Skocz do zawartości
Nerwica.com

nasze dzieciństwo a dorosłe życie.....


Rekomendowane odpowiedzi

hej forumowicze...

nie wiem,czy wątek jest dobrze i adekwatnie nazwany ale już trudno :smile:

a więc....mój kochany mąż,miał bardzo zróżnicowane dzieciństwo,przechodziło wiele przemian ale wszystko miało swoje powody.mąż jest najstarszy z rodzeństwa.gdy był jeszcze jedynakiem-wiadomo,oczko w głowie rodziców,wycieczki,wspólne spacery itd.pierwsza zmiana zaszła gdy na świat przyszedł jego brat.tata nagle był zapracowany, jak nie pracował to swój czas poświęcał kolegom i grom na automatach z synem u boku!(moim mężem).zaczęło się psuć w jego rodzinie.jego ojciec był strasznym indywidualistom,nie lubił kompromisów,wszystko musiało być jak w zegarku i po jego myśli.był surowy dla dzieci - bił pasem,stawiał w kącie,klęczenie na grochu itd.mama-bardzo słaba psychicznie kobieta,owszem były kłótnie ale nigdy nie potrafiła obronić siebie i swoich dzieci skutecznie.miała parę prób samobójczych,których świadkiem był mój mąż(jako mały chłopiec).ojciec zabraniał jej kontaktów ze znajomymi bo uważał ,że rodzina jak ma problemy powinna je sama rozwiązywać a nie doszukiwać się pomocy u koleżanek.powoli stawała się samotna i opuszczona,więc pojawiła się na świecie córka.to już było apogeum,kłótnie ,przemoc fizyczna,większa surowość,wręcz dyktatura,a miał wszystko jak chciał.ale widocznie sprawiedliwość na tym świecie istnieje...matka mojego męża poznała swoją drugą miłość,w rodzinie nastąpił rozwód!

Od samego początku byłam świadkiem już tych końcowych sekund jego rodziny.pamiętam jak mówiłam mu,że boję się takich samych problemów u nas,żeby mi obiecał,że będzie robił wszystko by ich nie powielać...............nie udało się :( jego zachowania są do zachowań jego ojca tak podobne. mój mąż ma słaby kontakt z dziećmi,mało czasu poświęca rodzinie,żyje sam dla siebie i by sobie robić dobrze i żyć będąc wolnym jak ptak!nawet gry na automatach,ale z moją córką u boku :evil:

na szczęście ja nie jestem jego matką i nigdy nie będę próbowała odebrać sobie życia, ale czy moją rodzinę będzie czekał taki sam koniec?

Ja walczę od 7 lat z jego zachowaniami,przedstawiam mu podobieństwa i proszę, by wyciągał z nich wnioski.nie da rady.on ich nie widzi.jedyne co potrafi powiedzieć to:"ja nie znam innego życia,innego postępowania-takie było moje dzieciństwo,to nie moja wina"!

moja też nie ,ale dlaczego osoba,która pokocha kogoś z tak trudnym dzieciństwem ma cierpieć,ma od nowa wszystkiego uczyć,ma zostać wciągnięta w jakąś katastrofę.?

A może to we mnie jest błąd?może to ja nie potrafię mu tego lepszego życia ukazać,dać mu do myślenia swoim postępowaniem,swoim szczęśliwym dzieciństwem,że można żyć lepiej!

mogła bym tak pisać i pisać ale już mnie głowa rozbolała i literek nie widzę!więc kończę i łyknę coś przeciwbólowego.przepraszam,jeśli to zostało chaotycznie napisane ale ja tym żyje już tyle lat a dalej wywołuje to we mnie ogromne emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, jak on taki jest i nie da się go zmienić, to znaczy że ma to po prostu w silnie zakodowane w genach, a życie nadzieją że 'o może uda mi się naprowadzić mojego faceta na cudowną drogę' zazwyczaj rodzi problemy i chore sytuacje. Już nie będę pisał że nie pojmuję tkwienia w takich związkach... I do tego on nie chce się zmienić, 'no bo taki już jest i koniec'. W sumie niektórych ludzi się po prostu nie da zmienić i życie nadzieją, że 'może jednak ja dam radę i będę tą pierwszą której się uda i sprowadzę go na właściwy tor' nic nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale to nie jest zły człowiek i widzę jak on sam ze sobą nie potrafi sobie czasami poradzić. jeżeli jego rodzice nie potrafili mu pokazać jak to jest być kochanym, jak to jest być szanowanym i szanować innych,to kto jak nie osoba,z którą się związał ma mu to pokazać.czy ktoś kto miał pecha do swoich rodziców ma być skazany na samotność,lub wpakowanie go do szufladki z podpisem" uwaga,toksyczny"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oreiro, to jest twojego meza wymowka. Ja tez mialam toksyczne dziecinstwo i go nie powielam. A Ty nie powinnas sie bawic w jego psychoterapeute, tylko zaprowadzic go na realna psychoterapie. Byc moze jego zachowanie nie tyle wynika z dziecinstwa co z jego lenistwa, bo rpzeciez mial toksyczne dziecinstwo, wiele problemow - i to nie jest jego wina. Ale czas zrozumiec ze sie juz nie jest dzieckiem a doroslym mezczyzna i cos z tym zrobic, a nie ciagle zaslaniac sie dziecinstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oreiro, to jest twojego meza wymowka. Ja tez mialam toksyczne dziecinstwo i go nie powielam. A Ty nie powinnas sie bawic w jego psychoterapeute, tylko zaprowadzic go na realna psychoterapie.

