Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

Basiu-jestem z tobą myślami.Trzymaj się mocno i nie poddawaj.Bardzo ci współczuję.To co napisał Hyte,to święta prawda-faceci tacy już są.Spróbuj sie do tego przyzwyczaić,bo chyba innego wyjścia nie ma,ale wierz,ze on jest z tobą,tylko musi to wszystko "przetrawić".Przy takiej traumie-nic dziwnego,że leki nie spełniaja oczekiwań.Na pewno potrzebny bedzie ci lekarz i psycholog.Mam nadzieję,że twoje biedne dzieciunio wyzdrowieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie. mam wielki problem. Nie wiem cczy mam depresje czy nerwice, albo to i to?? czuje lęk przed zasnieciem, dzien mija szybko a mi sie nic nie chce, nie mam motywacji do nauki ani w ogole do niczego. W ostatnich latach przezylem wiele wydarzen, ktore mnie po prostu załamaly. choroba matki, smierc dziadka w koncu niedawno sam mialem problemy ze zdrowiem. Mam nieproporcjonalne serce w stosunku do wzrostu i czasem mam kołatania ale ogolnie jestem zdrowy. TYlko ze ok zdrowie fizyczne jest nawet dobre ale psychiczne juz nie. Nie rozmawiam prawie z nikim. Ciagle bije sie z myslami dlaczego mnie spotykaja takie nieszczescia, odczuwam lęk przed wyjsciem z domu, siedze sam w pokoju z ksiazkami i komputerem. Nie spotykam sie ze znajomymi. Najgorsze jest to ze zaczynam sobie wmiawiac rozne choroby czyli hipochondryk jestem (?). Nie wiem co mam robic. Pojsc do psychologa boje sie bo nie chce dopuscic do siebie mysli ze moge miec jakies zaburzenia psychiczne. jesli macie jakies sugestie to napiszcie. Question

 

No to płyniemy na tej samej łodzi. Mam równie beznadziejne doświadczenia i właśnie skończyły się moje zapasy optymizmu. Najgorsze, że te wszystkie wydarzenia były jakby spełnieniami moich wieloletnich "lęków". Nie ma chyba nic gorszego niż czekanie na ich spełnienie i... doczekanie się. To chyba w jakiś sposób wzmaga egozim. Przez takie spełnienia mam uczucie, że cały świat zbudowany jest "pode mnie", a ja jestem jedyną świadomą nań istotą [no dobra- kiedyś tak miałem :mrgreen:]. Wmawianie sobie chorób [a wiem doskonale co tam sobie wyobrażasz] jest chyba nastepstwem tego pseudo-egoizmu.

 

Mniejsza, doszedłem do takiego stanu, że nie odczuję satysfakcji z absolutnie niczego. Oparcia nie mam co szukać nawet we własnej rodzinie, mają mnie za zasranego lenia i nawet nie chcą zrozumieć.

 

Ogolnie sam nie wiem... czekam na święta... wtedy sprobuje to wszystko poskladac.

Przykro mi, ale nie masz szans. Jeśli nawet odpuści to i tak wróci.

 

Ja za kilka dni mam pierwszą wizytę, mam nadzieję, że do tego czasu jakoś dożyję. Tobie radzę dokładnie to samo. Nie znajdziesz innej drogi, sam do tego nie dojdziesz. Pomyśl, że niepotrzebnie marnujesz tylko cenny czas.

 

