Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja wśród bliskich....


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

"dlatego te słowa to tylko słowa nic poza tym."

 

bede to zdanei pamietac i powtarzac sobie w najciezszych chwilach... bo gdy jest lepiej jest calkiem inaczej i te slowa zastepuja inne znacznie przyjemniejsze :smile:

 

trzeba chyba byc najwierniejszym przyjacielem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Odejdz ode mnie,nie zasługuję na ciebie" to zdanie moje kochane słyszę bardzo,bardzo często...ale tak,jak napisała Róża,to tylko słowa... bo gdzieś w głębi tych oczu które tak bardzo kochamy widać rozpacz,wołanie o pomoc,wtedy trzeba powiedzieć "nie,nie opuszczę cię nigdy bo kocham cię najmocniej na świecie" Powtarzajcie to często,bo o co, jeśli nie o miłość warto naprawdę walczyć...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,jestem na tego typu stronce pierwszy raz jak i pierwszy raz zwracam sie o porade,może opinie kogoś z Was.Napsze w wielkim skrócie od pocz.Rodzina jak rodzina wydawałoby sie,ładny dom,przyjazne otoczenie,jest nas czwórka ,problem alkocholizmu u ojca zaczął sie dawno temu,klikanaście lat temu,ale byly to tylko okresy picia poprzeplatane dlugimi okresami nie-picia, picie oczywisce zaczelo sie nasilac,ostatnimi czasy w kazde swieta byl podpity,a okazje takei jak urodziny imieniny "trafialy mu sie" pijac juz calkiem,mama od dluzszego czasu , kilka lat , a moze od poczatku picia nie ma w nim zupelnie oparcia w niczym,kiedy nie pije jest dobrym ojcem ale jzu nie pamietam zeby nie pil chodźby miesiac,mama sama przygotowuje urodziny,imieniny, najgorsze widziec jak sama sobie kupuje prezent pod choinke jak rok temu a do niego ktory ledwo wychamowal z piciem przed sama wigilią mowi "chociaz zapakuj". Jak kazdy alkcholik ma okresy picia i w pierwszych fazach jest zlosliwy,uszczypliwy,dreczy slowami ,to jak pastwienei sie psychiczne,chociaz neiraz te slowa nie są aż tak przykre to na tyle lat razem z nim mama i tak dobrze sobei radzila ,ostatnio mwoila ze jeszcze jedno picie i nie wytrzymbo sie cos z nia dzieje,jest wrazliwa bardzo,to ładna akobieta w dorosłym wieku która sie wyniszcza przez niego,ojciec nie pil kilka dni i zaczal sie do mamy oddzywac po czym ona poprostu zaczela plakac i od wczraj wieczora jest naprawde źle,to nie pierwszy raz i dlatego sie tak martwie,leży tylko,czesto jest jej zimno,nie chce jej sie nic przygotowywac na święta,nie wiem jak Jej teraz pomóc,jeszcze on ktory łazi po domu i cos gotuje (umie gotowac robi to dobrze -szkoda ze