Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.II


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Heh Rambo co miales na mysli z tym przedobrzeniem?

Co do moich rozwazan na pewne tematy natury egzystencjonalnej...mysle ze w jakis sposob zaglebianie sie w tego typu sprawy pomagaja mi.Jeszcze niedawno bylem calkowitym racjonalista a w tej chwili ulega to zmianie.

 

Ale zeby nie bylo - dla grupy ludzi w sutannach zawsze bede heretykiem hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektorzy pomylili to forum z forum dla dresow i kiboli,ktorzy przez swoje "dokonania" i "osiągniecia" probuja sie jakos dowartosciowac.

 

Z drugiej strony to dobrze,ze poznalo sie ludzi z tej innej,"prawdziwej" strony.

 

Dobrze ze admini czuwaja nas sprawa i banują osoby,ktore tolują.

 

moja osobista prośba - nie nawiązujcie już do tego.

było, minęło, pokazał się prawdziwy charakter pewnej osoby i już jej nie ma.

nie chciałabym kolejnej haji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po widze,ze w niezle podchody tamta firma sie bawi.Co do traktowania pracownikow,to nie sposob sie nie zgodzic.Nie jest to regula ale wiekszosc firm ma podobne podejscie.

 

Amon faktycznie sie nie odzywa.Miejmy nadzieje ze jakos daje rady.

 

paradoksy przepraszam ze do tego nawiazalem piszac pod wplywem chwili.Nic wiecej nie bede pisal na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałam częściowo trudny dzień, bo wróciłam do wspomnień o Mateuszu. Ogólnie mam dziwne wrażenie, że on jakoś nade mną czuwa i jest tam gdzieś, wszystko co robie próbuje podporządkować pod Mateusza, czy to byłoby dobre, czy by mu się spodobało itd. Nie wyobrażam sobie w tej chwili, że będę mieć kiedykolwiek innego faceta. Po pierwsze, że nie mogłabym mu tego zrobić, po drugie: zawsze bym wracała wspomnieniami i porównywała Mateusza do tego kogoś. Zresztą kto byłby na tyle głupi, żeby wiązać się z dziewczyną chorą psychicznie, która ma pocięte całe nogi i nie jest w stanie zdać drugiego roku studiów. Wszyscy musimy uporać się z tym jak nas rodzice wychowali. Wszystko co robie widzę, że albo pochodzi od mojej mamy albo od taty. Od tego chyba nie da się uwolnić. Można więc stwierdzić, że szukam wymówki, żeby napisać że nie skończę studiów(bo moi rodzice mają tylko maturę). Chciałabym od jutra wszystko zmienić, tzw. wziąć się w garść czyli regularnie, systematycznie się zacząć uczyć, nie ufać w szczęśliwy traf, mieć bliższe relacje z ludźmi zrównoważonymi, a nie jak teraz, że wybieram artystyczne, niepoukładane dusze. Co zrobić jak pociągają mnie osoby wyjątkowo ciekawe, niezwykłe a nie szare myszki? Niektórzy ludzie mnie po prostu fascynują. Tylko czy jutro coś zmieni? Chciałabym w końcu nauczyć się tego jak czerpać wiedze własnych błędów i nie popełniać ich znów i w kółko. Tylko teraz już nie mam tyle głupiego szczęścia, raczej prześladuje mnie pech. Mam jeszcze wrażenie, że to ja wszystkich wykańczam na około, wysysając z nich wszystkie soki i zostawiając na pastwę losu. Pewnie wykończyłam Mateusza i nie została mu inna droga. Słyszałam już parę razy, że Bóg zabiera tych którzy sobie na to zasłużyli. To by wyjaśniało dlaczego moje dwie próby się nie udały... Do cholery, jak mam się odkupić żeby móc trafić gdzieś tam. Znowu druga w nocy a ja zamiast spać sobie bimbam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Miniaa, też dziś nie zmrużyłam oka. Dopiero nad ranem na chwilę przysnęłam. Nie wzięłam tabletki na sen - trochę zapomniałam, a trochę chciałam sprawdzić, czy zasnę bez wspomagania.

