Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szukam odpowiedzi na pytanie: kim jestem?


rocky1990

Rekomendowane odpowiedzi

Nazywam się Wojtek, i nie wiem kim jestem. Kim tak naprawdę jestem. Czuję w sobie nieogarnięte pokłady zła, czuję że jestem złym człowiekiem, potworem. Czasami mrok jest tak silny, iż boje się że nie wytrzymam i komuś coś zrobię. Boje się swoich myśli, dla kogoś normalnego były by przerażające, niewyobrażalne. Nie potrafię żyć w społeczeństwie, w grupie, w parze. Patrze na ludzi z ogromnego dystansu. Obserwuje ich, jak żyją normalni ludzie, z czego się cieszą, jak są szczęśliwi będąc razem. Mogę tylko obserwować bo nie znam tych uczuć. Nie mam uczuć, nie wiem co to litość, miłość do płci przeciwnej. Jestem pusty w środku. Nie mogę odnaleźć się w otaczającym mnie świecie. Wszystko udaję, codziennie. Muszę udawać uczucia, sympatie, koleżeństwo, zrozumienie. Codziennie. Ciężko jest żyć codziennie udając normalnego człowieka. Patrząc na ludzi widzę ich często jako martwych, leżących w trumnie, ich szkielety ogołocone z tkanek miękkich. Interesuje się m.in. medycyną sądową. Często oglądam sekcje zwłok, fotografie. Podczas seansu często coś jem, patrząc na otwarte ludzkie zwłoki. Niestety to zaczyna mi nie wystarczać. Chciałbym czegoś więcej. Boje się spać, boje się swoich snów. Są... nieludzkie. Boje się samego siebie. Codzienne udawanie zwykłego człowieka wykańcza mnie. Ludzi, którzy uważają mnie za przyjaciela zwierzają się mi, osobie bez serca, najczęściej nie znam uczuć o których do mnie mówią, a ja muszę im coś poradzić. Mimo kiepskich rad oni nadal się mnie radzą w sprawach uczuciowych. Niestety nie do końca wiem o czym do mnie mówią. Na co dzień staram się nie wyróżniać z tłumu, nie chcę. Nie lubię być w centrum uwagi. Boje się swojej obojętności na ludzi, ale oprócz rodziny jest osobą, którą... cenię, szanuję do której czuję sympatie. Nie wiem kim jestem, moja maska ciąży mi coraz bardziej, czuję w sobie mrocznego pasażera. Codziennie prześladuje mnie śmierć. Myślę o niej. Niekoniecznie o swojej śmierci, ale np. o śmierci bliskich. Każdy dzień mnie zbliża do tej chwili. Ostatnio strasznie nasiliły się takie właśnie myśli. Nie kontroluje swojego życia. Na uczelni, życia wśród rówieśników, pozwoliłem na zakochanie w sobie pewnej dziewczynie. Nie chciałem do tego dopuścić. Spotkałem się z nią 3 razy. Przez czas trwania tej znajomości czułem się jak w kletce. Zamknięty, przytłoczony. Potrzebuję samotni. Dwie osoby powiedziały mi ostatnio że wokół mnie jest potężny mur przez który nikt nie może się przebić. Mówią że jestem dobrym człowiekiem ale ja czuję coś całkiem odwrotnego. Więc kim jestem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nigdy nie prosiłem o pomoc. Zawsze byłem w ukryciu. Pytasz od kiedy mam te myśli hmm... od zawsze czułem się inny. Zawsze odstawałem od rówieśników. Byłem za poważny do swojego wieku. Nie potrafiłem się wygłupiać itp. Wszystko się pogłębiło od około czasu skończenia gimnazjum. Czyli około 5-6 lat temu. Nigdy nie miałem kolegów. Miałem w swoim życiu do niedawna jednego przyjaciela. Jednak straciliśmy te relacje. Zawsze ukrywałem się przed ludźmi, nigdy nie wychodziłem przed szereg. Nie lubię być w centrum uwagi. Zainteresowania śmiercią, medycyną sądową, ludzkim ciałem od środka sprawiły że nie patrze na ludzi jak wszyscy. Jeśli chodzi o dzieciństwo to zawsze było okej. Mama bardzo mnie kocha, jest ze mnie dumna. Z tatą mam trochę gorsze relacje, gdyż w moim dzieciństwie był zapracowany i spędzaliśmy mało czasu. Zawsze byłem z mamą i bardzo ją kocham. Choć nie potrafię tego okazać. Mieszkam od zawsze na wsi. Widziałem różne rzeczy. Zabijanie kur przez odcinanie głów i dalszą procedurę i obrabiania. To widziałem co tydzień. Zawsze przy tym byłem. Widziałem też zakopanie żywcem małych kotków. Do zwierząt mam wielki szacunek, nigdy bym żadnego zwierzaka nie skrzywdził. Zwierzęta są takie... niewinne. Dla ludzi nie mam litości, choć bardzo to ukrywam i staram się być miły, w szczególności dla obcych. Podczas zabijania kur wszędzie była krew... nie mogę o tym zapomnieć. Nie wiem czy to ma jakiś wpływ. Opisałem tu swój problem, gdyż przestaję kontrolować swoje życie. czuje się jak dzikie zwierze w klatce, które jest coraz bardziej agresywne. Przestaję kontrolować swoje emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój pierwszy post brzmiał jak sylwetka przyszłego, seryjnego mordercy. Dobrze, że szanujesz zwierzęta. Kiedyś w psychiatrii był taki pogląd, że czynności zapowiadające rozwinięcie się psychopatii to moczenie nocne, piromania i właśnie męczenie zwierząt (to wszystko w dzieciństwie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o dzieciństwo to zawsze było okej.