Jak masz pytania to wal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rumianku, chyba wszystko zależy od osoby i jej stanu, dlatego nie ryzykowałbym porównań w stylu "która choroba jest gorsza". Ja choruję na depresję już ponad 15 lat. Każdy następny epizod jest coraz silniejszy, a ostatnio choroba znacznie przyspieszyła. Dlatego nie jestem optymistą, czy depresję tak łatwo wyleczyć. Poza tym jest uciążliwa. Wprawdzie w ciągu tych lat tylko 2 razy miałem myśli samobójcze, ale od pewnego czasu mam totalnie rozkojarzone biorytmy. Np. obecnie mój organizm nie wie, kiedy jest dzień, a kiedy noc i dlatego mój cykl dobowy wynosi teraz około 30 godzin. To nie jest fajne. Poza tym jestem alergikiem, łatwo uczulam się na plastikowe lekarstwa. A kiedy patrzę na swoich niektórych przyjaciół z tą chorobą i widzę, jak po którymś epizodzie z rzędu zaczynają przypominać roślinki, zastanawiam się, czy też tak skończę? A mam duże szanse (coraz częstsze i głębsze nawroty, początek choroby w młodym wieku, wyczerpujący tryb życia). Nie zauważyłem, żeby nerwica aż tak dezorganizowała ludzi. Ale też mogę się mylić, bo po prostu nie oglądałem ciężkich nerwic w odróżnieniu od umiarkowanych i głębokich depresji, na które się dość w swoim otoczeniu napatrzyłem.

Depresja nauczyła mnie wszakże również pozytywnych rzeczy. Przestałem się na przykład przepracowywać, bardzo dbam o naturalną dietę, stosuję różnorodną fitoterapię. Może ostatecznie trafię na sposób, który zmniejszy dolegliwości, lub je wyeliminuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,z tego co tu czytam,widzę, ze mam totalną depresje.Cztery miesiące temu zmarł mój brat i od tego czasu nie mogę się pozbierać.Zastanawiam się czy psychiatra jest w stanie mi pomóc,czy może są jakieś sposoby na wyjście z tego bez leków.Na nerwicę cierpię od wielu lat,ale to co przezywam teraz przechodzi ludzkie pojęcie.Napiszcie co sadzicie,może poczekac i przejdzie czy szukać pomocy.Jestem u kresu wytrzymałości. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie czujący to samo co ja. Znowu dopadła mnie ta cholera, było już lepiej, ale... teraz to już i leki nie pomagają. Muszę się wyżalić, może to przyniesie mi ulgę...dwa tygodnie temu w niewyjaśnionych okolicznościach zginął mój kuzyn, po trzech dniach kiedy nie było go w domu, znaleziono jego ciało w rowie. Nie mogę się z tym pogodzić. Nie mogę znieść myśli, że osoba z którą łączą mnie wspólne lata dzieciństwa, młodości i problemy początków dorosłości nagle zniknęła, tak po prostu, z dnia na dzień. Zupełnie bez sensu. W niedzielę gdy już prawdopodobnie nie żył wysłałam mu jeszcze smsa, tydzień temu wrócił tylko raport o niedostarczonej wiadomości. Oglądam nasze wspólne zdjęcia, gdy leżymy obok siebie jako niemowlęta, potem zdjęcia z komunii, z ognisk, z urodzin...nie mam już ochoty na nic, nawet na ślub o którym tyle marzyłam. Na pogrzebie nie byłam w stanie wejść do kaplicy, niewiele zresztą pamiętam bo ciągle płakałam. Dalej zresztą płaczę a kuzyn śni mi się po nocach. Obsesyjnie zaczynam się o niego modlić, nawet w myślach jadąc pociągiem nie umiem przestać. Gdyby nie modlitwa pewnie by mnie już tutaj nie było. nie chcę byście się nade mną użalali bo to jeszcze bardziej mnie pogrąża w rozpaczy. PO prostu czytając ten post też pomódlcie się, będę Wam za to wdzięczna. Może to zupełnie bez sensu co piszę, ale...wydaje mi się że jeśli ma ktoś na tyle odwagi by choć nieznanym wprost ludziom mówić o swoich problemach i przeżyciach, to ma serce i zrozumie ból innego serca. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prosze o rade czy to jest juz choroba czy stan przed chorobowy ?