pije..),plącze sie kolo mamy a jest przyczyna wszystkich jej zaburzeń i problemów,on nic nie rozumie oczywiscie,mysli ze jak nei pije wszyscy powinni sie cieszyc i byc "normalnymi" bo uwaza ze juz z tym skonczyl..sranie w banie , stardardowe myslenie alkocholika. Rodzice mamy nie widza problemu,nit z rodziny nie pomogł do tej pory chodzic wiedza ze on pije ... wszyscy sa z nim w dobrym kontakcie,on sie rewelacyjnei kamufluje , potrfi rano nie pic i gdzies dzwonic czy isc a potem na wieczór w domu piwkuje bo po nim widze , wszyscy uwazaja mame za chisteryczke ,uwazaja ze przesadza kiedy na imieninach go czestuja a ona dzwnei patrzy i jest zla, Ona nie ma oparcia w nim i całej rodzinie, to powazny problem , doskonale sobei radzi z domem i z nami ,jest dobra mama ale teraz widze jak samotna a kiedy ta depresja ja dopada czy dopadla nei wiem co zrobic ,wiem ze to forum o depresji ale problem alkocholizmu musialem naswietlic dla jasnosci sprawy,chce z tym cos zrobic a nei zwróce sie do nikog z rodziny bo jzu nieraz to sama mama robila ... i nic , nikt nie rozumie , jak ograniczeni sie zachowuja,poprostu nie chca widzec problemu,wczoraj widzialem ze on znow cos wypil ,ja jzu widze jak pol piwa wypije , widze to po nim , nie moilem mamie bo nie moglbym przeciez ,z resztą lezala w łóżku i płakała ,usiadlem i mu mowie o tym co mam przezywa , ze to depresja i ze albo sie wykonczy albo po nia przyjada z bialym fartuchem,mowie mu nie pij czlowieku chociaz te swieta teraz bo sie rozstaniecie albo cos z tym zrobisz i to na dniach bo mama juz nei wytrzymuje tego , wydal sie zaczac cos myslec nad tym.Potem jak pojechal po chleb do piekarni poszedlem w "stałe"miejsce i widze ze przywiózł sobie picie znow... zabralem ozywiscie. Mama leży jzu nie płącze,tylko lezy , nie spi, oczy ma zamkniete.. ehhh i co tu robic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to bardzo trudny problem ,szczegolnie trudny bo rodzzinny i my osoby ktore przeczytaly tylko twoj post niewiele moga tu doradzic!starm sie jednak postawic w twojej sytuacji, bo ty jako syn musze zauwazyc ,ze cierpisz najbardziej! praktycznie zostajesz sam ze wszystkim i to jeszcze w takim okresie gdzie wszyscy powinni sie wspierac!wiem jak trudne moze byc zycie z alkocholikiem ,dlatego zaczal bym od zrodla problemu! mianowicie musicie postawic ultimatum dla ojca na leczenie, jesli sie nie zgodzi niestety najleprzym rozwiazaniem dla ciebie i dla mamy bedzie odejscie od niego! ja to widze tak , ojciec jest wasza depresja on was ciagnie w dol, twoja mama ztraca sens zycia, milosc wygasa!

