Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

Kaska, no to moje gratulacje ciesze sie ,ze Ci sie udalo zobaczysz bedzie dobrze i Cie tam naprostoja musisz sie odezwac do mnie i opowiedziec mi ze szczegolami :)

Ps. a i przepraszam za moje roztargnienie troszke zapomnialem jak sie tu poruszac zeby nie dublowac watkow :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedziałam, jak bardzo źle się czuję, powiedziałam o problemach z żołądkiem i jelitami, o bólach stawów i migrenach. powiedziałam, że to mój lęk może te stany pogarszać, że się panicznie boję. ona skomentowała to tak "znalazła sobie pani temat zastępczy, aby odsunąć w czasie pracowanie nad właściwym". przytaknęłam jej.

 

Kasia, a tak szczerze, to nie poczułaś się tym ani trochę zbagatelizowana..?

 

umysł i organizm to jest coś tak nieodgadnionego, że jedno (umysł) może uczynić z drugim co tylko zechce.

 

Tak, to prawda, wpływ psychiki na ciało bywa niesamowity, ale przecież oprócz zaburzeń konwersyjnych i psychosomatycznych, są także dolegliwości ciała nie wywołane przez sferę psychiczną. I to wtedy nie jest temat zastępczy.

 

Pamiętam, jak byłam kiedyś w ośrodku leczenia nerwic, jak bardzo to wszystko było naginane, poza granice rozsądku. Ja kilka razy miałam tak silne bóle (miesiączkowe), że nie dostałam żadnej tabletki, za to opryskliwą uwagę, że co by to było jakbym pracowała, że przecież kobiety z bólami chodzą do pracy, a ja się rozczulam nad sobą i mam "temat do rozmowy" (a ja tak, mówiłam o tym, ob ledwo żyłam). Gdybym im przytaknęła i odsunęła ten "temat zastępczy" to by się groźnie skończyło, bo te silne bóle okazały się mieć poważną podstawę. Podobnie tam było z dziewczyną, która miała silną astmę (i kij, jaka była podstawa - o mało nie umarła na oddziale, bo kazali odstawić wszystkie leki) oraz z pacjentem, który był lekceważony z powodów kłucia w sercu ("wiadomo" - nerwicowe, zwraca Pan na siebie uwagę), a okazało się, że ma poważną wadę serca i trafił do szpitala.

 

Ja uważam, że temat zastępczy to jest wtedy, jak ktoś gada na terapii non-stop o tym jak fajnie się łowi ryby, zamiast wziąć pod lupę np. swoje sypiące się małżeństwo. Albo gdy lekarz nie stwierdzi żadnych absolutnie żadnego zatrucia lub nieprawidłowości układu trawiennego, a ktoś wymiotuje (z nerwów).

 

-- 26 kwi 2011, 19:44 --

 

P.s. Kasiu, a co do bólow stawów i kości - badałaś sobie poziom witaminy D3 oraz wapnia? I czy witaminę F masz w normie? Mam ten sam problem, co Ty, potworne bóle, zawsze myślałam, że ściśle psychosomatyczne (napięcie itd.),

endokrynolog zaleciła mi badania sprawdzające poziom tych pierwiastków i wykazały ogromne niedobory w/w.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasia, a tak szczerze, to nie poczułaś się tym ani trochę zbagatelizowana..?

 

 

Nie, ani trochę..

 

 

P.s. Kasiu, a co do bólow stawów i kości - badałaś sobie poziom witaminy D3 oraz wapnia? I czy witaminę F masz w normie? Mam ten sam problem, co Ty, potworne bóle, zawsze myślałam, że ściśle psychosomatyczne (napięcie itd.)endokrynolog

zaleciła mi badania sprawdzające poziom tych pierwiastków i wykazały ogromne niedobory w/w.

 

Nie wiem, miałam już tak sporo badań robionych, że już nie ogarniam tego.

Chwilowo czuję się lepiej, chcę odetchnąć od badań...

 

 

BiałyLatawiec, taki termin może się zdarzyć, ja mój pierwszy termin miałam za 3 miesiące od telefonu. Ale potem zadzwoniłam, czy jakiś termin może wcześniejszy się zwolnił i dostałam o 2 miesiące szybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Korba może uda mi się skrocić ten okres oczekiwania!

Przed przyjęciem mnie na oddział F7 moj psychiatra zalecił mi oddział dzienny 3miesiacznej terapi grupowej.

