Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność w depresji...


lublinianka

Rekomendowane odpowiedzi

Depresja nie dotyka tylko ludzi samotnych. Ale jednak bardzo często Samotność=Depresja. Mnie samotność doprowadziło do depresji... A może depresja doprowadziła mnie do samotności? Jeszcze tego nie wiem. Moja psychoterapeutka też jeszcze nie wie :( Powiedziała mi, że jest mnie tak jakby pół. Ze względu na brak ojca, na białą plamę jaką stanowi ta część mojego życia...

Napiszcie o swojej samotności. O tym jak radziecie sobie z depresją i z pustką. Mi od jakiegoś czasu kompletnie brakuje pomysłów. Z każdym dniem jest trudniej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć efalia :)

W dużej mierze to jak człowiek będzie radził sobie z samotnością zależy od jego osobowości, od cech charakteru. Samotność zajmuje dość ugruntowaną pozycję w moim życiu, toważyszy mi odkąd pamiętam i właściwie prawie się z nią oswoiłam... Jednak zawsze jest jakieś "ale", bo jak długo można tak egzystować?

Nie wiem czy zgodzę się ze stwierdzeniem że samotność=depresja. To przez poczucie własnej wartości, a raczej jego brak pojawiają się w głowie różne natrętne myśli, które moga prowadzic do nerwic i depresji. Bo samotność sama w sobie nie jest aż tak zła, dopiero reakcje jakie wyzwala są katalizatorem do wystąpienia depresji. Będąc w samotności natrętne myśli częściej przebiegają sobie nieproszone wewnątrz czaszki niż gdy jesteśmy wśród ludzi i wykonujemy jakieś obowiązki. Takie jest moje skromne zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musimy rozróżnić samotność, a osamotnienie. Bo samotność wybiera się samemu, a osamotnienym się zostaje. Często zarówno samotnośc, jak i osamotnienie ma związek z depresją. Kiedyś przeczytałam, że depresja nie tylko zabija miłość, ale przede wszystkim z braku miłości się bierze.

Mojej miłości nie zabiła, tylko ją wzmocniła. Można się dziwić czemu osoba, taka jak ja będąca w stałym i bardzo szczęśliwym związku choruje na tak ciężką depresję. Otóż u mnie wystąpiła depresja endogenna, nie mająca nic wspólnego z poczuciem samotności czy osamotnienia.

Przez wiele lat byłam sama, ale w końcu zjawił się ktoś, kto chce być ze mną nawet w tych najcięższych chwilach. Jestem przekonana [nawet jeśli Ty w to teraz jeszcze nie wierzysz] że ktoś taki czeka również na Ciebie. Wokół nas jest w gruncie rzeczy bardzo wielu ludzi chcących nam pomóc, trzeba tylko umieć ich dostrzegać.

Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIe wiem co mi jest. mam bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci, nie umiem sie dogadac z innymmi , mam wrazenie ze nikt mnie nie rozumie, boje sie zycia, wydaje mi sie ze z niczym nie umiem sobie poradzic, czuje sie taka samotna(nie mam prawie w ogole kolezanek , tylko jedna przyjaciolke z ktora sie od jakiegos czasu nie moge dogadac)...mam chlopaka , ale ma 24 lata (ja mam 17) i nie jest to taki normalny zwiazek , on nie przychodzi do mnie bo krepuje sie moich rodzicow, spotykamy sie na dworzu nawet jak jest zimno ,lae swietnie sie rozumiemy i nie wiem jak dala bym rade bez niego (nawet o tym nie mysle) A przeciez jest bardzo duzo przeszkod zeby nie byc razem. Ta roznica wieku...Mam tez tak ze jak sie bardzo zdenerwuje to jem przesadne ilosci jedzenia, a pozniej mam kompleksy , ze jestem gruba. Dobrze czuje sie tyko u siebie w domu. W szklole chodze jakas taka zamulona , smutna, zle sie czuje w swoim ciele . Ale ta samotnosc , ze nie mam kolezanek , nie umiem odnalezc sie w grupie mnie wykancza...Mam wrazenie ze wszyscy na mnie dziwinie patrza na jakas ,,inna", bo chyba taka jestem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo podobnie jak ty, ale znalazłem na to odtrutkę, chociaż częściowo. Bo możę przez to że brakuje ci kontaktów zamykasz się w domu gdzie jeszcze bardziej brakuje ci kontaktow i koło się zamyka. Krok pierwszy : rozmawiać! Łatwo powiedziec i łatwo zrobić. Masz kompa, kup sobie mikrofon zainstaluj SKYPE i rozmawiaj z kim popadnie conajmniej 3 minuty dziennie. I tak przez tydzień. Potem wynajduj sobie kolegów lub koleżanki z swojego miasta np na chacie i zapraszaj je na spotkania sam na sam. Z czasem staniesz się bardziej otwarta na ludzi i będzie lepiej. Licze na ciebie! Pozdro!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzis trafiłam na to forum.Jestem strasznie samotna, tyle ludzi wokól mnie, a ja nie potrafie z nimi rozmawiać, cos mnie blokuje, jest mi strasznie smutno i ciagle płacze,co ja mam ze sobą zrobic.Napiszcie cos do mnie moze bedzie lepiej.W poniedziałek wybieram sie do psychiatry, nawet nie wiem jak mam mu opowiedzieć o tym co sie ze mną dzieje.W zasadzie to idę tylko po tabletki, jak uzbieram ich wystarczająco duzo to moze bede mogła odejść. Nie mam juz siły zyc, moze ktos z Was ma jakąś propozycje, rade na odzyskanie wiary i nadzieji, chęci do zycia.Boje sie wychodzić do ludzi ,boje sie odrzucenia, braku akceptacji, jestem taką nudną osobą. :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem anyway o czym mówisz...jestem starsza, ale dokładnie wiem o co Ci chodzi.

Tyle, że ja prócz faceta nie mam nikogo...ani jednej kumpeli, z którą możnaby pogadać, nie mam do kogo nawet iść, z kim iść na zakupy, na spacer.

Jestem kompletnie sama.

Nie zawsze tak było, ale tak się stało.

Opętała mnie potrzeba jedzenia, z moim ciałem zrobiłam wiele niedobrego.

Zawaliłam studia, mam ogromne długi, nie mam pracy, bo mam taką nerwicę, że nie jestem w stanie robić czegokolwiek, gdy ktoś ode mnie coś wymaga. Słabnę i cała robię się borgowa. Siedzę więc w domu, wpatrujęc się w sufit i czekam, aż to się skończy.

Nie mam już marzeń, ani perspektyw...

Strzelcie mi w łeb!!!!!!!!!!!!!!! Błagam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie idz tylko po tabletki, pogadaj z lekarzem. Wiem, ze to zajebiscie trudne, bylam u swojego tylko raz i powstrzymywalam sie sila woli, zeby sie nie rozryczec jak wol w tym jego gabinecie.

Czytajac Twojego posta widze siebie: samotnosc, wycie, mimo ze pelno ludzi dokola. ja mam nadzieje, ze terapeuta pomoze mi z tego wyjsc. Bo przyczyna samotnosci tkwi we mnie samej, wiec na pewno da sie cos na nia poradzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIe ukrywam tego zwiazku , po prostu on sie dziwnie czuje , jak przychodzi do mnie.On jest juz dorosly a ja jesz w sumie dziecko , jakby tak porownywac. Poza tym nie oglaszamy sie oficjalnie para. Jestesmy dla siebie a nie dla kogos , na pokaz.Wiadomo ze nie jest idealnie , on pracuje , uczy sie i nie ma prawie w ogole czasu , i jakos tak leci , ale mimo to trwa trwa...i to mnie podtrzymuje na duchu.

Boje sie jednak tego ze odkryje ze nie mam prawie w ogole kogos z kim moglabym wyjsc ,a jezeli nawet mam kogostakiego to nie dogaduje sie z nim. Moj chlopak ma mnostwo znajomych... I tak ja mam tylko jego...i pewnie domyslacie sie jak bardzo jest dla mnie wazny i jak strasznie przezylabym rozstanie.Dlatego jest ciagle ten strach...

