Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

lecze się na nerwicę od jakichś 3 lat, do tej pory panicznie bałam się kontaktu z ludźmi i miałam już kilka mniejszych sukcesów,

pierwszym takim najważniejszym było radzenie sobie bez leków, od roku ich nie biorę;

kilka miesięcy temu zaczęłam sama wchodzić do sklepów, urzędów, czasem oczywiście jest to zupełnie nie możliwe ale liczą się te momenty kiedy się udaje:) ;

2 miesiące temu poszłam w końcu na randkę:)

jakiś miesiąc temu po raz pierwszy sama pojechałam rowerem;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie spanikowałam przed rozmową o przyjęciu mnie na oddział dzienny... a poszłam tam całkiem sama... zostałam przyjęta...

kolejnym sukcesem będzie stawienie się na pierwszych zajęciach :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_B, Duran84, gratulacje!! cieszę się razem z wami!!

 

a ja się pochwalę że dałam dziś radę mimo okropnych lęków, za drugim podejściem mi się udało!!! oczywiście nie jestem do końca zadowolona bo wymagam od siebie żeby było za pierwszym no ale cóż :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

autsajder, zmęczenie fizyczne jest super!!! nie odczuwałam go od wielu miesięcy a teraz mnie tak przyjemnie poliki pieką :105::105: sprawiają radość, ale wciąż się boję kolejnego dnia i kolejnych ataków...ale...skoro dwa dni dałam radę to i kolejne dam! będę się martwić jutro, dziś nie wiem czy mam nawet siłę na to by poczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracam na budownictwo,czuję się szczęśliwy jak dziecko.Bałem się,ale teraz wiem że zrobiłem dobrze.Na samą myśl o studiowaniu aż chce mi się skakać.Do tego w tym roku mój kierunek jest zamawiany także może kiedyś dostanę ten 1000 zł stypendium.

Poza tym od prawie dwóch tygodni nie miałem żadnego dołka,wręcz przeciwnie czuję się świetnie.Leki chyba działają.Pracuje,ćwiczę na siłownii jest jakoś ok.

Zostało mi ostatnie wyzwanie-wyjśc z samotność,izolacji i wszystko bedzie tak jak marzyłem.Oby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema ludu!

Piszę do Was pokrzepiającą wiadomość, celowo nie umieszczam jej w temacie "Wyzdrowiałam", ale o tym za chwilę.

 

Jakiś czas temu moja sytuacja życiowa odbiegała od powszechnie przyjętych norm bardzo znacznie. Dziesiątki "kosmicznych" objawów wynikających z zaburzeń lękowych doprowadziły do tego,że nie miałam siły na naukę, na utrzymywanie znajomości o pracy nawet nie wspominając-ogólnie nie funkcjonowałam. Dziś wszystko wygląda inaczej, bo zmieniła się moja perspektywa- głównie mam tu na myśli sposób myślenia.

Zaburzenia lękowe mogą minąć lub po prostu być zawsze (kwestia indywidualna), ale w tym ostatnim wypadku można z nimi żyć. Paradoksalnie żyje się z nimi ciągle, istotne jest jednak jak sobie z nimi radzimy.

Jeśli jesteście już na tym forum, to znaczy,że w mniejszym lub większym stopniu szukacie pomocy. I PRAWIDŁOWO. Ja zaczęłam jej szukać półtora roku temu-na forum, przede wszystkim jednak na terapii. Od tego czasu zmieniło się u mnie bardzo wiele. Stało się to dzięki mojej decyzji i chęci zmiany na lepsze.

Chcę Wam przekazać ,żebyście nie wymagali od siebie zbyt wiele w krótkim czasie. Każda zmiana musi potrwać, użyję oklepanego zwrotu: małymi kroczkami. Ważne jest też, żeby w chwilach załamania, złego nastroju 'nie ujmować całości', bo wiadomo,że będzie to ocena negatywna.

Polecam czytać fachowe książki, udać się na terapię (znaleźć dobrego terapeutę w odpowiednim dla siebie nurcie), a przede wszystkim stale pamiętać o celu jakim ma być poprawa komfortu życia.

Ciekawe jest to,że z negatywnych doświadczeń mogą wyniknąć wielce pozytywne! I to nie kwestia przypadku, tylko osoby, to od nas w ostateczności zależy co zrobimy sami ze sobą. Nikt nam nie obiecał,że zawsze (głupota) czy chociaż przez większość czasu będzie nam lekko. To też warto sobie uświadomić i o tym pamiętać.

Mogłabym rozbić każdy fragment wiadomości na drobne szczególiki, z których moglibyście wywnioskować więcej, trafniej i bardziej w odniesieniu do siebie. W tym kontekście zachęcam do zaglądania do książek. Tych rzetelnie napisanych.