Mam duże opory co do podjęcia terapi w grupie, od niedawna chodzę na terapie indywidualną i nie chce jej przerywać. Uważacie, że taka intensywna terapia grupowa może być dobrym przygotowaniem i wstępem przed przyjęciem do tego szpitala?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed przyjęciem mnie na oddział F7 moj psychiatra zalecił mi oddział dzienny 3miesiacznej terapi grupowej. (...) Uważacie, że taka intensywna terapia grupowa może być dobrym przygotowaniem i wstępem przed przyjęciem do tego szpitala?

 

Nie mam pojęcia, myślę, że to zależy od osobowości, rodzaju trudności, stopnia samoświadomości, etapu w terapii. Jeśli masz spore trudności w relacjach z ludźmi, z byciem w grupie, to trzymiesięczna t. grupowa to całkiem dobry pomysł, abyś na 7F poszedł już z jakąś umiejętnością bycia z ludźmi. Co więcej, jeśli na tej terapii coś w Tobie rozwalą (w sensie jakieś mechanizmy obronne np.) to na 7f będzie czas, aby to poukładać (gorzej, jeśli na 7f nastąpiłaby pierwsza rozwałka i nie zdążyłbyś się "poskładać").

 

Z drugiej strony, jeśli już mniej więcej wiesz, na czym stoisz i jakąś część pracy masz za sobą, to taka terapia "przed" może być stratą czasu i być może lepiej od razu walić na 7f, a potem kontynuować indywidualną. W 2-3 miesiące zbyt wiele się zrobić nie da, albo zaczniesz nad czymś pracować, a tu koniec terapii... Ja byłam kiedyś na 2,5 miesięcznej "terapii" w klinice nerwic i to była strata czasu, choć nawet z takich "terapii" można wyciągnąć wnioski...

 

Chyba musisz to rozeznać sam/sama, za pomocą intuicji. Nawet jeśli ta terapia niewiele da, to można się zastanowić dlaczego, a na 7f mieć porównanie i np. pracować inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o kant d*** rozbić to wszystko!

nie stawiłam sie na umowioną wizyte mająca rozpocząc 3 miesieczną terapie grupową...probowałam oszukać samą siebie, że nie jest jeszcze ze mną tak zle że zdołam utrzymac jakąs prace i bede kontynuowac terapie indywidualna. wkrecilam sobie ze moj psychiatra chce zebym chodzila codziennie na ta terapie bo boi sie ze w koncu sie zabije, a ja nie dam jej tej satysfakcji!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wkrecilam sobie ze moj psychiatra chce zebym chodzila codziennie na ta terapie bo boi sie ze w koncu sie zabije, a ja nie dam jej tej satysfakcji!

 

yyyyy.... jakbym miała coś z własnego doświadczenia doradzić: szkoda czasu i zdrowia na takie gierki. Oprócz zmarnowanych lat, przez takie podejście możesz dojść do takiego doła, z którego podnieść się może być już bardzo trudno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie szkoda Wam czasu na szpital ?

 

Ładnych kilka m-cy w zamknięciu ... a przecież to samo można zrobić lecząc się ambulatoryjnie !

Mam za sobą kilka lat terapii ambulatoryjnej. Bez skutku. Dzisiaj prawie doszło do próby "s".

Obecnie jestem w zbyt złym stanie, aby chodzić na terapię 1x w tygodniu, a resztę czasu być sama z tym, co czuję. Nie funkcjonuję wcale w życiu.

 

A i tak, sam pobyt nie wyleczy ... a będzie jedynie wstępem do psychoterapii ambulatoryjnej.

 

No i dobrze. Chciałabym wyjść z 7f w takim stanie, abym mogła być leczona ambulatoryjnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też bym chciala wyjsc stamtad w stanie,w ktorym W KONCU bede mogla byc leczona ambulatoryjnie.Bo niestety,oddzial powstal z racji tego,że nie wszysrtkim to wystarczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo niestety,oddzial powstal z racji tego,że nie wszysrtkim to wystarczy.

 

Dokładnie.

 

Chociaż jestem tego zdania, że o ile człowiek jest się w stanie leczyć ambulatoryjnie i przenosi się to na poprawę funkcjonowania w życiu i samopoczucie (i w ogóle człowiek daje jakoś rade pracować czy studiować i spotykać się ze znajomymi) to faktycznie może lepiej się od tego życia nie odgradzać na pół roku.

 

Ale ja nie funkcjonuję w życiu wcale, nie jestem w stanie pracować, studiować, spotkać się ze znajomymi, których prawie nie mam. Terapie ambulatoryjne nie pomogły. Potrzebuję na bieżąco rozmawiać o tym, co czuję, a nie czekać tydzień na sesję - bo sama sobie na co dzień nie radzę ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK, z jednej strony rozumiem ... ale z drugiej zaś, skąd taka pewność, że szpital pomoże ?