staraj sie pokazac mamie ,ze jestes silny , ze ma w tobie oparcie niech widzi ,ze ty jestes jej sensem zycia!rozmawiaj z nia , wiem ze to moze byc ciezkie ale idz pomoc ojcu gotowac, sprzataj! przygotujcie kolacje dla niej!namow mame koniecznie na wizyte u specjalisty!zycze ci8506wszystkiego dobrego i sily do walki z tym!badz dobrej mysli!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie, ze tu duzo zalezy od Twojej mamy. W takim wypadku Twoja mama powinna namowic ojca na odwyk a w wypadku jesli, by sie nie zgodzil to od niegoodejsc. Alkoholik probuje wziasc sie za siebie wtedy gdy widzi ze nic mu juz nie zostalo, kiedy widzi ze odeszla od niego rodzina... Mysle ze to taki lancuszek, Twoj ojciec pije, Twoja matka przejmuje sie tym i sie zamartwia, wpada w depreche.

Powinna pomyslec o sobie a jesli nie potrafi to pomysl za nia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem wiem , myśle i może w końcu coś wymyśle ;) ,raczej potrzeba radykalnych kroków , nie rozumiem sytuacji czasem , niby tu jest wszystko co można miec , jestem wdzięczny mu za niektóre rzeczy ale wiek w którym materia znaczyła dla mnie wiecej niż duch minął już dawno , a pewnie nie minął a dostrzegłem to po czasie ,ale wiadomo jako dziecko trudno jest myślec tak jak dorosły , chociaz dorosłem znacznie szybciej niż rówiesnicy (tak mi sie wydaje), chciałbym żeby wszyscy zapatrzeni w siebie i swoje dobra kiedys pomyśleli chodź troche jak ludzie,mniej chamstwa i obłudy a byłoby lepiej.U nas w kraju nowczesnośc wydaje mi sie przerodzila sie w zamykanie sie na innych i dązenie do posiadania wszystkiego co mozna miec "lepszego" niż maja inni a pokazywanie sie i spotkania ze znajomymi kończa sie razem z tym byciem "na poziomie", nowoczesanosc czyli przesciganie sie w dajmy na to majatku, współzawodnictwo pewnego rodzaju jest dobre , ale nie do przesady i tak niezdrowe,moze mówie głupoty ale tak mi sie wydaje ,bo tez po części przez to nie ma przy mamie w przykrych momętach nikogo bliskiego chociuaz wcale nie mówie że wyłącznie o takich ludzi mi chodiz ,niekltórzy nie sa bo jak wspominalem nei widza probblemu i trudno ich winic , no ALE .. jak sie komuś mowi prosto w oczy i jak ktos na wlasne oczy widzi czasem co sie dzieje to chyba nikt na tyle ślepy nie jest , fakk , trudne to życie czasem bywa, dzisiaj razem popołudniu gotowali juz i gadali normalnie,przypuszczam ze mama chciala poprostu poczuc sie "zwyczajnie" ,teraz dalej cos robi jest ok ,tata też dzisiaj dużo zrobił ale widze że książe nie wytrzymał i siedzi na fotelu przed TV i wiem ze coś pił , hehe to już śmieszne jest czasem tak bardzo że sam do siebie sie śmieje,może gdyby go tak posadzic w obdartym pokoju na stołku bez TV (albo nie bądźmy tacy srodzy ,z małym TV) a my od niego tak z 10 godzin lotu samolotem to może po jakimś czasie by zrozumial ze cos nie gra . Czasem możecie odebrac dziwnie co pisze bo mometami poprostu pisze i sie nie zastanawiam nad dokłądnym sęsem czy też nad tym jak wypadne tutaj.. hah widze ze mama cos czuje z enie jest takl a ja usilnie sie staram odwrócic uwage ;) , zoabcyzmy jak to będzie , bo to żałosne jest ale byle tylko nie poczóła sie źle a była dalej taka jaka jest (chociaz wewnetrznie pewnie wcale nei jest okej)i bedzie jakośśś

 

[ Dodano: Sob Gru 23, 2006 9:30 pm ]

... jakośśś na te najblizsze dni o to mi chodizło , żeby nikt nie pomyślał że tak ogólnie pisze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz tak czytajac twoj ostatni post......poczulam sie strasznie zle...wobrazilam sobie Twoja mame, ktora gotuje ten obiad z czlowiekiem, ktorego kocha ( no bo przeciez kocha go skoro przechodzi przez to wszystko) i ma nadzieje, ze moze wszystko sie jakos ulozy... zawsze jst ta nadzieja a jak mowia "nadzieja matka glupich". Zobaczylam w tym momencie takze moja matke, tak samo naiwna i kochajaca ale co z tego jak i tak nic nie da sie zrobic. Twoja mama jest na straconej pozycji, nie wyleczy meza a ty nie wyleczysz ojca. Alkoholizm to choroba ktora odbiera nadzieje i wypacza wszystkie wartosci w ktore wierzysz.

