Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Zważywszy na fakt, że nasze choroby często prowadzą do rychłego samobójstwa-masz rację

lecz pojawia się światełko w tunelu.

Mianowicie zastraszająco wzrósł w krajach cywilizowanych odsetek ludzi chorych psychicznie będących w wieku produkcyjnym. A za tym idą bardzo znaczne i wymierne straty gospodarcze i budżetowe wynikające z niezdolności delikwentów takich jak my do pracy. I psychiatryczne leki traktowane dotychczas przez koncerny po macoszemu ( "nowoczesne" SSRI mają już chyba z 20 lat ) nagle zaczęły być traktowane wręcz strategicznie. W związku z tym od kilku lat bardzo zostały zdynamizowane prace badawcze nad fizjologią i etiologią naszych chorób oraz nad nowymi, skutecznymi lekami....

Może doczekamy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to powiem to wreszcie

WYZDROWIAŁAM :)

jest to możliwe - a nawroty ?? czego sie obawiacie ? przecież w przyszłości będziecie w stanie od razu rozpoznać co z Wami jest i od razu udać się po pomoc - nie czekając do momentu w którym doprowadzicie się do stanu w którym zaczniecie wycofywać się z życia towarzyskiego szybka reakcja = szybsze ponowne wyzdrowienie

 

najważniejsze w terapii - nauczyć się nie reagować lękiem na trudne sytuacje - z lekka olewać świat, nauczyć się patrzenia z perspektywy na swoje problemy aby szybciej odnaleźć rozwiązanie, pokochać siebie i żyć dla siebie - nikt za Was żyć nie będzie i nikt za Was umierać nie będzie - życie macie tylko jedno :)

 

dodam iż nerwica lękowa niszczyła mi życie , miałam problem z wyjściem z domu - teraz wychodzę sama, odwiedzam duże markety bez skrępowania bez lęku, ręce nie drżą, serce nie kołacze, nie ma duszności, mdłości, odrealnienia i całego szeregu innych objawów

 

MOŻNA POKONAĆ NERWICĘ LĘKOWĄ - wystarczy uwierzyć, zrozumieć swoje błędy, pogodzić się z rzeczami na które wpływu nie mamy

 

POWODZENIA NERWUSY - co jakiś czas będę zaglądała aby poczytać o kolejnych przypadkach wyleczonych - mam nadzieję że każdy z Was doczeka tutaj swojego postu - bo ja strasznie zazdrościłam szczęśliwcom i bardzo chciałam do nich dołączyć - ich posty dodawały sił w chwilach zwątpienia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czego sie obawiacie ? przecież w przyszłości będziecie w stanie od razu rozpoznać co z Wami jest i od razu udać się po pomoc - nie czekając do momentu w którym doprowadzicie się do stanu w którym zaczniecie wycofywać się z życia towarzyskiego szybka reakcja = szybsze ponowne wyzdrowienie

Ano właśnie ,czym tu się przejmować. Na początku też nie wiedziałem co to jest nerwica.A teraz nawet nie zwracam na to większej uwagi.Tylko ,że dla mnie lęk nie jest objawem nerwicy. Nigdy lęku nie traktowałem jako coś złego. Jest to dla mnie prawidłowa reakcja np. na brak poczucia bezpieczeństwa .

 

-- 28 cze 2011, 21:43 --

 

czego sie obawiacie ? przecież w przyszłości będziecie w stanie od razu rozpoznać co z Wami jest i od razu udać się po pomoc - nie czekając do momentu w którym doprowadzicie się do stanu w którym zaczniecie wycofywać się z życia towarzyskiego szybka reakcja = szybsze ponowne wyzdrowienie

