Skocz do zawartości
Nerwica.com

dla niedowiarków.


nowiesz

Rekomendowane odpowiedzi

wiecie co, nie wiem dlaczego tak jest, że jak ktoś tu faktycznie ma jakiś entuzjazm i wierzy, że coś mu pomaga to za wszelką cenę nietórzy chcą go sprowadzić na ziemię i jak zostało tu wspomniane - podciąć skrzydła, udowodnić, że nie ma racji, jeszcze czasem przy tym go ośmieszyć, itd. to wcale nie jest budujące tylko wręcz przeciwnie. a może akurat na nowiesz działa jego sposób? i może na kilka innych osób też? a nawet jeśli ten sposób nie jest w 100% skuteczny to ważne, że choć trochę mu pomaga i pchnie go jakoś do przodu, bo najgorzej jest stać w miejscu i użalać się tylko nad sobą.

co daje ludziom odbieranie entuzjazmu innym? :bezradny: kiedyś mi się obiło o uszy, że odbieranie szczęścia innym też daje szczęście. ;) może w tym przypadku nie jest ono do końca adekwatne do tej sytuacji, ale mam wrażenie, że jednak trochę tu pasuje.

sorrki, trochę mi się ciśnienie podniosło jak zobaczyłam, że kolejnej osobie się w taki baaardzo niefajny sposób podcina skrzydła. tak to wygląda z boku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, to nie o to chodzi, nie wierzę, że ktoś celowo chce drugiemu podcinać skrzydła.

Ale jest tu wiele osób po przejściach, osób, które latami biorą leki, chodzą na terapię, a tylko im się pogarsza, mimo że dają wszystko z siebie. I nagle im się mówi, że to wszystko jest gówno warte, a wyzdrowienie jest takie proste. Można się sfrustrować......... Każdy ma prawo w coś wierzyć i tak samo inny ma prawo do niewiary, czy nawet do kwestionowania czegoś, wtedy rodzi się dyskusja, a u nas na forum najczęściej kłótnie.

 

Poza tym jak przeczytałam, że IGNORANCJA to klucz to wszystkiego, to pomyślałam, że najpierw należy się nauczyć znaczenia słów, a dopiero potem ich używać......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, dużo zależy od tego, jak zinterpretujemy napisane przez kogoś słowa. czasem trudno jest się wysłowić i napisać coś tak, by ktoś w 100% zrozumiał nasz tok myślenia, pewne rzeczy mogą zostać odczytane inaczej. moim zdaniem to, o czym pisał nowiesz w jakimś stopniu działa, nie jest to wcale taki głupi pomysł. moja terapeutka też mi kiedyś powiedziała, żebym zaakceptowała swój lęk, gdy się czasem boję, żebym go nie rozkminiała, nie nakręcała się, nie rozwodziła się nad nim, nie próbowała zwalczyć za wszelką cenę ani też się mu poddać, żebym nie myślała o nim. wtedy minie. ja odebrałam słowa nowiesz bardziej właśnie w takim sensie, dla mnie to ignorowanie, o którym pisał ma właśnie taki wymiar.

to prawda, na forum często z różnicy zdań wynikają kłótnie, zgadzam się w zupełności, niestety. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rozumiem, że chodzi o tego rodzaju ignorowanie, tyle że ono wcale nie jest proste, przynajmniej dla mnie.

biorąc pod uwagę moje bóle stawów, założywszy, że mają podłoże psychiczne, to powiedzenie okropnemu bólowi nóg, że go ignoruję, graniczy z niemożliwością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rozumiem, że chodzi o tego rodzaju ignorowanie, tyle że ono wcale nie jest proste, przynajmniej dla mnie.

biorąc pod uwagę moje bóle stawów, założywszy, że mają podłoże psychiczne, to powiedzenie okropnemu bólowi nóg, że go ignoruję, graniczy z niemożliwością.

 

Kasiunia, możesz mi nie wierzyć, ale jestem przekonana, że Twoje bóle stawów nie mają podłoża psychicznego, przykro mi. :roll::bezradny: jakbyś trafiła do jakiegoś lekarza holistycznego to może w końcu coś by się ruszyło z Twoim samopoczuciem, a jak chodzisz do poszczególnych lekarzy, którzy zajmują się jedynie swoją wąską dziedziną i to leczeniem objawowym to co mogę powiedzieć... :( organizm nie jest pocięty na kawałki, trzeba patrzeć na niego całościowo.

pisałam Ci X razy o tym jak ogromne znaczenie ma zdrowy tryb życia (zero używek, zdrowe odżywianie, unikanie chemii w innych postaciach), więcej nie mogę nic zrobić jeśli Ty nie będziesz naprawdę zdeterminowana i nie zabierzesz się za siebie. możesz tak chodzić od lekarza do lekarza i nic z tego dalej nie będzie wynikać... nie dostaniesz na papierku wyniku z daną jednostką chorobową a organizm będzie wciąż dawać znaki, że go męczysz.