 

Chciałbym napisać w jakim stanie sie znajduje i dlaczego tak to wystepuje, czy powinienem sie juz leczyc ? Mam 23 lata studiuje zaocznie i pracuje sezonowo. Teraz w okresie swiat dopadła mnie bardzo silna nerwica, luib depresja. Mianowicie pokłuciłem sie ze starszymi i młodszym bratem nieodzywamy sie do siebie ( wymarzona atmosfera swiat : ( ) Ogólnie jestem mocno zdołowany, nic mi sie nieche, nawet wyjsc do znajomych szukam na siłe jakiegos zajecia aby nie zgłupiec. Tak naprawde nie wiem dlaczego jestem zdania ze cały rok 2006 był kiepski i tez tak sie konczy, zadnych sukcesów, tylko porazki w pracy, w szkole, w życiu rodzinnym i stracona kobieta. Bardzo sie tym przygnebiłem i do dnia dziesiejszego sie tym przygnebiam, dlaczego po roku 2005 który był najlepszy cvhyba w moim życiu ( wprowadził wiele zmian ) znów wróciły problemy z przeszłosci tak jakby to był nawrót tego stanu sprzezd roku 2005 ? wtedy tylko byłem mocno zadłuzony finansowo i kleiłem ledwo koniec z koncem. Teraz walcze sam ze soba - jest mi trudno kogolwiek poznać nie mówie juz o kobietach gdzie po kilku nieudanych podejsciach osłabłem, nie wiem co sie dzieje z moim charaterem osłabł - nie czerpie takiej wilkiej satysfakcji z tego co robie. Nie mam motywacji nawet. Napiszcie co sie dzieje i ja z tego wybrnąć czy zmiany otoczenia sa tu potrzebne. Uwazam sie za zdrowego człowieka co sie dzieje ?

Prosze o odpowiedzi.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bedzie to zbytno kulturalne co napisze i pewnie moderator to usunie ale jestem wsciekla i jest mi zle wiec..... powiem ci ze depresja to taka szmata ktora nie dosc ze odbiera Ci sens zycia to jeszcze sprawia, bys myslal, że wszystko jest ok. Jesli czujesz ze cos jest nie tak to proponuje pojsc do specjalisty, ja nie chodze bo nie mam na to sily ale mowie ci to co powinienes zrobic i kazda inna osoba w takiej sytuacji. Im wczesniej dowiesz sie c Ci jest tym lepiej dla Ciebie. Ratuj sie zanim bedzie za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Całkiem przypadkiem trafiłem na to forum i pomyślałem, że choć po części ktoś z Was będzie potrafił mi doradzić co mam robić ze sobą ponieważ od dłuższego czasu stałem się bardzo dziwny.Przez słowo dziwny rozumiem takie zachowanie jak:

-brak chęci do życia,

-brak jakichkolwiek chęci do dążenia do czegoś,

-ospałość,

-problemy z koncentracją, czuje się bardzo rozkojarzony,

-brak radości z życia,

-brak optymizmu,

Przez to wszystko rzuciła mnie dziewczyna mówiąc, że nie da się ze mną wytrzymać bo zachowuje się jak trup, który nic by nie robił tylko leżał i sie nie odzwyał.

 

Mam 19 lat i czuję, że jest coś nie tak... Proszę poradźcie mi coś.

POZDRAWIAM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RISE-przede wszystkim poznałeś się jak mało warta jest twoja dziewczyna.Dobrze,że odeszła.Jeśli twoje objawy są takie,weź pod uwagę depresję sezonową.To paskudztwo też może człowiekowi nieźle zaleźć za skórę.Przede wszystkim zacznij częściej wychodzić na powietrze,otaczaj sie światłem(dużo żółtego oświetlenia w pokoju w którym jesteś).Oglądaj , czytaj i słuchaj wesołe rzeczy,choćby na siłę.Łykaj magnez i wit.B6(można kupić 2w1),jedz czekoladę i pij kakao.Nawet jak bardzo bardzo ci się nie chce-zmuszaj sie do wychodzenia do ludzi,najlepiej tych,których lubisz.Bez względu na to jaki to typ depresji,czy tylko tzw.obniżony nastrój-te rady na pewno są skuteczne.Jeśli ten stan będzie się utrzymywał dłużej(tzn.kilka miesięcy)idź do psychologa.Ale myślę,że będzie dobrze.Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WItaj RISE

