Porównam to do pewnego żartu... Kiedyś jeden ze znajomych mojej siostry zażartował że od masturbacji rosną włosy między palcami. Kurka... pierwszy raz się na to nabrałem! xD Ale się strasznie spietrałem i zdemaskowałem xD

 

Albo... Kiedyś wspominałem koleżance gdzie mieszkam. Ale pewnego dnia gdy do mnie wpadła z kolegą (późnym wieczorem) po drodze do mnie do domu mijaliśmy cmentarz. Mi i koledze mimo tego że ona wiedziała gdzie mieszkam udało się wmówić że mieszkam w domku na cmentarzu i że stróżuję tam. Ba! Nawet wpadła na pomysł żeby wpaść "do mnie" na chwilę, zostawić ciuchy i przejść się po cmentarzu by odwiedzić znajome groby.

Dostrzegasz analogię? ;>

Ja sobie sprawę na prawdę przemyślałem ale o tym wspomnę na końcu.

 

Do tego lekarz na 100% nie zdiagnozował u ciebie choroby/zaburzen psychicznych. On ewentualnie może poradzić konsultacje i jesli tak zrobił to miał podstawy. Oczywiście może sie mylić, tak jak ty i z tego powodu polecił wizytę.

 

No nie zdiagnozował ale zapisał lek psychotropowy a...

 

1.Nie zdiagnozował zespołu jelita drażliwego

2.Nie zadał sobie trudu aby sprawdzić podłoże ewentualnego zespołu jelita drażliwego (istnieją dwie grupy: 1.wywołany problemami psychicznymi 2.wywołany nadwrażliwością na pokarmy) - właściwie to jak miał to rozpoznać skoro nie zadał sobie trudu w związku z wyżej wymienionym punktem pierwszym?

3.Pominął istotną kwestie możliwości wystąpienia nadwrażliwości w związku z dosyć wyraźnym uszkodzeniem jelita - która w większości przypadków skutkuje nadwrażliwością m.in na laktozę, na pokarmy tłuste, smażone i pieczone. Zignorował to... Ba! Nawet odradził ostrożność w związku z tym. Skrytykował opinię lekarza ze szpitala marynarki wojennej który również uważał właśnie że powinienem odżywiać się lżej. Ignorował zalecenia 3 lekarzy co do leczenia żołądka. Wśród nich był gastrolog któremu zawdzięczam zdiagnozowanie choroby trzewnej.

4.W przypadku wykrycia zespołu jelita drażliwego, leki stosuje się dopiero wówczas gdy terapia nie przynosi rezultatów.

5.Lekarz nie przeprowadził wywiadu w kierunku ew. leczenia psychiatrycznego i przyjmowania ew. leków psychotropowych - jasne jest to że mógł mi zaszkodzić. Mi pomogła przezorność, ale nie każdy jest przezorny.

 

Z wyżej wymienionych powodów uważam że mój lekarz gastrolog zapisując mi lek psychotropowy, dał ciała. To bardzo poważne błędy.

 

Dlaczego tu napisałem? Teraz napiszę konkretnie. Wielu z Was już się leczy. Chciałem poznać problem od środka, dowiedzieć się czy spotkało Was coś podobnego i czy nie uważacie że postępowanie lekarza jest karygodne. Mam spore zastrzeżenia w kwestii wydawania przez lekarzy recept na leki uspokajające, antydepresyjne i wysyłania do psychiatry - to nie tylko mój problem, to plaga... Znam kilka osób i trochę się o tym naczytałem. Na początku wmawiano mi że nic mi nie jest i wysyłano do psychiatry. Okazało się że rzekomy hipochondryk, miał rację. Moja choroba jest poważna i tłumaczy moje problemy zdrowotne. Dlaczego wysyłano mnie do psychiatry? Zapewne to było tańsze od badań jakie zlecił mi gastrolog...