 

 

 

terapia nie wchodzi w grę...

najwidoczniej są osoby takie jak ty agusiaww,które pomimo toksycznego dzieciństwa potrafią cieszyć się życiem,stworzyć normalną ,kochającą się rodzinę i to jest super ,bo pokazuje jak potrafi się walczyć o siebie samego:)w twoim przypadku dzieciństwo nie odzwierciedla się w dorosłym życiu ale może ktoś z forumowiczów ma sytuacje odwrotną? może widzi podobieństwa w sobie z zachowań rodziców,których na przykład nigdy nie chciał powtarzać w swoim życiu,ale złapał się na tym ,że to wcale nie jest takie proste i to się zdarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oreiro, silnie chcesz wybielic meza-wymowka bo mial zle dziecinstwo. Jak terapia nie wchodzi w gre, to zyjcie tak dalej (nie pisze tego zlosliwie) tylko zobacz ze sama juz nie wytrzymujesz, a poza tym masz klasyczne objawy wspoluzaleznienia, jak zona alkoholika ktora mowi pije bo musi. To jest rownia pochyla, i moze byc tak ze wasza rodzina stoczy sie jeszcze nizej-jak chcesz tak zyc Twoj wybor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oreiro, mam wrażenie, że tym tematem usilnie szukasz potwierdzenia tłumaczeń męża.

Złe dzieciństwo nie musi się odbijać na przyszłej rodzinie i to wcale nie jest takie trudne. Wystarczy zdawać sobie sprawę z tego, co się robi źle i zwyczajnie przestać to robić. Twoim mężem nie kieruje jakaś demoniczna siła czy złe moce. On decyduje sam o sobie i o swoim postępowaniu. Jest świadomy tego co robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oreiro, Złe dzieciństwo nie musi się odbijać na przyszłej rodzinie i to wcale nie jest takie trudne. .

 

nie musi, ale może.

 

oreiro, Wystarczy zdawać sobie sprawę z tego, co się robi źle i zwyczajnie przestać to robić. Twoim mężem nie kieruje jakaś demoniczna siła czy złe moce. On decyduje sam o sobie i o swoim postępowaniu. Jest świadomy tego co robi.

 

a jak ktos ma depresję, to wystarczy mu powiedzieć 'weź się w garść'. bo przecież wystarczy sobie zdawać sprawę, co sie myśli i robi źle i przestać to robić. przecież umartwianie się jest bez sensu. przecież powtarzanie pewnych czynności w nerwicy natręctw też jest bez sensu.

 

nie chcę tłumaczyć męża, ale może tez nie powinno sie go tak oskarżać. terapia nie wchodzi w grę, więc sytuacja jest nieciekawa. może jednak warto spróbować go przekonać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grusia, owszem ze moze wplywac ale nie mozna tego tlumaczyc caly czas jednym. Mija 7 lat, a maz nie podjal zadnej decyzji by te sytuacje zmienic, dlaczego ? bo mu w gruncie rzeczy dobrze. On nie widzi problemu i mu z tym dobrze, terapia zostaje wykluczona bo? tez widac mu tak wygodnie. Jak czlowiek sam nie zechce nic z taka sytuacja zrobic to nie zrobi...tylko pozniej wszyscy wokol sie mecza, a dzieci tez kiedys powiedza, ze mialy do piku dziecinstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

grusia, owszem ze moze wplywac ale nie mozna tego tlumaczyc caly czas jednym. Mija 7 lat, a maz nie podjal zadnej decyzji by te sytuacje zmienic, dlaczego ? bo mu w gruncie rzeczy dobrze. On nie widzi problemu i mu z tym dobrze, terapia zostaje wykluczona bo? tez widac mu tak wygodnie. Jak czlowiek sam nie zechce nic z taka sytuacja zrobic to nie zrobi...tylko pozniej wszyscy wokol sie mecza, a dzieci tez kiedys powiedza, ze mialy do piku dziecinstwo.