 

To jest prawda czy tylko Twoja wizja?

Przecież Twoje problemy nie wzięły się z powietrza ani genów.

 

Masz w sobie ogromne pokłady złości i agresji (moim zdaniem to oglądanie sekcji zwłok służy Ci w jakimś stopniu jej rozładowaniu, w sposób bezpieczny) - pytanie DO KOGO KONKRETNIE i ZA CO.

 

Dziecko de facto kochane przez swoich rodziców ma jako dorosły zdrową samoocenę, poczucie wartości, pozytywny stosunek do siebie, zdolność do bliskości z innymi ludźmi, do kochania i nie czuje, że musi udawać i zakładać maski.

 

Może jesteś gdzieś tam w środku wściekły na rodziców, że nie ochronili Cię przed takimi strasznymi doświadczeniami, jak np. oglądanie rzezi? A nie ochronili Cię przed tym, pozwalali na to, abyś to oglądał. A dla małego dziecka to są wstrząsające obrazy, dziecko się tego boi, czuje smutek, bezradność, identyfikuje się z tymi zwierzątkami. I może zakodować sobie w głowie, że dorośli ludzie są niebezpieczni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rocky1990, Wiesz...ja myślę sobie tak,że jesteś bardzo wrażliwym człowiekiem.

NIe tylko w stosunku do zwierząt, do ludzi także.

Jedyne co mi przychodzi na myśl to to,że z niewiadomych przyczyn z obaw i lęku przed ludźmi mogłeś zbudować wokół siebie mur i wytworzyć specyficzne obrazy.

Odnajdujesz się w medycynie sądowej, jest to Twój konik, uciekasz w swoje zainteresowania identyfikując się z nimi na zasadzie takiego zaprzeczenia.

Zastanawia mnie fakt,że napisałeś o tym,że odkąd pamiętasz zawsze odstawałeś od rówieśników. Skąd się to mogło wziąść,że czułeś się inny, wyalienowany?

Czy Ty czasami nie obwiniasz ludzi za to całe zło, które wyrządzają zwierzętom? I stąd wzięła się do nich Twoja nienawiść?

