Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłość - czyli tzw: pic na wodę fotomontaż


lone_eagle

Rekomendowane odpowiedzi

Miłość nie jest przeciwieństwem nienawiści. Przeciwieństwem nienawiści jest apatia.

 

Tia ....no straszne to przeciwieństwo, jest dokładną odwrotnością......przeciwieństwem do apatii jest aktywność - te dwa stany są niejako wyprane z uczuć, natomiast miłość i nienawiść prezentują dokładnie dwa różne stany na dwóch biegunach.

 

Poza tym dodam jeszcze, że moim zdaniem - to o czym piszecie , że zostaliście potraktowani tak a nie inaczej - to nie była miłość, to właśnie było zauroczenie, może zakochanie ....ale nie miłość.... nad miłością się pracuje, to nie takie łatwe uczucie, nie pojawia się nagle, często ludzie są ze sobą dopóki mają przysłowiowe " motylki w brzuchu" a później odchodzą tłumacząc, że miłość się wypaliła....nie, tej miłości jeszcze nie było ...minął dopiero stan zafascynowania :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, dokładnie..dlatego nie rozumiem ludzi którzy biorą ślub po np. 2 miesiącach czy pół roku..przecież to jeszcze jest okres fascynacji, poznawania siebie, po roku, dwóch przychodzi kryzys i tyle związków się rozpada...

a mój brat właśnie się oświadcza, choć jest z dziewczyną pół roku :roll: dla mnie głupota :roll:

dziecinada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stwierdzenie "Nie doświadczyłem nigdy miłości, więc ona nie istnieje" jest mniej więcej tyle samo warte co "Nie byłem nigdy w Australii, więc Australia nie istnieje" (pomijające zdjęcia satelitarne, fotografie i liczne relacje naocznych świadków).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lone_eagle,

skoro żadna mnie nie akceptuje takim jakim jestem to widocznie cos jest nie halo i pierwszą myślą jest że "to ja jestem do chrzanu" ;)

albo obracam się w towarzystwie niewłaściwych kobiet ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No a może coś jest nie halo i trzeba się nad sobą zastanowić....nie chodzi mi o całkowitą zmianę "pod kogoś" .....ale o jakieś swoje nawyki, przyzwyczajenia itd.... ;)

 

-- Cz cze 09, 2011 10:34 am --

 

dominika92, trzeba być optymista - oczywiście jest duża szansa że wszystko się fajnie ułoży....poza tym zaręczyny to jeszcze nie żadne obietnice ani ślub, dotrą się......ale ja, tak jak i ty,, bałabym się po tak krótkim czasie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale na dobrą sprawę śluby i takie inne to umowy cywilno-prawnej stworzone po to żeby ułatwić ludziom życie w cywilizowanym świecie, moim zdaniem wmawia się od urodzenia ludziom ( zwłaszcza dziewczynkom) że - małżeństwo jest okazaniem prawdziwej miłości, co za bzdura i kłamstwo......przynajmniej w moim odczuciu. Ja przynajmniej nigdy nie odczuwałam parcia na śłub, małżeństwo i strasznie mnie denerwują teksty: a przejdzie ci, na każdego przychodzi czas, albo co gorsza - weź z nim ślub bo ci inaczej ucieknie i cię zostawi...... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy ślub będzie czy nie to może sobie jedna ze stron zwinąć manatki i odejść... ślub tylko wszystko skomplikuje... Ja mówiąc szczerze też nie jestem chętna do ślubu, zwłaszcza kościelnego. Zbędne ceregiele jak dla mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co tu mówić o ślubie,jak ja nawet godzine z obcą kobietą nie wytrzymam.Ostatnio jedna mnie dopadła z zaskoczenia na uczelni,zaczeła coś mówić o swojej pracy magisterskiej itp.a ja oczywiście ",mhm","hehe","no tak","masz rację",potem ona o coś mnie spytała,a ja zacząłem ee "mieszać się w zeznaniach" iii tak jakoś potem dziwnie na mnie patrzyła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, jej, jak jakaś dziewczyna śmiała do ciebie podejść, na uczelni i rozmawiać z tobą o pracy magisterskiej....to niewybaczalne, jak mogła cię tak napastować, ja tam bym jej z glana pociągnęła od razu...... :roll:

 

Co tu mówić o ślubie,jak ja nawet godzine z obcą kobietą nie wytrzymam

No tak, bo ślub biorą ze sobą zwykle obcy ludzie..... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jej, jak jakaś dziewczyna śmiała do ciebie podejść, na uczelni i rozmawiać z tobą o pracy magisterskiej....to niewybaczalne, jak mogła cię tak napastować, ja tam bym jej z glana pociągnęła od razu...

:mrgreen:

Nie wiedziałem,że tak to zabrzmiało..ee no inaczej nie o to chodzi,że podszedła itp.......tylko o to,żę no ee ja z nią nie umiałem gadać...dopóki mówiła o sobie było ok,ale jak już o coś mnie spytała to zacząłem gadać od rzeczy >,no po prostu najpierw mówilem o pracy magisterskiej bardzo nieskładnie,tak bardzo,że potem zacząłem przeskakiwać z tematu na temat inny...i tak chwile gadaliśmy......potem jakoś tak ona poszła,a ja zostałem przed salą czekając na wykladowce...

Jednym słowem ee żeby nie bylo,nie mam pretensji do niej czy coś,do siebie mam pretensje,że nie potrafie gadać o byle czym,bez stresu.

 

-- Cz cze 09, 2011 5:11 pm --

 

No tak, bo ślub biorą ze sobą zwykle obcy ludzie..... :-|

Oj tam,oj tam.No wiem przecież,że nie biorą obcy ludzie..Eh no z tego co napisałem nie potrafie się wytłumaczyć...Powiem tylko tyle,że ja dosyć długo......no dosyć długiego czasu mi potrzeba,żebym nie czuł się przy kimś jak przy obcej osobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, więc jak sam przyznałeś potrzebujesz więcej czasu niż większość z nas żeby zawiązała się więź między Tobą a drugim człowiekiem, a nie że nie zasługujesz na miłość :smile: i tu Cię mam robaczku :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jestem zakochana, kocham, raz jest lepiej raz jest gorzej, ale jedno jest pewne.. nigdy nie wiadomo kiedy kogoś trafi.

ja miałam szczęście. ;) i stwierdziłam, ze nie ma na co czekać... jesteśmy razem od listopada 2010 a mieszkamy razem od lutego tego roku :twisted:

 

 

ps. uważam, że bycie z kimś 4 lata ale niemieszkanie z tą drugą osobą... się nie sprawdza. i nie wiem jak to określić, ale uważam, że mieszkanie ze sobą chociażby rok jest "warte" więcej niż te 4 lata ... spotykania się.

bo tak naprawdę codzienne zwykłe czynności, sytuacje domowe i niedomowe... i wtedy widzimy tę osobę, jaka jest naprawdę. a nie tylko kiedy spotykamy się na drinku i spędzamy razem noc. to dla mnie nie jest związek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×