Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filmy i seriale


Magnolia

Rekomendowane odpowiedzi

:o Wow, dużo tego, na razie nie mam szybkiego neta i transferu, ale dziękuję za propozycję. Takie egzotyczne kino to coś pięknego.

Znasz jakieś nietypowe języki obce?

 

-- 22 kwi 2011, 09:34 --

 

Po co ci encyklopedia gejów i lesbijek? A właściwie, co kierowało tobą, żeby to przeczytać? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ściągam płyty z filmami z półki w wypożyczalni

Czyli masz dostęp do 25% światowej kinematografii :P

 

-- 22 kwi 2011, 09:56 --

 

Znasz jakieś nietypowe języki obce?

Nie znam. Kiedyś próbowałem bahasa indonesia, ale na próbach się skończyło.

Po co ci encyklopedia gejów i lesbijek? A właściwie, co kierowało tobą, żeby to przeczytać? :smile:

Heh... przeczytałem tylko index osób. W zasadzie wrzucam tam to, co znajduje amatorów, bo to daje mi punkty, a punkty to limit na ściąganie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie mam nieograniczonego transferu i nie mogę sobie oglądać wszystkiego co bym chciał. :? Wiecie, że ściąganie filmów (nie z torrenta i innych p2p, bo to jednoczesne ich udostępnianie) jest u nas legalne?

Wiem.

 

Poza tym, że okradamy w jakiś sposób producenta i autora filmu,

Nie bardziej niż korzystając z biblioteki. Zresztą przy tutejszych cenach kupowanie filmów jest bez sensu chyba, że w jakiejś promocji. U nas taka płytka z danymi kosztuje z 10 godzinnych pensji minimalnych a na Zachodzie gdzie ustala się ceny 3. Możnaby powiedzieć, że kupując takie filmy okradamy samych siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh... przeczytałem tylko index osób. W zasadzie wrzucam tam to, co znajduje amatorów, bo to daje mi punkty, a punkty to limit na ściąganie.
W sumie głupie pytanie zadałem.

@Sorrow

Analogia z biblioteką mi się podoba.

Z drugiej strony uważam, że to oni mają racje, nie ci którzy ściągają za darmo. Stworzyli, wyprodukowali, to mają prawo sprzedawać nawet po 10 000 za sztukę i nikomu nic do tego, ich własność, jak chcesz to musisz zapłacić, bez filmu i muzyki można żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony uważam, że to oni mają racje, nie ci którzy ściągają za darmo. Stworzyli, wyprodukowali, to mają prawo sprzedawać nawet po 10 000 za sztukę i nikomu nic do tego, ich własność, jak chcesz to musisz zapłacić, bez filmu i muzyki można żyć.

 

W tym roku już nikt nie ściąga za darmo. W budżecie są zapisane środki na pokrycie strat wydawców wynikające z istnienia Internetu. Płacimy to z naszych podatków. I tak powinno być, a bezpośrednio z Internetu powinno się swobodnie korzystać i bezpłatnie. To jest i tak walka z wiatrakami. Ileż filmów jest w ogóle niedostępnych na DVD w Polsce z polskimi napisami. Prawo nie nadąża za rozwojem technologii i w tym jest problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest i tak walka z wiatrakami.
To prawda, ja pisałem o swoich poglądach, wiadomo, że każdy będzie robił jak chce.
Prawo nie nadąża za rozwojem technologii i w tym jest problem.
Jeszcze właściwie nikt nie wymyślił takiego sposoby, żeby był wilk syty i owca cała odnośnie piractwa.
W tym roku już nikt nie ściąga za darmo. W budżecie są zapisane środki na pokrycie strat wydawców wynikające z istnienia Internetu. Płacimy to z naszych podatków. I tak powinno być, a bezpośrednio z Internetu powinno się swobodnie korzystać i bezpłatnie.
Tylko jak to teraz traktować, skoro płacą za piractwo z naszych podatków, to tym samym dają przyzwolenie do dalszego piracenia, bo w końcu z moich podatków. Wychodzi na to, że piractwo stanie się za jakiś czas całkowicie usankcjonowane prawnie, i tak nikt się tym nie przejmuje, a policja ściga wyłącznie tych, którzy udostępniają i sprzedają na dużą skalę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzi na to, że piractwo stanie się za jakiś czas całkowicie usankcjonowane prawnie