To co napisałam....to tylko moje odniesienie i domniemania, proszę nie bierz ich do siebie. Pytam. Jeśli nie będziesz chciał odpowiedzieć, poprostu nie odpiszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem Wam bardzo wdzięczny za te wszystkie odpowiedzi, za pomoc w zrozumieniu tego. Jeśli chodzi o rodziców to nie mam do nich żadnego żalu, zawsze czułem się kochany. Pamiętam tylko jedną specyficzną sytuację. Kiedyś zdenerwowałem bardzo mamę, był to okres kiedy byłem chyba trochę mniej grzeczny. W tym dniu czymś, czego nie pamiętam zdenerwowałem mamę. Powiedziała mi wtedy "jak będziesz dla mnie dalej taki zły to przez Ciebie szybko umrę, chcesz żebym umarła?" Mówiąc Wam to teraz widzę siebie małego, dziecko mające 5 lat, stojące w pewnym miejscu w kuchni. Wtedy momentalnie zamilkłem i baaardzo się wystraszyłem. Od tamtej pory staram się bardzo szanować mamę. Od jakiś 2 miesięcy codziennie prześladuje mnie myśl, że mama, moja najukochańsza osoba może niedługo umrzeć... strasznie boje się tego dnia, boje się że wtedy nie wytrzymam.

Czuje że jestem potworem. Nie potrafię nawet opisać tego co czuję widząc człowieka krzywdzącego zwierze. Budzi się we mnie demon. Gdybym dostał tego człowieka w swoje ręce i byłbym w stanie tego.. potwornego uczucia to zabiłbym go zadając mu jak najwięcej cierpienia. ludzie często tak mówią, ale we we mnie jest wtedy tyle niepohamowanej agresji, iż czuję że nie powstrzymałbym się i zabiłbym najchętniej nożem. Swarzyłbym się w piekle do którego i tak pewnie trafię ale zrobiłbym to w tym stanie. Tylko raz obejrzałem filmik z obdzierania zwierząt ze skóry, nigdy więcej tego nie zrobię, wtedy budzi się mrok, czuję jak mnie rozpiera od środka.

Jestem człowiekiem (a może nie człowiekiem) głęboko wierzącym, bardzo kocham Jezusa, jest moim jedynym przyjacielem. Praktycznie codziennie z nim rozmawiam. Bardzo wiele dla mnie zrobił. Czyni dla mnie prawdziwe cuda mimo tego że na nie nie zasługuję.

Nie wiem dlaczego czułem się zawsze inny w porównaniu z rówieśnikami. Często mam uczucie że nie potrzebuję ludzi wokół siebie. Uwielbiam być sam, choć czasami chciałbym mieć osobę która by mnie zaakceptowała. Za chwilę zaś czuję jak mój głos mówi mi że nie mogę z nikim być. Dlatego odrzuciłem ostatnio osobę, która chciała mnie takiego jakim jestem.

Może mam jakiś defekt mózgu? Może stąd ta agresja, wewnętrzny mrok, nienawiść do ludzi. Na pewno nie są winni temu moi rodzice. Wiem, że starali się abym był dobrym człowiekiem i kiedyś nim byłem, ale teraz kieruje mną coś innego.

 

P.S Moniko o jakich specyficznych obrazach mówisz?

Dziękuję jeszcze raz Wam wszystkim za odpowiedzi i pomoc, nie spodziewałem się tego. Jestem mile zaskoczony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rocky1990, żaden defekt mózgu.

Może się Tobie nie spodoba to, co napiszę. Twoja mama nieświadomie powiedziała Ci te słowa "jak będziesz dla mnie dalej taki zły to przez Ciebie szybko umrę".

NIe można dzieciom mówić takich rzeczy.

To szantaż emocjonalny. W wieku 5 lat dziecko bardzo potrzebuje matki i ojca. Każde rozstanie z mamą przeżywa. Dla dziecka pojęcie "śmierć" może być czymś strasznym. Nie dziwne. Dla dorosłych budzi grozę i lęk.

To mógł być przełom dla Ciebie, straszliwa trauma. Skutki po dzień dzisiejszy.

Patrzysz na ludzi z perspektywy takiego bezbronnego, krzywdzonego zwierzątka, tak mi się wydaje. Tak, jakbyś się utożsamiał z takim zwierzakiem.

NIe robisz tego, czego chciałbyś robić........jesteś taki stłamszony. Boisz się Straty, utraty w szerokim tego słowa zanczeniu.

(oczywiście to są tylko moje przypuszczenia, psychologiem nie jestem)

Nie chciałbyś się zwrócić po pomoc do psychoterapeuty?

 

-- 30 maja 2011, 22:22 --

 

Specyficzne obrazy-miałam na myśli Twój świat, świat zabitych, zmarłych....i to by pasowało.

