Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)


Rekomendowane odpowiedzi

Kasia przede wszystkim naucz się STAWIAĆ GRANICĘ !

Jak ktoś zaczyna ci wjeżdzać i porównywać z innymi kobietami - zapytaj kto mu dał prawo Ciebie oceniać albo że nie życzysz sobie takiego zachowania albo że nie za niego/nią wyszłaś za maż etc.

 

Poza tym, cały czas piszesz - że tylko ty robisz, działasz, dbasz o związek ... a ja bym się chciała dowiedzieć - jakie TY MASZ WYMAGANIA względem męża ? Przecież nie jesteś w małżeństwie z litości ... bo to co piszesz to wygląda jak wdzięczenie się osoby której nikt nie chciał - a tu proszę znalazł się Książe na białym koniu. WYLUZUJ !!! Związek - składa się z DWÓCH OSÓB i to DWIE OSOBY MAJĄ SIĘ O NIEGO STARAĆ ... a nie tylko Ty !

 

Co do męza - na przykładzie twojej pensji - powiedz mu, że od niego JAKO MĘŻA oczekujesz WSPARCIA, ZAUFANIA, POMOCY a nie krytyki i poniżania.

 

Noo i poza tym - idź sobie na terapię ... pozwoli ci ogarnąć i związek i samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia_26

A mnie nasowa sie tylko ROZWOD

Wiem co pisze bo sama jestem w podobnej sytuacji tylko ze mamy 2 dzieci,mieszkam za granica,a mature robilam w pl wiec mam gorszy dylemat choc wiem ze ten dzien i tak nastapi, choc kocham mojego meza i czesto rowniez jest nam dobrze - znamy sie , rozumiemy czesto bez slowa, ale tak jak napisalas, ze ten zwiazek zniszczyl ciebie - taka jaka sie lubilas - ja tez umarlam, moja dusza umarla , wiec wiem co mowie.

Nie chce psuc zwiazku, ale po twoim opisie wiem,ze tak bedzie lepiej , a jak dojda dzieci to bedzie ci ciezej.

jesli w zwiazku cos sie nie uklada to nie ma co liczyc, ze sie wiele zmieni...

U mnie sie troche pozmienialo na lepsze, wiele wywalczylam np. to ze moj maz 3 razy mnie uderzyl, a teraz wiem ze sie nie odwarzy(jestesmy 8 lat razem,a ostatni raz byl 4 lata temu, to ze mam wiecej wolnosci,poniewaz byl chorobliwie zazdrosny i nie moglam wyjsc nawet na basen jak on byl w pracy,ale i tak jest zazdrosny i mi nie ufa choc nie ma podstaw.

Nie zmienilam i nie zmienie wielu rzeczy i stosunkow wiec dlaczego sie meczyc.....

liczyc na lepsze jutro???

ze sie zwiazek zmieni???

Znajoma mi kiedys powiedziala madra rzecz i tym sie czesto kieruje

Mlode drzewo mozna pokierowac , zmienic kat rosniecia itp.

ale sprobuj stare dzewo wygiac w innym kierunku

tak samo jest z ludzmi - ja sama nie lubie w sobie pewnych cech, zachowan i nie potrafie tego zmienic, a dlaczego caly czas oczekujemy tego od innych???

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat jakby idealnie stworzony dla mnie.

A co powiecie na związek dwóch nastoletnich dziewcząt, bardzo nacechowany emocjonalnie, trudny, pełen łez? Uwikłałam się w taką relację w pierwszej klasie liceum. Z początku było pięknie, prawda. Później zaczęło się psuć, a to z racji mojego rozpieszczenia, tego, że wtedy nie dorosłam jeszcze do partnerstwa, byłam zbyt gówniarska w czasie, gdy tamta osoba szczerze kochała. W końcu coś się zmieniło - nagle to ja zaczęłam odkrywać jak ważna jest dla mnie partnerka, jak wielką krzywdę jej wyrządziłam, natomiast ona - jej już specjalnie nie zależało. Zniknęło gdzieś zainteresowanie, zrozumienie, więź. Zaczęły się moje problemy psychiczne, podejrzliwość, uzależnienie się od niej. Kłótnie nie ustawały, były coraz silniejsze, w końcu za nie przepraszałam, błagając o powrót. Coraz częściej ta osoba tego zwyczajnie nie chciała. Coraz częściej miałam wrażenie, że robi to dla świętego spokoju, że dawno pogrzebała swoje uczucia do mnie, a moje przykre słowa, ciągłe chęci zmiany po prostu ją irytują. Brakowało mi oparcia w walce z wewnętrznymi demonami, żyłam w ciągłym poczuciu winy, kochałam, jak mi się zdawało, ale raniłam, bo nie umiałam już zapanować nad słowną agresją. W ostatnich miesiącach czułam się już całkiem obco. Czy robiłam dobrze, czy też źle - dla niej zdawałam się wyłącznie 'jedną z wielu', nie kimś bliższym. Domagałam się dostrzeżenia, uwagi, może niesłusznie. Miałam wrażenie, że partnerka już dawno mnie osądziła. Zniknęła moja godność.