Co ciekawe, mój pan doktór w międzyczasie zasugerował mi że badania na które mnie wysyła (różnego rodzaju przeciwciała i dodatkowe badania) są odpłatne. Nie dał skierowań, wypisał je na kartce. Okazało się że tylko jedno (densytometria) jest odpłatne a reszta jest refundowana. Lekarz który robił mi USG ochrzanił mnie (i miał rację!) i powiedział że dałem się zrobić w balona, powiedział że powinienem dbać o swoje interesy i upominać się o swoje. Co śmieszne, USG miałem robione wieeele razy, po prostu tym razem wziąłem tą kartkę bezwiednie i poszedłem z kieszenią pełną gotówki robić badania... USG dzięki uprzejmości pana chirurga i mojej internistki z mojej przychodni udało mi się zrobić za darmo - to się nazywa być lekarzem!

Myślałem że są tu ludzie którzy zetknęli się też z takim problemem, liczyłem na poradę w związku z tym co dalej mam robić. Nie udało się... W każdym razie, ta nasza rozmowa, wiele mi dała. Pozwoliła mi na wyciągnięcie wniosków i podjęcie decyzji. Podczas dyskusji skłoniliście mnie abym przekonał Was co z moim lekarzem jest nie tak. Pisząc to, sam utwierdziłem się w swoim myśleniu... Więc chyba raczej wyszedłem na plus? ;> Bardzo dziękuję za odpowiedzi i przepraszam za ew. kłopot. ;)

 

-------------------------------------------------------

Dopiszę coś jeszcze...

 

Chodzi o te nieszczęsne próby samobójcze. W pewnej grupie wiekowej, ma się większe skłonności do takich prób niż w pozostałym życiu. Poza tym ja byłem akurat ofiarą przemocy. Zgłaszałem sprawę, jednak uprzedzano mnie że wiele w tej sprawie nie da się zrobić. Miałem po prostu dosyć. Pójdźmy dalej i stwórzmy sytuację teoretyczną:

 

Ktoś mi robi krzywdę (nie istotne w tym wypadku w jaki sposób), ja targnę się na życie po czym idę do psychiatry i dostaję leki.

Co się dzieje dalej? Owszem, jestem uspokojony i łagodniej reaguje na czyny mojego oprawcy dając mu większe pole do popisu i więcej bezkarności.

 

Czy do tego Waszym zdaniem powinienem dążyć?

Zapisano mi leki zupełnie nie znając mojego problemu... Była przyczyna, był skutek... to jasne jak 2+2=4

Dziś nie ma przyczyny i nie ma skutku. Dziś mam dowód osobisty i jestem dorosły, dziś nie muszę powiadamiać pół świata aby pójść do adwokata, napisać pismo do prokuratury i doprowadzić do rozwiązania problemu. Nie muszę angażować 1000 ludzi którzy albo problem zbagatelizują, albo rozłożą ręce. Dziś wyjmuję pieniądze z portfela, idę do kancelarii i problem załatwiony.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, jezeli kogos cytujesz to rob to bez przeinaczen. Napisalem, ze "zaburzenia lekowe (w postaci fobii) dotycza 99% osob w populacji". Co oznacza tyle, ze prawie kazdy czlowiek na kuli ziemskiej z naszej wesolej 7mld rodzinki cierpi na jakas fobie. Np. arachnofobie - przed pajakami, dentofobie - przed dentysta, klaustrofobie - przed zamknietymi pomieszczeniami, akrofobie - lek wysokosci, nyktofobie - lek przed ciemnoscia itd. Jest to udokumentowany fakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fbb, jesteś dorosły, sam o sobie stanowisz. Skoro tak oceniasz sytuację, a widzę, że dość mocno trzymasz się swojego zdania, to idź za głosem intuicji. Pewnie, że lepiej obejść się bez takich leków. Zmień tego lekarza, no i.... powodzenia życzę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Ja się obawiam że wielu z Was bierze te leki zupełnie bez powodu. Obawiam się że zafundowano Wam prostsze rozwiązanie i wmówiono że Wasz problem jest wielki i musicie się leczyć podobnie do tego jak Wy (i moi lekarze) staraliście się wmówić to mi. Człowiek nie jest istotą doskonałą i nie należy się bać być człowiekiem. Czasem warto po prostu wypić kawę albo pójść na jakiś koncert lub imprezę i się wyszaleć - odreagować. Nie bać się że ktoś zobaczy w nas coś śmiesznego. Jesteśmy elementem świata, jego istotnym puzzlem - nie możemy przy tym czuć się gorsi i uciekać od szczęścia. Leki szczęścia nie dadzą, dadzą jedynie jego poczucie. Rozejrzałem się po pewnych treściach u Was i zauważyłem że mimo leków problem nadal istnieje... :(