Wiesz ta sytuacja przypomina bardzo wydarzenia w moim domu. Moj ojciec nie kocha mojej matki ale udaje, ze wszystko jest okej. Ja ani moj brat nie mozemy sie wtracic. Wszystko w naszej rodzinie jest cacy, od zewnatrz, wewnatrz same brudy, zaklamanie. Jak mozna tak zyc??? Zrob cos w koncu i nie kieruj sie zludnymi obrazami typu "moi rodzice gotowali dzisiaj wspolnie obiad" to naprawde powazna sprawa, zycie twojej matki wali sie w gruzy, byc moze jestes jedyna osoba ktora moze jej pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może źle napisałem może źle zrozumiałaś,mnei chodziło o chwile tylko , o to że chciałbym aby te najbliższe chociaż dwa dni były na tyle normalne na ile moga byc i tego właśnei chce dla własnej Mamy, nie mówie o reszcie , o tym co będzie, jak będzie, jeszcze nie teraz bo życie jest życiem i wiem ze możn stąpa bo chłodnym lodzie i byc realistą oraz stu procentowym "myślącym realnie" ale czasem warto jest poddac sie nie tyle nadziei co temu jak jest i danej chwili ktora nie jest aż taka zła, doskonale wiem jak jest co moze byc i jak ale życie ludzkie przecież nie tylko składa sie z realiów i czystego pragmatyzmu,ludzie sobie powinni tak urozmaicac i talk czasem msylec aby bylo lepeiej czy ciekawiej , według mnei świat to nie tylko czysta proza , święta,uroczystosci,wiara w neiistniejace albo nieudokumentowane istoty ,Boga , te przerózne stany umysłu i oddziaływania na niego róznymi roślinami jak to bywa w obszarach nieucywilizowanych , no jest masa rzeczy wktore poprostu sie dzieja,równierz cuda w ktore chyba poniekad tez wieze co nei znaczy ze choci mi o moja rodzine i cud;) , rozpisałem sie troche nie na temat i może i bezmyślnie ale znów mi sie tak rozklikało ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tak , wiem wiem ;) zdaje sobie sprawe z tego , szczeże mówiąc to czuje sie normalnie , jakoś tak w pewnej chwili zastopowałem z umartwianiem sie za tego kto tu powinien sie martwic a tego nei robi bo jak wiadomo nie widzi problemu pewnie, ale nie mowie ze tak mam zawsze i ze to tak obok przechodzi bo moz ei w wiekszosci przelatuje mi to aale tak naprawde w środku zostaje goryczka co? no tak tak jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Świetny" pomysł nerim,zwłaszcza jeśli on jest na lekach.... o seksie to niestety mogę zapomnieć na co najmniej pół roku... Tłumaczę to sobie i tłumaczę jak mogę ale ten brak fizycznego zainteresowania strasznie mnie boli,a może to tylko głupie tłumaczenie,może on już mnie nie kocha?Strasznie delikatny temat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za pomoc i wsparcie! Oczywiście będę się starać ze wszystkich sił, żeby mu pomóc. Szkoda tylko, że mam tak mało czasu - raptem 5 dni! Mam nadzieję, że brat nie zamknie drzwi przede mną. Ja zawsze byłam dla niego jakimś autorytetem, chociaż jestem młodsza, ale nigdy nie byliśmy wobec siebie zbyt wylewni. Chyba nie umiemy okazywać sobie czułości, więc nie wiem, czy będę umiała go przytulić (straszne to prawda?!). Mój barat jest osobą nieśmiałą, zawsze był raczej "dziki"i zakompleksiony. Bardzo chciałabym, żeby chodził na terapię, ale obawiam się, że on nigdy sie na to nie zgodzi. Słyszałam, że akupunktura może coś pomóc? Może warto spróbować? Postaram się, żeby w te święta w domu było "normalnie"., czyli wesoło. To ważne także dla mamy, która w całej tej sytuacji sama jest kłębkiem nerwów. Wiem, że ja sama muszę się trzymać, chociaż czasami jest mi bardzo ciężko, bo mam wrażenie, że wszysko jest na mojej głowie i jeśli mnie zabraknie...

Cieszę się, że mogę sie podzielić z kimś swoimi problemami - jedynie tu mogę otwarcie o nich rozmawiać. Nie mam odwagi z kimkolwiek o tym mówić, nawet z mężem!

Życzę Wam spokojnych Świąt!!!

 

Dodano: Czw Gru 28, 2006 4:37 pm

Witajcie! Wczoraj wróciłam do domu ze "śwąt". Niestety sytuacja z moim bratem nie jest dobra. Rozmawialiśmy ze sobą. Opowiedział mi, co sie z nim dzieje. Jestem przerażona! Wiem, że to spotkanie ze mną trochę mu pomogło, widzę, że mam na niego duży wpływ. Poradziłam mu, że w chwilach napięcia dobry jest wysiłek fizyczny - na przykład ćwiczenia ( za jakiś czas poszedł poćwiczyć). Jest bardzo "smutny", rzadko się uśmiecha, ale jednak czasami udało mi się wywołać uśmiech na jego twarzy( to za sprawą mojego małego synka). Nie może usiedzieć w miejscu, cały "chodzi", musi wstać i przejść się kawałek. Mówi, że coś go ściska od środka. Na stałe bierze Zalaste i Lerivon, a na noc Stolnox(to straszne). Po tym ostatnim udaje mu się rozluźnić, mówi, że tylko ten lek tak szybko działa. Boję się, że się uzależni - czytałam o tym świństwie. Dowiedziałam się, że fmyśli samobójcze! Nie wiem co robic.