Dziś mija dziesiąty dzień od naszej kłótni, ona milczy, wydaje się, że żyje normalnie. A ja mam wahania nastrojów, płaczę, modlę się o jej powrót. Kocha mnie czy raczej nienawidzi? A może w ogóle nie myśli, może dawno zapomniała? Jak wy byście mogli to ocenić z perspektywy osoby trzeciej? Wiem, że zasłużyłam na niechęć ze strony tej osoby. Walczę z chęcią napisania do niej, poproszenia o rozmowę, choć wiem, że nie przejmie się tym, jak zawsze. Może powinnam milczeć jeszcze przez jakiś czas? Dopiero wtedy się odezwać? Jednak obawiam się, że wówczas już będzie za późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MissMoon.Musisz się określic-czy chcesz trwac w takim związku?

czy czujesz się w nim szczesliwa?czy Twoja obecna partnerka daje Ci cos,czego nie moglabys znalezc u innej osoby?wazne jest to,by uswiadomic sobie,ze w tej calej potyczce więcej jest cierpienia niz szczescia i wzajemnego zrozumienia.Kalanie i blaganie partnera o powrot nie jest dla niego skutkiem naszej milosci,jest powodka do braku szacunku,stajemy się małoatrakcyjne,bo jak mozna sie angazowac w zwiazek,gdzie wolno im wszystko i bez wzgledu na to,jak sie zachowaja,partner wroci do nich z wywieszonym jezorem?

Nie odzywaj się do niej!Nie mysl o tym co robi,gdzie jest i z kim,kiedy się odezwie.To bledne kolo.Jesli do tej pory trwanie w tym zwiazku nic nie zmienilo a jak przypuszczam,jest coraz gorzej to i teraz nic sie nie zmieni!to nie partner ma się zmienic,to Ty powinnas zastanowic się,czy Twoje postepowanie jest sluszne.Ale nie w kategorii,czy Ty robisz za mało.Rozpatrzto w kategorii,czy nie robisz za dużo.Czy w tym wszystkim nie zgubiłaś siebie,nie stracilas szacunku do wlasnych wartosci.Jezeli nie bedziesz szanowala sama siebie,robila rzeczy,ktorych podswiadomie nie chcesz robic-nikt inny nie bedzie Cię szanował.

 

Ja podejmuje walke wyjscia ze zwiazku z toksykiem po dwoch latach.Wish me luck.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, to widze Kaśka że mamy tak samo ....... tulam Cię ..... jakbyś tam pod ten most poszła to napisz przyjade i razem se tam bedziemy mieszkać .... kto wie może nawet szczęśliwi będziemy :)

 

-- 19 cze 2011, 18:26 --

 

Ka_Po i Allah, pod mostem w szałasie.

 

7ce7485d000793f24de52c63

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuję się w swoim związku nieszczęśliwa ale NIC!!!!!!!!!!!!!!!!nie mogę zrobić bo jak podejmę jakieś działania to pójdę mieszkać pod most.

Mam już dość tego wszystkiego, chce umrzeć :why::why::why::why::why::why::why:

hahaha :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nortt, Dlaczego się uśmiechasz?

Takie uzależnienie od faceta jest śmieszne, jak można doprowadzić do takiego stanu, do mieszkania z takim tyranem. Cóż co żałosne - jest śmieszne^^.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nortt, to nie jest śmieszne to jest tragiczne ..nie życze Ci nawet jednego dnia w takim zwiazku. Każdy może z takich czy innych powodów zaplątać przez przypadek, czy z miłości w takie uzależnienie ....

Wg Twojej teorii śmieszne powinno byc tez uzależnienie od dragów, dopalaczy, fajek i benzodiazepin.

A jednak to furum jest pełne takich przypadków.

Ja tez żyje w takim toksycznym na maxa zwiazku i podobnie jak Kasia jestem dosłownie ujebany. Nie da się tego rozwiazać pstryknięciem palców. Możesz albo trwac w takim syfie albo sie pociąć i wyłączyć światło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po :

Próbowałam się zabić- nie udało się, odejście jest zbyt trudne

 

A jednak jest łatwiejsze niż zabicie się... I zabijanie się w tym związku. A życie to stan naturalny i dający szczęście, o ile odetniemy się od tego, co nas niszczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja caly czas dorastam do tej mysli o odejsciu i od paru lat wiem ze kiedys nadejdzie ten dzien,ale od miesiaca jest tak zle,mam taki uraz...

on probuje podejsc i mnie przytulic poglaskac,a mnie to denerwuje i unikam go jak moge.

