Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

sm@kosz, Witaj na forum!

 

Chodzi o to,że te lęki mają swoje źródło, przyczynę. Przyczyny dopatruje się zazwyczaj na terapii bo mogą mieć początki już we wczesnym dzieciństwie, np. w relacjach z rodzicami etc.

Im szybciej zgłosisz się do psychiatry i poprosisz o skierowanie na terapię....tym lepiej. Po co pogłębiać swój niestabilny stan?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jaki masz problem z ojcem, ale ja też miałam i rozwiązałam go nie tylko dotarłam do wnętrza mojego ojca, ale i do swojego, dziś go poprostu kocham i szanuję, ale zanim doszłam do takiej postawy minęło kilka miesięcy....ale kiedy powiedziałam mu prosto w oczy kocham cię poczułam jakbym wygrała mln$....cudowne uczucie, tobie też się uda, tylko idź na terapię:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ,od kwietnia zmagam sie ze skutkami nerwicy tz:ataku nerwicy ,moze opowiem od poczatku.Nerwicy nabawilam sie z domu ,objaw taki wiekszy pojawil mi sie w wieku 15 lat w wyniku wiekszego stresu nagle zaczelam sie trzas cala i niemoglam uspokoic,potem objawy wracaly same z siebie,w autobusie np gdy jechalam do szkoly zaczelam sie trzas mimo ze niebylam zdenerwowania,troche to bylo klopotliwe ale sobie z tym radzilam.Mam obecnie 28 lat i troche przeszlam wiekszosc mojego zycia to smutne zdarzenia choc jestem bardzo wesola osoba,ale bardzo pamietam to co zle i niepotrafie poradzic sobie z tym bolem i zalem ktory mam w sobie,mialam okres mysli samobojczych bo bycie samemu kiedy jest zle swoje robi,potem byl okres ucieczki od wszystkiego czyli szukalam odskoczni w narkotykach z czym sobie poradzilam sama,zrozumialam ze to mi nie pomaga tylko pogarsza moj stan,kiedy zaczelam wychodzic pomalutku na prosta zostalam napadnieta,koles mnie zwiazal grozil nozem,do dzis mam pamiatke blizny na rekach,i to oto zdarzenie spowodowalo ze caly stres i to zajscie skumulowalo sie i dostalam ataku nerwicy,wiem ze niejedno z panstwa tu to przeszlo wiec niemusze pisac jak mi to zmienilo zycie, w tej chwili gdy to pisze placze bo mam dosc pomalu takiego zycia,wiecznie mnie dusi,czuje ucisk w klatce,czuje jak mi gniecie wnetrznosci i ten wieczny lek przed zasnieciem,gdy jest ktos obok mnie mam znikome objawy,ale jak tylko przychodzi noc i nikogo niema,moj stan sie pogarsza czuje ze kazdy scisk spowoduje pogorszenie,ze atak wroci a nikogo niema kto by mi pomogl,biore tabletki ale czasem pomagaja czasem nie,przeraza mnie takie zycie,ze prawie kazdej nocy to samo,czasem w ciagu dnia mam ucisk taki ze niewiem co robic i ogarnia mnie lek,zaczynam brac citabax od jutra ale boje sie byc sama ze cos mi sie na nich stanie i mam opory,czy ktos ma takie uciski jakby mial jakis ciezar na klatce i brzuchy,jakby czul ze pluca sie zaciskaja,czy jest jakis lek na to zeby tego nie odczuwac,prosze o pomoc,lekarka przepisala mi citabax potem na sen mam brac doxepine i zomiren w razie ataku,tylko po tym zomirenie ucisk nie ustepuje choc zasypiam szybko,ale czasem po zazyciu tabletki wraca mi uczucie niepokoju i czuje ze moge miec atak czy to normalne?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