Popieram Różę w pełnym zakresie. Jeśli osoba, która ma być Twoją drugą połową nie potrafi podejść do Ciebie ze zrozumieniem i wyciągnąć pomocną dłoń, to niezależnie od tego co czujesz, to nie jest właściwa osoba. Miałam w życiu też jednego takiego osobnika, który wziął nogi za pas gdy tylko zobaczył, że i ja (niegdyś pełna energii i optymizmu osoba) rozpadam się psychicznie. Facet zostawił mnie bez żadnego słowa, poprostu pewnego dnia zniknął. początkowo było mi bardzo ciężko, siedziałam w domu i ...nic. coraz gorzej. Niestety ja musiałam sięgnąć po leki i odwiedzić psychiatrę, bo byłam juz bardzo głęboko w dole. Ale wiesz, pomimo tego, uwżam teraz, po 5 latach, ze dobrze się stało. Mam teraz narzeczonego, z którym mogę rozmawiać o wszystkim, który pomaga mi w depresji i czasowych akatach paniki, trzyma za rękę i mówi, że będzie zawsze bez względu na wszystko. jeśli przeczytasz mój wczesniejszy post, bodajże z poprzedniej strony, dowiesz się że też teraz przchodze kolejną depresję, tym razem po śmierci bliskiej osoby. byłam dziś z tego powodu u lekarza, który zmienił mi leki na silniejsze. Ale wiesz co, musze dać sobie radę. I ty też musisz dać sobie radę. Po to jest to forum, by wzajemnie się wspierać, by nie czuć sie osamotnionym w swej przypadłości. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki. na siłę, ale rób cokolwiek. Napewno spotkasz osobę, która będzie Ciebie warta, bo na to zasługujesz i pewnie to otrzymasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Chciałaym sie kogos poradzić ponieważ nie wiem co robić. 2 lata temu miałam depresje z powodu szkoły, było mi bardzo ciężko, byłam u psychologa ale on naopowiadał mi takich bzdur, z których można by się śmiać godzinami.Wkońcu sama jakos sobie poradziłam, wszystko odeszło. W Listopadzie mój narzeczony poszedł do wojska, nie jest mi łatwo co prawda, ale na poczatku dawałam sobie rade. Ale od tygodnia wszystko się zmieniło. Mało jem, niemoge spać, ciągle płacze, czasami wydaje mi sie jakby wszystkie przedmioty do Mnie krzyczały, słysze straszliwy hałas w głowie, to jest okropne. Nie uśmiecham się wogóle, nic Mnie nie interesuje, nawet szkoła.Mój chłopak wychodzi z wojska dopiero w lipcu, ale to za długo a ja mam mature w maju i czuje, ze nie dam rady się skupić na nauce, bo niechce mi się nic. Wiem ze połowicznie to przez to, ze jestem teraz sama, ale czuje, ze to nie jedyny powód. Prosze niech mi ktoś doradzi co mam zrobić w tej sytuacji.... :(:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Nie wiem czy pytam na wlasciwym frorum, ale sprobuje.

 

Moje pytanie jest odnosnie zachowan pewnej mi bliskiej osoby dlatego bardzo mi na tym zalezy aby choc troche zrozumiec co sie dzieje i posuwam sie juz do tego, ze pisze o tym na forum.

 

Osoba wiek blizej 30 zespol zachowan jakie obswrwuje i bardzo mnie nie pokoja to bardzo skrajne odhylanie sie nastrojow.

 

Od agresji i zlosci, po zachowywanie sie jak male 4-5 letnie dziecko.

 

Trudno mi okreslic czy mojeo bway sa wogole uzasadnione i czy wogole powinienem sie czyms niepokoic.