Mama Ci zagroziła,że umrze jak będziesz niegrzeczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię nawet opisać tego co czuję widząc człowieka krzywdzącego zwierze. Budzi się we mnie demon. Gdybym dostał tego człowieka w swoje ręce i byłbym w stanie tego.. potwornego uczucia to zabiłbym go zadając mu jak najwięcej cierpienia.

Rocky, ja myślę, że te akcje z kurami i innymi zwierzętami mogły jednak zapaść w Twoją pamięć na dobre. I organizm szuka jakichś sposobów odreagowania tego wszystkiego (cytat powyżej oraz to, co napisałeś w pierwszym wpisie: "Przestaję kontrolować swoje emocje.")

 

Niektórzy z nas niestety mają większą wrażliwość, choć może nawet o tym nie wiedzą, a to co opisałeś to nie były takie sobie rzeczy (to zakopywanie kotów to coś strasznego... :zonk: nie wyobrażam sobie na to patrzeć :hide: )

 

Ja niedawno zauważyłem, jak zły wpływ na mnie mają niektóre filmy pokazujące drastyczne sceny.

Od jakiegoś czasu unikam ich i rzeczywiście, trochę się uspokajam.

 

Zachęcałbym Cię do kontaktu z psychologiem, bo może okazać się, że potrzebujesz jakiejś pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, nigdy nikomu o tym nie mówiłem, tym bardziej psychologowi. To może być niebezpieczne.

Tak więc stąd jest moje zainteresowanie śmiercią? Przez te nieświadomie wypowiedziane słowa mamy? Przez obrazy zabijanych zwierząt z dzieciństwa?

Powiedziałaś że nie robię tego co chciałbym robić. Nie do końca rozumiem. Mogłabyś to rozwinąć?

 

Dziękuję za to że odpisujesz i mi pomagasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem człowiekiem (a może nie człowiekiem) głęboko wierzącym, bardzo kocham Jezusa, jest moim jedynym przyjacielem. Praktycznie codziennie z nim rozmawiam. Bardzo wiele dla mnie zrobił. Czyni dla mnie prawdziwe cuda mimo tego że na nie nie zasługuję.

Co do Ciebie zrobił (jeśli możesz zdradzić)? Jakie to były cuda?

 

Nie wiem dlaczego czułem się zawsze inny w porównaniu z rówieśnikami. Często mam uczucie że nie potrzebuję ludzi wokół siebie. Uwielbiam być sam, choć czasami chciałbym mieć osobę która by mnie zaakceptowała. Za chwilę zaś czuję jak mój głos mówi mi że nie mogę z nikim być.

Jaki to głos? Powiedz o nim coś więcej.

 

Wiem, że starali się abym był dobrym człowiekiem i kiedyś nim byłem, ale teraz kieruje mną coś innego.

Czujesz jakby coś Tobą kierowało? Czujesz jakbyś nie posiadał do końca wolnej woli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o cuda, były one związane najczęściej ze szkołą, później z uczelnią. Zdarzały się w życiu codziennym i hmm.. emocjonalnym.

 

Co do tego wewnętrznego głosu czuję jakby we mnie była druga osoba, jest w mojej głowie, zawsze. Czuję jej obecność, czuję jak do mnie mówi a ja jej odpowiadam. To wygląda jak dialog, który słyszę tylko ja. Chyba po tym zdaniu weźmiecie mnie za całkiem skrzywioną osobę.

 

Jeśli chodzi o kierowanie mną to czuję pewien wpływ jaki wywiera na mnie ten wewnętrzny głos mojego "towarzysza zabaw". Jakby mówił mi co mam zrobić. Że powinienem być sam bo mogę zniszczyć sobą komuś życie, kogoś zranić. Ten głos jest codziennie, w różnych sytuacjach. Najczęściej pojawia się wraz z "mrokiem". Może ten głos to mrok? Nie wiem co się ze mną dzieje. Gdzie podział się ten Wojtek? Jest tyle pytań bez odpowiedzi. Codziennie dochodzą nowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, nigdy nikomu o tym nie mówiłem, tym bardziej psychologowi. To może być niebezpieczne.