justi2706, Wygląda na to ,że możesz mieć zespól stresu pourazowego. Z tego co się orientuję najlepszą metodą walki z nim jest psychoterapia. Twoje objawy są jak najbardziej "normalne" w nerwicy. Leki mogą pomóc , ale nie powinny być jedyną metodą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za odpowiedz tak naprawde niepotrafilam sprecyzowac tego co mi sie stalo,nawet psychiatra niezabardzo mi pomogl,podczas wizyty gdy opowiadalam o sobie ciagle ktos wchodzil i nie czulam sie najlepiej gdyz potrzebowalam wysluchania a tu ciagle ktos przeszkadzal,ale mam zamiar isc do psychologa moze ta pani pomoze mi sie uporac z moimi lekami i tak naprawde bede miec kogos kto mnie wyslucha,bo troche mi sie nazbieralo przezyc z ktorymi czasem niepotrafie sobie poradzic i sprawiaja ze brakuje mi czasem ochoty do zycia,chcialabym aby bylo jak kiedys cieszyc sie zyciem a nie kazdego dnia czuc ucisk,i kazdej nocy ten lek przed snem.Jestem osoba silna z charakteru i podnosze sie szybko z kazdej porazki,dlatego smutno mi ze moje cialo daje mi inne znaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jaki masz problem z ojcem, ale ja też miałam i rozwiązałam go nie tylko dotarłam do wnętrza mojego ojca, ale i do swojego, dziś go poprostu kocham i szanuję, ale zanim doszłam do takiej postawy minęło kilka miesięcy....ale kiedy powiedziałam mu prosto w oczy kocham cię poczułam jakbym wygrała mln$....cudowne uczucie, tobie też się uda, tylko idź na terapię:)

 

z ojcem nigdy dobrego kontaktu nie miałem. od dziecka za każdy wybryk dostawało mi się pasem. w domu wszystko było załatwiane krzykiem i przemocą z jego strony: fizyczną jak i psychiczną. Nigdy nie siedzieliśmy przy jednym stole i nie rozmawialiśmy luźno.Ma ciężki charakter co zauważyli też inni. Zdaję się, że przez taki a nie inny sposób wychowania byłem odkąd pamiętam lękliwy.

 

Drażni mnie fakt, że ma dwa oblicza. Kiedy zaprasza kogoś "na kawę" np. swoją siostre z rodziną jest wzorowym mężem, opiekuńczym i wesołym wujkiem - anioł. Nie trwa to długo bo gdy gości już nie ma przestaje grać rolę wesołego, opanowanego. Współczuje mojej mamie, która tyle lat się z nim męczy i nie jedno gorzkie słowo codziennie usłyszy od niego.

 

Niespełna rok temu wróciłem po paru latach pobytu "za morzem". Podczas pierwszych dwóch tygodni mojego pobytu w domu był oazą spokoju. Długo jednak nie potrafił w sobie dusić tych uczuć i pokazał po raz kolejny jaki naprawdę jest. Trzy miesiące temu po raz pierwszy mocno mu się postawiłem. Przesadził, nie mogłem nie zareagować. Dostał nie małe ostrzeżenie. Miesiąc temu kolejne. Trochę spuścił z tonu w domu bo widzi, że w końcu ktoś mu się przeciwstawił i jest gotowy nawet do walki. Nigdy nie chciałem żeby do takich scen w domu doszło ale dłużej nie mogłem patrzeć na jego zachowanie w stosunku do matki. Dużo mnie to kosztowało zdrowia tym bardziej, że nie jestem agresywny i nigdy z nikim się nie biłem.

W jak wielkim rozdarciu trzeba się znaleźć i z jaką determinacją stanąć by mieć ochotę "powalić" własnego ojca, który dał mi życie? Nie potrafie tego opisać.

 

Na psychoterapie chodzę od listopada. Cieszę się, że się na nią wybrałem. Żałuje, że tak późno..

 

Chciałbym mieć ze swoim ojcem dobre relacje, usiąść jak kumpel z kumplem i porozmawiać o wszystkim i o niczym. Niestety inaczej się to przedstawia..... a szkoda.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć,

to może i ja podzielę się swoimi odczuciami, nigdy o nich nikomu nie mówiłam, sama nie wiem jak to nazwać..

