Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

a czy ten chłopak cos probuje z tym robic? bierze leki? chodzi na psychoterapie???bo to pomaga.A jesli nerwica jest silna to poczatkowo bez pomocy czlowiek moze sobie nie dac rady.

Ale wiem ze to bardzo trudne, poniewaz ludzie ktorzy czegs podobnego nigdy nie przezyli nie sa w stanie zrozumiec co czuje czlowiek z nerwica, depresja.

Jesli na prawde ci zalezy na tym chlopaku to bedziesz dzielna z nerwicy sie wychodzi ale czasami to dlugo trwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak miewam to zapadanie przy zasypianiu, natychmiast mnie to podrywa na równe nogi. Co do zawrotów głowy to też mam ale niekoniecznie przy zmianach pozycji, ale non stop mam uczucie oszołomienia i czuje się bardzo niepewnie.POZDRAWIAM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamka, nie pisz takch wkretów na stronie dla nerwicowców, i sama się nie wkręcaj. Napewno większość z nas czytała o guzie nerwu siódmego, jego charakterystycznym objawem jest to że szumy są coraz głośniejsze, to się nasila i ma się ropne wycieki MY TEGO NIE MAMY!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem wiecznie wkurzona na wszystkich i wszystko. Ciągle się denerwuję, jestem wciąż spięta, nie potrafię już z nikim normalnie rozmawiać. Wkurzam sie naprawdę o wszystko z kimkolwiek rozmawiam. Rodzice już tracą do mnie cierpliwość, mówią, że oni starsi, przemęczeni, a mniej nerwowi niż ich młoda córka. Taka jest prawda. Dlaczego tak wybucham!?! Nie mam cierpliwości do nikogo, do niczego, a zwłaszcza do najbliższych! Przecież niedługo swoim zachowaniem zyskam samych wrogów. Co ja mam robić?! Jestem tak zagubiona, że tylko rozpacz mi pozostaje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monika29 podziwiam Cię,że tak potrafisz...mam nadzieję,że i jak kiedyś do tego dojdę..póki co sama sobie nie potrafię niczego wytłumaczyc,uspokoic się ze nic naprawdę mi nie jest a to wszystko to nerwica i moja wybujała wyobrażnia....zawsze pojawia się watpliwosc a co jsli tym razem to nie nerwica tylko powazna choroba...i jazda zaczyna się od początku..po wzflednym stanie spokoju od zeszłego tyogdnia zylam w potwornym strachu bo ubzdurałam sobie stwardnienie rozsiane...zdretwiala mi reka po dluzszym lezeniu..normalka...jednak ja zaczelam "wsluchiwac" sie w swoj organizm czy aby nie czuje tego gdzie indziej..no wiec za chwile mialam dziwne uczucie na nodze i policzku.....zaczelam szukac w necie stwardnienia,znalazlam parestezje w konczynach,no wiec diagnoza w mojej glowie gotowa...

strach,placz,panika....i wszystko bez sensu staje sie w jednej sekundzie..

wlasnie wrocilam od neurologa.znam ją od wielu lat,nie raz pomagała mi wyjsc z dołka..dokladnie mnie zbadala i wykluczyla zupelnie moją "nową" chorobe...dostalam pramolan i ...no wlasnie i co dalej....do nastepnego razu....mam juz dosc..mam 27 lat,wyszlam niedawno za maz,chce zyc i cieszyc sie zyciem a nie skupiac sie na swoim ciele i kazda dolegliwosc wyolbrzymiac..biegac co 3 mies.na badania krwi i zyc w ciaglym strachu ze moge zachorowac na cos powaznego...

Twoja wypowiedz jednak napałała mnie optymizmem choc na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie abym kiedys ja doszla do czegos takiego..

Pozdrawiam Was wszystkich i trzymajcie sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy to ma związek z depresją? Nie znam się na tym aż tak dobrze ale wybuchowy jestem gdzieś od 14 roku życia. Z rodzicami jest u mnie tak samo jak z Tobą. Często dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji - choć już nie tak jak dawniej do konfliktów. Może to zależy od charakteru i jest normalne?

 

Przecież niedługo swoim zachowaniem zyskam samych wrogów.