Piszesz tak, że mogłabym (poza sprawą Mateusza i szkoły) wziąć wszystko w cudzysłów i podpisać się pod każdym Twoim słowem.

 

Dziś, kiedy zawiozłam dziecko do szkoły, zatankowałam paliwo za ostatnie dwie dychy i pojechałam 15 km do klasztoru. Jeździmy tam z mężem i synem bardzo często, od lat, znaczy do tej wsi, gdzie ten klasztor stoi. Ale nigdy nie byłam w środku. Zawsze chodzimy tam na spacery albo na lody. Tym razem jednak weszłam. Najpierw krużganek, dalej nawa główna i ołtarz. Niestety zamknięte.. Klęknęłam na schodku przy kracie.. i płakałam.

Nie płakałam tak spokojnie i oczyszczająco od lat. W ogóle nie mogę płakać. Dziś jakoś samo poszło..

Nie chodzę do kościoła, nie modlę się, nie wierzę za bardzo w istnienie Boga. Ale dziś poprosiłam go o pomoc. O jakiś pieprzony cud, o jakąś nadprzyrodzoną pomoc, bo zwyczajne "ludzkie" środki mi nie pomogą. Nic mnie nie uratuje..

Pobeczałam, postukałam z powrotem obcasami.. Wsiadłam do samochodu, włączyłam PJ Harvey i wróciłam do domu. Czuję się fatalnie...

Jak wyprana w wybielaczu... Pusta w środku..

Gdyby mój syn wiedział, że codziennie ratuje mi życie.. Ale nigdy się nie dowie.

Pozdrawiam Was i życzę wszystkim zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miniaa nikt nie wie tego co Bog chce a czego nie chce (jezeli wogole istnieje).Zmiana czegokolwiek i zmuszenie sie do wysilku (praca,studia) kiedy ma sie glowe pelna innych mysli i problemow jest bardzo truna ale nie niemozliwa.Decyzje czy jestes gotowa na to by podjac wyzwanie i postawic sobie cel (studia) po tak traumatycznych wydarzeniach mysle ze powinnas podjac po glebokim zastanowieniu sie i poradzie osob najblizszych oraz Twojego psychologa.

Co do osob bliskich i znajomnych...ja na codzien koegzystuje glownie ze "zdrowymi" ale mam tez kilku znajomych z problemami.Mam podobnie do Ciebie,ze moje zainteresowanie przyciagaja ludzie wyrozniajacy sie sposrod tlumu,czesto o dziwnym podejsciu do zycia i kontrowersyjnych pogladach.

"Wziecie sie w garsc" niestety nie jest takie proste :( .

 

skalamax dobrze ze masz dla kogo zyc.To dziala bardzo motywujaco i dodaje sil zeby jakos to ciagnac.Moze bedzie lepiej i chyba pozostaje nam w to mocno wierzyc.

 

Trzymajcie sie jakos

 

Ja dzisiaj mialem kilkugodzinny "przeswit" rzeczywistosci (dawnego postrzegania otoczenia i swojej osoby).Czulem sie jednak w niej bardzo niekomfortowo i nie moglem sie odnalezc.Przerazal mnie fakt ze ja sam i wszystko dookola jest "prawdziwe" a nie jest tylko śmieszna projekcją mojego mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze chwilowa utrata stabilnosci.

Ja odkad mam Ketrel nie wpadam w ultra-rapid co wczesniej bylo normalką.Zgodnie z zaleceniem lekarza "reguluje" sobie samopoczucie wlasnie Ketrelem.Podstawowa dawke 2x25mg mam brac regularnie natomiast jezeli jest taka potrzeba,to pozostale 50-150 mg mam sobie dawkowac w zaleznosci od samopoczucia w ciagu dnia.Chyba moja dr. ufa mi na tyle,ze nie obawia sie,ze strace kontrole i przestane brac ktorys z lekow.