Nie wiem od kiedy się to zaczęło, nie pojawia się codziennie, w ciągu dnia czuje się ok, dopada mnie czasem na wieczór/w nocy. Kłade sie spać i zamiast zasnąć jak człowiek mój mózg zaczyna pracowac, wymyslam najróżniejsze straszne rzeczy, że moi bliscy umrą albo że stanie im sie cos złego, myśle sobie jak zareaguje wtedy..zazwyczaj bałam się o innych ale niedawno doszło myślenie o sobie, ze mi sie cos przydazy, że umre, strasznie boje sie śmierci, zarówno bliskich mi osób jak i swojej. ledwo mnie cos zaboli a juz wymyslam sobie choroby. ostatnio pobolewa mnie klatka piersiowa, okolice serce, bol promieniuje do lewej reki, na plecy, zaczynam sie wtedy denerwowac i wyobrazam sobie ze zaraz mi sie cos stanie, ze zaraz umre. I wtedy sie zaczyna, przyspieszony oddech, kołatanie serca, bol brzucha, scisk w gardle, wrazenie że zaraz zejde z tego świata. Najgorsze jest to ze sama potrafie sie nakrecic. leze wieczorem w lozku i mysle sobie ze nie moge o tych stanach myslec, przez co zaczynam myslec, i co by było gdyby i sama to wywoluje, nakrecam sie. strasznie sie wtedy boje ze umre. robie badania co jakiś czas, nic powaznego mi sie nie dzieje, ekg zawsze bylo ok, bo oczywiscie nie mysle o tym ze to jakas nerwica tylko ze z moim sercem cos jest nie tak. nie do konca dopuszczam mysli ze to nerwy...bo w sumie sama nie wiem..

dziś też mnie to dopadło, lezałam na łóżku i zakuło mnie serce, przestraszym sie i od razu poczułam jak serce zaczyna walić. wstaje wtedy, otwieram okno, gleboko oddycham i staram sie jakos uspokoic. do tej pory boli mnie lewa strona, okolice serca, plecy po lewej stronie.

lekarz 1 kontaktu przepisal mi xanax, male dawki. bylo ok, nic mi sie nie dzialo. tak jak napisalam na poczatku, takie stany miewam raz na jakis czas hm moze 1 na tydzien czy 2, nie umiem sprecyzowac.

Nie wiem czy można zakwalifikować to do nerwicy, nie wiem do kogo mam sie z tym udac, zaczynam sie denerwowac na sama mysl ze moge miec nerwice, ze jestem chora, co powiedza w domu :/

pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cichosza,

Ja w sumie raczkuję w temacie ale wydaje mi się iż moga to być poczatki nerwicy,aczkolwiek nie mnie stawaic diagnoże,tylko lekarz moze to uczynić.U mnie pierwszy 'atak" nerwicy pojawił sie kiedy byłam u pacjenta,byliśmy przy koncówce cwiczen(jestem fizjoterapeutą)i nagle poczułam ze muszę stamtad wyjść bo jak nie wyjde to zemdleje.Potem doszły takie falowe lęki,raz miałam takie kołatanie w sercu,póżniej sie to uspokoiło,nie do konca ale jest ciut lepiej jak było na początku.

Myślę ze wizyta w poradni nie zaszkodzi.

A po drugie czego boisz sie reakcji rodziny?Ja wrecz mam ochotę kazdemu o tym powiedzieć ze mnie takie cos trapi.Mnie rozmowa bardzo pomaga,moze i Tobie pomoże.

 

-- 11 lip 2011, 22:29 --

 