Ano właśnie ,czym tu się przejmować. Na początku też nie wiedziałem co to jest nerwica.A teraz nawet nie zwracam na to większej uwagi.Tylko ,że dla mnie lęk nie jest objawem nerwicy. Nigdy lęku nie traktowałem jako coś złego. Jest to dla mnie prawidłowa reakcja np. na brak poczucia bezpieczeństwa .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale to takie pieprzenie za przeproszeniem jak dla mnie. Ja napady paniki mam od ponad 20 lat. Oczywiście były okresy kiedy nie było ich w ogóle. Ale i takie kiedy były parę razy dziennie. Niby znam wroga świetnie, wiem co i jak i mogę sobie tłumaczyć ,że to nic takiego , niech sobie płynie, bla,bla. Ale jak przychodzi napad , szczególnie gdy jestem sama poza domem , to takie racjonalne myślenie jest niemożliwe. Panika bierze górę i tyle. Jak można na to nie zwracać uwagi??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choroby psychiczne są moim zdaniem dużo gorsze od pozostałych. Chorzy np. na AIDS mogą mieć kiedyś szanse na skuteczne wyleczenie. My w wiekszości przypadków będziemy żyć ze swoją chorobą do końca życia.

 

no nie powidziałabym

a sygmatyzm jest chyba jeszcze gorszy niz u chorych psychicznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry, ale to takie pieprzenie za przeproszeniem jak dla mnie. Ja napady paniki mam od ponad 20 lat. Oczywiście były okresy kiedy nie było ich w ogóle. Ale i takie kiedy były parę razy dziennie. Niby znam wroga świetnie, wiem co i jak i mogę sobie tłumaczyć ,że to nic takiego , niech sobie płynie, bla,bla. Ale jak przychodzi napad , szczególnie gdy jestem sama poza domem , to takie racjonalne myślenie jest niemożliwe. Panika bierze górę i tyle. Jak można na to nie zwracać uwagi??

 

 

pozwolę sobie wywnioskować że Ty sie nadal obawiasz swoich napadów paniki - to jak mają Ci przejść ?? one miną same gdy przestaniesz się ich bać , przestaniesz o nich myśleć , skonfrontujesz się z nimi

i kochana ja na krok z domu nie wychodziłam wiecznie mi się w głowie kręciło aż nie byłam w stanie utrzymać równowagi - o wejściu do sklepu mowy nie było , o wyjściu poza próg własnego domu również cały czas miałam uczucie omdlewania o wymiotach i sensacjach sercowych nie wspomnę - ale miałam też silną motywację do pożegnania się z chorobą i chociaż to nie było łatwe kosztowała wiele energii zaczęłam się konfrontować ze swoimi lękami i nauczyłam się dystansu do problemów i co z tego że mąż ( główny żywiciel rodziny) stracił pracę ? jesteśmy zdrowi, rączki mamy - coś znajdzie czy to dorywczo czy na stale - czy to ważne ? naszą paniką nie poprawimy tej sytuacji (ja pracuję przez internet bo nie miałam innego wyjścia nie wychodząc z domu) panikując nie zmienię sytuacji a mogę ją pogorszyć - najważniejsze że jesteśmy zdrowi i mamy zdrowe dziecko :) trzeba nauczyć się wyłuskiwać pozytywy życia a nie wiecznie gderać, skupiać się na negatywach i reagować lękiem - bo to niczego nie zmieni - a podejściem chłodnym można wyszukać masę dobrych rozwiązań

 

dodam że do mnie psychoterapeutka przychodziła na pierwsze spotkania do domu bo ja nie byłam w stanie wyjść !!! więc wiem jak nerwica potrafi rujnować życie - ale pojęłam że je mam tylko jedno i szkoda mi każdego dnia w którym pozwalałam nerwicy rządzić moim życiem

no i nie brałam żadnych leków - samą psychoterapią pokonałam to gówno

 

w momencie paniki powiedz sama sobie - panika ni jest groźna - nic mi nie zrobi to ja nadaję jej moc ( polecam książkę "Strach i paniczny lęk – mity, a rzeczywistość" może ona Cie uspokoi bo mnie uspokoiła bardzo )

 