I tak pewnie będzie, bo ściganie z urzędu Stasia, który ściągnął sobie film by obejrzeć go z kolegami to byłby jeszcze większy absurd. Jakie to byłyby koszty dla budżetu czyli w efekcie dla podatnika, aby zatrudnić armię ludzi i prowadzić dochodzenia. To już lepiej jakąś kasę dać firmom, które poniosły straty i dać sobie siana ze ściganiem. Świat się zmienia i wraz z zaistnieniem Internetu wiele firm i instytucji dostało po dupie. Poczta, bo maile, sklepy, bo sprzedaż internetowa etc. etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piractwo jest wtedy, jak ktoś czerpie korzyści materialne z "nielegalnej" kopii sprzedając ją np. na rynku. Jak ktoś sobie "na własny użytek" ściągnie film, obejrzy go i potem skasuje to nic złego się nie dzieje. Jak ktoś uważa inaczej to jest zdegenerowany przez społeczeństwo, którym jedynym celem jest pogoń za kasą. Tyle w tym temacie. ;)

 

A z filmów, które ostatnio oglądałem i mogę polecić to na pewno "Carlito's Way". Dziwię się sobie, że wcześniej nie widziałem tego filmu, bo taka tematyka mnie interesuje, ale w końcu obejrzałem i powiem, że naprawdę warto. Jeszcze na pewno nie jeden raz do niego wrócę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś sobie "na własny użytek" ściągnie film, obejrzy go i potem skasuje to nic złego się nie dzieje. Jak ktoś uważa inaczej to jest zdegenerowany przez społeczeństwo, którym jedynym celem jest pogoń za kasą. Tyle w tym temacie.
Chyba nie mówisz poważnie. Wyobraź sobie sytuację, dobry, utalentowany muzyk tworzy genialną płytę, płyta zostaje wydana i sprzedana w jednym egzemplarzu, właściciel kupionego egzemplarza popełnia przestępstwo (według polskiego prawa) i umieszcza płytę na serwerze, po czym wszyscy ludzie, którzy inaczej kupiliby płytę, a także ci, którzy by jej na pewno nie kupili, gdyby ta nie była dostępna za darmo ściągają sobie płytę z internetu. Sytuacja przedstawia się tak, że twórca zarobił na jednym egzemplarzu, a miliony fanów mają płytę. I w świetle prawa jest to legalne, poza tą jedną osobą, która płytę umieściła, a i tu są pewne kruczki i interpretacje, które umożliwiłyby tej osobie uniknąć kary, przynajmniej teoretycznie. Oczywiście, sytuacja zmyślona, ale obecnie nakłady i nagrody typu "platynowa płyta" są już na tak niskim poziomie, że kto wie, a nawet jeśli to nie zmienia faktu, że osoby, które ściągnęły i nie zapłaciły nie szanują w pewien sposób twórcy, bo nie wynagradzają jego pracy.

 

Czy uważasz, że ta sytuacja jest w porządku wobec twórcy i jego pracy, a także czy osoby ściągające powinny mieć czyste sumienie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NoOneLivesForever, już od dawna wykonawcy muzyczni nie utrzymują się ze sprzedaży płyt, lecz z koncertów. Poza tym muzyka mp3 odbiega jakością od oryginalnej płyty. Fani i tak kupią płytę, bo stanowi ona coś materialnego i choćby ze względów hobbystycznych ją kupią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, widzę bogate masz kolekcje na chomiku. Pogrzebię sobie w wolnej chwili i jak mnie coś zainteresuję, to dam znać. Jesteś facet wyoglądany aż miło. Ja również jestem strasznym maniakiem filmowym i cieszę się, gdy spotykam osoby, od których się mogę jeszcze trochę nauczyć. :) Nie jest to wcale takie częste. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Sorrow

Analogia z biblioteką mi się podoba.

Z drugiej strony uważam, że to oni mają racje, nie ci którzy ściągają za darmo. Stworzyli, wyprodukowali, to mają prawo sprzedawać nawet po 10 000 za sztukę i nikomu nic do tego, ich własność, jak chcesz to musisz zapłacić, bez filmu i muzyki można żyć.