justi2706,

Mam podobnie,ucisk w klatce,do tego w główce,mi na to poamaga hydroksyzynka,nawet połówka 10 .Pozdrawiam,ja pomalu sie tu zadomawiam zapraszam i Ciebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cichosza, masz na bank nerwicę. Ja już mniej więcej wiem kiedy po okresie ,,normalności" mnie bierze. Zaczyna sie od lekkiego podenerwowania, potem mam napady wściekłości. Potem zaczynam się zamartwiać, przejmować... Prejmuję się starością, samotnością, co będzie jak zabraknie moich rodziców, przeglądam nawet listę klinik psychiatrycznych...No i tak dochodzi do napadu lękowego, leki i wychodzenie z tego:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ehhhh, kurcze ale tak mysle, że przecież ja to mam raz na jakiś czas i tylko wieczorami i trwa krótko, sama nie wiem. nie chcialabym juz leków przyjmowac bo pewnie cale zycie bede musiala, zreszta nie wiem jak moge sie z tego wyleczyc, nie da sie wyłączyć myślenia. wizyta u lekarza skonczy sie przepisaniem leków i tyle. pisalam wczesniej co w domu powiedza. ja ostatnio jestem taka ze co mnie zaboli to od razu wymyslam sobie powazna chorobe i lece do lekarza, juz sie ze mnie smieja ze przesadzam. rozmawialam troche o tym z mama ale to sie konczy tekstem ...no nie denerwuj sie nie ma potrzeby...taa latwo powiedzieć. boje sie smierci, swojej, swoich najblizszych w szczegolnosci swojej mamy, czasem jak wieczorem zaczynam myslec ze moze mi jej kiedys zabraknac to moge przepłakac pół nocy, nie mam wtedy kołatania, nerwów jedynie płacz i strach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci tak. Same leki nie wyleczą nigdy nerwicy lękowej bo do tego potrzebna jest praca nad sobą, swoim myśleniem i metoda na pokonywanie lęków. Jesli masz siły funkcjonować to pracuj nad sobą. Ja miałam ,,napady" sporadyczne, czasem kilka razy na kilka lat. Niestety u mnie zakończyło się to zespołem lęku napadowego przy pierwszym powaznym życiowym kryzysie. Wtedy musisz brac tabletki które jednak...działają na myślenie. Zastanów się, czy jak jesteś szczęśliwa to myślisz o przykrych rzeczach? Nigdy! To jest to działanie leków. Podnosi Ci do tego stopnia nastrój i winduje serotoninę, że nie masz złych mysli. A jesli są to pokonujesz je. Z mojego doświadczenia wiem jedno. ZA PÓŹNO zaczęłam się leczyć! Jestem silną osobą z bardzo odpowiedzialnym zawodem i zawsze chciałam wszystko sama. Pójście do lekarza było dla mnie horrorem, ujmą, poniżeniem. Wiem jedno. Gdybym wcześniej poszła i połączyła jak teraz leki i terapię to nie znalazłabym się nigdyw tym miejscu szukając ratunku. Nie wolno bagatelizować objawów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem .... co mi jest... szybko i na temat , bawie sie z tym czyms od prawie 2lat , bylo szybko... brak tchu , nn , i uczucie jakbym nie wiedzial co sie dzieje .,... bylo tego duzo... ale minelo... prawie calkiem bralem seroxat 30 , po kilku m-cach normalne , prawie zycie , po 1,5 roku piwo , znowu powrot do fajek , wszystko bylo dobrze , do 3 dni temu , ostatnie 2 m-ce to mega stres , duzo nerwow , nieprzespane noce, czasami jeden posilek dziennie , i nawet60 fajek... 3 dni temu , nagle dopadlo mnie przerazenie , sam nie wiem skad ani dlaczego , ogromna dusznosc , uderzenia goraca , drgawki , szczekoscisk , i mysli... umieram , pomocy , ba nikt mi nie pomoze , zamkna mnie , beda szprycowac jakims g... i nic z tego nie bedzie zmienie sie w roslinke...., :silence: to jest najgorsze kiedy tak sie rozpedze... strach jest tak ogromny ze nie wiem co z tym zrobic... czy hydro , moze wyciszyc takie mysli ?? czy moze psycholog pownienen pomoc sie uspokoic ?? ma ktos jakis pomysl / doswiadczenie ??

 

 

dziekuje za pomoc , pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy to normalne??

 

Upasdlem chyba tak nisko ze nizej sie nie sda.... jestem juz chyba przy samym sdnie boje sie wychosdzic z sdomu boje sie rosdziny i znajomych z nimi rozmawiac... przy rosdzinie musze sie troche zaklimatyzowac nie mam o czym z nimi rozmawiac siesdze i sie nic nie osddszywam chociaz barsdzo bym chcial mam wrazenie ze cofam sie w rozwoju.... kiesdy sdaja mi polecenie np idsz sdo losdowki i przynies majonez ja nie potrafil bym go w losdowce znalezc gsdyby on nawet tam lezal jesden i nic wiecej... Mam problemy z obslugiwaniem roznych urzasdzen typu zmywarka czy cos posdobnego nawet ostatnio sie w kompach gubie z czego bylem sdobry poprostu jest najgorzej nigsdy tak zle nie bylo boje sie wszystkiego. jeszcze jesdno czy ktos z was ma sdziwne mysli jak chce usnac?? ja nie moge spac caly jestem w strachu pozatym mam jakies sdziwne mysli nie umiem nawet ich okreslic boje sie jak zasdzwoni sdo mnie telefon a ja spie boje sie nawet rozmawiac przez komorke czy to normalne//?? nigsdy tak nie mialem nie sdochosdza sdo mnie slowa prosby czy jakies pytania/? sdopiero po ktoryms razie lapie o co chosdzi w sdosdatku nie mam zasdnych uczuc kompletnie zasdnuch nie potrafie sie zloscic gniewac tesknic kochac to wszystko jest mi obce nic mnie nie interesuje i niczym sie nie zajmuje moja glowa jest wypelniona tylko tym ze cos mi jest... nie wiem co mam robic zeby bylo lepiej mam wizyte 28 lipca ale to sama psychoterapia w tej chwili mam przepisany fluanxol ale czuje sie po nim jeszcze gorzej. jestem sdosdatkowo barsdziej otumaniony.... co robic niech ktos porasdzi....bo ja juz jestem w takim sdolku ze nie wiem co robic...