Ja dosyć różnię się od przeciętnego pacjenta który wchodzi do przychodni czy chodzi po ulicy. Lekarze na tej podstawie potrafią wysnuć już pewne wnioski. Skąd to wiem? Rozmawiałem z pewną panią profesor z UG która była na wykładzie z psychologii. Powiedziała mi taką rzecz: W świetle psychologii każdy człowiek który wyróżnia się w jakiś sposób, np. poprzez wygląd, ma osobiste problemy i nie potrafi żyć w społeczeństwie. Później pani profesor powiedziała że jestem obaleniem tej teorii ponieważ bardzo dobrze nam się współpracuje - a nie kryła że miała pewne uprzedzenia i obawy.

 

Psychologia i psychiatria moim zdaniem (w nie wszystkich przypadkach ale w ich dużej części) walczy z indywidualizmem i stara się doprowadzić człowieka do ogólnie przyjętego społecznie myślenia. Stworzyć społeczeństwo masowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, życzę Ci aby cokolwiek to było, nie szkodziło Ci i pomogło... We mnie to osobiście budzi mieszane uczucia. Jak u mojego przyjaciela stwierdzono depresję... Jego 1% dziennej normy to moje 3000% tygodniowej... To jest człowiek orkiestra a stwierdzono u niego stany lękowe i depresję. On nie zgodził się na leki i teraz ma terapię. Skoro u niego coś takiego stwierdzili to ja bym miał konkretnie przekichane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad, gdyby to był oxfordzki podręcznik to TAKICH BZDUR by nie napisano !

A już gdybam całkiem - jeśli było tak napisane to może w innym kontekście niż Ty to przedstawiasz.

99% populacji NIE CHORUJE NA ZABURZENIA LĘKOWE !

Poczytaj dokładnie.

 

 

Fbb, jak miała się zachować jakaś prof rozmawiając ze słuchaczem/studentem wykładu ?

Bacząc na twe słowa - to jakoś się wyróżniałeś, co powiedziałeś - że byłeś dla niej zaprzeczeniem teorii. A przecież w takim kontekście, ona nic innego nie mogła Ci przecież powiedzieć !!

Mojej koleżance studiującej psychologię z zaawansowaną anoreksją - żaden prowadzący NIGDY JEJ NIC POWIEDZIAŁ. Swoją drogą, bardzo dobrze.

 

A bycie ofiarą przemocy i targnięcie się na życie "niejednokrotnie" - pozostawia ślady.

Ślady, które mają wpływ na obecne życie.

I nie myślę, żebyś miał szturmem atakować gabinety psychiatryczne, ale ja na twoim miejscu poszłabym na PSYCHOTERAPIĘ.

Ale to ja, bo z tego co piszesz to nie cierpisz.

 

I na sam koinec - ani psychiatria, ani psychologia nie tworzą masowego społeczeństwa.