Odejscie jest tyle trudniejsze,ze sa male dzieci 5 i 2 latka i obawa czy sama dam rade im dac tyle co we 2 , ale z 2 strony jest mysl, ze nie powinny patrzec na taki zwiazek rodzicow i wogole tak sie wychowywac.

Ja chcialabym partnera, a dla nich ojca , a on tego nam nie daje

 

Odejscie jest trudne, poniewaz nie wiemy co nas czeka?! jak bedzie dalej? czy nie bedzie gorzej? czy nie lepiej aby dzieci mialy ojca?

gdy rozmyslamy temat odejscia mamy swiadomosc,ze wiele sie zmieni,ze bedziemy mieli sporo spraw do zalatwienia (czy sobie z nimi damy rade?!)

Ja wiem 1 ten zwiazek mnie zabija,a raczej juz zabil, poniewaz nie moge byc w nim soba i nie mam wsparcia z 2 strony, nie mam partnera.

dlugo by opisywac,ale chyba rozumiecie co mam na mysli.

Myslcie o sobie, nie liczcie na to,ze sie cos zmieni.Brnijcie do przodu i stopniowo szykujcie sobie nowy grunt.

Ja wlasnie tak robie,tylko do zrealizowania moich planow brakuje mi troche, ale juz niewiele :)

 

najgorsza mysl w tym wszystkim - to ze pozbawiam dzieci ojca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko jeszcze zadaj sobie pytanie, jakim on jest ojcem? I jaki razem tworzycie dom dla dzieci?

Znam dwie kobiety, które odeszły w podobnej sytuacji, obie miały dzieci i żadna nie żałuje. Co nie znaczy, że to jest łatwe i że sama na pewno dałabym radę - bo z zewnątrz łatwiej wyrokować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ksenka0608, jeśli naprawdę jesteś pewna, że zupełnie nie masz ochoty być z tym człowiekiem, to uważam, że dla dzieci będzie lepiej jeśli odejdziesz. Sztuczne podtrzymywanie związku tylko po to, żeby odgrywać teatrzyk przed dziećmi, to nie jest dobrzy pomysł. Po pierwsze kiedyś dorosną i wtedy i tak odkryją o co chodziło, a po drugie jeśli ludzie ze sobą nie chcą być, albo chociaż jedna osoba nie chce, to atmosfera zaczyna się robić napięta, zaczynają się awantury, itd. Dla mnie posiadanie tylko jednego rodzica i świętego spokoju to dużo więcej niż posiadanie obydwu w rodzinnym piekiełku... Jeśli możesz sobie pozwolić materialnie na odejście i jeśli naprawdę przemyślałaś sprawę, to myślę, że dobro dzieci paradoksalnie oznacza rozstanie. Oczywiście to tylko moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za odpowiedzi :)

Macie racje trwanie w takim zwiazku jest bez sensu to juz wiem od dawna trzeba tylko wszystko dobrze przemyslec i poukladac.

Ja do tej decyzji juz doroslam teraz tylko trzeba wykonac ;)

 

-- 25 cze 2011, 23:31 --

 

juz wogole nie rozmawiamy,spimy w osobnych pomieszczeniach,on mnie coraz bardziej drazni

zeraz wiedzialabym na czym budowac zwiazek,ale juz troche za pozno teraz trzeba poniesc ofiary

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co sądzicie o osobie która ciągle robi problem z niczego wykorzystuje własne dziecko do załatwiania swoich spraw kosztem jego zdrowia

ciągle obwinia innych że jej życie zmarnowali a ona musi się poświęcać jest jej ciągle zle zasługi przypisuje sobie a porażki innym

ciągle zasypuje głupimi pytaniami najpierw agresja potem płacz skrucha i tak w koło

pozdrawiam

może kiedyś zrobimy spotkanie dla osób żyjących w towarzystwie osób toksycznych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spytałam, bo mam wrażenie, że oczekujesz od nas negatywnej oceny tego kogoś, żeby sobie ulżyć, ale to do niczego chyba nie prowadzi.

 

-- 29 cze 2011, 08:51 --

 

To znaczy nie wiem, jaki jest cel pytania. Ja mogę zapytać na przykład, co sądzicie o mojej sąsiadce, ale nie stawiam tym żadnego problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×