Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadmierny perfekcjonizm


Magnolia

Rekomendowane odpowiedzi

zalamka87,

 

to czy perfekcjonizm jest przywarą czy nie zależy w jakim stopniu występuje i jak dezorganizuje życie

 

Zgadzam sie ,z tym ,że perfekcjonizm to cecha charakteru a presja rodziny to problem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalamka87,

Nie rozumiesz mnie .

Perfekcjonista -chce wykonywać wszystko idealnie .

Osoba poddana presji rodziny -jest zmuszana ,ową presją, do poprawiania własnych wyników,na każdej płaszczyźnie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm chce czy musi... znam dwoje perfekcjonistów i na moje pytanie dlaczego? odpowiedź: po prostu nie mogę inaczej... a dlaczego? bo jak nie zrobie na maksa to mam wyrzuty sumienia i poczucie winy - obydwoje są w terapii

oczywiście nie znaczy to że każdy i zawsze

 

-- 25 lut 2011, 19:43 --

 

zalamka87,

To jest rodzaj traumy ,trzeba z tym do dobrego terapeuty iść .

no jasne że tak!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale jakies metody na ograniczenie tego perfekcjonizmu/pedantyzmu ? Ja perfekcjonista bylem od dziecka, tyle ze jego ewolucja w cos szkodliwego na pewno z niczego nie przyszla. Oprocz "presji" mamy (i nie tylko), to jeszcze majac 6-12 lat moja mama byla z gostkiem (gdy mialem 8-12 lat, to mieszkalismy z nim) ktory ja bil, a mnie maltratowal psychicznie. Do tego gosciu byl strasznie... hmmm malostkowy (?). Potrafil zrobic awanture o nic. Glupie drzwi od samochodu zamkneles za mocno (w jego mniemamiu) i juz wonty do ciebie. Moze to smiesznie zabrzmi, ale w tamtym okresie , gdy jechalismy samochodem to mialem caly czas stresa, bo balem sie ze niezamkne potem tych drzwi "odpowiednio". Warto dodac, ze to tylko jeden z przykladow, takich "sytacji stresowych" bylo duzo wiecej.

Heh, mowta co chceta, ale jakbym mial pewnosc ze nie dostane za to kary, to bym wrocil na chwile do Polski i gosciowi kazal swoj wlasny grob kopac :twisted: Niestety to niemozliwe :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek i przecieram oczy. Niedługo będziemy się leczyć z nadmiernej punktualności czy nadmiernej miłości do ludzi. Nie słyszałem żeby się ktoś leczył z nadmiernej bylejakości, ignorancji, chamstwa i cynizmu. Bo z czego się tu leczyć skoro jest to normą? Dziwny jest ten świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a u mnie nadmierny perfekcjonizm jest wielkim problemem bo nie pozwala mi wyzdrowieć i nie wiem jak sobie z tym poradzić. ostatnio omawialiśmy to na sesji. nie umiem zrobić czegoś w połowie. po prostu NIE POTRAFIĘ. jeśli się zabiorę za sprzątanie to muszę sprzątnąć WSZYSTKO , każdy maleńki okruszek powoduje u mnie natręctwa i w końcu i tak wrócę żeby go sprzątnąć. musi być wszystko na 100%. wszystko albo nic...i właśnie to jest największy problem. bo zazwyczaj wychodzi nic. jeśli nie poszłam na rolki to nie będę już walczyć bo przecież miałam iść na rolki pokręcić hula hop i posprzątać a nie tylko pokręcić hula hop, więc dzień stracony, trzeba zacząć od nowa. nie umiem zrobić jednej rzeczy, którą zaplanuję, muszę zrobić wszystko bo inaczej mam poczucie, że to nie ma sensu. nie umiem nauczyć się jednego przedmiotu (jak jeszcze się uczyłam) , muszę umieć wszystko na 100%, nawet jeśli coś mniej mnie interesuje lub wcale to i tak muszę to perfekcyjnie wykonać, albo nie zrobię wcale z żadnego przedmiotu. nie umiem tak że np. polskiego nauczę się na 5 a matmy na 2.

przeszkadza mi to teraz w walce z nerwicą, bo wystarczy że nie zrobię jednej rzeczy to zawalam wszystkie inne bo przecież i tak już bez sensu....nie wiem jak sobie z tym radzić... :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedy jestem zdrowy staram się swoją robotę wykonywać po prostu dobrze (bez nadmiernej przesady) gdy wpadam w depresję zaczynają mnie drażnić najmniejsze drobiazgi i popadam w pułapkę perfekcjonizmu czego efektem jest pogłębiona depresja. Czasami się zastanawiam czy

perfekcjonizm nie jest skutkiem zaburzeń depresyjnych i poszukiwania idealistycznych rozwiązań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się czuję dobrze to wygrywa realizm i logika ,która podpowiada ,że "idealnie" nie istnieje w przyrodzie w naszym zrozumieniu. Rzeczy powinny być wykonane poprawnie na stan naszej obecnej wiedzy. Czasami jak coś nie jest tak jak bym chciał to sobie mówię

"co się takiego wielkiego stało, od tego się nie umiera" albo "takie jest życie, byli ludziska przed nami ,teraz my jesteśmy, będą i po nas "bo takie jest życie" i ... trochę pomaga :D a jak wejdę na sprawy wszechświata gdzie giną i powstają całe galaktyki to ... już pełny

luzik :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest taka prosta sprawa z perfekcjonizmem. Moim zdaniem to nic złego, jeśli nie przeszkadza. Gorzej, jeśli odbiera radość życia, pogarsza funkcjonowanie.