 

Osoba zachowuje sie przewaznie zwyczajnie choc ma silna tendencje do "stawiania na swoim" potrafi bardzo przekonywujaco tlumaczyc czyjes zachowania, wytyka bledy i zwraca uwage ale swoje zachowanie jest bardzo wrazliwym tematem i rozmowa poruszona na ten temat konczy sie zazwyczaj zamknieciem i uciekaniem od tematu

 

Troche podam szczeg. aby moze jakos zobrazowac dokladniej co mam na mysli. Osoba jest najmlodszym dzieckiem wiec byla dosyc rozpieszczana choc byly tez w tej rodzinie konflikty i pewne patologie na poziomie ojciec-matka

 

Co mnie zastanawia to czym u tej osoby powodowane nastepujace objawy:

 

Czym tlumaczyc niesamowite napady zlosci z trywialnych powodow ?

Przyjelo sie nazywac niektore osoby wrednymi, czym dokladnie jest ta wredota ? a moze to po prostu zwykle rozpieszczenie ? choc widze po tej osobie ze po mimo specjalnego traktowania w dziecinstwie, jest silna niechec do matki, ojciec jest osoba bardziej lubiana choc rownie nerwowa i majaca w przeszlosci problem z alkoholem.

 

Moge tylko podac przyklady. np. osoba taka ma pretensje ze patrzymy sie gdy np. ona nawleka igle (jestem wiecej niz pewny, ze to wrecz jest autentyczna fizyczna przeszkoda aby nawlec taka igle, tzn. swiadomosc ze ktos sie przyglad) Igla to moze dosyc trywialny przyklad, ale to moze tez dotyczyc sie wszystkiego: obierania marchewki, wiazania sznurowadla, zapinania guzikow itp.

 

 

Wybuchy agresji wobec innych nawet kochanych osob, osoba ta czuje sie nie sluchana, jezeli powie zdanie w ktorym np mowi o jakiejs sytuacji i wymienia np. 10 nazw po pewnym czasie wracajac kiedys do rozmowy oczekuje, ze sluchac powtorzy dokladnie te 10 nazw bez zajakniecia inaczej oznacza ze sluchacz ignoruje ta osobe i jej nie szanuje? Nie wspomnie, ze sama ma probemy z pamieca tego co sie do niej mowi. Pozatym jest dosyc roztrzepana na moich oczach odkladajac cos do szuflady zapomina tej czynnosci i po paru minutach szaleje ze zlosci bo nie wie gdzie schowala dana rzecz.

 

Wiaze sie to te z bardzo nieprzyjemna tendencja do obarczania winy innych, zagubiona rzecz zostala zgubiona bo np. osoba zostala przeze mnie zagadana lub ktos robil tym momencie cos co odwrocila jej uwage, np. ogladalem telewizje, nie wazne juz czy naprawde odwracaalo to uwage ale chodzi o probe przerzucenia odpowiedzialnosci na innych tylko nie obarczenia wina siebie. Zgubione rzeczy czesta sa powodem klutni i obrazaniem sie na inne osoby.

 

Osoba ta wiekszosc niepowodzen zrzuca na innych w przypadku braku mozliwosci obarczenia kogos niepowodzeniem, nastepuje bardzo silne zalamanie i placz. choc jest to dosyc rzadkie poniewaz przewaznie, osoba ta ma 1000 sposobow na przerzucenie odpowiedzialnosci na inna osobe.

 

 

Zachowanie wyraznie uwypuklajace brak milsoci w rodzinie a moze cos innego (wkoncu choroba byla powodem specjalnego traktowania rodzicow i otoczenia) ?

 

Osoba ta ma wiele fobii, arachnofobia, sklonosc do przesadnej czystosci, lek wysokosci, (wszystkie fobie wyrazaja sie w dosyc skrajny sposob, osoba ta czuje wrecz fizyczny bol, nigdy nie widzialem wczesniej takiej reakcji na lek)

 

Jest bardzo chwiejna emocjonalnie, czesto towrzyszy temu placz. Zlosc do swiata i przesadna wrazliwosc na bledy innych. Przywiazanie do miesca mlosdosci konretnie mieszkania w ktorym sie osoba wychowala, aktualnie nie mieszka tam ale skarzy sie na brak "swojego kochanego miejsca", w ktorej byly i sa ciale konflikty z rodzicami, ktorych w chwilach tesknoty nie pamieta.

