Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

wspomnienia mam....

wspomnienia jakby z innego życia.

 

i jakie to było życie, co było fajnie?

co czuła tamta K. zamiast koszmarnego ohydnego bólu?

 

nie chcesz odwalić z serca tego olbrzymiego głazu i uwolnić jej...?

dać sobie ulgę...

 

zabrać to zmęczenie, te mdłości na myśl, że znowu kolejny dzień...

i do końca życia mieć do siebie gigantyczny szacunek , że odzyskałaś siebie, siebie prawdziwą, zadowoloną?

 

-- 04 maja 2011, 20:03 --

 

wiesz, kiedyś usłyszałam od psychiatry, że "brak motywacji" to silny lęk, bardzo silny lęk.

przed.......... odpowiedzieć sobie każdy musi sam.

i cała masa stłumiona uczuć, np. wściekłości.

(no bo np. dlaczego to ja mam się, ku..., motywować, wysilać, cierpieć i zmieniać, a nie...?)

no i nie chcę, nie chcę, nie chcę przeżywać.

i to jeszcze przy kimś, obcym.

LĘK przed opuszczeniem znanego.

 

jak Ci idzie odstawka benzo?

mam wrażenie, może mylne, że nie śpieszy Ci się na 7f.

(nie dziwię Ci się z jednej strony)

ale czasem lepiej iść za ciosem

i, skoro już Cię przyjęli, iść tam i gadać choćby to, że nie masz motywacji...

tam przynajmniej odpowiedzi dostaniesz na żywca :mrgreen:

Pani ordynator na pewno Ci pomoooże ;)

a tak to siedzisz przed kompem, Katarzyno

 

no, ja tak szczerze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, dopiero teraz przeczytałam Twojego posta do mnie... :oops:

 

Gdy czułam się dobrze... inspirował mnie cały świat, samo życie. Nawet smutek był inspirujący.... Było tyle ciekawych rzeczy wokół mnie... Było tyle rzeczy, ktore chciałam zrobić, napisać, zobaczyć, przeżyć, przeczytać......

Tak było. To był okres w moim życiu, kiedy pielęgnowałam swoje talenty. Miałam potencjał.

 

nie chcesz odwalić z serca tego olbrzymiego głazu i uwolnić jej...?

 

chcę.... ale wydaje mi się, że pewne stany są nieodwracalne. już nigdy nie będzie jak kiedyś.

 

mam wrażenie, może mylne, że nie śpieszy Ci się na 7f.

 

nie mylisz się..... chciałabym być odważniejsza. a tak boję się porzucić to marne życie, które mam. marne, ale mam.

 

dzięki, że pomyślałaś tak o mnie..., by mi to wszystko napisać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już nigdy nie będzie jak kiedyś.

 

A chciałabyś??

W końcu to tamto "kiedyś" doprowadziło do tego, że teraz jest jak jest.

I, widocznie, tamto "kiedyś" nie było czymś prawdziwym, skoro się zawaliło.

I wartościowym, skoro Cię nie ochroniło przed pewnymi trudnościami.

Ja w sumie owszem, nie miałam depresji, lęków, funkcjonowałam, jeździłam na wakacje, bywały momenty radości, coś tam się chciało, pewne rzeczy mnie ciekawiły... ale nigdy nie mogłam powiedzieć szczerze, że czuję się szczęśliwa i że cieszę się, że żyję. W zasadzie zawsze czułam się psychicznie samotna i na różne sposoby to w sobie zakrywałam. I chyba przez większość życia miałam dystymię i chyba myślałam, że to normalne.. A w końcu jebło na całego.

 

chcę.... ale wydaje mi się, że pewne stany są nieodwracalne.

 

Np. jakie?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I, widocznie, tamto "kiedyś" nie było czymś prawdziwym, skoro się zawaliło.

czyli to, co teraz jest prawdziwe....?

 

Nie. Ja myślę, że to jest etap, w którym już ma się dość tego dotychczasowego (i obecnego) fałszu.

Kiedy iluzje za bardzo odstają od prawdy.

I jest rozpacz, cierpienie i ból. (No, te emocje są prawdziwe).

 

Starlet i Kite - powodzenia. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie ok i się spotkamy :smile:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....a co jest potem...?

 

Myślę, że to zależy... Od wielu czynników...

Motywacji, okoliczności życiowych, szczęścia w znalezieniu naprawdę dobrego terapeuty...

Samobójstwo, dalsze życie w wegetacji, jakaś poprawa albo pełnia zdrowia.

 

P.s. A czego konkretnie się boicie, dziewczyny?

Jak czytałam kiedyś relacje ludzi z pobytów diagnostycznych to wyczytałam, że oni bardzo obserwują, na ile osoby są odporne na frustrację - pewnej dziewczynie odmówili, bo po kłótni telefonicznej się pocięła. A inna za mało jadła i zemdlała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

raz że mój stan zbyt poważny(komorów), (...) albo że zbyt lekki mój stan

 

No to jak w końcu?

To znaczy, nie umiesz wyczuć, czy ONI stwierdzą, że za lekki czy za ciężki?

Ja myślę tak, że oni najbardziej biorą uwagę na motywację do pracy nad sobą. Na pierwszym miejscu. Na to, czy wyczują w Tobie chęć do terapii. A dopiero na drugim miejscu to, na ile jesteś zaburzona. No ale fakt, że nie możesz być totalnie rozchwiana, no i raczej codzienna autoagresja też nie będzie "mile widziana", musisz choć w minimalnym stopniu panować nad impulsami, powstrzymywać się od odreagowywania w ten sposób. Bo inaczej terapia przyniesie Ci więcej szkód niż pożytku.

 

drugi że nie mam pracy(lublin)

 

a co to ma do rzeczy...?

ja życia nie mam ułożonego wcale :roll::(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×