przepraszam Kasiu, może moje słowa brmią trochę ostro, ale uważam, że gdybyś naprawdę była przyparta do muru przez swój bardzo zły stan i chciała pozbyć się tych dolegliwości to byłabyś zdeterminowana, nie liczyła jedynie na medycynę akademicką, czytała, dowiadywała się, robiła coś. czytając Twoje posty zupełnie nie czuję tej determinacji. i to mnie bardzo martwi i smuci.

bo samo narzekanie nic a nic tu nie pomoże. Twój stan wymaga aktywnego działania, a nie jedynie mówienia o tym i liczenia jedynie na wiedzę lekarzy. niestety, już niejedna osoba się w ten sposób przeliczyła. taka prawda.

Kasiu, weź się za siebie, nie wiem, napisz to sobie w domu na wielkiej kartce, od konkretnego dnia, a nie tylko sobie obiecujesz, że zmienisz tryb życia, a potem popijasz Reddsa. chcesz w ten sposób być zdrowa? Kasiu...

wmawiasz sobie, że te bóle stawów są kwestią psychiczną - a nie jest to też jakaś wymówka, żeby się za siebie nie zabrać? bo taka prawdziwa i dość radykalna zmiana sposobu odżywiania, porzucenia alkoholu, kawy, papierosów, powolnego odstawiania leków chemicznych wymaga bądź co bądź dużo silnej woli i wyrzeczeń, zwłaszcza na początku. ale to da się zrobić. Kasiu, otrząśnij się i zacznij działać!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to nie będę już narzekać :bezradny:

 

wiesz, że nie o to mi chodziło, Kasiu. ale to jest Twoje życie. odbijasz mi w tej chwili piłeczkę, tak jakby obrażasz się.

chciałam Cię jakoś zmotywować do walki o siebie, ale to Ty trzymasz swoje życie w swoich rękach i nikt za Ciebie na siłę niczego nie zrobi. napisałam to z troski, bo martwię się o Ciebie i to bardzo. i wierzę Ci, że bardzo cierpisz. tylko cholera nie mogę zupełnie zrozumieć dlaczego nic z tym nie robisz oprócz ślepej wiary w tradycyjnych lakerzy i robienia różnych badań.

martwię się o Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, a Ty co robiłaś zanim doszłaś do etapu, w którym jesteś teraz? Żeby dojść do tego, co Ci jest też robiłaś badania, nawet na własną rękę. Ja się muszę jakoś zdiagnozować. Nie wierzę ślepo w lekarzy, ale jestem zagubiona. Teraz odniosłam wrażenie, że jesteś zła, że Ci marudzę, a nie słucham Twoich rad. Że się usprawiedliwiam, szukam wymówek..., no może tak jest. Odezwała się we mnie frustracja i poczucie winy. I jeszcze większa bezradność. Taki mam teraz okres Asiu, że nie jest ze mną tak źle jak było, ale nie jest tak dobrze, jak Ty byś ode mnie oczekiwała.

odbijam piłeczkę, bo poczułam się zaatakowana, znasz to uczucie, na pewno i czasem to jedyny sposób reakcji jaki znamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo to jest chamskie twierdzenie, że jeśli ktoś nie umie sobie pomóc pozytywnym myśleniem to jego wybór albo brak silnej woli...... :-|

Pomijam fakt, że twierdzenie że da się z tego wyjść bez pomocy specjalistów jest absurdalne........... bo jeśli ktoś nie był ani u psychiatry ani u psychologa to nawet nie wiadomo czy jest chory i na co jest chory.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi jednak sie wydaje, że intuicja kazdemu podpowiada, czy cos sie dzieje nie tak tylko dużo osób, to ignoruje. Absurdalne wydaje mi się twierdzenie, że nie można wyjsc z tego samodzielnie, nie we wszystkich wypadkach, ale w wielu ludzie wiedzą, co robić, zeby wrócic do zdrowia tylko tego nie robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

villah, ze stanów depresyjnych i stanów lękowych może i można samemu wyjść, ale ze zdiagnozowanej depresji, nerwicy lękowej, ZOK, nie da się wyjść. Gdyby ludzie wiedzieli co robić żeby z tego wyjść, lub co robić żeby nie mieć nawrotów to gwarantuję ci że nie trwaliby w tym stanie latami......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię, gdy ktoś przekręca moje słowa. Gdzie napisałem, że mój sposób jest najlepszy, a wszystkie inne to gówno?

Ale dobra, pomińmy to, to forum jest od dyskusji, która ma pomagać ludziom, a nie ostrzyć zęby na siebie.

 

Sami specjaliści nie wyleczą nas za nas, że tak powiem. Prawdziwa gra odgrywa się w naszej głowie.