 

-- 16 lip 2011, 19:10 --

 

jeszcze jesdno czuje jak cos blokuje mi glowe tak jkaby moj mozg pracowal w 10 % swojej mocy nie czuje ze zyje tylko ze istnieje jakby przesde mna byl jakis wielki niewisdzialny mur i wszystko musialo sie przez niego najpierw przebic...

 

-- 16 lip 2011, 19:17 --

 

a i jeszcze jesdno barsdzo bym prosil kazsdego ktory chcialby pomoc o napisanie swojego nr gg sdo mnie na priv blagam to sdla mnie wazne bo naprawdse jest zle kazsdy gest sie liczy

 

-- 16 lip 2011, 20:56 --

 

Pomoze ktos?? To wazne... Kazda odpowiedz sie liczy dla mnie...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

element, Prosiłabym o sprawdzenie postu, zanim Go wysyłasz z uwagi na błędy! prawdopodobnie wbijając klawisz "d" wbijasz też klawisz z literą "d"!

 

Myślę,że objawy Twojej nerwicy mogły się zaostrzyć po leku. Bierzesz go krótko?

Dobrze,że zapisałeś się na psychoterapię.

Do tego czasu skonsultuj swoje objawy z lekarzem, który zapisał Ci lek.

Nic nie mówił o ewentualnych skutkach ubocznych?

 

Zajrzyj do tego wątku:

 

post591565.html?hilit=fluanxol#p591565

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bralem raz okolo 2 miesiecy ale lęki sie wzmocniły i otępienie tez.... Nie mowilem o tym psychiatrze bo myslalem ze to efekt tego ze raz sie upilem ale to przez ten lek sie tak czuje.... Dzisiaj go odstawiam nie bede sie snul jak zmora....

 

-- 17 lip 2011, 10:44 --

 

Monia bylem na wizycie u psychiatry jakies 2 miesiace temu ok. Bralem fluanxol bo mi przepisala doktor 2 tyg i poszedlem na rozmowe kontrolna. Przez ten okres kiedy go bralem nie bylo zadnej poprawy nawet bym powiedzial ze bylo gorzej usypial mnie i nie dzialal na lęki. Powiedzialem jednak doktor ze jest okej ale mnie troche usypia kazala zwiekszyc dawke pozniej zwiekszylem bylo jeszcze gorzej.... Raz sie opilem i na 2 dzien umarlem nawet opisywalem tutaj swoj przypadek pozniej rzucilem lek i stalo sie cos dziwnego nagle zaczalem sie dobrze czuc i wtedy mialem wizyte powiedzialem doktor ze chyba sobie nawet poradze bez lekow i nie przepisala mi nic Wiem ze to byla zla decyzja bo tylko chwilowo lepiej sie czulem... Ostatnio znow mialem gorsze dni i mialem recepte wykupilem lek i bralem teraz przez okres 3 dni ale znow zle sie czuje. Balem sie o tym powiedziec psychoatrze zeby nie myslala ze wymyslam.... Teraz postaram sie poprosic ja o jakis inny lek i powiem jej ze fluanxol u mnie nie dziala a nawet gorzej sie po nim czuje...

 

-- 17 lip 2011, 18:10 --

 

Monia czy to normalne ze jestem w takim stanie ze boje sie wszystkiego?? i czy normalne ze mam juz problemy z kazsda czynnoscia nawet najmniejsza? typu ubranie sie umycie itp??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk wiążący się z własną pasją (tu: gitara)

 

Witam. Jako nowy słowem wstępu rzucę, że właśnie zdałem maturę, od października zaczynam studia na kierunku elektroniki.