Pozdrawiam i kochana życzę wyzdrowienia - poszukaj może innego psychoterapeuty ( nie psychologa!!!) skoro od 20 lat się z tym zmagasz - bo wiem jak to utrudnia życie a już ładnych lat Ci zabrało - więc nie czekaj tylko działaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

banocik, Nie obawiam się ich jak ich nie ma. Ale wtedy gdy są nie da się powiedzieć olewam bo to nic takiego. Dziękuję za rady, ale uwierz mi ,że potrafię "zlewać" nieważne sprawy. Jestem zazwyczaj pogodna a nawet wesoła. Rzadko narzekam, nawet tu na forum, możesz spytać ludzi, którzy mnie dobrze znają. Poza tym mam za sobą kilka terapii , nawet w IPIN, więc też nie czekam z założonymi rękami na cud.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens, Ja teraz akurat nie pracuję, ale był taki czas ,że musiałam. To potrafiłam tak wszystko zorganizować,żeby ktoś mnie zawsze odprowadzał itd. Była czas ,że nie potrafiłam sama zostać ani na chwilę, z tym sobie poradziłam, ale lęi mam nadal i tak jak mówisz , często odchorowuję wysiłek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiolu -proszę bardzo :)

ja odnoszę jednak inne wrażenie bo w poście który z założenia ma być optymistyczny jednak piszesz o sprawach pesymistycznych

powiem krótko nie moja sprawa - to okrutne ale tego się nauczyłam na terapii - napisałam żeby pomóc wątpiącym i cierpiącym zostało to określone jako pieprzenie - nie chcę być niemiła ale napiszę to dla Twojego dobra - jeśli z takim samym podejściem traktujesz terapię i terapeutę to wybacz ale perspektywa marna na wyzdrowienie "niech se pogadają ale ja i tak swoje wiem" ( i powtarzam nie piszę tego aby Cie rozwścieczyć ale aby pokazać że do niektórych spraw nadal masz błędne podejście z p-ktu widzenia wyzdrowienia - taki kop skłaniający do przemyśleń - bo coś źle funkcjonuje skoro nadal w tym świństwie tkwisz ) i uwierzcie nawroty nie są przymusem - znam 2 osoby wyleczone psychoterapią które kupę lat żyją bez nawrotów i to jest dowód na to że się da tylko trzeba CHCIEĆ najlepszy terapeuta Wam nie pomoże jeśli sami nie do końca chcecie

i Wiolu 3mam mocno kciuki aby wreszcie Ci się udało i nie obrażaj się za "kopa" z perspektywy czasu jak już Ci się uda - sama zobaczysz że takie kopy są potrzebne

 

-- 28 cze 2011, 23:42 --

 

a ja sie boję

i wychodzę i cos robię mimo to

ale potem to odchorwuję

zmęczenie

zniechęcenie

brak sił

bezradność

 

ja do takich sytuacji a miałam ich wiele oj wiele z początku terapii podchodziłam w ten sposób " ok każdy ma lepsze i gorsze dni - następnym razem już będę czuła się lepiej po takim wyjściu" - sama sobie wkręcałam czasami aby nie kodować w głowie złych schematów - zobaczysz dasz radę - skoro ja dałam - a serio byłam w stanie ciężkim ) w sensie psychiki) nawet usłyszałam że szpital i podleczenie bo nie ma szans na terapię w domu - jednak się uparłam i dopięłam swego i znalazłam terapeutkę która się zgodziła na takie rozwiązanie mimo iż sama obawiała się iż to zaburzy proces terapii - leczyłam się prywatnie trochę to pociągało kasy ale było warto zrobiłam coś wreszcie dla siebie - bo na to zasługuję i koniec i Ty też zasługujesz na zdrowie czego z całego serducha życzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens, Ja teraz akurat nie pracuję, ale był taki czas ,że musiałam. To potrafiłam tak wszystko zorganizować,żeby ktoś mnie zawsze odprowadzał itd. Była czas ,że nie potrafiłam sama zostać ani na chwilę, z tym sobie poradziłam, ale lęi mam nadal i tak jak mówisz , często odchorowuję wysiłek.