 

A gdzie ja pisałam o pewności..? Gdzie to wyczytałaś/eś?

 

Co będzie w sytuacji, kiedy nie przyniesie on poprawy ?

 

A jak myślisz, co robi człowiek, któremu nie pomogły 4 terapie ambulatoryjnie, plus jedna w klinice, plus cztery psychiatryki, nie funkcjonuje w życiu wcale i ma taki nastrój, że nie wytrzymuje i ma myśli "s"?

Lepiej teraz to skończyć czy spróbować jeszcze raz?

(swoją drogą dzisiaj prawie wybrałam opcję 1.)

Bo nie wiem, co takie pytanie ma sugerować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W szpitalach głównie prowadzona jest psychoterapia krótkoterminowa, więc przy zaburzeniach osobowości może być niewystarczająca; stąd niejednokrotnie istnieje potrzeba powtarzania leczenia w szpitalu.

 

W takich przypadkach najbardziej efektywna jest terapia długoterminowa (właśnie przy rozpoznaniu zaburzeń osobowości i psychoz); na ogół stosowana jest jednak w gabinetach prywatnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może by tak spróbować prywatnej psychoterapii /u ceryfikowanych terapeutów PTP/ ?

 

Wszyscy moi terapeuci ambulatoryjni mieli certyfikaty.

Byłam też u superwizora.

Kilka lat te terapie trwały.

Efekt?

..........................................

 

Jedynie mnie zaskakuje - takie OGÓLNE wrażenie z postów - chęć pakowania się w szpital.

Ale może tego nie rozumiem.

 

Życzę Ci, abyś NIE ZROZUMIAŁ.

Też kiedyś nie rozumiałam...

Jak będziesz w moim stanie to zrozumiesz bardzo mocno...

 

-- 04 maja 2011, 11:35 --

 

W szpitalach głównie prowadzona jest psychoterapia krótkoterminowa, więc przy zaburzeniach osobowości może być niewystarczająca; stąd niejednokrotnie istnieje potrzeba powtarzania leczenia w szpitalu.

 

Istnieje tylko jeden taki szpital w PL, terapia pół roku. Ja chciałabym pójść na nią z takim celem, aby na tyle się pozbierać, żeby mieć siłę się wykąpać, robić sobie posiłki, wychodzić na dwór i odczuwać choć minimum radości z czegoś. Tak, abym mogła uczestniczyć w terapii ambulatoryjnej.

 

W takich przypadkach najbardziej efektywna jest terapia długoterminowa (właśnie przy rozpoznaniu zaburzeń osobowości i psychoz); na ogół stosowana jest jednak w gabinetach prywatnych.

 

Na takich byłam.

Bardzo, bardzo zaangażowana.

Efekt jest taki, że obecnie w życiu nie funkcjonuję już w ogóle i nie mam siły zrobić sobie obiadu, bo to nawet nie ma sensu i mam myśli "s".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takich przypadkach najbardziej efektywna jest terapia długoterminowa (właśnie przy rozpoznaniu zaburzeń osobowości i psychoz); na ogół stosowana jest jednak w gabinetach prywatnych.

 

Na takich byłam.

Bardzo, bardzo zaangażowana.

Efekt jest taki, że obecnie w życiu nie funkcjonuję już w ogóle i nie mam siły zrobić sobie obiadu, bo to nawet nie ma sensu i mam myśli "s".

 

Ale przerywałaś terapie długoterminowe? Zmieniałaś terapeutów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przerywałaś terapie długoterminowe? Zmieniałaś terapeutów?

 

Przerwałam dwie długoterminowe (i z perspektywy czasu żałuję, że tak późno - strata czasu; no, ale nie chciałam być impulsywna, przemyśleć...). Ostatnią długoterminową zerwał terapeuta.

 

Po tych kilku latach mam kryzys wiary w taką pomoc, trudność w zaufaniu kolejnej osobie, uraz i kolejny problem do przepracowania - wściekłość na terapeutów (tych konkretnych oczywiście, którzy zaszkodzili) oraz brak nadziei.

 

A tak ufałam, zawsze niepowodzenia brałam na siebie głównie... Faktem jest, że BARDZO trudno trafić na kogoś skutecznego. Certyfikat nie jest żadną gwarancją na to, że t. jest kompetentny. A przecież tacy gdzieś są, znam osoby, którym terapia pomogła wyzdrowieć i radykalnie się zmienić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dajcie mi motywację....

nie mam motywacji...

 

u mnie tez kiepsko pod tym względem...

 

ale wiesz co

czy zdarzały Ci się czasem przebłyski zdrowia, chociaż namiastka zdrowia?

 

i jeszcze jedno: czy to ma być motywacja czy nadzieja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×