Oczywiście pewne ramy są - a to już jest kwestia zdrowia, a nie rozstrzygnięć filozoficzno - egzystencjalnych !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To rozważ hipotetyzną sytuację. Załóżmy, że boisz się wyładowań atmosferycznych. Czy udajesz się z tym do psychiatry, aby zdiagnozował u Ciebie F40.2 - fobię specyficzną, tj. brontofobię (lęk przed burzą)? Zapewnie nie. Co nie zmienia faktu, że wyładowania atmosferyczne wzbudzają w Tobie lęk i starasz się unikać bezpośredniej ekspozycji na nie. Co więcej, jeśli masz związane z tym złe doświadczenia (np. piorun zabił kogoś bliskiego lub spalił dom) to już sama myśl może wzbudzić negatywne odczucia. Takie fobie mają podłoże atawistyczne i są badane przez psychologię ewolucyjną. Dlaczego niektóre kobiety boją się myszy i małych gryzoni (musofobia)? Psychologowie ewolucyjni uważają, że to spuścizna po naszych przodkach. Dawniej występowanie myszy i szczurów wiązało się z biedą, ubóstwem i przenoszonymi przez nie chorobami. A dlaczego ludzie boją się dentysty (odontofobia)? Ba. Unikają odwiedzin u niego, mimo iż wiedzą, że to szkodzi ich uzębieniu. Jest to zjawisko powszechne w naszym kraju i nie tylko. Aichmofobia - lęk przed igłami. Hemofobia - lęk przed widokiem krwi. Widzisz teraz różnicę pomiędzy twierdzeniem, że 99% osób w populacji choruje na zaburzenia lękowe, a tym, że 99% osób w populacji ma styczność z jakąkolwiek fobią (a przypominam, że lista fobii specyficznych jest nieskończona). I wyłącznie o ten kontekst chodzi. Zaburzeniem można to nazwać wówczas jeśli dezorganizuje to życie pacjenta. Podobnie jest z reakcjami nerwicowymi. Organizm każdego człowieka pod wpływem określonych bodźców przygotowuje się do walki, bądź ucieczki, co przejawia się w somatycznych procesach (podwyższone tętno, rozrzut adrenaliny, zwiększona krzepliwość krwi) - a nie każdy człowiek ma nerwicę. Nerwica jest wtedy, gdy taka reakcja zachodzi pod wpływem nie adekwatnego bodźca lub jego braku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, Ja mam do czynienia z panią profesor na zupełnie innych zajęciach nie związanych ze studiami - nie jest nas zbyt wielu w grupie ;p Ale to nieistotne... Wiem od tej pani bo często z nią rozmawiam.

 

"A bycie ofiarą przemocy i targnięcie się na życie "niejednokrotnie" - pozostawia ślady."

 

Owszem, pamiętam o tym i jest to przykre. I co w związku z tym mam zrobić? Łykać prochy aby o tym zapomnieć? Przecież to kawałek mojego życia! Nie można tak sobie odcinać momentów które były przykre w naszym życiu - tak sobie nigdy nie poradzimy. Każdy człowiek na świecie doświadcza czegoś złego, czegoś co pozostawia wspomnienie. Nie wysyłajmy wszystkich do psychiatry...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj DOKŁADNIE kryteria klasyfikacyjne zaburzeń lękowych.

I wtedy może ujrzysz, że się mylisz.

 

A wymienianie listy rzeczy czy zjawisk nijak się ma do twierdzenia o 99% populacji chorującej.

 

A jak wyjaśnisz to, że ja akurat nie znam NIKOGO kto ma zab.lękowe ? A trochę ludzi znam ... Tylko nie pisz, że akurat znam ten 1 %

 

Przeczytaj DOKŁADNIE co jest napisane w tej książce.

Bo twoje twierdzenie w takiej postaci jest fałszywe.

 

-- 11 lip 2011, 16:36 --

 

Fbb, wyraźnie to napisałam.

 

NIE DO PSYCHIATRY !

A NA PSYCHOTERAPIĘ !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaburzenia lękowe dzieli się na:

 

- Fobie (agorafobia, fobia społeczna i fobie specyficzne)

- inne zaburzenia lękowe (zespół lęku panicznego, zespół lęku uogólnionego, mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne)

- zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (z przewagą myśli albo czynności natrętnych)

 

Na przykładzie ostatniej rubryki, tj. natręctw:

 

"Pojedyncze i przemijające symptomy tej choroby [zaburzeń nerwicowych - przyp.] są bowiem zjawiskiem powszechnym, obserwowanym także u osób zdrowych. Statystyki dowodzą, że ok. 80% ludzi miewa objawy o charakterze natręctw."

http://www.medigo.pl/a,i,13073,w_matni_natrectw

 

Tak samo jak mnóstwo osób doświadcza symptomów z pogranicza fobii - co nie oznacza, że są chore. Żeby zdiagnozować zaburzenie objawy muszą się utrzymywać przez określony czas i stanowić podstawę dezorganizacji życia społecznego. W dalszym ciągu różnica nie jest dostrzegalna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O proszę !

 

Sam sobie odpowiedziałeś, że twoje twierdzenie jest fałszywe ;)

 

Abstahując od tego, że cytujesz dziwne linki.

I że nie rozumiesz tego, co sam piszesz .

 

Pzdr.

 

 

BTW, ja akurat znam i kryteria, i %.