 

Dodano: Czw Gru 28, 2006 4:52 pm

Bardzo dziękuję za pomoc i wsparcie! Oczywiście będę się starać ze wszystkich sił, żeby mu pomóc. Szkoda tylko, że mam tak mało czasu - raptem 5 dni! Mam nadzieję, że brat nie zamknie drzwi przede mną. Ja zawsze byłam dla niego jakimś autorytetem, chociaż jestem młodsza, ale nigdy nie byliśmy wobec siebie zbyt wylewni. Chyba nie umiemy okazywać sobie czułości, więc nie wiem, czy będę umiała go przytulić (straszne to prawda?!). Mój barat jest osobą nieśmiałą, zawsze był raczej "dziki"i zakompleksiony. Bardzo chciałabym, żeby chodził na terapię, ale obawiam się, że on nigdy sie na to nie zgodzi. Słyszałam, że akupunktura może coś pomóc? Może warto spróbować? Postaram się, żeby w te święta w domu było "normalnie"., czyli wesoło. To ważne także dla mamy, która w całej tej sytuacji sama jest kłębkiem nerwów. Wiem, że ja sama muszę się trzymać, chociaż czasami jest mi bardzo ciężko, bo mam wrażenie, że wszysko jest na mojej głowie i jeśli mnie zabraknie...

Cieszę się, że mogę sie podzielić z kimś swoimi problemami - jedynie tu mogę otwarcie o nich rozmawiać. Nie mam odwagi z kimkolwiek o tym mówić, nawet z mężem!

Życzę Wam spokojnych Świąt!!!

 

Dodano: Czw Gru 28, 2006 4:37 pm

Witajcie! Wczoraj wróciłam do domu ze "śwąt". Niestety sytuacja z moim bratem nie jest dobra. Rozmawialiśmy ze sobą. Opowiedział mi, co sie z nim dzieje. Jestem przerażona! Wiem, że to spotkanie ze mną trochę mu pomogło, widzę, że mam na niego duży wpływ. Poradziłam mu, że w chwilach napięcia dobry jest wysiłek fizyczny - na przykład ćwiczenia ( za jakiś czas poszedł poćwiczyć). Jest bardzo "smutny", rzadko się uśmiecha, ale jednak czasami udało mi się wywołać uśmiech na jego twarzy( to za sprawą mojego małego synka). Nie może usiedzieć w miejscu, cały "chodzi", musi wstać i przejść się kawałek. Mówi, że coś go ściska od środka. Na stałe bierze Zalaste i Lerivon, a na noc Stolnox(to straszne). Po tym ostatnim udaje mu się rozluźnić, mówi, że tylko ten lek tak szybko działa. Boję się, że się uzależni - czytałam o tym świństwie. Dowiedziałam się, że fmyśli samobójcze! Nie wiem co robic.

Miał Myśli samobójcze. Może o czyś jeszcze nie wiem?! Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Chciałbym Wam opowiedzieć historie, problem mojej dziewczyny, oczekuję od Was rad, co mam dalej robić, aby jej pomóc.