W moim wypadku o wyzdrowieniu mówić nie mogę, ale o znacznie lżejszym sposobie bycia owszem.

Życzę każdemu z Was nawet najmniejszej poprawy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to już trochę od wyjścia z depresji

 

Dawno nie zaglądałem na to forum, aktualnie jestem 7 miesięcy po odstawieniu seronilu i wciąż chodzę na psychoterapię. Psychoterapia jest ukierunkowana na zmianę moich zachowań i schematów myślenia, co niestety idzie mi strasznie opornie.

już np wiem, że nie da się zmienić we mnie wszystkiego czyli wywalić tego co w sobie nie cierpię i zastąpić czymś innych, więc trochę samoakceptacji i pewnych zmian i może coś z tego będzie.

W porównaniu z tym co było przed lekami i psychoterapią to teraz jest wręcz rewelacyjnie choć zdarzają się dni, kiedy niestety włącza się myślenie o beznadziei tego co robię i co reprezentuję :mhm: W takie dni boję się, że wróci mi depresja a nie chcę ponownie przeżywać tego koszmaru.

Przeżyłem głównie dla dziecka, obowiązek nakazał mi wziąć się za siebie i jeszcze walczyć. I walczyłem, a teraz życie toczy się samo, jeszcze miesiąc, dwa..może rok... co będzie dalej wolę nie myśleć. Nie mam już pragnienia śmierci ale ta możliwość dodaje mi w pewnym sensie coś w rodzaju ukojenia, uspakaja mnie sama sama taka możliwość.

Od dawna myślałem, że będę resztę ( po rozwodzie) życia sam i nawet nie było mi specjalnie źle. Niestety, na moment znów poczułem co znaczy być z kimś blisko i teraz cierpię ( xywka niestety zobowiązuje :why: ). Na szczęście (świadomie) się nie zakochałem (chyba tzn mam taką nadzieję :P ) a ten związek z pewnych przyczyn na razie nie ma sensu, więc jestem przed następnymi etapami( jak sie odważę :( ) by dalej szukać szczęścia.

No i na koniec nasuwa mi się pytanie, czy z dystymii ( którą u siebie zdiagnozowałem a której mi nie chcieli "uznać") da się całkowicie wyleczyć? Jeśli gryzła mnie latami to prawdopodobnie jest częścią mnie i już mnie nie opuści. Czy mam więc prawo wtargnąć w życie jakiejś kobiety, zapewne też po przejściach i pragnącej przede wszystkim szczęścia ? Czy jestem godny miłości?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też staram zachować się optymizm. To chyba mój nawiększy sukces czyli - nie poddaję się. Staram się gdzieś jeździć itd. Wczoraj byłam na zakupach spożywczych i na mieście! xO co prawda trochę popanikowałam i wzięłam tabletke na uspokojenie ale dzisiaj mam średnie podejście do wszystkiego... ech te zmienne nastroje. Dziś druga wizyta u psychologa ciekawe jak to pójdzie...

 

-- 20 lip 2011, 09:12 --

 

a mam pytanie... bo mówicie, że robicie to i tamto... a jak wam się obawiają wasze lęki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim sukcesem w ciągu ostatniego miesiąca jest to że dużo byliśmy w rozjazdach więc mało czasu byłam u siebie w domu, więcej wśród ludzi i poza swoim miastem. no i od jakiegoś miesiąca nie miałam ataku histerii, mało płakałam, co wcześniej zdarzało się średnio co 2 dni.

jakiś sukces to niby jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy to moj sukces czy to nie dziwne troche ale strasznie ciesze sie ze uczeszczam na terapie nie moge sdoczekac sie spotkan i jestem strasznie tym posdjarany mam wrazenie ze mi pomoga mysle pozytywnie i zaraz jak sie skoncza to caly tysdzien mysle tylko o tym ze za tysdzien znow spotkanie.... nie jest to sdziwne/?:>

 

-- 03 sie 2011, 13:41 --

 

pozatym lubie to... i nie jest to sdla mnie trusdne wrec osdwrotnie lubie sie wyzalac swojej terapeutce.. jest mi lepiejk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

element ja tez od niedawna chodzę na psychoterapie , tak długo z tym zwlekałam a teraz tak samo jak ty czekam na te spotkania, pomagają mi , i moge powiedzieć ze to mój taki mały sukces, że wreszcie sie zdecydowałam , ze sie odwazylam z kims rozmawiac o moich problemach , po 3 miesiącach chodzenia do psychologa , moge powiedziec ze poprawiły mi sie relacje z ludzmi , juz sie ich tak bardzo nie boje, ma nadzieje ze z biegiem czasu bedzie wiecej sukcesów :) czego sobie i wam zycze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×