 

Na koniec, nie jestem pewny ale prawdopodobnie osoba ta przeszla w mlodosci depresje. Nie jetem pewny poniewaz jest to stan o ktorym twierdzi ze byla w nim tylko ta osoba, nie wiadomo mi nic czy osoba ta tylko to wymyslila poniewaz nie slyszalem o leczeniu.

 

 

Podawane objawy jakie podaje ta osoba jednak przemawiaja za tym, Depresja wywolana dosyc niespodziewanym przykrym przezyciem, brak ochoty do zycia, utrata swiadomosci poczucia czasu, brak reakcji na bodzce zewnetrzne, zamkniecie sie we wlasnym swiecie, brak ochoty na interakcje z innymi osobami.

 

Nie wiem czy sylwetka osobowosci jaka podalem pozwoli komus ocenic jaki zespol zachowan moze tutaj wchodzic w role i czy osoba ta powinna skontaktowac sie ze specjalista ? ale mam nadzieje, ze moze trafi sie ktos kompetenty kto udzieli kilku wskazowek.

 

Dziekuje za uwage i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, mimo tego, że trochę już się męczę z depresją i nerwicą, to mam jedno pytanie. zawsze lekarz dawał mi rexetin i to po jakimś czasie działało. teraz niestety, po okresie poprawy i w trakcie brania tego leku objawy depresji zwnosu wróciły. lekarz zmienił mi lek na Aurex i do tego Pramolan. Dziwnie się po tym czuję, tak jak gdybym znowu była na początku leczenia, pewnie to normalne, ale pierwszy raz mam zmianę leku w trakcie kuracji i chciałabym się upewnić. Dziękuję z góry za szybką odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze jak tak czytam i czytam to corazbardziej utwierdzam sie w przekonani u ze mam depresje i do tego przewlekłą, wszytsko zaczeło sie jk zmieniłam szkołe a moze nawet wczesneij ale tak widocznie i własciwie od tamtej pory to zaczeło mi niszczyc zycie wczesniej nie miało zbyt wielkiego wpływu...

To było 4 lata temu dostałam sie do LO do tego do ktrego bardzo chciałam , nigdy nie byłam jakas super uczennicą ale zawsze bardzo inteligentną i zaradna jak juz sie nauczyłam to zawsze na5 ale zadko kiedy chciało mi sie uczyc, a tu nagle szok bo dostałam sie do jednej z lepszych szkół w miescie:) Tam niestety nie było nic poza nauka, tzn opieki pedagogicznej jakiejs motywacji szczerych rozmów... nawet ludzie byli jacys tacy jednokierunkowi only nauka... na początku byłamjedną z najlepszych ale kiedy sama nauka przestała sprawiac mi przyjemnosc bo miałam tylko ja zaczeły sie problemy, drobne wagary olewanie zadan i nauki, zakonczyło sie na tym ze cały 2 semestr nie pokazałam sie w szkole, jaki był odzew- zaden. Nikt ze szkoły sie nie zainteresował co sie ze mną dzieje!! Jedyne czego nauczyła mnie ta szkoła to olewania wszytskiego!! pod koneic sierpnai przeniosłam papiery do poprzedneij szkoły tzn do budynku w którym chodziłam wczesneij do SP i GIM przyjeli mnie, starą uczennice bez problemu... Mylslałam ze problemy sie zkonczyły, ale niestety nawyki zostały a mianowicie wagary i olewanie tu jednak nauczyciele sie bardziej interesowali szkoła moze nizej w rankingu ale duzo lepsza atmosfera, teraz ejstem w klasie maturalnej i mam chyba kolejny atak:(

Wczesneij zaliczyłam 2 próby samobójcze o jednej nikt praktycznie nie wie przlezałam w łuzku zwijajac sie przedewszystkim ze strachu, przy 2 wylądowałam w szpitalu - moja metoda trucie sie... przez ten cały czas nie myslałam ze to mzoe byc depresja miałam bóje głowy które doprowadziły mnie do neurologa babka myslała na początku ze to jakis uraz wiec zrobiła mi tomografie głowy oczywiscie nic nie wyszło wiec zasugerowała ze moze to nerwica, ja ja wysmiałam bo byłam przekonana ze to nie moze byc prawda!! Moja mama tez jej nie uwiezyła... Niebede pisała narazie wiecej bo tego jest za duzo!!