Z moja dziewczyna jestem od 2,5 roku. Obecnie mamy 18 lat. Chodzimy do 2 klasy liceum. Bardzo się kochamy, ale nie to jest tym, o czym chce napisać. Ona była jedną z najlepszych uczennic w naszym gimnazjum (tam się poznaliśmy). Później zaczęło się liceum, ona chodzi do najlepszego ogólniaka w naszym mieście. I tutaj pojawia się problem. Mianowicie chodzi o naukę, choć to jest tylko część całego problemu. Źródło jest gdzie indziej, w domu. Ma oboje rodziców, pracują, bez większych zmartwień, jednak, od kiedy zaczęła chodzić do liceum zaczęła uczyć się gorzej. Wiadomo jak to jest, nowa szkoła, wysoki poziom, inne zajęcia poza lekcyjne i oceny nie były już tak wspaniałe jak w gimnazjum. Pojawiła się jedna 2 na semestr, trochę 3 no i oczywiście 4,5 nawet z dwie 6. No oceny dobre jak na ogólniak, wiadomo, że nie można mieć 5 ze wszystkiego. Chociaż moja dziewczyna chciała mieć lepsze oceny, problem polega na tym, że gdy idzie do odpowiedzi czy piszę kartkówkę coś ją blokuje i nagle zapomina prawie wszystko, czego się nauczyła. Tym czymś jest stres. Stres wywołany tym, że mama może być niezadowolona jak dostanie zła ocenę. Wcześniej to jeszcze nie było aż takie straszne, nasiliło się to ostatnio i to bardzo mocno. Mianowicie chodzi mi o reakcje rodziców, czy też praktycznie samej matki. Ostatnio, gdy mama dowiedziała się, jakie będzie miała oceny na semestr (oceny trochę gorsze niż te z pierwszej klasy) powiedziała jej, że nie pójdzie na wywiadówkę, bo się jej wstydzi, gdy dostaje zła ocena często zabrania jej pójścia na basen czy tenis. Cały oskarża ją, że nic nie robi. Nie uczy się w domu też nic nie robi (prawda wygląda tak, że moja dziewczyna zawsze sprząta w domu, gdy wraca ze szkoły robi obiad, później się uczy, zajęcia jakieś typu właśnie basen, tenis czy angielski). Teraz powiedziała jej, że na ferie też nigdzie nie pojedzie, bo nie zasłużyła. My za dużo też się nie spotykamy, ona nie chodzi na żadne dyskoteki czy coś w tym stylu, nawet nie może iść do koleżanki, gdy się spotykają wszystkie dziewczyny z jej klasy. Jest sprawdzana prawie na każdym kroku. Musi mamie mówić gdzie idzie, po co, za ile wróci itp. Moją dziewczynę zaczyna to już po prostu przerastać, chodzi załamana, nie ma ochoty na nic, często płacze w poduszkę wieczorami, gdy słyszy takie słowa z ust swojej matki. Moja dziewczyna jest naprawdę wspaniałą dziewczyną, koleżanką i córką swoich rodziców. Jej mama nie docenia tego, co ma. Cały czas krytykuje i zarzuca bzdury wyssane z palca. To boli i to bardzo. Bardzo to przeżywa i na pewno w jakimś stopniu to ma wpływ na jej oceny w szkole. Chciałbym jej jakoś pomóc tylko nie wiem jak. Na razie moja pomoc wygląda na rozmowie z nią, wspieraniu dobrym słowem. Gdy ona opowiada mi o tym brakuje mi słów w ustach, nie wiem, co mam jej powiedzieć, bo nie umiem zrozumieć, że jej mama tak ją traktuje. Wiem, że tutaj bardziej potrzeba psychologa jej mamie a nie mojej dziewczynie no, ale to odpada od razu. Na pewno pojawią się pytania, co na to jej tata. On jakoś stoi z tym wszystkim z boku, ani jej nie broni ani też jej nie zarzuca. Nie podałem tutaj imion ani mojej ani jej, bo chciałbym zachować anonimowość. Ona nie zgodziłaby się abym opowiadał to na jakimś forum. Proszę o pomoc i z góry dziękuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam taką sytuację akurat niezwykle dobrze. Myślę, że twoja dziewczyna powinna stawić opór matce - pokazać, co myśli i co czuje w takich sytuacjach. Że nie życzy sobie takiego traktowania. Wydaje mi się że twoja dziewczyna to delikatna, skromna, wrażliwa i spokojna osoba, która w pewnych sytuacjach nie jest w stanie pokazać, że też się liczy i jest ważna. Jeżeli chodzi o ten opór - nie chodzi mi o totalny bunt i lekceważenie zdania matki (choć i w ostateczności może tego trzeba), lecz konkretne wyrażenie swojego zdania, twarde nie na sytuację jaka jest. Jeżeli twoja dziewczyna cichaczem, wieczorami płacze w poduszkę, to jej matka albo o tym nie wie, albo to zupełnie lekceważy. Mam w domu bardzo podobną sytuację i jak na razie najbardziej pomogło mi stopniowe, łagodne zwiększanie swojej niezależności. Jeżeli nie wyczułem jakie mogą być konsekwencje tego a tego w danej chwili, to wszystko legło w gruzach (jak domek z kart) i musiałem budować swoją niezależność od nowa. Ale podstawa - jej matka musi dokładnie wiedzieć, czego twoja dziewczyna chce, a co ją dręczy i załamuje. Wtedy można stopniowo starać się przerabiać postawę jej matki. Myślę że to pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej zrobi jeśli pójdzie opowiedzieć o tym pedagogowi szkolnemu. Też tak miałam kiedyś że gdy byłam pytana to zapominałam i nauczyciele myśleli że się nie uczę. Pedagog porozmawiał z nauczycielem i przez jakiś czas dali mi spokój od pytania a mogłam wykazać się na sprawdzianach, czym udowodniłam, że się uczę, tylko mam problemy ze stresem. Potem, gdy już to wiedzieli mniej denerwowałam się przy odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAJCIE.