Tak więc stąd jest moje zainteresowanie śmiercią? Przez te nieświadomie wypowiedziane słowa mamy? Przez obrazy zabijanych zwierząt z dzieciństwa?

Powiedziałaś że nie robię tego co chciałbym robić. Nie do końca rozumiem. Mogłabyś to rozwinąć?

 

Dziękuję za to że odpisujesz i mi pomagasz.

Nie dziękuj, zdaje sobie sprawę z tego,że musisz bardzo cierpieć, chcę pomóc jak tylko mogę.

 

Powinieneś chcieć się otworzyć, przełamując mit,że psychoterapeutę odwiedzić to wstyd.

Dlaczego myślisz,że to może być niebezpieczne?

 

Nie odpowiem Tobie jednoznacznie czy przez mamy wypowiedziane słowa. Mogły się przyczynić.

Wiesz.....dzieciństwo, relacje z rodzicami są bardzo ważne dla kształtowania się osobowości dziecka.

Tak jak mówiłam.....nie znam Twojej mamy, jak funkcjonuje, tego jak zostałeś wychowany.

Rodzice często popelniają błędy wychowawcze, często nieświadomie. Ale to nie usprawiedliwia tego,że wyrzadzają dziecku krzywdę.

Myślę,że powinieneś pójść ze swoimi problamami do specjalisty.

Napisawszy to,że do końca nie robisz tego, co chciałbyś robić......miałam na myśli Twoje lęki i to jak funkcjonujesz, one Cię ograniczają.

Mam na myśli to,że spectrum Twoich zachowań charaktereyzujących Twój obecny stan, mogło się kształtować nieprawidłowo poprzez deficyty (niezaspokojone potrzeby, albo nieprawidłowe kształtowane wzorce).

Ty nie jesteś obiektywny w stosunku do mamy, tatym siebie. Obiektywny raczej jest terapeuta.

Podam Ci przykład.......małe dziecko wychowuje się w rodzinie, w której matka pije. Dziecko nie zna innej matki, nie wie,że matka nie powinna pić. Podczas wychowywania dziecka przez matkę alkoholiczkę, przeważnie jest tak,że takie dziecko nie ma zaspakajanych podstawowych potrzeb. Nagle okazuje się ,że dziecko zostaje zabrane do domu dziecka. Wiesz jaka to trauma dla niego? On nie zna innej matki, oprócz tej, która go wychowała. Pomimo tego,że matka jest alkoholiczką, dziecko ją kocha.Mam na myśli małe dziecko.

Rozumiesz?

 

 

Jeśli chodzi o cuda, były one związane najczęściej ze szkołą, później z uczelnią. Zdarzały się w życiu codziennym i hmm.. emocjonalnym.

 

Co do tego wewnętrznego głosu czuję jakby we mnie była druga osoba, jest w mojej głowie, zawsze. Czuję jej obecność, czuję jak do mnie mówi a ja jej odpowiadam. To wygląda jak dialog, który słyszę tylko ja. Chyba po tym zdaniu weźmiecie mnie za całkiem skrzywioną osobę.

 

Jeśli chodzi o kierowanie mną to czuję pewien wpływ jaki wywiera na mnie ten wewnętrzny głos mojego "towarzysza zabaw". Jakby mówił mi co mam zrobić. Że powinienem być sam bo mogę zniszczyć sobą komuś życie, kogoś zranić. Ten głos jest codziennie, w różnych sytuacjach. Najczęściej pojawia się wraz z "mrokiem". Może ten głos to mrok? Nie wiem co się ze mną dzieje. Gdzie podział się ten Wojtek? Jest tyle pytań bez odpowiedzi. Codziennie dochodzą nowe.

Czy masz często poczucie winy? czujesz się winny? W jakich sytuacjach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rocky1990, radziłabym, abyś udał się do specjalisty. Nasuwają mi się na myśl różne przypadłości. Pasuje nerwica natręctw (lęki o bliskich, natrętne myśli nt. śmierci), ale też zab. schizotypowe (wewnętrzna pustka, preferencja samotnictwa), schizoidalne (chłód emocjonalny) i kilka innych jednostek. Na szczególną uwagę zasługuje Twój dialog wewnętrzny i poczucie bycia kierowanym. Nie będę się bawić w dr House'a, koniecznie porozmawiaj z psychiatrą.