 

Jestem dosc silna ale ostatnio miało miejsce pewno własciwie głupie zdazenie które spowodowało ogromny nawrót tego wszytskiego, nie dosc ze nawrót to jeszcze nasilenie:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niebanalna, dokonywałaś prób samobójczych i nikt nie skierował cię do specjalisty?? Jeśli nie to najlepiej sama idź i to jak najszybciej. To nie jest żaden wstyd, choroba jak każda inna, może dopaść każdego. A im szybciej zaczniesz coś z tym robić, tym szybciej będzie ci lepiej. Tym bardziej jeśli jesteś w klasie maturlnej i nie chcesz niczego zawalić, powinnaś się pospieszyć, bo leczenie nie przynosi efektów od razu. Na początku jest ciezko, ale da się z tego wyjść. Trzeba tylko udać się z tym do kompetentnej osoby. Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

własnei zamierzam jutro zapisac sie na Lenartowicza14 w Krk tam jest podobno jakis lekarz, niewiele wiem ale mam nr i bede dzwoniła:) Wiesz po tej próbie chodziłan na spotkania do takiego osrodka interwencji kryzysowej na Radziwiłowskiej w Krk ale to były zaledwie 3 spotkania potem poczułam sie lepiej bo zaczeły sie wakacje i zaczełam pracowac i odnalazlam takie swoje miejsce ale wakacje sie zkonczyły zaczeła szkoła i problemy sie nasiliły ... Zamiezam równiez przejsc sie jeszcze do tego ośrodka bo tam mozna sie wygadac do profesjonalisty!! Na znajomych nie moge polegac i niechce im zawracac głowy... Pozatym przeraza mnie ze umnie ten problem tawa dobre 4 lata i w pewien sposób potrafie sobie z tym radzic, ale od kilku dni jest coraz gorzej;/ od poniedziałku nie wyszłam z domu nawet do szkoły tam to juz zupełna porazka !! Nie ufam nikomu zwlaszcza nauczycielą, oni tylko plotkują , kiedy odwazyłam sie powiedziec dyrektorce(wpożadku z niej kobieta) ona sam doradziła mi zebym w szkole zwłaszcza do anuczycieli nic nie mówiła o próbie bo bedą straszne plotki, zero podejscia pedagogicznego , niestety;/ nieznam sie zabardzo ale chyab powinna mnie wysłac do psychologa szkolnego;/

Teraz mam wielką siłe zycia odliczam dni do zakonczenia roku szkolnego!! wtedy choc troszke sie uwolnie, ale niestey oceny zawaliłam, duzo opuszczałam i na efekty nie musiałam długo czekac, ratuje mnie tylko napisac dobrze mature i checi mam ogromne do nauki ale niestety jak TO mnie dopada to potrafie przelezec dwa dni w łuzku nic nie robią patzrac sie bezczynnie w TV:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku chcę wszystkich bardzo serdecznie powitać. Jestem pierwszy raz na tym forum i natej stronie. Nie użalem się nad sobą, muszę się wygadać. Mam 42 lata jestem alkoholikiem niepijącym. W ruchu AA od 1999. Od pewnego czasu tj: kilku miesięcy, moja firma się rozrosła przybyło ludzi a także pracy. Mam chyba już szóstego z kolei szefa mojegodziału. (pracuję w serwisie urządzeń magazynowych). Wiadomo praca jest istotna w życiu. Jednak ja poświęcam jej z byt wiele czasu. Nie mam czas a niejdnokrotnie ochoty iść na grupę AA. Zaczęło mnie to draznić. Świadomie łamie zasady HALT - AA. dużo jeżdżę po kraju i nie tylko. A kretyn mój bezpośredni przełożony doprowadza mnie do szału swoim brakiem kompetencji. (Ale to ulubieniec prezesa firmy). Teraz do sedna sprawy: nie potrafię się spokojnie zrelaksować po wysiłku, mam bóle mięśni i stawów, zapominam o rzeczach które robiłem kilka minut temu,