Stąd mój sprzeciw przed pisaniem takich nieprawdziwych danych !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W istocie mieliśmy to samo na myśli tylko wyraziłem się nieprecyzyjnie. Według badań National Institute of Mental Health (NIMH) od 8.7% do 18.1% amerykanów choruje na fobię. Według badań z 1980 w kilku amerykańskich miastach oszacowano, że na nerwicę natręctw choruje 2.5% ludzi w populacji.

 

A przy tym 80% zdrowych ludzi miewa epizodyczne objawy o charakterze natręctw, podobnież jak epizodycznie doświadcza lęku fobicznego. Czyli nie przewlekle i nie wywraca im to do góry nogami życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, Przepraszam, nie doczytałem. Ale jeśli się nie mylę to nim dostaniesz się na psychoterapię, musisz iść do psychiatry który Cię na nią wyśle. Mój kolega bez prób samobójczych ma stwierdzoną chorobę.

 

Moim zdaniem psychiatria jest jak... święta inkwizycja? Tak, zdecydowanie! Kiedyś palono na stosie i nacierano smołą żeby wyeliminować człowieka ze społeczeństwa. Dzisiaj daje się leki na depresję i nerwice - takie jest moje zdanie.

 

-- 11 lip 2011, 17:25 --

 

Swoją drogą, te 2 próby farmakologiczne, to zdecydowanie nie koniec mojej historii - w związku z tym uważam że nie puszczono by mnie do domu.

 

Poza tym w swoim światopoglądzie dopuszczam samobójstwo jako rozwiązanie problemu. Moje wcześniejsze próby nie miały na celu doprowadzić do śmierci, to była swojego rodzaju demonstracja, miała pokazać że jest źle, miała skłonić do refleksji - byłem młody, nie znałem świata ani ludzi, nie wiedziałem że zamiotą to pod dywan. Jednak uważam że w naszym życiu istnieje rozwiązanie poprzez samobójstwo - ten pogląd dyskwalifikuje mnie jako człowieka zdrowego umysłowo w świetle psychiatrii. A to przecież nie czyn lecz pogląd poparty rozważaniami, obserwacjami i argumentami... Ja np. nie uznaje życia wegetatywnego, moim zdaniem istota niezdolna w żaden sposób do egzystencji sprawiającej szczęście lub spełnienie ma prawo do odebrania sobie życia - jednak w taki sposób aby miała możliwość w ostatniej chwili zmienić decyzję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fbb, a nie przyszło ci do głowy że twój kolega jest PO PROSTU chory ?

 

Hmm ... to ja Cię oświecę ;)

Na psychoterapię możesz iść sam - w trybie prywatnym. Dzwonisz, umawiasz się i już ;)

I żaden psychiatra nie ma tutaj nic do czynienia.

 

W państwowych instytucjach - zazwyczaj przejdziesz przez psychiatrę.

 

DZISIAJ to właśnie odstawia się leki ;)

Ale to też rzecz względna - zależy od choroby i stanu danego pacjenta, jak i kompetencji /przekonań/ lekarza.

Ogólne jednak tendencja jest taka - żeby leczyć psychoterapeutycznie (z farmakologicznym wsparciem, jeśli trzeba).

 

Masz trochę zwichrowany pogląd na psychiatrię ;)

A co do samobójstwa - to też odpowiedź brzmi "zależy".

Problem może mieć różny kaliber.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem istota niezdolna w żaden sposób do egzystencji sprawiającej szczęście lub spełnienie ma prawo do odebrania sobie życia - jednak w taki sposób aby miała możliwość w ostatniej chwili zmienić decyzję.

 

To taka ciekawostka:

 

Kara śmierci za nieudane samobójstwo

 

29-letni Juan Alvarez ustawił auto na torach i polał benzyną. Wsiadł i czekał na pociąg, który miał zakończyć jego życie. Jednak rozmyślił się i wyskoczył, zanim lokomotywa wbiła się w jego samochód. Przeżył, ale w katastrofie 11 osób zginęło, a aż 180 zostało rannych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywisćie troche nie przejrzyście napisałem.

Chodziło mi o to, że jak napiszesz tutaj(na forum) to bedzie jak w cytacie który podałem, czyli że na pewno coś masz i powinieneś iść do psychiatry/psychologa.