mam ogromny problem. moja dziewczyna od jakiegos czasu podupada na zdrowiu. jest niespokojna, skrajnie nerwowa, dreczy sie kazda najmniejsza sprawa, nic ja nie interesuje, niczym nie potrafi sie zajac. mamy troche problemow finansowych co doprowadza ja do skrajnej rozpaczy. ciagle zarzuca mi ze nie potrafie jej pomoc, ciagle obwinia mnie za to co sie z nia dzieje, nie moze znalezc pracy, stracila wiare w siebie i w nas. ostatnio ciagle mowi o rozstaniu.

 

jestem zdesperowany i zalamany. probuje jej pomoc ale ciagle jest cos nie tak. nawet jak ejst wszystko ok to za chwile wybucha awantura o cos malo istotnego, ale konczy sie na powaznych zarzutach.

 

jak dla mnie to depresja. nie wiem co robic, szalenie ja kocham i nie chce jej stracic, tym bardziej nie che zyc w przekonaniu ze to moja wina.

prosze podpowiedzcie mi co mam zrobic zeby znowu wrocila do siebie.

 

trace glowa !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę,że brak jej poczucia bezpieczeństwa.Między innymi przez te problemy finansowe.Sama nie może nic na to poradzić więc szuka pomocy u ciebie(chociaż nieraz wychodzi,że coś niesłusznie ci zarzuca).Prawdopodobnie gdybyście mieli pieniądze,wygląadałoby to lepiej.I nie znaczy to wcale,że jest materialistką,po prostu czułaby,że jest jakaś w miarę spokojna i zapewniona przyszłość przed nią.Niestety powtarza się tu ten schemat,że kobieta powinna mieć oparcie w mężczyźnie,również finansowe,czego wielu panów nie rozumie,a sama natura tak nas stworzyła.Nie mówię,że ty jesteś winny,ale powinieneś przede wszystkim postarać się zmienić ten stan rzeczy na lepsze i może wszystko bedzie dobrze.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