 

Coś takiego jak przyjaźń dla mnie nie istnieje. A wrogów mam całą masę i dalej ich nie lubię.

 

Co ja mam robić?!

 

Ja nie robię nic.

 

Jestem tak zagubiona, że tylko rozpacz mi pozostaje

 

A może zamiast trwać w tym stanie warto czasem zrobić coś po swojemu i dla Siebie? W wolnych chwilach zasłonić żaluzje i oglądnąć coś fajnego (co lubisz) na DVD albo poczytać książkę. Jeśli to nie pomaga to warto przejść się samemu do kina, kupić porządny kubełek popkornu i wcinać na jakimś dobrym seansie. A jeśli niezapominajko nie będziesz mogła się skupić na tym co oglądasz to wcinaj popkorn i odpręż się siedząc w tej ciemnej sali. Zrób to czego kiedyś Ci brakowało, coś dla Siebie czego byś nie żałowała. Napewno pomoże. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem od jakiegoś czasu na forum, o czym niektórzy z Was może pamiętają. Mam pytanie tego typu: czy podczas Waszych ciężkich stanów depresyjnych bądz nerwicowych spotkało Was coś czego nieda się wytłumaczyć naukowo. Chodzi mi o jakieś przesłania sił nadprzyrodzonych. Jakieś objawienia i tego typu rzeczy. Bardzo proszę o szczere posty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że to ma związek z depresją :( to nie jest kwestia charakteru, bo ja nigdy taka nie byłam. Teraz wszystko jest inaczej, jestem zupełnie inna niż kiedyś. Ja już nawet nie wiem, jaki mam charakter, jaką osobowość :( co do popcornu i filmu- stosuję, jak najbardziej. Ale tak naprawdę od dłuższego już czasu nie ma nic dla mnie na tym świecie, co lubię. Niczego nie lubię. Wszystko jest dla mnie nijakie, obojętne, pozbawione emocji i jakichkolwiek wartości :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezapominjko rozumiem Cie swietnie.Najgorsze jest to spięcie.To bardzo dziwne uczucie :?

Odczówam je codziennie,ale ten"ból".bo mnie to boli jest okropny...

Człowiek chciałby czuc się lużniej ,ale to nie puszcza,,

Wiesz co?Na mnie dziala muzyka,taka którą lubię.

Tez jestem okropna bo bez powodu się denerwuję ,tylko co dziwne ,za 2 min mi przechodzi i po co to wszystko????

Powiedziałby ktoś--furiatka(tak ,taka byłam),teraz nie....ale nadal w nienajlepszej formie.

Pozdrawiiam Cię.

Bądź dzielna...nie daj sie depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej maniak, zanam bardzo dobrze wszystko to o czym piszesz. Mam to juz od jakis 2 lat, a jest mi jeszcze trudniej bo dodatkowo pracuje na stanowisku w którym nieustannie jestes obserwowany i koncentrujesz na sobie uwage. :) Mam szczescie ze co jakis czas udaje mi sie wyłaczyc jeszcze ta fobie - rzadko, ale jesli juz to wtedy czuje sie bardzo dobrze. Zdecydowałam z na razie bede starac sie zyc bez lekow. W zamian za to zapisalam sie na psychoterapie i chodze na spotkania raz w tygodniu. Pomaga. Okazuje sie ze wszystko to co nam sie dzieje, i te reakcje o ktorych piszesz, ktore tak dobrze znam, sa zwiazane z obnizonym poczuciem wartosci. Tak jak w moim przypadku pewnie i u ciebie cos musialo ja nadszarpnac. Prawdopodobnie bylo to dawno temu i mozesz juz tego nie pamietac. Wydaje mi sie ze koniecznie powinienes sie wybrac do jakiegos psychologa i zaczac swoja terapie. Jesli wciaz jestes w stanie chodzic do pracy, to pewnie jeszcze nie jest tak zle (doszlam do takiego wniosku po przeczytaniu paru postow w ktorych ludzie pisza ze boja sie np. wyjsc na przystanek i dlatego sama jeszcze nie biore lekow). Wierze ze mam szanse z tego wyjsc. Psychika płata mi figla, a poniewaz sama nie jestem w stanie sobie z tym poradzic, zdecydowalam sie na psychologa. Ty tez powinienes, szkoda marnowac czas na meczenie sie i nicnierobienie. Zwłaszcza ze pewnie i u ciebie jest tak ze te stany rzutuja pozniej na wszystko inne, trudno ci sie cieszyc z czegokolwiek i wszystko wydaje ci sie do bani. Lęki obniżają jakosc zycia. Walczmy z nimi.:) Pozdrawiam