 

zgadza się. jeśli on nie widzi problemu, to jest to problem. trzeba samemu do tego dojrzeć :/ rozmawiałaś z nim i do niego nic nie dociera. nie możesz się męczyć bez końca. nie masz wsparcia w kimś jeszcze? w kimś kto zna waszą sytuację?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszyscy znają naszą sytuację....jego rodzina,moja rodzina,znajomi.ale czy oni mogą coś na to poradzić?no chyba nie.a terapia nie wchodzi w grę,bo jego męska duma zapewne mu na to nie pozwala.lub odczuwa strach.

ja nie usprawiedliwiam go dzieciństwem,gdyby tak było nie próbowałabym dokonywać jakiś zmian,tłumaczyć,argumentować,tylko ze spuszczoną głową skakałabym tak jak by mi zagrał,uważając go za biednego i tak niesprawiedliwie pokrzywdzonego-a tak nie jest!i zgadzam się,że to z lenistwa i wygody a może te 7 lat temu,na pewne nowe życiowe role nie był gotowy.my,kobiety potrafimy szybciej pewne sytuacje zaakceptować...

 

każdy z nas ma w swoim charakterze cechy które wywołują u innych wściekłość i bezradność,bo są tak głęboko zakorzenione,czasem z powodu dzieciństwa,czasem z powodu sytuacji w których się znajdowaliśmy.

 

gdybym chciała prosić o pomoc ,bo mój mąż jest taki i owaki to wpisałabym mój wątek do toksycznych związków ale nie chodziło mi w tym,by ktoś mi ukazywał moje małżeństwo pod tym kątem,bo ja się z tym zgadzam :D i dodam,że sama nie należę do "normalnych"(w końcu jestem na tym forum z depresją,więc daleko mi do ideału) i mój mąż też co nieco mógłby na mój temat napisać:)owszem jak pisze o jego zachowaniach to mi się kur....ica włancza ale jego historia dzieciństwa i obecne zachowania miała posłużyć tylko jako zobrazowanie tego stwierdzenia....nasze dzieciństwo a dorosłe życie.....

 

chodziło mi o to czy rodzice okazując brak zainteresowania dzieciom,zdawają sobie sprawę,że je krzywdzą i odciskują na psychice dziecka ślad na bardzo długo.nadopiekuńczy rodzice ,trzymając dzieci pod parasolem ochronnym( nie świadomie) sprawiają,że są one słabo przygotowane do dorosłego życia-jak sobie z tym radzą takie osoby,czy rodzice-alkoholicy pokazujący dziecku świat samotności i szarości, libacji zdaja sobie sprawę z tego że ich pociecha może być nie zdolna do stworzenia rodziny itd.?tyle widzi się biednych małych dzieci biegających po podwórku od rana do nocy,brudnych,głodnych, bez opieki,tyle się widzi dzieci tak wcześnie rozpoczynających przestępcze życie,bo rodzice nie uświadomili im co jest dobre a co złe...młode gangi ,w których 12 latki zrobią wszystko by zaskarbić sobie trochę uwagi innych-starszych.bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność o której coraz częściej się zapomina.

taki wątek chciałam poruszyć...

 

-- 10 maja 2011, 18:37 --

 

wiele osobistych historii jest na tym forum poruszanych z wpisem między wierszami..bo moje dzieciństwo było....bo w dzieciństwie byłam/łem....i nie wydaje mi się by było to usprawiedliwianie siebie,tylko szukanie przyczyny....dlaczego jest tak a nie inaczej.

dlaczego psycholog czy też psychiatra,kiedy przychodzisz na wizytę i kładziesz się na tej sławnej kozetce jak z filmu,pyta:"a jakie miała pani/pan dzieciństwo","jakie miała pani/pan relacje z rodzicami"?pyta,bo od tego wszystko się zaczyna.rodzimy się z czystą kartą a w dzieciństwie zaczynamy zapisywać rozdziały swego życia.

 

ja miałam szczęśliwe dzieciństwo ale jako jedynaczka rodzice chronili mnie przed wszystkim.nie byłam z tego powodu zaradna życiowo,nie potrafiłam szukać pracy,pomóc rodzicom finansowo.kiedy pojawił się mój mąż,wszystko powoli zaczęło się zmieniać,jak już pisałam w innym wątku,on pomógł mi nabrać odwagi,pewności siebie.przestałam się bać załatwiać urzędowych spraw,pytać o prace. dlatego tak jak pisałam wcześniej ..czego nie zaznasz w domu rodzinnym,czego się tam nie nauczysz,nauczy cię ktoś inny.tak było w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za dużo się ostatnio zrzuca winę na rodzinę i dzieciństwo. Większość ludzi można usprawiedliwiać, bo 'miał trudne dzieciństwo'. A może ten ktoś jest taki jak rodzice, bo ma to po prostu w genach i już i tylko szuka wytłumaczenia, bo nie umie radzić sobie ze swoimi słabościami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys szukali np genu alkoholizmu :mrgreen: a moim zdaniem, wszystko zalezy od indywidualnego czlowieka, owszem mozna wspierac ale juz nie prowadzic za raczke.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×