Aha, też nie napisałem, że samym pozytywnym myśleniem da się z tego wyjść - staraj się trochę mniej jadu, a więcej rad dawać ludziom. Rozumiem, że też Ci ciężko, ale nie poprawisz swojego stanu dogryzając innym ;)

 

Ale tak. Każdy ma inne stadium przypadłości, jedni mniej, inni bardziej zaawansowane zaburzenia. Nie można wszystkich mierzyć jedną miara i mówić, że mój sposób nie pomoże, bo ktoś ma CHAD i mój sposób jest co najmniej śmieszny. Spoko, ale pomoże innym, może Napoleonowi akurat pomoże.

 

Uwierz, że jeszcze 2 miesiące temu bałem się pisać, mówić o swojej chorobie, ponieważ bałem się nawrotów, a teraz?

Staram się jak najlepiej, a wiesz dlaczego? Bo nikomu nie życzę takich stanów, jakie ja przechodziłem.

Wiem, że mamy zawistne społeczeństwo, sarkazm i cynizm to jedne z naszych głównych cech, ale tu chyba wszyscy powinniśmy sobie podać ręce, by nawzajem się wspierać. Nie wiem, jak Wy, ale pisząc posty czuję się lepiej :) Może dlatego, że coś mnie ociąga od tych myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nowiesz, ale Ty dalej uważasz że miałeś najgorsze stany na świecie, leczę się dłużej i mam większe doświadczenie od ciebie, radzę ci dobrze, korzystaj z życia, ciesz się i bądź z siebie dumny - ale 2 miesiące dobrego samopoczucia to za wcześnie żeby mówić o zdrowiu.........

Miałam tak samo...ale życie sprowadziło mnie na ziemię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, ma rację, popieram jej słowa zamieszczone w postach tego tematu. Czasami mam wrażenie, ze niektóre osoby stają okoniem dla zasady, żeby wzburzyć ferment na forum. Ja nigdzie nie zauważyłam, żeby nowiesz przedstawił swój sposób na walkę z nerwicą jako cudowny lek dla wszystkich, pokazał tylko jeden ze sposobów w jaki sobie radzi. Wiec pytam co w tym złego, ze komuś się udaje? Mnie też się udawało przez wiele lat i przetrwałam tylko dzięki pozytywnemu myśleniu. Niejeden mówił mi, że w mojej sytuacji by się dawno powiesił. To prawda, ze niektórym emocjom trzeba pozwolić płynąc, bez rozkładania ich na czynniki pierwsze, bo w pewnej chwili może się okazać, że nie myślimy o niczym innym jak o naszej chorobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto powiedział, że czuję się dobrze? Nie czuję się dobrze, czuję się nadal niekomfortowo i wiem, że nadal jest nie tak. Nadal się czuję, jakbym stąpał po cienkim lodzie z zamkniętymi oczami.

Przecież mam mózg i wiem co jest ze mną. Tylko, że ten mózg też mi daje znać, że jednak te lęki są słabsze niż te 2 miesiące temu, i że za 2 miesiące konsekwentnego olewania tych myśli będzie jeszcze lepiej. i tak do stanu, w którym zrozumiem, że to nie ma sensu, że normalne myśli zaczną wypychać te złe. Powiesz - głupi, naiwny optymizm. Ja powiem - MOJE doświadczenie. Zdobyte na własnej skórze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, a nie uwazasz, że nowiesz, wszedł na właściwy tor myślenia i to sam i nie rozumiem co zamiótł? Zrozumiał swój problem i działa tak, żeby czuć się w miarę komfortowo. Co zaświadczenie od psychiatry czy psychoterapeuty jest konieczne do uznania, że mu się poprawiło? Najlepiej powiedzieć ciesz się ciesz, a ja i tak wiem, ze spadniesz z hukiem. Bardzo motywujące, naprawdę. Ja w każdym razie trzymam kciuki i wierzę, ze nowiesz, będzie się czuć coraz lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, nie ja po prostu patrzę realnie na życie....być może zbyt cynicznie.....ale tak już mam.

Zaświadczenie od psychiatry czy psychologa to jest potrzebne żeby stwierdzić czy ktoś w ogóle na nerwicę jest chory moim zdaniem.....

Już pisałam, to super, że czuje się lepiej, dużo powodzenia mu życzę, niech cieszy się życiem....ale to nie jest dobra metoda na dłuższą metę. Powinien teraz korzystać z tego co osiągnął i zacząć pracować z dobrym terapeutą i rozwiązywać swoje problemy, poznać realne przyczyny takiego stanu, zacząć je eliminować.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego twierdzisz, że to zamiatanie problemu pod dywan? Przecież napisałem, że nie jestem zdrowy, tylko czuję się lepiej czuję, że myśli nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki, tylko będą coraz słabsze. Nie ma złotego środka na te problemy, jest ich bardzo dużo, tylko trzeba w nie uwierzyć, że działają, bo bez tego będą nas nękały ciągle wątpliwości. To tak samo jak chodzenie na psychoterapie. Po co chodzić na psychoterapie do osoby, której nie jesteśmy w stanie zaufać? to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Tak samo jest z metodą, która się leczymy. Tylko tu bez zaufania wyrzucamy czas w błoto.