 

Moniko, nigdy nikomu o tym nie mówiłem, tym bardziej psychologowi. To może być niebezpieczne.

Nie martw się. Za bycie "niebezpiecznym" nie zamykają w więzieniach czy szpitalach psychiatrycznych. Psychiatra jest po to, żeby Ci pomóc. Pomaga ludziom w depresji, z nerwicą, z fobiami. Tobie też pomoże, tylko bądź z nim szczery i powiedz mu to wszystko co nam. Pamiętaj, że psychiatrę i psychoterapeutów obowiązuje tajemnica zawodowa, więc muszą zachować to, co im powiesz, tylko dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, tak bardzo czuję że zawiniłem. Wtedy zamykam się w sobie i znikam z oczu ludzi. Teraz mam ciężki okres na uczelni. Czuję wielką presję. Moje istnienie jest zagrożone, istnienie jako studenta. Jednak to nie jest najgorsze. Najgorsze będzie jak nie dam rady i zawiodę mamę, która jest tak bardzo dumna ze mnie. Dumna z racji studiowanego kierunku i samego faktu że jestem studentem. To będzie najgorsze. Nie chcę jej zawieść to będzie straszne dla mnie. Jeśli tak się stanie to będzie naprawdę ciężko. Tak właśnie reaguję na stres, całkowicie odcinam się od otoczenia. Nie słyszę wtedy głosu ludzi którzy do mnie mówią. Tak samo jest kiedy mam poczucie winy. A to zdarza się często. Skrzywdziłem dziewczynę, która się we mnie zakochała. To była niewinna osoba. Odtrącam swojego kolegę, może przyjaciela. Jego propozycje spędzania wspólnego czasu. W tym przypadku też wiem że to moja wina, że jestem dla niego taki zły a on wyciąga rękę. Oczywiście nie ma pojęcia co jest w mojej głowie. Powiedział tylko ostatnio że nie wie co się ze mną dzieje.

 

-- 03 cze 2011, 23:02 --

 

Czy to poczucie winy ma jakieś znaczenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rocky1990, Tak, ma ogromne znaczenie wg mnie.

Wiesz....tak sobie myślę,że Ty nie żyjesz dla siebie,żeby siebie uszcześliwić, tylko,żebyuszczęśliwić kogoś, np. mamę.

To poczucie winy...kojarzy mi się cły czas ze stwirdzeniem Twojej mamy w dzieciństwie, z tymi słowami,że jak nie będziesz grzeczny to mama może umrzeć.

Myślę,ze Twoja mama nieodpowiednimi zachowaniami nieswiadomie wzbudzała to poczucie winy u Ciebie. I teraz cokolwiek byś nie zobił rozpatrujesz to w kategoriach porażki. Widzę tu ogromną pracę dla psychoterapeuty. Ty musisz coś zrobić ze swoim życiem.

Trochę się pogubiłeś.

Poukładasz to wszystko na terapii, chociaż nie obiecuję,ze będzie łatwo. Bo to ciężka praca nad sobą.

Ja też wszystko robiłam dla mamy bo miała aspiracje....swoje, niespełnione. Wymagająca, bardzo krytyczna. A ojciec był bierny całe życie...i tak jest do teraz. Zawsze czułam się gorsza w porównaniu ze swooją siostrą.

Czasem się buntowałam.

Jest taki wątek zaburzenia osobowości cz.II, tam piszemy o swojej terapii.

NIe jesteś osamotniony w swoich konfliktach.

Umiesz kochać, uwierz mi. Tylko nie wiesz jak.......lęk jednak wygrywa.

Naprawdę..zdecyduj się na psychoterapię u porządnego terapeuty. Tak się nie da żyć wg mnie.

Byłbyś w stanie rozpocząć sesje terapeutyczne? Czy znowu.......mama.....co Ona na to powie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzi na pytanie "kim jestem?" filozofowie szukają od stuleci. To pytanie pojawia się również w życiu każdego myślącego człowieka na różnych etapach tego życia. Czasem już nam się wydaje, że wiemy, by za chwilę znów pojawiły się wątpliwości.