Od długiego czasu moją pasją jest muzyka. Muzyki słucham na okrągło. Od roku jestem posiadaczem gitary elektrycznej, na której uczę się grać. Nie ukrywam, że moim wielkim marzeniem jest grać w zespole rockowym.

I tu wkracza nerwica. Konkretne objawy mam od ponad 3 lat. Pierwsze pół roku w liceum spędziłem w domu, z powodu zaległości do samego końca miałem część zajęć prowadzonych indywidualnie.

Muszę powiedzieć, że ostatni rok w liceum był najszczęśliwszym w moim życiu, bo wszelkie objawy lękowe i depresyjne całkowicie zniknęły. W szkole było coraz więcej wolnego czasu, w domu mogłem zajmować się moją gitarą. Słowem - budyń (nie, nie pytajcie dlaczego ;) )

Tuż przed Wielkanocą zajmowałem się konserwacją elektroniki w moim wiośle. Pierwszy raz coś takiego robiłem, więc nic dziwnego, że sfajczyłem potencjometr :yeah: . Ostatecznie jednak wszystko skończyło się dobrze.

No, nie do końca. Powróciły najgorsze (przynajmniej dla mnie) objawy. Pojawił się strach. Postaram się to opisać moje myśli, ale nie wiem, czy potrafię.

 

"A co się stanie, jeżeli nagle przestanę się interesować grą na gitarze?"

"No, ale przecież to jest twoim marzeniem."

"No właśnie, co zrobię, jeśli to marzenie zniknie?"

 

Myślę, że znacie taką sytuację. Umysł wie, że strach jest irracjonalny, ale uczucia temu przeczą, i spirala się nakręca, sprzężenie dodatnie działa etc.

Próby rozmów z rodziną na ten temat kończą się zwykle wrzaskiem - w żaden sposób nie umiem wytłumaczyć im tej sytuacji. Najbardziej wkurza mnie, gdy ktoś powie "jeśli przestaniesz się tym interesować, to możesz zająć się czymś innym". Ale ja nie chcę robić nic innego. W tym momencie zaczynam się bać, czy to nie jest tak, jakbym się do tego jakoś zmuszał, ale wtedy z kolei znów boję się, że tak naprawdę nie chcę tego robić... Błędne koło, rozumiecie?

Myślę, że wynika to trochę z tego, że całe życie bardzo byłem zależny od zdania rodziców na temat moich decyzji. Od niedawna dopiero staram się żyć na własne kopyto, ale jest to trudne. Rodzina jest religijna, więc czasem boję się, że moje działania są sprzeczne z religią (gwoli ścisłości, chodzi o katolicyzm). Oczywiście, całkiem bezpodstawnie.

Chyba wiecie, o czym mówię. Generalnie pojawiają się lęki, że zrobię coś bardzo złego, derealizacja, depersonalizacja itp. Nie chcę się nad tym rozwodzić.

Jeszcze jedna sprawa - od dawna interesowałem się chorobami psychicznymi, absurdalnym humorem Monty Pythona, a także muzyką zespołów typu wczesne Queen, Pink Floyd, generalnie stare zespoły. Kto zna, ten sam przyzna, że muzyka, jak też teksty bywają bardzo mroczne i ponure. W nerwicy trudno to wszystko pogodzić, nie? :/

Robię, co mogę; przede wszystkim walczę, żeby nie wypaść z życia społecznego; ponadto zacząłem robić własnoręcznie gitarę elektryczną (sic!). Walczę, jak tylko się da, ale wciąż wydaje mi się za mało. Mieszkam na odludziu, praktycznie w lesie, trudno się wyrwać do miasta.

Jeśli chodzi o leki, to w tej chwili biorę Lamitrin, doraźnie Xanax w razie ataku paniki i coś jeszcze, nazwy nie pamiętam. Leki nie wywołują u mnie żadnych ostrych reakcji, więc biorę bez marudzenia ;)

Jestem dośc wrażliwy, przeżyłem kilkanaście zawodów miłosnych, co dość podkopuje całą wypracowaną równowagę.

Niestety, po konsultacji z psychiatrą prowadzącym (krótko mówiąc, równa babka :great: ) zrezygnowałem wcześnie z psychoterapii, dostałem kontakt do jej znajomego psychologa, ale nie zebrałem się, żeby zadzwonić.

