Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wkurza mnie:


*Wiola*

Rekomendowane odpowiedzi

że nie mam przyjaciela.

 

Korba, a jak miałaby wyglądać związek z kimś, kogo mogłabyś nazwać przyjacielem?

 

 

Wkurza mnie, że jutro kolejna moja znajoma ma ślub, na który idę,a ja nawet nie umiem (boję się? nie chcę?) się związać z człowiekiem, nawet zakochać, uciekam w depresje, lęki, pod kołdrę - od związków z ludźmi. Wkurza mnie to, że "nie umiem" być zdrowa, normalna i żyć tak i funkcjonować, jak inni, tylko przez tę rozpacz w środku, którą noszę, jestem tylko obserwatorem życia i szczęścia innych ludzi... tego, jak inni wychodzą za mąż, rodzą dzieci, spędzają z nimi fajne wakacje, awansują w pracy, jeżdżą w dalekie podróże, bo nie mają depresji, lęków... tak, zazdrość, wkurzenie, bezsilność... bezsilność wkurza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest frustrujące, jak widzisz, że inni żyją, a ty nie. Też mam niedługo wesele, na które jestem zaproszony, ale nie idę, zbyt kiepsko się mam by się weselić z innymi. :smile:

że nie mam przyjaciela.
Shadowmere nie zalicza się do tej grupy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, pytasz osobę, która ma wyjątkowy talent do odpychania od siebie ludzi :mrgreen:

Może przyjaciel to ktoś taki, kto nie spierdoli przy pierwszym problemie?

 

Oj, jak ja nie lubię ślubów i weselisk brrrr, rozumiem Cię doskonale.

 

-- 30 kwi 2011, 12:02 --

 

NoOneLivesForever, nie zadawaj mi takich trudnych pytań...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest frustrujące, jak widzisz, że inni żyją, a ty nie.

 

Popłakałam się.

 

W sumie te łzy to u mnie postęp, bo jakiś czas ten po prostu osunęłabym się w znieczulicę i oderwanie od siebie albo w nienawiść do siebie i pocięła - "bo ja taka gorsza i beznadziejna" - choć i tak tak czuję. Ale nie ma co dłużej przed sobą udawać - tak, czuję jakiś rodzaj złości-zawiści na "tych zdrowych". A gdzieś w głębi - na rodziców. We mnie też są pragnienia... tylko co, jak przed realizacją powstrzymuje LĘK. Lęk przed zranieniem, rozczarowaniem, odrzuceniem, bezsilnością, porażką...

 

-- 30 kwi 2011, 13:37 --

 

Oj, jak ja nie lubię ślubów i weselisk brrrr, rozumiem Cię doskonale.

 

Ja dlatego na wesele nie idę, nie wytrzymałabym. Za duży kontrasty z tym, co czuję w środku :(

No, ale na ślub idę, to już jutro, a ja jeszcze nie mam sukienki ani butów (!).

 

-- 30 kwi 2011, 13:42 --

 

Może przyjaciel to ktoś taki, kto nie spierdoli przy pierwszym problemie?

 

Hmm. Powiem Ci, że mnie natchnęłaś do rozmyślań, kim właściwie jest przyjaciel... :bezradny:

Słyszałam ostatnio od pewnej osoby, że dla niej to ktoś, przy kim można powiedzieć wszystko. Dla mnie to brzmi jak szaleństwo, przecież to takie groźne! Pierwsze, co mi się nasunęło na myśl wtedy to "Jej, jaka nieroztropna!! Taka ufność??".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popłakałam się.
Popłacz sobie, to oczyszcza.

Całe swoje życie wstrzymywałem się od płaczu, bo facet musi być twardy, bo okazywanie słabości to obciach, zaciskałem zęby i dusiłem się w środku, teraz nie umiem płakać, mam blokadę. To mit, że płaczą tylko słabi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe swoje życie wstrzymywałem się od płaczu, bo facet musi być twardy

 

Ja lubię facetów wrażliwych. Takich, którzy potrafią mieć przeszklone oczy, gdy dzieje się coś trudnego lub poruszającego. Oczywiście nie mam na myśli dorosłych maminsynków.

 

 

To mit, że płaczą tylko słabi.

 

Tak twierdzą zazwyczaj ci, którym ktoś kiedyś założył kaganiec na wyrażanie emocji.

Mamusia, tatuś, pani przedszkolanka, społeczeństwo.

A robili tak, bo sami mają zahamowania emocjonalne.

Płaczące dziecko budzi w nich coś, co sami w sobie zakopali (z lęku) i czego sobie zabronili, więc trzeba je uciszyć. Niech się zamknie i "nie przypomina" o tym, że i we mnie są emocje.

 

Albo sami sobie założyli taki kaganiec, bo przeżywanie ich przerosło.

I musieli sobie powiedzieć, że płacz to dla słabych, a ja jestem "silny", żeby w taki sposób zachować swoje "poczucie wartości" (a raczej "bezczucie" wartości).

A przecież noworodki płaczą, jak im źle. To naturalny odruch.

To jest typowo ludzka rzecz, płakać.

Ani krokodyle, ani małpki, ani ryby nie płaczą, jak im źle. Chyba?

 

Człowiek silny, naprawdę silny, nie ucieka przed przeżywaniem.

Nie boi się zapłakać, gdy go coś mocno wzruszy, albo gdy pies mu umrze, bo nie boi się złej oceny ze strony innych (i swojej). Ten mocny szacunek do swojego przeżywania - to jest siła.

Tak uważam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, nie mam takiej osoby, której mówię 100% wszystkiego o sobie.

 

Freudowska pomyłka? ;)

Ciekawe, co to znaczy...

Może, że i przed sobą wiele rzeczy ukrywasz i się oszukujesz? :roll:

 

Dobra, idę się kąpać i lecę po tę cholerną sukienkę i cholerne buty na ten cholerny ślub :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ładnie piszesz, zgadzam się.

@Korba

Nie wiem, czy taka osoba, która by mnie zrozumiała i nie odrzuciła, gdyby wiedziała o mnie wszystko w ogóle istnieje, trudno mi uwierzyć w ludzi, zaufać nie potrafię wcale. Z jednej strony czuje się bezpieczniej, z drugiej wiele tracę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×