Wykonuje wszystkie zalecania oprocz jednego - odstawki benzo.Nie dam rady,nie przy takiej pogodzie i porze roku.Mam tylko nadzieje ze nie wysle mnie na przymusowy detox :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem nowa na forum, chcę dołączyć do Was, ponieważ wśród bliskich mi osób nie mogę odnaleźć zrozumienia co do mojej choroby. Nie dociera do Nich że mam CHAD , ponieważ jestem mistrzynią w kamuflowaniu nastroju....Dwa lata temu leczyłam się na nerwicę , przyjmowałam Paromerck, rok temu odstawiłam leki, czułam się dobrze. Objawy jednak około dwóch miesięcy temu zaczęły powracac. Psychiatra zgiagnozował własnie u Mnie CHAD, przepisała mi Depakine Chromo 300. Przede wszystki dokucza mi ogromny niepokój, w stresie jest tak duży że aż prawie sprawia mi ból. Potrafię sobie stwarzać problemy, które nie istnieją i przez to bardzo się denerwować.

Po dwóch tygodniach brania depakine zauważyłam u siebie nasilenie agresji, i jeszcze większe dołki niż miałam.....20 czerwca kolejna wizyta u lekarza, zobaczymy co powie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anqa83 ja przez prawie rok mialem ultra-rapid cycling czyli zmiany ze skrajnosci w skrajnosc kilka razy na dobe.Depakine mi nie pomogla ale dobre rezultaty mam teraz na lamotryginie i ketrelu.

 

W dalszym ciagu nie wiem co zrobic ze sprawa benzo :x .Moze w zimie sprobuje redukowac ale na dzien dzisiejszy sprawa nie wyglada rozowo.Przy pominieciu lub opoznieniu dawki nawet o 1 godzine juz pojawiaja sie zawroty glowy,nudnosci i bole brzucha :( .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miniaa bralem do niedawna clonazepam w dawce 1.5 dobowo (3x0.5mg).Niestety tolerancja wzrosla a lek mi sie konczy.Mam zwykly alprazolam ktory biore w dawce 2-2.25mg dobowo w kilku dawkach podzielonych.

 

Mam mnostwo zalatwien ostatnio i biegania po lekarzach.Sprobuje redukcji na zime jak bede juz po komisji ds orzekania niepelnosprawnosci (ktora bede mial we wrzesniu).Wtedy sie wyjasni czy bede dalej pracowal tam gdzie do tej pory czy moze odesla mnie do domu (u mnie w firmie strata grupy niepelnosprawnosci = wypowiedzenie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

Mam 36 lat. Wczoraj mi lekarz powiedział że uważa że ma depresję endogenną o podłożu dwubiegnowym. Ja swoje epizody depresji każdorozowo kojarzę z jakimiś kłopotami i trudną sytuacją. Normalnie rzeczywiście byłam uważa za osobę bardzo aktywną, pełną energii. Czasami robiłam rzeczy, które inni postrzegali jako odważne czy przekraczające pewne standardy. Jednak wydaje mi się, że nie przekraczałam granic wiekszego nierozsądku - zwykle myślałam o potencjalnych konsekwencjach własnych działań. koleżanka mnie określiła, że rzeczy niemożliwe uważam za wyzwania. Swoją energię kierowałam w dużej mierze wokól pracy i udało mi się stworzyć firmę kilkunastoosobową. Teraz firma nie zarabia na siebie, muszę dokładać. Ale zupełnie nie mam siły nic zrobić. Każdy mój pomysł wydaje mi się błedny. Nie mam siły myśleć o problemach. Wydaję ostatnie oszczędności na pensje dla ludzi i przestałam przychodzić do pracy i kotrolować co robią.