Jeśli wynika z chorobowego spectrum zachowań charakterystycznych dla np. natręctw, zaburzeń osobowości etc. to od razu tak łatwo nie można się go pozbyć.

Myślę,że tu raczej chodzi o akceptację, a nie traktowanie perfekcjonizmu w kategoriach czegoś negatywnego. Ale do tego chyba trzeba dojść w drodze uświadomienia pewnych spraw.

Wiem o czym mówicie, znam temat z autopsji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja niestety nie umiem sobie z tym łatwo poradzić. zaburza mi to wszystko. często odbiera radość z czego kolwiek, psuje plany. tak jak dziś. eh. wszystko albo nic. cała ja. albo na 100%, idealnie, perefekcyjnie, albo wcale, bo przecież nie zrobię czegoś na 50 %...:( BO NIE WARTO . ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się być bardziej tolerancyjny dla siebie i kiedy jestem chory mam prawo zrobić to trochę gorzej. Jak się poczuję lepiej będę to automatycznie wykonywał dokładniej - koniec i kropka. Oczywiście czasami bywa różnie ale daje mi to troszkę tak potrzebnego luzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powód? mamusia i tatuś wiecznie niezadowoleni, dlaczego nie piątka? dlaczego nie szóstka? dlaczego drugie miejsce? dlaczego Kasia potrafi a ty nie? A brat lepiej niż ty gra w piłkę... i ciągle mało.. nigdy nie jest dosć dobrze, surowość, krytyka, zbyt wysoka porzeczka, praktycznie brak pochwał, ciągłe poprawianie ble ble ble :smile:

 

Na pewno jest w tym trochę racji, ale absolutnie nie jest to główna przyczyna perfekcjonizmu i nie można tak generalizować. Sam znam mnóstwo przypadków ludzi, którzy również byli ciśnięci od dziecka przez rodziców, a mimo to wyrośli na ambitnych, zmotywowanych ludzi sukcesu. Moi rodzice natomiast przyjmowali postawę odwrotną - nigdy przesadnie nie wymagali, nie karcili. Nawet jak przyniosłem złe oceny ze szkoły, to nigdy nie słyszałem złego słowa, a co najwyżej pocieszenie.

Swój perfekcjonizm wyhodowałem całkowicie sam. Mogę z całą pewnością stwierdzić, że czynniki zewnętrzne miały tutaj znikomy udział a wszystkiemu winien jestem ja sam. Po prostu w pewnym momencie swojego życia uznałem, że sposobem i lekiem na różne problemy, porażki itd. będzie jak największe dążenie do perfekcji, ideału. Tak sobie wkręciłem do głowy i potem zaczęło to coraz bardziej narastać. Na pewno było to w dużym stopniu spowodowane wysokim poziomem wewnętrznego lęku. Próbując czynić wszystko perfekcyjnie budowałem poczucie własnego bezpieczeństwa i psychicznego komfortu. Uważałem, że jak najlepsze przykładanie się do wszystkiego, poważne traktowanie wypełnianych zadań, dbałość o szczegóły - że to wszystko uchroni mnie przed złem, niepowodzeniem i różnymi innymi, przykrymi następstwami. Że dzięki temu osiągnę sukces i wszystko będzie fajnie.

 

Nie było to całkowicie świadome. Rzekłbym, że to wszystko odbywało się gdzieś w głębszych warstwach mojej psychiki i nie miałem / nie mam nad tym większej kontroli. Teraz dopiero widzę, na jakie manowce to mnie doprowadziło. Aktualnie jestem w takim stanie, że każde działanie/czynność/zdarzenie, które powoduje jakiekolwiek zaburzenie mojego perfekcjonistycznego porządku - czyli np. brak kontroli w jakimś aspekcie relacji z innymi ludźmi, albo niemożność wykonania jakiegoś zadania zgodnie z własnymi oczekiwaniami, wpędza mnie w stan depresyjny. Perfekcjonizm okazał się najgorszym plugastwem, jakie mogło mi się przytrafić. Dlatego dobra rada dla wszystkich, którzy mają podobne tendencje w umyśle - nie wspierajcie i nie hodujcie swojego perfekcjonizmu, bo potem on was zniszczy.

 

No dobra, ale jakies metody na ograniczenie tego perfekcjonizmu/pedantyzmu ? Ja perfekcjonista bylem od dziecka, tyle ze jego ewolucja w cos szkodliwego na pewno z niczego nie przyszla.