 

To pokrótce historia mojego życia z nerwicą i bez niej. Najboleśniejszy był nawrót. Nie spowdziewałem się tego kompletnie.

Właściwie to chciałem przedstawić swoją sytuację, gdyby ktoś był w podobnej. Jak dotąd nie znalazłem nikogo, kto opisywałby lęk przed własnymi zamiłowaniami do muzyki. Jeśli ktoś ma podobne odczucia, ktoś chce się wypowiedzieć na ten temat, okazać wsparcie lub jest po prostu ładną i atrakcyjną dziewczyną :mrgreen: proszę, piszcie swoje przemyślenia.

Przepraszam za nadużycie powierzchni waszych monitorów i pozdrawiam serdecznie.

Barrett*

 

 

*Roger Keith 'Syd' Barrett - współzałożyciel Pink Floyd, odszedł z zespołu z powodu niezdiagnozowanej choroby psychicznej, prawdopodobnie schizofrenii

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

element, Tak, o wszystkim powiedz psychiatrze, o tym upiciu się też. To jest lekarz, najwyżej trochę pokrzyczy.

Tak, możesz mieć trudności z każdą czynnością, też tak miałam.

Ale chodzę na psychoterapię. I Ty też będziesz chodził więc się nie martw, będzie lepiej. Potrzeba czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika ja dzisiaj bylem na zalewie i widzialem tych wszystkich zdrowych ludzi ktorzy wykonywali tyle czynnosci z taka latwoscia a dla mnie trudnoscia jest nieraz otwarcie drzwi od lodowki a najgorsza jak ktos mnie prosi o cos zebym cos przyniosl... Strasznie zazdroszcze ludzia... Gdy ich widze albo slysze o ich osiagnieciach to uwazam ze ja tak nie potrafie. Wydaje mi sie ze jestem ograniczony i umie tylko to co do tego czasu sie nauczylem a nawet to zapominam. Dzisiaj np ktos opowiadal o tym jak to jezdzi samochodami ciezarowymi ja odrazu lęk i mysl przeciez ja bym tak nie umial ja nie umialbym pracowac robic czegokolwiek kazdemu zazdroszcze i mam wrazenie ze jestem ograniczony czuje sie jakbym mial jakiegos raka mozgu i zaniedlugo mialbym umrzec..... Bo nie potrafie niczego mam kompletnie brak orientacji w terenie dzisiaj nawet sie zgubilem na plazy. Nie mam poczucia czasu i pieniadze czy to 10 czy 100 zl nie ma dla mnie roznicy poprostu dla mnie trudnoscia jest wyjscie do sklepu i kupienie czegos a jak ja pojde do pracy bede na siebie zarabial?? Jak klade sie spac to mysle nie wiadomo o czym... Strasznie dziwne mysli tak jakby w mojej glowie cos siedzialo jakbym nie byl soba czy to normalne? Dzieki ze mi tyle pomagasz MOnia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

element, Oj, często nasze zaburzenia płatają nam tego rodzaju figle.

Dobrze,że jesteś pod opieką psychiatry. Jeśli czujesz sie zaniepokojony, to idź do niego i powiedz co sie wydarzyło ostatnio, jak sie czujesz.

A na terapię idź koniecznie. Ona pomoże Tobie wrocić do zycia, czynności.

Co Twoi rodzice na to wszystko? Wiedza,że borykasz się z takimi trudnościami?