 

a to też znam - ja sama siebie podziwiam jak potrafiłam wszystko zorganizować aby sama nie wychodzić ale aby dziecko poszło na plac zabaw, jak zrobić zakupy nie wychodząc z domu - potrzeba matką wynalazków

 

i też na początku mocno odchorowywałam - ale działałam dalej nie skupiałam sie nad tym - tylko sama sobie wmawiałam że to naturalne że każdy ma lepsze i gorsze dni

 

-- 28 cze 2011, 23:52 --

 

banocik, Nie obrażam się , nie obawiaj się:) To "pieprzenie", to nawet nie było skierowane do Ciebie właściwie. Chodziło mi bardziej o to co napisał Marian.

 

ale ja rozumiem Mariana w kwestii że lęk jest naturalny - bo jest - bez niego byśmy wymarli w epoce kamieniołomu - bo lęk podpowiadał naszym pradziadom że mają uciekać lub stawać do walki - lęk to naturalne odczucie ale ... nerwica lękowa ( zaburzenie lękowe ) to takie gdy ten lęk przychodzi bez przyczyny - a procesy w organizmie jakie zachodzą są nieadekwatne do sytuacji - czyli np odczuwasz lęk w sklepie nachodzi Cie panika (bez powodu tak właściwie bo to tylko sklep nie ma tam realnego zagrożenia ) a Twoje ciało zachowuje się tak jakbyś stawała do walki (te mechanizmy dokładniej są opisane w książce która poleciłam - jeśli nie czytałaś to serio polecam ja wiele książek wcześniej przeczytałam i żadna nie uspokoiła mnie i nie wyjaśniła tych wszystkich procesów tak jak ta )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choroby psychiczne są moim zdaniem dużo gorsze od pozostałych. Chorzy np. na AIDS mogą mieć kiedyś szanse na skuteczne wyleczenie. My w wiekszości przypadków będziemy żyć ze swoją chorobą do końca życia.

Myślisz,że chory na AIDS jest szczęśliwym człowiekiem i nie ma zmartwień?

Chciałbyś zamienić się z Nim?

 

Bo ja NIE!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na AIDS z reguły trzeba sobie zapracować igłą lub siusiokiem, na nasze choroby raczej nie......... :D

Wiem, wiem, są zarażenia przypadkowe, u fryzjera ,czy jakoś tak, ale w dzisiejszych czasach to raczej marginalny odsetek i głównym powodem zachorowań jest j/w

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zważywszy na fakt, że nasze choroby często prowadzą do rychłego samobójstwa-masz rację

lecz pojawia się światełko w tunelu.

Mianowicie zastraszająco wzrósł w krajach cywilizowanych odsetek ludzi chorych psychicznie będących w wieku produkcyjnym. A za tym idą bardzo znaczne i wymierne straty gospodarcze i budżetowe wynikające z niezdolności delikwentów takich jak my do pracy. I psychiatryczne leki traktowane dotychczas przez koncerny po macoszemu ( "nowoczesne" SSRI mają już chyba z 20 lat ) nagle zaczęły być traktowane wręcz strategicznie. W związku z tym od kilku lat bardzo zostały zdynamizowane prace badawcze nad fizjologią i etiologią naszych chorób oraz nad nowymi, skutecznymi lekami....

Może doczekamy....

 

 

Bo w krajach cywilizowanych jest coraz więcej czynników, które rodzą nerwice i depresje. Ludzie coraz bardziej uciekają od natury, jedzą coraz gorszą żywność, prowadzą nienaturalny tryb życia, spędzają za dużo czasu w domach, coraz mniej mają kontaktów towarzyskich. Dodajmy jeszcze problemy na rynku pracy, bezrobocie, wyścig szczurów, stres i stąd mamy nerwice i depresje.

 

 

Jak natura stworzyła człowieka to siłą rzeczy musiał mieć wkoło wszystko aby być szczęśliwy. Ludzie żyli razem w małych społecznościach, mieli zdrową żywność, zakładali rodziny, prowadzili prostsze życie, mieli codzienny kontakt z przyrodą.