 

Zapytałem jakim cudem i na jakiej podstawi i po co informujesz gastrologa o próbie samobójczej sprzed 5 lat. Ty napisałeś że to nie to co ja(ty tak myslisz) myśle... i przeszedłeś do gastrologii. Tyle było wyjasnienia. Nie pytałe o celakie i nie mam pojęcia co to takiego.

Jeszcze raz zapytam. Czemu poinformowałeś gastrologa o prubie samobójczej? Napisałeś coś o lekach w pierwszym poście i ich szkodliwości. Jak sobie złamie nogę to nie informuje chirurga że chciałem sie zabić 5 lat temu. Jak mam sraczke to nie informuje lekarza że chciałem sie zabić 5 lat temu itd... to co napisałeś odczytuje własnie w ten sposób. Poszedłeś i ni z gruchy nie z pietruchy walnąłeś info że 5 lat temu chciałeś sie zabić.

Piszesz też "że musiałeś pomarudzić" bo chciałeś leki.

 

Co do niezwykłego przestraszenia to nie dostrzegam analogii . Chodziło mi raczej o stosunek do pewnego stanu i pozniejsze w nim funkcjonowanie, a nie podatność na wywołanie go w sobie. Powiedziałbym, że analogii nie ma wcale(oczywiście mogę cie najnormalniej zle zrozumieć).

"Wybiorę innego lekarza na 100%. Teraz po tej naszej rozmowie nabrałem obaw czy nie popełniam błędu i czy to się nie zemści... ehh... kurka! Teraz mam mętlik... ten mój cały świat z którym tu przyszedłem trochę się zatrząsł. Może dlatego że mnie nastraszyliście? Boje się że to nie było takie zwykłe nastraszenie... Przede mną ważne sprawy i... Wszystko idzie jak po masełku. Ale teraz bardzo się boję że coś się popsuje... Nie wiem co myśleć ;/"

Co ma sie zemścić? Co sie popsuje? Jak ta rozmowa może wpłynąć na popsucie ważnych spraw? Czemu sie boisz, że to nie jest zwykłe nastraszenie i co to oznacza?

 

 

Lekarz z pewnością postapił karygodnie. Na pewno nie powinien "po kryjomu" przepisywac ci takich leków, tym bardziej, że jak piszesz nie przeprowadził wywiadu itd...

Co do psychiatrów to tez sie zgadzam. Uważam ich za lekarzy społeczenstwa. Tego poza nami(mniejsze kłopoty z nami i wieksza przewidywalność), ale także tego w nas jako dbanie o system wartości kształtujący nas(niezależnie jaki by nie był i jak zle nam z nim nie jest).

 

Co do 99% fobii i fobii specyficznych to troche powagi. Podaj cytaty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fbb, jeśli dobrze ci z samym sobą, potrafisz być samodzielnym człowiekiem i nie szkodzisz sobie ani innym, to nie widzę powodu dla którego miałbyś korzystać z pomocy psychologów czy psychiatrów. Radzę ci leczyć objawy, chyba że leki nic nie dadzą i dojdziesz do wniosku, że te somatyczne objawy wynikają z głowy. Jeśli leki będą działać, to nie ma co sobie zawracać głowy specjalistami od psychiki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywisćie troche nie przejrzyście napisałem.

Chodziło mi o to, że jak napiszesz tutaj(na forum) to bedzie jak w cytacie który podałem, czyli że na pewno coś masz i powinieneś iść do psychiatry/psychologa.

 

Zapytałem jakim cudem i na jakiej podstawi i po co informujesz gastrologa o próbie samobójczej sprzed 5 lat. Ty napisałeś że to nie to co ja(ty tak myslisz) myśle... i przeszedłeś do gastrologii. Tyle było wyjasnienia. Nie pytałe o celakie i nie mam pojęcia co to takiego.

Jeszcze raz zapytam. Czemu poinformowałeś gastrologa o prubie samobójczej? Napisałeś coś o lekach w pierwszym poście i ich szkodliwości. Jak sobie złamie nogę to nie informuje chirurga że chciałem sie zabić 5 lat temu. Jak mam sraczke to nie informuje lekarza że chciałem sie zabić 5 lat temu itd... to co napisałeś odczytuje własnie w ten sposób. Poszedłeś i ni z gruchy nie z pietruchy walnąłeś info że 5 lat temu chciałeś sie zabić.