 

[ Dodano: Pią Gru 15, 2006 11:19 am ]

Telimena, jesli moge zapytac, czy chodzisz na jaks terapie? Jaki lek bierzesz? Prosze, daj znac. Pozdrawiam ciepło:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no -tak, rzekłbym typowe - na początku wiesz że nikt cię nie zna, więc nie obawiasz się o to co o tobie sądzą inni. Z czasem obawy narastają, bo sumują się (w twojej głowie) różne mniejsze czy większe słowa, zachowania, o których myślisz że cie kompromitują czy choćby ośmieszają w oczach innych. I wychodzi że zamiast bardziej oswajać się z otoczeniem i być w nim swobodnym - jest coraz trudniej. Fobia społeczna chwyta najsilniej właśnie w czasie oficjalnych spotkań, tak przynajmniej jest w moim wypadku, choć możliwe są takie ekstrema, że nie da się jeść zupy nawet przy rodzinie.

 

na temat lekarstw i terapii się nie wypowiadam - sam się nie leczę.

Na pewno trzeba przemyśleć, skąd się może brać niskie poczucie własnej wartości z jednej strony, a z drugiej - trzeba przestać przejmować się opinią ludzi i zacząć oceniać siebie i swoje postępowanie w świetle wyznawanych przez siebie wartości. Tak mi się wydaje. Czasem działa - czasem nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Rozumiem was i podpisuje sie pod kazdym zdaniem.U mnie po setkach badan zdiagnozowano nerwice lekowa z napadami.Od tej pory codziennie chodze z kartka od lekarza psychiatry,zaswiadczajaco ze cierpie wlasnie na to.Przerazajace objawy somatyczne juz mnie nawet nie mecza.W kazdej chwili gdy tylko wychodze na dwor czuje drzenie rak i nog,glos jest jakby nie moj,fale goraca,mdlosci.Juz nawet nie wiem jak udawac przed ludzmi ze wszystko jest ok.Moimi jedynymi przyjaciolmi sa ludzie z forum,tylko oni to rozumieja...Ostatnio mialam cudowny okres remisji,trwal az 2,5 miesiaca,co dla mnie bylo duzo,pozwolilo wypoczac i przypomniec sobie o tym,ze swiat moze byc piekny.Trzy dni temu TO sie stalo.Straszny atak paniki trwajacy ponad 4 godziny i znowu nawrot mysli o szalenstwie,schizofrenii,smutna twarz w lustrze,rozszerzone zrenice,nerwy,agresja ze znowu sie nie udalo.Czy ja szazuje jak mozg mi puchne,znow nasluchuje odglosow,czy to tylko nerwy?Czy ja juz zaczynam tracic zmysly...?Prosze,pomozcie mi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka nie tracisz zmysłow ja cierpie na nerwice już ponad 3 lata. Mysłam że umieram robilam najrózniejsze badania. Moja nerwica pojawila sie dokładnie rok po zaczadzeniu w łazience. A najgorszym taki przełomowym momentem dla nasilenia sie nerwicy była w sumie glupia sytuacja :mianowicie jechałam do szkoły tramwajem i obok mnie na przystanku stała dziewczna która nagle straciła przytomność.Wtedy dostałam takiego ataku ze nie mogłam oddychac! ledwo dojechałam do szkoły naszczecie ktos inny udzielil tej dziewzynie pomocy bo ja sama bym zaraz zemdlala!Od tej chwili boje sie ze mnie spotka to samo! chociaz wiem ze zemdlenie nie jest takie zle i lepiej sie po tym czujesz :P a czlowiek jest taki bezwladny i jest tak lekko i przyjemnie .Moze glupio gadam ale ja tak to odczylam kiedy sie przewrocilam pozaczadzeniu .Troszke sie potukłam i w dodatku pociełam stluczona szklanka ..ale przezylam!