 

Dzisiaj człowiek żyje w betonowych blokach, w których spędza coraz więcej czasu, je coraz gorszą żywność, co prowadzi do niedoborów witamin i minerałów, internet coraz bardziej zastępuje życie towarzyskie, chodzi ciągle zestresowany, ciągle się gdzieś spieszy. Rodzinę coraz ciężej stworzyć, bo ludzi nastawieni są coraz bardziej na karierę i gromadzeniu coraz większych dóbr materialnych. Tym bardziej, ze w mediach promuje się rozwiązły tryb zycia i dewiacje seksualne. U nas to jeszcze dochodzi problem z utrzymaniem rodziny.

 

Współcześnie to wieś i małe miasteczka sa o wiele bardziej zblizone naturalnego życia niż duże miasta, już nie mówiąc o tych wielkich. W mniejszych miejscowościach ludzie się znają, są bardizej ze sobą zintegrowani, mają spokojniejszy tryb życia i mają wkoło pełno lasów, łąk i jezior. Im większe miasto tym trudniejszy dostęp do naturalnego środowiska, szybsze tempo zycia i dynamiczniejszy rozwój negatynwych sytuacji, które opisałem wcześniej.

 

Za jakiś czas to pewnie depresje i nerwice sięgną z połowy populacji, a średnia życia spadnie do 30 lat, i naszą cywilizację szlag trafi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

i też na początku mocno odchorowywałam - ale działałam dalej nie skupiałam sie nad tym - tylko sama sobie wmawiałam że to naturalne że każdy ma lepsze i gorsze dni

 

 

a ja nie przyjmowałam do wiadomości ze można mieć gorszy dzień. zawsze od siebie wymagałam, że będę na tip top. i zawsze musi być ok.

 

a teraz jak sobie odpuscilam to jest chyba lepiej

i jaki z tego wniosek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, Znam wielu ludzi. Jedni wiecznie patrzą na świat przez różowe okulary.Zachowują się tak jakby wiecznie żyli.Biorą kredyty ,budują ,bogacą się. Inni potrafią tylko wiecznie narzekać .Tego nie da się zrobić ,ciągle czegoś im brakuje do szczęścia. A życie jest jakie jest .Raz na wozie,raz pod wozem.I też mi problemów nie oszczędza .Nie będę się jednak z tego powodu kład pod pociąg .

 

-- 30 cze 2011, 19:46 --

 

a ja sie boję

i wychodzę i cos robię mimo to

ale potem to odchorwuję

zmęczenie

zniechęcenie

brak sił

bezradność

 

bingo... mam identycznie.

Odnoszę wrażenie , że niektórzy ludzie myślą ,że będą wiecznie młodzi.Niestety po trzydziestce człowiek zaczyna tracić siły.Po czterdziestce proces ten niestety nabiera rozpędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaprawde powiadam Ci nie zalezy to od wieku tylko od chęci. Mój ojciec 56 lat, po operacji kegosłupa, ciągłe bóle i skórcze(wstawiona płytka metalowa, która szarpie nerwy), do tego waga 120 KG! jest w połowie inwalidą podpierający się kulą, a ma 3x więcej checi i energii ode mnie, a ja mam 25 lat.... zawsze mnie pogania i dziwi sie, że jestem leniwy, on we wszystkim co robi widzi sens, a ja nie widze sensu w niczym......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

villah, mnie tam chęci dożycia nie brakuje.Mam jej chyba za dwóch . Niestety im człowiek starszy tym mniej sił fizycznych a problemów wcale nie ubywa. Czasami to ręce aż same opadają.I tak się wtedy zdarza , do tego pojawiają się różne objawy nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie nadal dobrze :) tyle ze ostatnio mialam spadek cisnienia mam ok przewaznie cisnienie na poziomie 90/60 czyli dosc niskie, i sta rozne nieprzyjemne objawy, ale ogolnie jest dobrze jezeli chodzi o zdrowie psychiczne :) Jestem zadowolona i szczesliwa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby lek sam w sobie nie pomoże całkowicie ale jeśli lek pomoże a my w czasie poprawy nawet sami będziemy pracować nad sobą bardzo mocno to czemu nie ?? Bez leku ciężko nad sobą pracować... też można i bez leków wiem po sobie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×