Z jedzeniem to juz nie mowie nawet jakie mam napady....jestem pewna ze gdyby nie te wszystkie leki , stresy , niskie poczucie wartosci to byloby inaczej i jadlabym inaczej. Ciagle jest mi zimno, mam suchosc w ustach , w nocy budze sie po 5 razy. Naprawde taki stan czlowieka wykancza..Do tego nic mi sie nie chce....Probuje sobie wyznaczyc jakis cel w zyciu , ale nic mi sie nie udaje(wiem ze narzekam) , a z ta samotnoscia nie daje rady , i nie widze sensu w niczym....

 

P.S Dzieki za rady , moze jakos to sprobuje wykorzystac.Widze ze nie jestem sama z tym problemem:( NEska nie mow tak !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo podobnie jak ty, ale znalazłem na to odtrutkę, chociaż częściowo. Bo możę przez to że brakuje ci kontaktów zamykasz się w domu gdzie jeszcze bardziej brakuje ci kontaktow i koło się zamyka. Krok pierwszy : rozmawiać! Łatwo powiedziec i łatwo zrobić. Masz kompa, kup sobie mikrofon zainstaluj SKYPE i rozmawiaj z kim popadnie conajmniej 3 minuty dziennie. I tak przez tydzień. Potem wynajduj sobie kolegów lub koleżanki z swojego miasta np na chacie i zapraszaj je na spotkania sam na sam. Z czasem staniesz się bardziej otwarta na ludzi i będzie lepiej. Licze na ciebie! Pozdro!

powiem Tobie, ze nie masz racji, ja przynajmniej nie uciekłam przed samotnośćią pisząc i rozmawiając z ludzmi, to po części i oni sprawili, ze teraz jestem samotna, załamana, wykruszali sie stopniowo a potem znikali i ja zostałam sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga1970, wiem oczym mówisz, bo mnie też się wielu przyjaciół wykruszyło i nie potrafie się z tym pogodzić, choc to podobno naturalne. Ale chyba warto poszukac nowych. Bardzo dużo ludzi jest samotnych, to oni wchodzą na fora i gadają przez gg czy skype. Na pewno znajdziesz kogoś, ktoCię zrozumie. pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy tez odczuwacie brak kogokolwiek , z kim mozna bylyby porozmawiac, a nawet spedzic po prostu czas...Ja np mam takie chwile czasami, ze postanawiam sobie , ze pokaze wszystkim jaka jestem silna i przezwycieze depresje...ze bede miala duzo zajec , nie bede myslala o tym i planuje sobie dzien.I jak mam isc np na silownie, na basen lub spacer , to nie mam po prostu z kim..:( i juz koniec postanowienia...samotnosc mnie tak bardzo przytlacza , ze nei mam ochoty nigdzie sie ruszyc z domu... Bo co sama mam isc na spacer?ehh i co lazic nie wiadomo gdzie...nie wiem staram sobie zorganizowac jakos czas , ale wszystko jest takie smutne , jak sie robi to samemu..do nikogo nawet nie moge sie odezwac. Dzis napisalam do wszystkich mozliwych znajomych , to albo nie maja czasu, albo po prostu nie odpisuja...Nie wiem juz co robic:(Jak wy radzicie sobie z samotnoscia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i ja czesto czuje sie samotna, mimo, ze wokol ludzi jest wielu i tak naprawde czesto sa nastawieni przyjaznie, a ta cholerna choroba znieksztalca obraz i wydaje mi sie ze wszyscy sa wrogami i gardza mna.

dobrze jest czasem powiedziec wprost-potrzebuje cie dzis, spotkajmy sie.

ludzie czesto tez nie zdaja sobie sprawy z tego, ze sa komus potrzebni.i nie wszystko widac"golym okiem"-tak jak nam sie wydaje.

ja juz wiem kto jest prawdziwym przyjacielem, dostalam kilka kopow i dostalam kilka ciosow w plecy, bolalo jak cholera, ale przynajmniej juz wiem... w sumie wciaz jeszcze boli :(

pisz czesto, jak chcesz pisz bezposrednio do mnie, ja wyslucham.