 

Nie wiem, jak dla Ciebie wygląda proces dochodzenia do zdrowia.. Ale ja wierze w stopniowe dochodzenie do zdrowia. Nie rozumiem podejścia, że jak coś nie uda się od razu, to jest złe. Na początku nie zobaczysz żadnych efektów, ale po kilku miesiącach zobaczysz ogromne postępy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, ale z tego co zauważyłam on już napisał wcześniej co było przyczyną i wyeliminował tą przyczynę to czego ma szukać dalej? Albo mi co by dał na przykład psychoterapeuta jeżeli wiem, ze przyczyna mojej depresji jest brak środków do życia i sytuacja życiowa, której nie jestem w stanie zmienić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, czemu nadal chcesz drążyć, by potem przedstawić mi, że ludzie mają o wiele gorsze stany ode mnie, a to, że ja napisałem, że miałem najgorszą formę było bujdą? Nie staraj się dowartościować tym, że teraz mi coś udowodnisz i okaże się, że miałaś racje.

Napisałem tak odnosząc się do nerwicy natręctw, bo moim zdaniem stan, który popycha człowieka do samobójstwa jest stanem najgorszym. A to przeszedłem.

Więc nie wdawajmy się w kolejne dyskusje, mam nadzieje, że chociaż Napoleonowi pomogłem. Bo mi kilka osób udzielających się w tym temacie pomogło, a raczej.. Podbudowało :)

Mam nadzieje, że dojdzie do Ciebie, że bez małych kroczków nie doszłoby się do wielkiego celu. A właśnie takie dodawanie otuchy i podbudowanie ducha drugiej osoby są tymi małymi kroczkami.

 

Do widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej powiedzieć ciesz się ciesz, a ja i tak wiem, ze spadniesz z hukiem. Bardzo motywujące, naprawdę.

 

nic dodać nic ująć. :roll:

 

-- 22 cze 2011, 15:19 --

 

nowiesz, trzymam kciuki za Ciebie, i mam nadzieję, że Twój dobry stan się utrzyma, pozytywne myślenie jest kluczowe, sama dobrze o tym wiem. :great:;)

 

-- 22 cze 2011, 15:28 --

 

_asia_, Asiu, a Ty co robiłaś zanim doszłaś do etapu, w którym jesteś teraz? Żeby dojść do tego, co Ci jest też robiłaś badania, nawet na własną rękę. Ja się muszę jakoś zdiagnozować. Nie wierzę ślepo w lekarzy, ale jestem zagubiona. Teraz odniosłam wrażenie, że jesteś zła, że Ci marudzę, a nie słucham Twoich rad. Że się usprawiedliwiam, szukam wymówek..., no może tak jest. Odezwała się we mnie frustracja i poczucie winy. I jeszcze większa bezradność. Taki mam teraz okres Asiu, że nie jest ze mną tak źle jak było, ale nie jest tak dobrze, jak Ty byś ode mnie oczekiwała.

odbijam piłeczkę, bo poczułam się zaatakowana, znasz to uczucie, na pewno i czasem to jedyny sposób reakcji jaki znamy.

 

Kasiu, poczułaś się zaatakowana... a moim zamiarem nie był wcale atak na Ciebie tylko poruszenie Cię jakoś, skłonienie do aktywności. czy to nie jest czasem trochę tak, że szukasz mimowolnie w czyichś wypowiedziach ataku na siebie, tak jakby wybierasz sobie pewne kwestie i zaczepiasz się na nich? pytam, bo ja się łapię na tym, że tak mam, i to nie rzadko.

Czy jestem na Ciebie zła, że mi narzekasz a nie słuchaz moich rad... Tu chodzi trochę o coś innego. Chciałabym za wszelką cenę, żebyś nie popełniła takich błędów jak ja, bo właśnie ja straciłam tyle czasu, i jak słusznie zauważyłaś również pieniędzy, na głupie przeróżne badania i bieganinę po poszczególnych lekarzach zamiast od razu wziąć się za siebie całościowo. Chciałabym, żebyś Ty tego uniknęła. Ale właściwie to nie powinnam Cię do czegokolwiek skłaniać, nie mam takiego prawa, bo Ty masz prawo do swoich błędów i dochodzenia do własnych wniosków. Ja mogę tylko trzymać za Ciebie kciuki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×