wiecznie nachodzą mnie mysli o pracy, że mnie zwolnią, albo może to ja powinienem się zwolnić. Mam ciągły apetyt na sex, ale temperament mojej żony poważnie to ogranicza. (możecie się śmiać , ale sex pozwala mi choc na któtki czas rozładować napięcie. Chodzę na basen, z muslą że to pomoże. Jednak pracuję fizycznie i nie zawsze mam siły. Lubię czytać nie potrfie już od jakiegoś czasu przeczytać książki. Albo milcze w domu, wszyscy mnie denerwują, zamykam się w pokoju i ślęcze przed komputerem nie wiadomo po co. Nie potrafię się cieszyć. Wszystko wokoło jest dla mnie szare i jednostajne. Ostatnie kilka dni to katastrofa sięgnąłem po alkohol wypiłem kilka piw, i co mi z tego jeszcze większa dolina. Śnią mi się bardzo dziwne rzeczy. Lękam się i chwilam mam już tego dosyć. To tyle jeszcze raz pozdrawiam. Cześć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam. moze to bedzie zasmiecaniem frum ale musze sie komus zwierzyc z tego co mnie trapi, a wy bedzieci chyba jedynymi kotrzay to zrozumieja. wydaje mi sie ze mam depresje badz nerwice. albo to i to :/ stracilam totalnie ochote na zycie. wogole nic mnie nie interesuje, nawet to co dawniej sprzyjalo mi przyjemnosc,. teraz poprostu nic mi sie nie chce. najchetniej zaszylabym sie w moim pokoju i z niego nie wychodzila albo sapała caly dzien. czasem moim marzeniem jest alby zniekneli wszycy ludzie. zeby zostawili mmnie w spokoju bo wszyscy mnie draznia, ale zarazem czuje sie strasznie samotna. sama sobie zaprzeczam. to chore wiem. ale nic na to nie poradze. juz prawie totalnie stracilam kontakt z moimi najblizszymi przyjaciolkami. poprostu zrazily nie do siebie swoim zachowaniem ( albo to znowu moja wina a nie ich) ale niedlugo juz nie bede miala do kogo sie odezwac:( zycie jest okropne:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam na imię Natalia.Z zewnątrz wydaje sie ze wszystko sie wporzadku ale w środku prowadze prawdziwą walkę ze sobą.Moje dzieciństwo niemoge zaliczyc do udanych..ciągle kłotnie rodziców, wieczna nadzieja ze bedzie lepiej ale nadzieja matka głupich...Wkoncu nadaszedł ten dzien, mama sie wyprowdzila.Juz prawie nic niepamiętamz tego tylko nasz płacz mój i mamy, cierpienie,lęk i żal.Minęło juz 6lat nie mam z nią kontaktu:( na początku bylam bardzo silna, nikt nic niewidzial, nikt nic niepodejrzewal.Aż pękłam.nadal nikt niewie o moim uczuciach.Podejrzewam ze wpadlam w depresje,Codziennie płacze, na początku ze strachu, ze tata umrze ze mnie zostawia teraz, od kiedy przeczytalam o psach które cierpią i są same caly czas o nich myśle, to mnie zabija.CZuje sie wykończona psychicznie.Do psychologa sie zapisalam ale przedmną pół roku czekania prosze poradźcie mi jakieś tabletki które mi pomogą prosze .coraz częściej prosze Boga o to zeby mi pomógł i mnie zabrał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×