W okresach depresji okaleczałam się, miałam myśli samobójcze. Dwa razy podeszłam na samobójstwa na serio. Raz w szkole średniej i teraz tydzień temu. 2 dni była nieprzytomna na toskykologii. Leczyłam się lekami antydepresyjnymi i uspokajającymi i mam za sobą nieskutecznie 2 terapie psychodynamiczną i poznawczo behawioralną.

Z Waszych opisów wynika, że to może się nasilać z wiekiem. Teraz depresję mam już pól roku, a w ostatnich 2 latach miałam zwiększoną ilość epizodów depresyjnych. Ale też w międzyczasie mam trudną sytuację zawodową. Do niedawna udawało mi się jeszcze chodzić do pracy i zakładać maskę mimo lęku i obniżonego nastroju. Teraz mnie wszytsko przeraża, męczy albo jest zupełnie obojetne. MS sprawiają mi przyjemność. Jak znowu będę miała fazę lęku i bólu to chyba zrobię kolejne podejście.

 

W weekend czułam się normalnie. Potem 2 dni bólu, płaczu, MS, teraz obojętność i zmęczenie. Ale zaczyna chcieć mi się myśleć troszkę o przyłości, jeszcze nie o problemach do rozwiązania ale podejmuję jakiś próby poukładania tygodnia przyszłego.

Myślicie że to dwubiegunowa?

 

Fajnie jakbym weszłą w manię i spróbowała znaleźć rozwiązanie na problemy z firmą.

ola

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens a lekarz nie dał Ci od razu innych leków , bo przy CHAD najważniejszy jest jakiś stabilizator a nie antydepresanty. Jeżeli stabilizator będzie trafiony plus jeszcze lek który lekarz będzie uważał za pomocny to szybko staniesz na nogi . Zgłaszaj lekarzowi jak coś Cię będzie niepokoiło np. zła tolerancja danego leku ,bo lek który inni tolerują dobrze nie musi być dobry dla Ciebie. Jeśli masz jakieś pytania myślę ,że każdy Tobie odpowie jak wygląda jego życie z CHADEM ( nie jest łatwo ale da się wytrzymać - ale leki to podstawa :D ) . Trzymaj się. Waplo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Nie chce mi się pisać..

Wczoraj myślałam, że mi serce wyskoczy. Nie mogłam prowadzić samochodu. Uspokajałam się chyba przez dwie godziny, przeszło mi dopiero jak wzięłam Chlorprofiksen na spanie.

Po Seronilu jest fajnie, bo się nie chce jeść. Nie mam napadów głodu. Chudnę pomalutku i wracam do swojej dobrej wagi. U mnie to za wiele nie trzeba, bo ogólnie jestem mikra, ale te trzy kilo chętnie zrzucę.

Poza tym.. hm.. nastrój się nie polepsza, lęk pozostał, tylko śpię lepiej.

Póki co - cały czas pod kreską na wykresie....

Do tego ta cholerna prokrastynacja...

Zalogowałam się na forum dla "odkładających na później".

Nie wiem, czy uda mi się cokolwiek zmienić na lepsze.

 

Sens, współczuję Ci z firmą...

Mam podobne problemy, tyle, że - na moje szczęście - nie zatrudniam pracowników.

Ale kredyty nie popłacone, zus zaległy, roboty nie pokończone, terminy zawalone..

 

Trzymajcie się jakoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

ja akurat się wycofuję i płaczę i ostatnio na nic nie mam sily...

nie lubię tego stanu.

Kurcze wzmacnia to poczucie bezradności.

 

Skalamax... a może masz możliwość zatrudnienia/ podjęcia współpracy z kimś kto Ci pomoże jak jest gorzej?

Ja tak właśnie próbuję teraz firmę poustawiać. Może to coś da....

Powodzenia

 

-- 17 cze 2011, 19:07 --

 

waplo dzięki

dostałam coś jakby na padaczkę może to jest stabilizator.

 

Czy jest sposób/ metoda żeby sprawdzić czy to jest dwubiegunowa?

wiecie o czymś takim?

z góry dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×