Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy potępiamy zdrade?


Rekomendowane odpowiedzi

Mój post został zignorowany, :roll: już lepiej jakby wywołał kontrowersje.

- dla wszystkich powinny być ważne. Akurat zasady dekalogu niezależnie czy ktoś wierzy czy nie są bardzo uniwersalne. Pomyśl, gdybyśmy ich wszyscy przestrzegali, czy życie nie byłoby rajem ?
Dekalog nie jest wcale taki wspaniały i uniwersalny. To może powiedzieć ktoś kto się mu nigdy z bliska nie przyjrzał. A życie jest bardziej złożone niż 10 przykazań, nie można wszystkiego rozwiązywać jakimiś regułkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka Wszystko by się rozpadło.... I właśnie dlatego Ty do tego podchodzisz innaczej bo Ci się to jeszcze nie przytrafiło i oby było tak dalej ale niestety ludzie posiadają w życiu troszkę większy bagaż i to się właśnie nazywa doświadczenie życiowe.

Z mojej strony byłoby tyle w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dekalog to albo białe albo czarne,albo zdradzasz i jesteś grzesznikiem albo nie zdradzasz i jesteś dobrym katolikiem.nie ma nic po środku,nie ma szarości.a przecież wiele ludzi zdradziło nie po to by z premedytacją skrzywdzić ale po to by poczuć może odrobinę szczęścia.....

ja wiem,że brzmi to banalnie ale nie wszyscy zdradzający to zimni i wyrachowani dranie a ich powody do zdrady są głębsze niż tylko szybki numerek z przypadkową osobą,bo wieje nudą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój post został zignorowany, :roll: już lepiej jakby wywołał kontrowersje.
- dla wszystkich powinny być ważne. Akurat zasady dekalogu niezależnie czy ktoś wierzy czy nie są bardzo uniwersalne. Pomyśl, gdybyśmy ich wszyscy przestrzegali, czy życie nie byłoby rajem ?
Dekalog nie jest wcale taki wspaniały i uniwersalny. To może powiedzieć ktoś kto się mu nigdy z bliska nie przyjrzał. A życie jest bardziej złożone niż 10 przykazań, nie można wszystkiego rozwiązywać jakimiś regułkami.

Oczywiście, że regułki nie rozwiążą problemu, w końcu człowiek ma wolną wolę i może wybierać, nikt mu tego nie zabrania. To tylko taka baza, chyba nie ma nic złego w przykazaniu, nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż itd.

 

dekalog to albo białe albo czarne,albo zdradzasz i jesteś grzesznikiem albo nie zdradzasz i jesteś dobrym katolikiem.nie ma nic po środku,nie ma szarości.a przecież wiele ludzi zdradziło nie po to by z premedytacją skrzywdzić ale po to by poczuć może odrobinę szczęścia.....

ja wiem,że brzmi to banalnie ale nie wszyscy zdradzający to zimni i wyrachowani dranie a ich powody do zdrady są głębsze niż tylko szybki numerek z przypadkową osobą,bo wieje nudą...

 

Zgadzam się, jest białe i jest czarne, ale człowiek jest tylko człowiekiem i ma prawo do błędów,te go mu wcale dekalog nie zakazuje, to drogowskaz. Wierzący katolik uznając swój błąd dostaje rozgrzeszenie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku ja też za pierwszym razem wybaczyłem... :roll: i co mi z tego przyszło? zostałem zdradzony raz jeszcze :-|

dlatego uważam ,że nie wolno wybaczać... jak ktoś zrobił raz to zrobi to znowu!

więc ludzie z mojego doświadczenia wiem,że nie warto dawać drugiej szansy :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku ja też za pierwszym razem wybaczyłem... :roll: i co mi z tego przyszło? zostałem zdradzony raz jeszcze :-|

dlatego uważam ,że nie wolno wybaczać... jak ktoś zrobił raz to zrobi to znowu!

więc ludzie z mojego doświadczenia wiem,że nie warto dawać drugiej szansy :roll:

 

Nie warto wybaczać, kiedy się nie ma z tą osobą dzieci, skoro zrobiła to na takim etapie związku to nie jest warta uwagi.

Jednak gdy ma się do czynienia z rodziną wtedy trzeba wszystko rozważyć, bo to nie tylko partner ale i ojciec, matka dzieci i nie zawsze warto niszczyć to co się budowało przez lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, Wiesz... ciężko powiedzieć. Niby masz rację ale czy warto

z powodu dzieci być z kimś kto daje na prawo i lewo? Po co z kimś takim być? Przecież to bezsensu...