Traz czuje sie lepiej niz 3 lata temu .Raz jest lepiej raz gorzej.Bralam leki chodzilam na psychoterapie.Ale tak naprawde trzeba liczyc tylko na siebie.A ta choroba wymaga naprawde duzo poświecenia!!! i odwagi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mysle ze taka ciagla zlosc wynika z tego ze cos robimy wbrew sobie albo cos nam przeszkadza w osiagnieciu naszych celow albo nie lubimy siebie. ja pamietam tez bylam taka jak jeszcze studiowalam na znienawidzonych studiach. z jednej strony nie rezygnowalam bo chcialam juz "dociagnac do konca" a z drugiej strony bylam taka zla ze tam chodze, ze i nni studiuja to co chca itd a ja jestem z takiej "wspanialej wyksztalconej rodziny" i jestem skazana na zmuszanie sie do czegos. pamietam ze wtedy w szkole bylam milutka i sie wysilalam jak moglam zeby nie pokazywac mojej zlosci, bo wtedy ludzie przestaliby mnie akceptowac, ale jak tylko wracalam do domu............pierwsza rzecz jaka mnie choc troche zdenerwowala (moi biedni rodzice) a ja juz sie wyzywalam i wyladowywalam calusienka zlosc z calego dnia na nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w głowie zaczeły mi biegać rózne mysli bezsensowne nie umiem nawet okresli były bezsensowne. Miałem cały czas świadomość siebie. Te mysli przebiegały mi przez głowę jak jakies flesze i niemogłem nad tym zapanować,boję się że to jakas ozanaka schiozofreni i niedługo zaczne widzieć jakies dziwactwa i słyszec jakies głosy.

Też tak mam dosyć często, a kiedy zasypiam jest to najbardziej nasilone.

Przez głowę przelatują mi chaotyczne myśli lub pojedyńcze słowa/zwroty które nie mają związku z sytuacja w której się znajduje i z czynnością którą w danej chwili wykonuję. Też obawiam się że mi odbija. Dodam że mam depersonalizację, depresję i niewiadomo co jeszcze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patti, to normalne ze sa nawroty. Raz lepiej raz gorzej - i rzeczywicie nic innego nie mozna zrobic jak tylko starac sie leczyc w ten czy inny sposob i jednoczesnie starac sie akceptowac to ze nam sie to wydarza. Jak mam swoj kolejny napad leku to mysle sobie ze to tylko nastepny dołek, i że tak juz musi być. Dodatkowe nawet podswiadome obwinianie sie tylko pogarsza sprawe. Gratuluje ze przebrnelas przez terapie:). Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli rzeczywiscie ci to bardzo doskwiera to uwazam ze warto wybrac sie do psychologa. Niektore z objawow o ktorych mowisz tez mam ale poniewaz nie radzilam sobie juz z tym sama (np. to mowienie na forum- nawet jesli jest to niewielka grupa - a propos, gdzie pracujesz?:)), zdecydowalam sie pojsc. No i jest mi juz ciut lepiej. Pozdrawiam. Moje gadu 1618482 (pisz jakby co).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, przez jakis czas zastanawialam sie nad lekami i w koncu zdecydowalam ze sprobuje sama. Chodze na psychoterapie. Lek nie moze leczyc przyczyny - tylko w wypadku gdy fobia utrudnia normalne funkcjonowanie do tego stopnia ze chcesz sie leczyc a nie masz sily, mozna go brac. Wiem ze pewnie po dobraniu leku czulabym sie swietnie, moje lęki by zniknely i problem bylby rozwiazany. Ale co po odstawieniu? Znowu to samo? Nie jestem przeciwniczka lekow, ale mysle ze o ile czujesz ze poradzisz sobie sam, i ze psycholog jest w stanie ci pomoc, powinienes sie starac. Mozna tez przyspieszyc proces i laczyc psychoterapie z lekami. Ja jak na razie poczekam jeszcze. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×