Jak wygląda Twój dzień, odkąd otworzysz rano oczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice wkoncu to zrozumieli tzn wiedza o tym ze mam nerwice lękową chodze do psychiatry i psychologa ale nikt z rodziny nie wie jak sie czuje i jakie mam objawy i co mi jest tak dokladniej wiedza poprostu ze jestem chory ale nawet nie wiedza na czym ta choroba polega moze tak.... Czesto kaza wziasc mi sie za siebie nie myslec o problemach znalezc prace a mi jest z tym ciezko na sama mysl o pracy serce zaczyna mocniej bic i sie boje. DOskonale ich rozumiem naleze do rodziny w ktorej kazdemu sie cos udalo i kazdy jest bardzo zaradny moj tato umie zrobic wszystko utrzymuje caly dom. Siostra ma dobrego meza wspanialy dom i wspaniale zycie druga mniejsza siostra jest bardziej zaradna niz ja.. a ma 13 lat... Ja mam 21 lat i nie umiem nic.... Tzn chcialbym bardzo umiec nauczyc sie ale samo to ze mam problemy z takimi prostymi czynnosciami mnie trzyma przy tym ze nie potrafie.. Kilka razy pracowalem ale tam nie moglem sie na niczym skupic czuje sie jakbym byl za ja kims wielkim murem i kazde polecenie musialo sie przez niego przebic pozniej dochodzi do mnie... Sprzedawalem np zeszyty i mialem polecenie idz do samochodu przyniesc 64kratkowy w kratke musialem przeszukac caly samochod za kartonem z tymi zeszytami a ja nie potrafilem tego zrobic.. Wlasnie najgorzej jest z takim czyms jak tos mowi idz cos przyniesc... Bardzo mnie to boli bo jak bylem mlodszy umialem bardzo duzo rzeczy i tez bylem zaradny..... Teraz wszystko sie zmienilo czuje sie jakbym mial z 8 lat i bal sie wszystkiego... Najgorsze jest to ze nie odczuwam zadnych emocji wszystko jest mi obojetne... A moj dzien wyglada tak budze sie nieraz w ogromnym leku niewiadomo przed czym to tez mnie dziwi bo przewaznie ludzie tutaj sie znajdujacy wiedza czego sie boja ja nie tak jakby w mojej glowie cos siedzialo.. A wiec budze sie teraz jestem u siostry zajmuje sie mala ale musze strasznie uwazac bo jest bardzo ruchliwa i rozlatana i bierze wszystko do raczek ja nieraz tego nie widze bo to do mnie nie dochodzi albo wezmie cos do raczek niebezpiecznego a ja nie zwracam na to uwagi dopiero pozniej zdaje sobie sprawe ze cos tym mogla sobie zrobic.... tak mija caly dzien glowa wypelniona problemami pomagam siostrze przy dziecku. Jestem w tej chwili u siostry bo w mieszkaniu mieszkam sam a jak bylem w mieszkaniu nic bym nie robil tylko lezal czas by uciekal nie zwracalbym na nic uwagi... Nawet mialem takie momenty ze wlaczalem telewizor i nie wiedzialem co sie dzieje.... o co chodzi....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Do tej pory podchodziłem chyba 4 razy do terapii, niestety ze skutkami dość złymi.

Cały czas myślę o terapii. Ale potrzebuję czasu na tę decyzję. Póki co, muszę powiedzieć, że nie jest źle.

 

Jeżeli jest ktoś, kto z jakichkolwiek względów nie może iść na terapię - bez terapii też można jakoś ciągnąć. Jest trudniej, ale można godnie żyć.

Nie zachęcam, broń Boże, do rezygnacji z terapii. Ale widzę, jak wszyscy forsują ten temat; jeżeli ktoś nie chce albo nie może iść do psychologa, taka presja również działa negatywnie. Więc mówię otwarcie: bez terapii można też długo wytrzymać, być może wyzdrowieć. Nie ma co się katować myśleniem 'ło matko, jak nie pójdę na terapię, to nic mi się nie uda'. Przynajmniej mnie takie podejście odpowiada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to PTSD?

Tydzień temu umarł mój ojciec.Trzy tygodnie leżał w szpitalu na niewydolność wątroby.Codziennie u niego byłam.W niedziele wieczorem byłam u niego i prosiłam go żeby na mnie czekał bo rano przyjdę.Zareagował na moje słowa chociaż już niby nie miał kontaktu z otoczeniem.Nie poczekał bo o czwartej rano umarł.

W dniu pogrzebu wypiłam kawę i zwymiotowałam wszystko.Pod prysznicem zemdlałam.Poszłam szybko do lekarza i dostałam Doxepin żeby na pogrzebie nie zemdleć i brałam go do wczoraj.

Codziennie o tym myślę i widzę go w tej trumnie.Pamiętam ostatnie chwile jego życia.

W nocy mam problem z zaśnięciem.Prawie wogóle nie jem.Kiedy leżał w szpitalu piłam żeby o tym nie myśleć ale przestałam bo bałam że się uzależnie.Tabletki mi niby pomogły ale pod koniec słabiej działały.

Nie wiem co mam ze sobą zrobić.Nasiliły mi się lęki.Boję się z domu wyjść.

Czy to jest PTSD czy nerwica lękowa mi wróciła?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×