Nie raz spotkałem się z takim czymś u mnie w rodzinie... Miałem wujka i ciotkę co tak żyli!

Ona go zdradzała to jej kopnął w tyłek i dziecko wybrało z kim chce być! Jak dorosła to wyjechała gdzieś za granicę.

Ja pieprzę to trzeba być na prawdę jakimś ślepo zakochanym,że takie coś się wybacza... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek, Tu nie chodzi o notoryczne zdradzanie , tylko o "podwinięcie się nogi" a potem żal skruszonego grzesznika :D . Jeżeli sprawa była jednorazowa myślę, że jest jeszcze co ratować, często sam zdradzający ma na tyle silne wyrzuty sumienia, ze można uznać jego poprawę. Miłość z czasem ewoluuje w przywiązanie, przyjaźń, poczucie stabilności. Nie jest już taka szalona i wtedy łatwiej wybaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, Tak bo mówią,że: "Takie coś umacnia związek"

i wiesz tak jak ja to mówię: Przypuszczam,że wątpię :smile: przecież jak ktoś zrobił raz to zrobi jeszcze nieraz...

tak samo jak moja ostatnia narzeczona! Dobrze,że się w ogóle przyznała do tego...

Powiedziała mi ,że: "Łukasz!!! Zrobiłam raz to zrobię to jeszcze nie raz..."

aż mi gały wyskoczyły jak to usłyszałem! To było ciężkie słyszeć od osoby ,którą kochasz ,że Cię zdradziła. :roll:

i najlepsze jest to,że słyszysz to od osoby ,której zaufałaś trzeci raz z rzędu... i wcześniej doświadczyłaś tego samego.

 

I dlatego: "Jebać,karać nie wyróżniać!" 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ale myślisz że dzieci nie widzą, że rodzice chcą być na siłę razem? Dla mnie to krzywdzi wszystkich dookoła...

 

......można żyć dalej na pozór szczęśliwe - ale jeśli ja nie jestem w stanie wybaczyć, jeśli będę pamiętać - nie umiem zrobić tego na siłę?

Serce nie sługa..... :-|

 

Mam nadzieję, że nie będę musiała się o tym przekonywać...... jak mówię, dla mnie, a różnie bywało, nie zdradzanie kogoś nie jest jakąś ogromną sztuką ..... wierność jest łatwa gdy się kogoś kocha....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek, linka, Widzicie w tym momencie sami. Dzieli nas spora różnica wieku i doświadczeń i zauważcie, Wasze poglądy są prawie jednakowe, poglądy nas starszych, np. moje, Darka, Wioli czy Kasi już zupełnie inne, ale też spójne. O czym to świadczy? Właśnie o tym, że poprzez długość życia, mnogość wydarzeń kształtuje się myślenie człowieka i choćbyście sie zapierali, to wbrew pozorom za kilkanaście lat będziecie tacy jak "forumowa starszyzna" , nie uciekniecie od tego. :D . I to jest takie moje podsumowanie :mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Margolka, a tu Cię mam, bo akurat w przypadku Darka to jest wszystko teoria, więc o czym my tu mówimy?

 

O czym to świadczy? Właśnie o tym, że poprzez długość życia, mnogość wydarzeń kształtuje się myślenie człowieka i choćbyście sie zapierali, to wbrew pozorom za kilkanaście lat będziecie tacy jak "forumowa starszyzna" , nie uciekniecie od tego. :D . I to jest takie moje podsumowanie :mrgreen:

Przepraszam, ale mimo młodego wieku i krótszego stażu niż Wasze jestem w poważnym związku, gdzie problemy mamy na porządku dziennym, jak stare małżeństwo. Oprócz dzieci. Mieszkamy razem i żadnej sielanki nie mamy.

I oboje jesteśmy PEWNI - ani ja nie zdradzę, ani on.

Zdrada = koniec związku.

Argumenty, ze dzieci, że lata itd. nie trafiają do mnie. Moi rodzice od dłuższego czasu się nie kochali i żadnemu dziecku nie życzę, żeby przeżywało coś takiego - życie w rodzinie, gdzie większość siebie po prostu toleruje.

Dzieci to odczuwają, do cholery jasnej!!

W przypadku zdrady jest podobnie - pretensje, brak zaufania drugiej osoby itd. - tak samo dzieci to odczują.

Później będą kalekami emocjonalnymi, nie będą potrafiły być w normalnych związkach, tylko będą powtarzać schematy życiowe rodziców, bo tak są nauczone.

Więc w przypadku zdrady również to dla mnie równa się KONIEC związku.

