Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

agatodemon, tabletkami chyba ciężko podobno psychoterapia ale w moim przypadku to moze po zmianie psychoterapeuty. Musisz sie non stop czymś zajmowac i wciągnać w cos np w pracę i jak bedziesz myślała o normalnych zyciowych problemach to bedzie mijało...tak mi sie wydaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętne myśli z nożem w tle... wyobrażenia, że mogłabym skrzywdzić bliskie mi osoby. od miesiąca brałam Asentrę 50mg, teraz biorę Zotral 100mg (którego wtedy nie mogłam kupić). nie wiem czy to po zdwojonej dawce mam znowu zwiększone lęki, czy to dlatego, że teraz mam urlop i siedzę w domu. najgorsza jest w tym wszystkim świadomość, że ludzie z taką obsesją nie są w stanie nic nikomu zrobić, co potwierdził nawet mój psychiatra, a ja i tak się boję, że będę tym jednym wyjątkiem, który w końcu zrealizuje swoje myśli. macie jakieś sposoby na zwalczanie takich natręctw? chciałabym je ignorować, ale cholera się nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blowww:

a ja i tak się boję, że będę tym jednym wyjątkiem

 

Jakbyś chciała to zrobić, to byś się tego nie bała. A że nie chcesz, to się boisz tych myśli i nie zrobisz tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tzn. co, zrealizować je? jasne, że nie, choć w wyobraźni widzę różne okropne rzeczy, które wyrządzam innym. mimo, że wychodzą z mojej głowy, to nie są moje myśli, nigdy nie chciałabym nikogo skrzywdzić.

 

Bosz...źle mnie zrozumiałaś, ja moje natrętne koszmary przerywam, nie jestem w stanie dokonczyc takiej mysli, jakbym przerywała film, wstaję wychodze skaczę krzycze spiewam milion rezczy, po chwili mysl wraca i od nowa....i tak całymi dniami....czytałam zeby tej mysli dac sie zrealizowac w glowie....ja nie jestem w stanie...ale podobno to pomaga, bo zdajemy sobie nagle sprawe z tego ze to tylko mysl ize sie nic nie wydarzyło i podobno na dluzej jest spokój....Moje mysli sa zbyt okropne bym ich nie przerywała..nie potrafię...ale jest to moze jakis sposób :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słusznie powiedziane:) Ja też nożowałam mamę w myślach, siebie, brata i wszystkich przypadkowo napotkanych... teraz wieszam tylko siebie, ale jest lepiej... tu chyba chodzi o to, że to sama myśl nas katuje; że przychodzi ten niepokój - oho, napięcie narasta... albo zrobię coś sobie, (nie nie mogę, przecież kocham życie), albo komuś... (nie, no jak, przecież te osoby są mi drogie), albo pozwolę sobie zwariować, itp. I zawsze się pojawia ta obawa - ja na pewno to zrobię! Nie wytrzymam i coś zrobię! Jednak jak się zastanowić - jeżeli tli się choć cień sprzeciwu w nas, jeśli myślimy źle i jest nam z tym źle, nie przepadliśmy. I tego się trzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie, czasami sobie myślę "przecież i tak nic się nie dzieje", ale i tak jest jakiś podskórny lęk.

 

mój psychiatra powiedział, że jedną z metod jest podczas ataku myślenie o jakiejś intensywnej przyjemności, np. o seksie. później taki odruch będzie automatyczny, ale na mnie to nie działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej... to obawy przed tym, że twoi bliscy będą cierpieć a Ty będziesz bezradna... rozumiem. Też miewałam dawniej takie myśli. Wiem jednak, że jeżeli ma się coś stać, to jak mówią, nic się na to nie poradzi. To straszne, wiem, ale ja się pocieszałam że takie sytuacje się nigdy nie zdarzą i że to moja nadmierna wyobraźnia. Poza tym nie chciałam tak myśleć, bo miałam wrażenie, że jeszcze specjalnie przyciągnę jakieś nieszczęście na bliską osobę :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej... to obawy przed tym, że twoi bliscy będą cierpieć a Ty będziesz bezradna... rozumiem. Też miewałam dawniej takie myśli. Wiem jednak, że jeżeli ma się coś stać, to jak mówią, nic się na to nie poradzi. To straszne, wiem, ale ja się pocieszałam że takie sytuacje się nigdy nie zdarzą i że to moja nadmierna wyobraźnia. Poza tym nie chciałam tak myśleć, bo miałam wrażenie, że jeszcze specjalnie przyciągnę jakieś nieszczęście na bliską osobę :?

 

A myslisz ze ja chce?

Przerzucam na swoje dzieci wszytskie tragedie widziane w tiwi, slyszane w radio, w sklepie....czyli pocieszenie ze cos takiego sie nie zdarzy....nie skutkuje...bo zdarza sie...innym....to mnie tez moze...najgorsze jest to torturowanie czasem....nie ze walnie samochód i trach i trup....ale ze np najedzie na nogi....zmiażdzy...i bedzie tak stał a ja czekam na pomoc drogową...albo umieranie miesiącami na nowotwór....to wszytsko trwa trwa trwa ich ból i cierpienie i wycie...i moje...moje zycie wydaje mi sie jak pod toporem...kiedy słyszę....szalona matka zabiła swoje dzieci i popełniła samobójstwo....chyba wiem czemu .... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dune, nie jestem mamą, ale wiem że takie obawy są normalne wobec dzieci. Chcesz je przecież chronić z całej siły. Wiem, ze wiadomości w radiu, tv, bywają straszne, bo sama jak na złość słyszałam "wyrodny syn zabił matkę", "córka z niewyjaśnionych przyczyn ugodziła matkę nożem" i takie tam. Jeżeli w głębi duszy zastanawiasz się nad tym, ba, jesteś przerażona że tak się stanie, albo że stracisz kontrolę, to wiedz, że na pewno tak się nie stanie. Twoje rozumowanie jest na to najlepszym dowodem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniuszka, wiesz co...generalnie STRACH jest uczuciem naturalnym...chroniącym nas przed niebezpieczenstwem....gorzej jak przed tym wyimagonwanym....tu sie kazdy czegos boi...rezczy które nie powinny budzić lęku, lub nie az tak wielki lęk...normalne ze uważnie przechodzisz przez jezdnię zeby cie nie potrącił samochód....ale jeżeli nie wychodzisz z domu zeby cie nie potrącil samochód....to troche co innego...mój naturalny lęk o dzieci przerodzil sie w obsesje i katowanie samej siebie :( dzień po dniu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×