Piszesz też "że musiałeś pomarudzić" bo chciałeś leki.

 

Wyjaśniłem to bardzo dobitnie, bardziej już nie potrafię. A jaką Ty masz koncepcje? Że chodziło mi o to że nie radzę sobie ze sobą i zasugerowałem mu żeby mi pomógł? Zatem czemu Twoim zdaniem nie przyjąłem leków i nie wykupiłem nawet recepty? Wmawiasz mi coś na siłę... Jeśli nie wiesz co to Celiakia i nie rozumiesz problemu oraz wątpliwości z nim związanych to raczej się nie dogadamy. Odsyłam ponownie do postu (cytat dla ułatwienia):

"Nie mamy pewności 100% czy to jest celiakia. Mi wydawało się że te kosmki mogły zostać zniszczone w wyniku zatrucia lekami. W związku z tym poinformowałem o tym lekarza. Poinformowałem również nie nie pamiętam jak i kiedy to było dokładnie ale w podobnym czasie zaczęły mi się problemy dermatologiczne, więc być może to od tego. Lekarz zaprzeczył "

 

Co do niezwykłego przestraszenia to nie dostrzegam analogii . Chodziło mi raczej o stosunek do pewnego stanu i pozniejsze w nim funkcjonowanie, a nie podatność na wywołanie go w sobie. Powiedziałbym, że analogii nie ma wcale(oczywiście mogę cie najnormalniej zle zrozumieć).

"Wybiorę innego lekarza na 100%. Teraz po tej naszej rozmowie nabrałem obaw czy nie popełniam błędu i czy to się nie zemści... ehh... kurka! Teraz mam mętlik... ten mój cały świat z którym tu przyszedłem trochę się zatrząsł. Może dlatego że mnie nastraszyliście? Boje się że to nie było takie zwykłe nastraszenie... Przede mną ważne sprawy i... Wszystko idzie jak po masełku. Ale teraz bardzo się boję że coś się popsuje... Nie wiem co myśleć ;/"

Co ma sie zemścić? Co sie popsuje? Jak ta rozmowa może wpłynąć na popsucie ważnych spraw? Czemu sie boisz, że to nie jest zwykłe nastraszenie i co to oznacza?

 

Chodziło mi o to że jeśli przez pewien czas komuś się coś wmawia i to w grupie, można nabrać wątpliwości. Tym bardziej taka osoba jak ja... Nie patrzę przez twarde schematy na świat, biorę poprawkę na to że mogę się w czymś mylić - to mój normalny niewymuszony i naturalny sposób patrzenia na świat. Nabrałem wątpliwości czy to o czym mówicie rzeczywiście nie jest racją. Wieczorem gdy już nie było mnie na forum, rozważyłem opcję pójścia do psychiatry i zadałem sobie proste pytanie: Co chciałbym osiągnąć idąc do psychiatry? - Odpowiedzi nie znalazłem. Dziś też nad tym nieco myślałem i po śnie z trzeźwym wypoczętym umysłem wziąłem tą kwestę pod rozważenie ponownie. Doszedłem do tych samych wniosków.

 

Czego się wystraszyłem? heh... dużo się w moim życiu dzieje i przede mną ważne sprawy osobiste... Jednak uwzględniłem i to... Spojrzałem choćby miesiąc wstecz. Zdarzyło się coś niefajnego - pewna ważna porażka. Nie ugiąłem się i nawet nie drasnęło mnie to w realizacji moich najważniejszych celów. Wystraszyłem się że rzeczywiście ze mną jest coś nie tak i mogę pozostawić coś co dla mnie jest najważniejsze, pewną poważną kwestę obecnie najważniejszą w moim życiu. Doszedłem do wniosku że nie ma się czego bać. Bywało na prawdę niefajnie w ostatnim czasie i jakoś po mnie to spłynęło... ;)

 

Co do 99% fobii i fobii specyficznych to troche powagi. Podaj cytaty

 

Kwestia fobii to raczej nie mój kawałek chleba na tym forum... Ja nie przytaczałem takich kwestii

Korat, Dzięki! Bardzo rozsądny głos w temacie! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×