Tak jest lepiej dla wszystkich i niestety taka jest prawda.

 

Jeśli ktoś się z kimś wiąże - nieważne czy w kościele, czy w usc - to coś przysięga.

A jak nie wierzy w to, co przysięga, to po jaki chuj to robi? Na pokaz?

Lepiej sobie taką szopkę w ogóle darować.

 

PS. Człowiek ma wolną wolę i sam dokonuje wyborów. Zdrada to ŚWIADOMY WYBÓR. Więc dla mnie - BEZ USPRAWIEDLIWIENIA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I oboje jesteśmy PEWNI - ani ja nie zdradzę, ani on.

 

W tej pewności zwykle się tkwi do momentu, aż ktoś nie zdradzi. :)

 

Życie nie jest czarno-białe, więc możliwe, że bym wybaczył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi, ale my od początku wiemy czego chcemy.

Jeśli ktoś chce zdradzić, to lepiej najpierw zakończyć związek. A nie przyprawiać komuś rogi. :roll:

 

-- 04 maja 2011, 12:10 --

 

Dariusz_wawa, ups :mrgreen: aaaaa... o Ciebie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, ale ja nie mówię o sytuacji, gdy ktoś od początku zakłada zdradę. Zdrada może być jedynie wynikiem złych emocji w związku, bo nawet w przypadku "wielkiej miłości" marazm zwykle wkrada się w prozę codzienności. W takiej sytuacji człowiek nie musi, ale może ulec pokusie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi, ale tak jak pisałam - zdrada to świadomy wybór.

Wkurza mnie już to ciągłe pitolenie, że życie zweryfikuje poglądy :blabla:

JA jestem czegoś pewna i druga strona jest czegoś pewna. Oboje jesteśmy zdania, że zdrada nie ma miejsca.

Nie mam 12 lat i wiem co mówię.

Jak się nie chce już z kimś być to się ODCHODZI, a nie daje dupy za plecami na lewo i prawo, albo jednorazowo, ale ZA PLECAMI.

czy tak ciężko to zrozumieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepsze odejście, niż zdrada. :roll:

Nie chcę z kimś być, to nie jestem, odchodzę.

A nie - jestem z kimś dla pozorów a za plecami robię swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, dobrze. Kanciaste i ostra granice sobie wyznaczasz, to fajnie, ale bywa, że ludziom te granice w różnych sytuacjach się zacierają, zaokrąglają, przesuwają, zaś związku dwojga ludzi nie opisuja dwa proste słowa "Kocham / Nie kocham". Czasem to się miesza, mieni odcieniami zawartymi gdzieś pomiędzy ww. słowami.

Tak mi się zdaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to albo kochasz, albo nie kochasz.

W miłości trzeba się też kierować rozsądkiem, a nie tylko wygodą, stażem lat itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pół roku. mieszkamy ze sobą większość tego czasu.

wybacz, ale gadanie, że to krótko itd. do mnie nie trafia, bo akurat jeśli chodzi o związki jestem osobą bardzo odpowiedzialną i wiem, czego chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shinobi prawić można wiele gdy się jest na uboczu.... gdy się jest w centrum akcji ciężko jest zrozumieć gdy ukochana osoba posuwa lub była posuwana przez kogoś innego... oczywiście wszystko zależy od tego czy tamtego ale pewnych rzeczy się nie cofnie a zapach przeszłości zawsze zostaje. Dlatego uważam nie oceniać ale rozstać się jak najszybciej....

 

a świadomość kryzysu w związku bądź nie świadomość to insza inszość .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, Ty wiesz czego chcesz i prezentujesz swoje zdanie, które doceniam, choć się z nim nie zgadzam.

Moje zdanie jest takie, że okres półroczny, czy nawet roczny, to jeszcze okres silnej fascynacji, poznania, gdy drugi czlowiek jest pewnego rodzaju frapującą zagadką. Poźniej, nawet po latach, może, choć nie musi, nastąpić faza wypalenia związku. Wtedy mamy już wspólną kasę, dom i furę, czasem dzieci. Rozpatrywanie wtedy związku przez pryzmat okresleń "kocham / nie kocham" jest bardzo oderwane od rzeczywistości, bo i miłość zdąrzyła okrzepnąć, przyodziać inną szatę, odmienną od zauroczenia i fascynacji.

 

-- 04 maja 2011, 12:49 --

 

jansol, ale ja niczego nie oceniam. Mnie naprawdę nie interesuje życie innych ludzi. Tak se gadam, bo akurat mam wolną chwilę. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×