 

Kilka dni temu dostałem zaproszenie na piśmie (a jakże), z którego wynika, że moja córka i jakiś facet, którego w życiu na oczy nie widziałem, wraz z rodzicami z radością zapraszają Sz. P. czyli mnie, na uroczystość...

 

Coś mi zazgrzytało w tym zaproszeniu, coś zabolało... i znów pojawiły się wątpliwości. To kim ja, k..., jestem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzi na pytanie "kim jestem?" filozofowie szukają od stuleci. To pytanie pojawia się również w życiu każdego myślącego człowieka na różnych etapach tego życia.

 

To pytanie się pojawia u człowieka, który ma problemy osobowościowe i emocjonalne, odcina się od uczuć, albo ma kryzys rozwojowy. Człowiek "wie", kim jest, kiedy CZUJE, co chce, a czego nie chce, co lubi, a czego nie, co go złości, a co cieszy, czego pragnie, a co go przeraża, kiedy CZUJE SIĘ córką/partnerką, a nie tylko wie, że nią jest teoretycznie. To tak z autopsji...

 

Kilka dni temu dostałem zaproszenie na piśmie (a jakże), z którego wynika, że moja córka i jakiś facet, którego w życiu na oczy nie widziałem, wraz z rodzicami z radością zapraszają Sz. P. czyli mnie, na uroczystość...

Coś mi zazgrzytało w tym zaproszeniu, coś zabolało... i znów pojawiły się wątpliwości. To kim ja, k..., jestem?

 

Nie dziwne, że zabolało... To tak, jakby Twoja córka uznała za ojca kogoś innego niż Ciebie...

Czy to Ty odszedłeś od żony i dzieci, czy żona od Ciebie? Czy starałeś się o kontakty z dziećmi? Nie musisz odpowiadać oczywiście...

 

Cóż, ja mojego biologicznego ojca za ojca nie uważam - na wieść o ciąży (mnie) zostawił nas. Nie czynił prób, aby mnie poznać, aby się ze mną kontaktować. Nie wychowywał mnie. Nic od niego nie dostałam - ani miłości, ani czasu, ani uwagi, ani nawet zabawek czy alimentów. Tę "lukę" będę odczuwać do końca życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym bardzo podziękować za pomoc w zrozumieniu kim jestem i dlaczego właśnie taki. Niestety raczej nie będę mógł skorzystać z psychoterapeuty ze względy na to że jestem studentem dziennym, nie mam pracy przez to i funduszy na takie zabiegi. Po drugie już chyba lepiej się czuję, wróciłem do wcześniejszego stanu przed tym chwilowym osłabieniem, zacząłem znowu mieć nad wszystkim kontrole, nad swoim umysłem i znowu trzymam nad nim wodze, po trzecie jak ktoś by się o tym dowiedział to byłbym jeszcze gorzej postrzegany, po czwarte zmartwiłbym mamę, że coś ze mną nie tak, że mi odbiło i jeszcze by się obwiniała i dodatkowo troszczyła o mnie.

 

Bardzo dziękuję za wszystkie porady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Są terapie refundowane przez NFZ ... i wbrew pozorom dużo tego jest. Trzeba tylko wiedzieć gdzie i jak szukać.

 

2. Taka "utrata" kontroli zdaży ci się jeszcze milion razy ... może warto teraz pracować nad problemem niż w wieku lat 40/50 kiedy bedzie znacznie trudniej ... a i może nie bezie już wcale możliwe. Nie mówiąc o ew. "szkodach" jakie zrobisz sobie przez te x lat.

 

3. Ja mysłałam, że zawsze warto przedkładać swoje zdrowie/samopoczucie nad "byciem postrzeganym przez innych". Sorry, ale to oni żyją twoim życiem czy ty ? Tobie jest źle więc coś z tym zrób ! Jak będziesz mieć grypę to też nie pójdziesz do lekarza, bo co inni pomyślą ???

 

4. Chyba tu jest pies pogrzebany ;)

Dlaczego miałbyś mamie mówić, że chodzisz na terapię ? A poza tym albo przede wszystkim JESTEŚ DOROSŁYM MĘŻCZYZNĄ a nie chłopcem w wieku lat 5 !!! Najwyższa pora się odseparować ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×