 

A ja właśnie nie. Za dziecka i wczesnej młodości (okres szkoły podstawowej, gimnazjum i nawet początek liceum) nie było we mnie prawie nic z perfekcjonisty. Byłem w miarę elastyczny, zdystansowany, niczym się mocniej nie przejmowałem. Z rozrzewnieniem wspominam te czasy beztroski, psychicznej swobody i przyjemnego oddawania się swoim pasjom. Teraz to nawet swoich pasji nie udaje mi się realizować. Nie zaczynam czytać książki, bo boję się, że nie zrozumiem czegoś tam i się będę tym zadręczał. Nie zaczynam się uczyć czegoś, bo może mi coś nie wyjdzie, nie będzie idealnie i będę się tylko frustrował. Aktualnie doszedłem do takiego stanu, że całymi dniami siedzę bezczynnie przed komputerem i nie robię NIC konkretnego. Jakaś psychiczna blokada, opór przed podjęciem jakiegokolwiek działania, bo to działanie może się okazać niewystarczająco idealne.

Mój perfekcjonizm zaczął błyskawicznie rosnąć jakoś tak po ukończeniu 16-17 roku życia. Teraz mam 22 lata i przekroczył on znacznie dopuszczalny poziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ten nadmierny perfekcjonizm powoduje pracoholizm. Zawszę muszę być przygotowana na zajęcia, nawet kosztem nieprzespanej nocy. Staram się wykywać wszystko jak najlepiej, czasem nawet ponad swoje możliwości. Według niektórych to zaleta, ale z czasem ten wewnętrzny przymus staje się bardzo męczący.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ten nadmierny perfekcjonizm powoduje pracoholizm. Zawszę muszę być przygotowana na zajęcia, nawet kosztem nieprzespanej nocy. Staram się wykywać wszystko jak najlepiej, czasem nawet ponad swoje możliwości. Według niektórych to zaleta, ale z czasem ten wewnętrzny przymus staje się bardzo męczący.

 

To są właśnie dwa oblicza perfekcjonizmu :) Paradoksalnie potrafi on wywołać dwa, wydawałoby się skrajnie odmienne zachowania. Nikt z zewnątrz nie przypuszczałby, że prokrastynator-leń, który wszystko, co się tylko da, odwleka w nieskończoność i zawala wszystkie swoje obowiązki jest niszczony przez tę samą chorobę, co ambitny, zmotywowany człowiek pracy, który nie ma czasu dla siebie, bo obsesyjnie dąży do pełnego i jak najlepszego wykonywania swoich zadań.

 

Ciekawe tylko co powoduje, że jedni perfekcjoniści przechylają się w jedną stroną, a inni w drugą... Podejrzewam, że chodzi tu też o poziom lęku wewnętrznego - pracoholik jest w mniejszym stopniu przepełniony lękiem i ten lęk ma też pewnie nieco inny charakter niż w przypadku prokrastynacji. Chodzi też pewnie o nawyki ukształtowane w dzieciństwie, wychowanie i całą masę innych czynników.

Ja tam mimo wszystko wolałbym być pracoholikiem. Osobowość co prawda też zaburzona, ale przynajmniej miałbym pieniądze, osiągnął jakiś tam sukces i miałbym zrobione wszystko wokół co trzeba. A tak to chowam się przed ludźmi ze wstydu, bo nie jestem w stanie zrealizować większości swoich zobowiązań na czas :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że niektórzy tutaj mylą dwa pojęcia. PERFEKCJONIZM i DOKŁADNOŚĆ.

Perfekcjonizm jest zawsze czymś wyniszczającym, powoduje nakrętki, jednym z jego odgałęzień jest m.in pedantyzm. Jeśli czegoś nie zrobimy na 100 % to nie przynosi nam to spokoju nie potrafimy się zrelaksować, przestać myśleć o tym. Uważamy, że to my jesteśy beznadziejni.

Dokładność- wtedy gdy chcemy wykonac jakies zadanie dokładnie, np. coś w pracy, ćwiczenia, super kolacje, ale gdy to nam nie wyjdzie, np. obiad sie spali, to nie besztamy się za to, a nawet śmiejemy , wyciagamy wnioski co bylo nie ta i tyle. Ważne zadanie w pracy??Pracujemy sumiennie w godzinach pracy, ale szanujemy siebie i po godzinach pracy relaksujemy sie, dbamy o siebie, rodzine, inne obowiazki i wiemy, że pracowalismy nad zadaniem ciezko w przeznaczonym na nie czasie i jutro bedziemy pracowac znowu.

Np Dokładnie są sportowcy, którzy planuja swój wysiłek i żeby były jakies efekty muszą być dokładni i systematyczni, ale jak ominą jeden czy dwa treningi nie będzie końca świata(oczywiscie nie wszysyc to robia:D)

Po prostu różnica jest taka, że w perfekcjonizmie probujemy budowac własne poczucie wartości.

 

Wiem coś o tym, bo z terapeuta wielokrotnie wałkowałam ten temat, no ale cóż...Walczę dalej, nie jest łatwo, ale jest lepiej:D.Np.ja nie posprzątam całego domu to nie robię z tego tragedii, zostawiam częśc dla chłopaka, w ramach podziału obowiązków, co w końcu tez jest terapeutycznie dobre dla związku:D.

Pozdrawiam wszytstkich perfekcjonistów:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×