Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy ludzie widzą Wasze cierpienie?


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

sorrow

To jest jak przeziębienie. Samo mija po paru tygodniach.

niestety się mylisz...mój synu ma tak juz od jakiegoś roku, moze dłuzej, z każdym dniem było gorzej i gorzej...leki bierze od 3 miesiecy, jest lepiej ale tylko odrobinę :zonk:

Miałem na myśli to jak jest u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o rodziców to kiedy jest gorzej to zauważają, bo jestem mniej rozmowny.

 

babcia nic nie wie o chorobie,zastanawia się tylko dlaczego nie mam z nikim kontaktu tzn. nigdzie nie

wychodzę i nikt do mnie nie przychodzi

 

jeśli chodzi o znajomych, kolegów to właściwie nie mam z nimi kontaktu.

 

choć na studium jedna z koleżanek zapytała się dlaczego jestem smutny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że tylko ja podchodzę do tego w ten sposób, czyt- udaję że wszystko jest ok, ba, słyszę że ktoś chciałby się tak niczym nie przejmować, że nie jestem poważna, że cały czas się śmieję, ale ja nie kontroluję tego zupełnie, najgorsze jest to, że nikt mi nie wierzy, nikt nie chce mi pomóc, nikt nie widzi, ze jest coraz gorzej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie wśród bliskich, rodziny, współpracowników nikt nie dowierza że mam CHAD.....Uważana jestem za radosną dziewczynę, z chwilami spadkami nastroju, w chwili krytycznej gdy już nie jestem w stanie się kryć z emocjami. Jestem mistrzem kamuflarzu nastroju!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli o mnie chodzi, nie widzę za bardzo sensu w pokazywaniu innym swoich wewnętrznych problemów, bo mamy takie społeczeństwo, w którym ludzie, którzy sobie "nie radzą", nie ogarniają, itd, są uznawani za mięczaków, albo niedojrzałych. Z tym drugim syndromem spotykam się częściej. Nie wiem czemu ale często wpadam na ludzi, którzy mają potrzebę prawienia kazań gdy się ich o to nie prosi. Ja np chodzę na studia zaoczne i nie pracuję i unikam jak ognia pytań o to czym się zajmuję (niedługo stanę się mistrzem zmiany tematu), bo dokładnie wiem jakie reakcje taka informacja wywołałaby u osób, które ledwo znam i które ledwo znają mnie.

O tym co mi leży na sercu wie moja przyjaciółka i mama. Ta druga, bo już na prawdę czasem nie wytrzymuje i mam takie "wodospady" wyrażania czego już mam dośc i z czym sobie nie radzę.

A uśmiech to ja mam włączony często też nawet jak mam najgorszy humor, bo mam jakąś taką specyficzną cechę, że mam dwie warstwy nastroju. Mogę się na prawdę szczerze z czegoś śmiać, ale w głębi duszy mogę być skrajnie smutna i dobita. Bozia mnie obdarowała poczuciem humoru, więc to mnie chyba czasem ratuje. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy zdecydowałam sie pokazac co kryje sie pod wieloma maskami zakladanymi na codzien, i pozwoliłam na obecnośc osob mi bliskich(przyjaciołek i dobrego kolegi z terapi) w chwilach wielkiego mojego cierpienia bije sie z dwoma postawami aby ich wszystkich odseparowac od siebie i ochronic przed ta wielka niszczycielska siła lub aby pozwolic sobie na "słabość:(w moim mniemaniu) i pozwolic chocby obserwowac i kontrolowac mnie. Przeciez ja sama siebie juz nie kontroluje....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×