 

pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anyway niestety to jeden z najwiekszych problemow z jakimi sie borykaja ludzie w depresji , samotnosc. Poniewaz tracimy te chwile gdy mamy pewien zasob energii i chielibysmy go spozytkowac, tylko potrzebujemy do tego po prostu - kogos. A tak wszystko sie rozprasza i spowrotem jedziemy w otchlan.

 

Niestety prawda jest taka ze "Chocby sie posiadlo cala madrosc tego swiata i mialo wszystkie jego skarby, nie bedzie sie szczesliwym dopuki nie znajdzie sie ktos z kim mozna sie tym podzielic". A my czesto nie mamy sie jak podzielic nawet tymi okruchami, ktore znajdziemy.

A jak sobei z tym radzic, nie mam juz na to pomyslow- jakbym mial to pewnie mnie by tu nie bylo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrymi sposobami na to są dwie rzeczy niestety tylko krótkotrwale ale pomagają pierwsza to praca-jak najwięcej jeśli będziesz robić po minimum 15h dziennie to pozostaje Tobie bardzo malo czasu na rozmyslanie a druga to alkohol (póki jeszcze można pić) narazie tylko te dwie rzeczy dają rezultat w walce z samotnoscia a raczej z myslami w moim przypadku akurat :( pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem warto nawet samemu wyjsc na spacer, swieze powietrze, i poczuc obecność choć nie znanych ale osób... lepiej mozna sie poczuć gdy otaczaja cie ludzie, nawet obcy i nieznani a z czasem można ich poznac, zaczac spotykac starych znajomych na ulicy itp. czasem nie trzeba rozmowy, dotyku czasem wystarczy poczuć że w kolo sa ludzie i wyrwac sie z pustki "własnej klatki"... polecam szczególnie spacery... bardzo pomocny może terz byc wolontariat, napewno w Twoim miescie jest jakas organizacja, fundacja która zajmuje się pomaganiem innym ludzią, to nie musza byc cieżko chorzy starcy, choć i w nich mozna znaleźć przyjaciela i "mądrość życiową"..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj wiecie,ja ostatnio tez tak się wyrwałam do ludzi.Odnowiłam stare przyjaźnie-i ...klapa.Nie mam sił.Spotkania mnie meczą,wracam cała zmordowana i jeszcze bardziej zdołowana.nie moge wytrzymać dłużej niż pół godziny :( Ale trzeba sie zmuszać,pewnie.Mąż przyniósł mi psa do domu,żebym nie czuła sie samotna i to jest fajne.Mimo,że pies jest mały i daje mi nieźle w kość,a ja czasem nie mam sił,to muszę się zmobilizować żeby z nim wyjść na spacer(to szczeniak,biega na dwór po 7 razy dziennie).I chcąc nie chcąc już poznałam mnóstwo psiarzy ze swojego osiedla.Rozmowy na temat psów,porady itd.I to mnie nie męczy,chociaż ogólnie unikam ludzi(paranoja-unikam i brak mi z nimi kontaktów).A w domu jest z kim pogadać i z kim się pobawić :D Tylko trzeba dobrze się zastanowić,czy jest się gotowym na opiekę nad zwierzątkiem i czy ma się dość czasu żeby z nim przebywać.Bo można stworzenie skrzywdzić i sobie też nie poradzić.Jednak coraz częściej stosuje się terapie z udziałem zwierząt i to jest fakt-pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, spotkałam wczoraj bardzo mi bliską kiedyś przyjaciółkę, stało się to przypadkiem, szłyśmy na ten sam seans do kina. Była ze swoimi znajomymi, których zresztą znam. Przez te kilkanaście minut zanim zaczął się film czułam się strasznie niezręcznie, nieswojo. Po filmie, gdy zaproponowała wyjście na piwo, wymówiłam się. Poczułam, że to obca osoba i że w ogóle już nie znajdę u niej ani zrozumienia ani w ogóle niczego. Smutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×