jestsmy rodzicami faceta 21 letniego i ..... po drodze było wesoło czyli narkotyki imprezy i swoja teoria na temat dorosłosci, podrodze zaprzepascił szkołe prace itp itd, walka nasza dała tyle ze wydaje nam sie iż nie bierze ale czy tak jest nie jestesmy do konca pewni, na pewnym etapie tym dobrym miał podjac prace w renomowanym salonie jednakze niz zaliczył szkolenia i tak sie zaczeło w sumie zle dziac, nie miał ochoty podejmowac pracy robic czegokolwiek nie przywiazujac wagi do swoich rzeczy np. telefonu -pozbył sie go nie wiemy w jaki sposób ale nie zmartwił sie tym ,w pewnym momencie stał sie roślinka smiał sie jak dziecko 5 letbnie bał sie o nas ze nam sie costanie nawet do tego stopnia ze pytał czy moze z nami spac ,trafliiśmy na wizyte do psychiatry który stwierdził depresje i zaburzenia osobowosci przepisał mu CILON nie powiem nastapiła poprawa jednakże na dzień dzisiejszy zastanawiamy sie czy ten lek cos daje gdyz znowu nic go nie interesuje potrafi sie wyłaczyć tylko spac , jeść i czasami ogladac telewizje, rownoczesnie chodzilismy do psychologa na wizyty prywatne , gdzie po testach stwierdził to co psychiatra, ostatnia wizyta u psychologa w grudniu nasza nie syna polegała na tym co dalej po wymianie spostrzezeń psycholog stwierdził ze mamy go olac ze albo sie spamieta albo nie i taki bedzie, natomiast wizyta w styczniu u psychiatry to ..... cytat " ja tu juz nic nie pomoge tylko psycholog" , z tym lekim tez sa problemy gdyz nie chce go brac jesli któres z nas mu go nie poda to sam nie weźmie, twierdzi ze nic mu nie jest ze nie jest chory i w ogole co my od niego chcemy, dziś załozylismy konto na waszej stronie stad ten wywód i o dziwo miał ochote z kims z tego forum pisac jednakze nie jestesmy zbyt biegli w kompie stad dopiero nasz opios całe j sytuacji, Jeśli kotoś miał lub ma podobne problemy w rodzinie lub sam tego doswiadcza prosimy o porade ,RODZICE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie!!! No i mamy kłopot... Postawa psychologa bardzo mi się nie podoba... psychiatry zresztą też... Więc ja na Państwa miejscu zmieniłabym jednego i drugiego...Nie można "olać" własnego syna, nie rozumiem pana psychologa,chyba się minął z powołaniem. Opowiem Państwu,jak to było z moim przyjacielem,miał podobne zachowania, tzn.,całymi dniami nie robił nic,tylko leżał, słuchał muzyki, oglądał telewizję,nic go nie interesowało,nawet się nie mył.. wcześniej miał problemy z alkoholem... Było podobnie, wizyta u psychiatry, pilnowanie, żeby brał leki, nic to nie dawało... Cała sprawa zaszła już tak daleko, że rodzice poczuli się bezradni i długo się nie zastanawiając załatwili mu pobyt w szpitalu, nie było niestety innego wyjścia,zapakowali w samochód i odwiezli. Tam zajęli się nim profesjonalnie,psychiatra, psycholog, dobieranie leku i chłopak po miesiącu wrócił jako inny człowiek!!! To nie jest rada, broń Boże, tylko opis podobnego przypadku, ale na Państwa miejscu walczyłabym o zdrowie syna do upadłego... życzę powodzenia, gina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również zgadzam się z Giną jak najbardziej.Koniecznie trzeba zmienić lekarza i psychologa.Myślę też,ze narkotyki zrobiły u syna duże spustoszenie w mózgu i lekarz prowadzący syna powinien wiedzieć o tym,że brał.A szpital jest bardzo dobrym pomysłem.radziłabym aby ktoś z państwa podszedł do najblizszego szpitala z dokumentacją z leczenia syna i porozmawiał na jego temat z ordynatorem.Powinien pokierować państwa i doradzić,czy w tym wypadku szpital byłby wskazany.

Natomiast jeśli syn chce uczestniczyć z nami na forum-nie widzę przeszkód.Jest tu bardzo wielu wspaniałych,empatycznych i doświadczonych w chorobie ludzi.Zapraszamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam.Zgadzam sie niestety z Gina bo ja tez uwazam ze w takim przypadku tylko szpital pomaga bo jest tam sztab lekarzy ktorzy zajma sie przypadkiem indywidualnie i zglebia przyczyny takiego zachowania-wczesniej czy ppozniej uda sie go z tego wyciagnac.Prosze sie nie obawiac ze cos sie jemu tam stanie-sama bylam w szpitalu dwukrotnie i jakos zyje i sobie radze.Mysle ze to jedyne rozsadne rozwiazanie.Pozdrawiam.

aha.a zachowanie takie spowodowane jest braniem narkotykow-to sa nastepstwa dlatego tez wazne jest by lekarz o tym wiedzial.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znam kilka osób ktre miały, mają podobne problemy. istnieją w polsce ośrodki odwykowe, ośrodki "rehabilitacyjne" dla osób uzależnionych. w takich osrodkach prowadzone sa zajecia, rozmowy z psychologiem, z rowieśnikami. tam wasz syn poznałby mnostwo nieciekawych historii...moze to daloby mu do myslenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiem !! Ja wtym wieku tez mialem podobne problemy, tyle ze w miare sie ocknalem z tego ,rodzice bali sie odezwac bo juz nie mieszkalem z nimi tylko za granica, mama pozostawila wszystko mnie ! powiedziala ze jestem juz dorosly i sam musze decydowac o wlasnym zyciu !!teraz nawet nie pale i zadko pije ale niestety musze sie wspomagac prozakiem, jak dlugo oby bog dal mi moc go odlozyc jak najszybciej!zycze wam powodzenia z calego serca i jesli namowicie swojego syna aby przyszedl na forum chetnie z nim porozmawiam na priv!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×