Ściąganie jest bardziej sensowne niż nieściąganie, ponieważ zjawiskiem które zachodzi jest obejrzenie filmu lub słuchanie muzyki, które jest zjawiskiem pozytywnym, nie negatywnym i nie zachodzi przy tym żadne zjawisko negatywne (np. w przeciwieństwie do kradzieży gdzie zachodzi zjawisko utraty przedmiotu przez okradanego).

 

Jeśli chodzi o ceny to to wygląda tak - zakup może być one opłacalny lub nie. Na zachodzie spece od marketingu ustalili takie ceny żeby płacenie za plastikowy krążek z danymi było opłacalne, zaś u nas już nie. I tyle.

Pieniądze to nic innego jak praca. Osobiście kupuję głównie Polskie płyty bo Polscy muzycy zwykle szanują Polską pracę i są w porządku z Polskimi pracownikami. Zachodni zwykle jej nie szanują, więc ich płyt zwykle nie kupuję.

 

Tak swoją drogą, to drugą stroną ściągania jest możliwość poszerzenia horyzontów kulturowych która zwiększa ilość potencjalnych klientów dla różnych niszowych twórców, ponieważ teraz każdy kto usłyszy o czymś nowym może to ściągnąć i się z tym zapoznać.

Znaczną większość płyt które kupiłem poznałem dzięki internetowi.

 

-- So kwi 23, 2011 1:09 am --

 

osoby, które ściągnęły i nie zapłaciły nie szanują w pewien sposób twórcy, bo nie wynagradzają jego pracy.

Piszesz o płaceniu za ich pracę. Mieszkamy w Polsce. W Polsce praca jest warta 5 razy mniej niż na zachodzie. Jak chcą sprzedawać ją w Polsce to powinni się dostosować do cen na rynku pracy.

Często się prezentuje skrzywioną hierarchię wartości gdzie tania elektroniczna kopia jest porównywana do samochodu którego skopiowanie wymaga ogromnych ilości pracy i surowców.

W rzeczywistości wytworzenie kolejnej kopii gry, filmu czy muzyki jest bardzo łatwe i mało pracochłonne i czasochłonne.

Z drugiej strony pracowanie 4 razy dłużej by kupić tą kopię wymaga dużo większego wysiłku.

Tak więc praca powinna być w hierarhii wartości poniżej samochodu i innych trudno kopiowalnych wyrobów ale zdecydowanie powyżej wyrobów łatwo kopiowalnych takich jak filmy, gry i muzyka.

 

Kierując się zasadą równości należy potępiać tych, którzy także tych którzy nie szanują pracy "tubylców".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NoOneLivesForever, a czy to, że artysta ze sprzedanej płyty dostaje tylko 10% zysków (czy może nawet już mniej) jest uczciwe? Raczej ni i tu właśnie tkwi problem, że najbardziej bogaci się "przemysł", czyli wszyscy inni tylko nie autor. No i państwo oczywiście, ale na to też nikt nie zwraca uwagi ile nam zabierają naszych zysków.

Co do fanów - prawdziwy fan i tak kupi oryginał, plakaty i pójdzie na koncert (nie jeden) i właśnie to jest najlepsze. A artysta powinien się cieszyć, że tyle ludzi chce usłyszeć jego muzykę. Komercjalizacji mówię nie. Oczywiście nie mówię, żeby artysta nie dostawał pieniędzy za swoją pracę, ale gdyby "system" działał inaczej to by dostawał to co mu się należy, a jednocześnie płyty mogłoby być tańsze i wszyscy byliby zadowoleni.

 

 

Poza tym muzyka mp3 odbiega jakością od oryginalnej płyty.

 

Dlatego pomocni ludzie wymyślili coś takiego jak FLAC ;)

Z resztą, mp3 w 320kbps i tak nie odróżnisz od oryginału czy FLAC-a bez odpowiedniego, audiofilskiego sprzętu i bardzo dobrego słuchu, który dzisiaj ma coraz mniej osób.

 

Sorrow, dopiero teraz przeczytałem Twojego posta, ale zgadzam się. Właśnie to jest najgorsze, że poprzez komercjalizacje wszystkiego (filmy, muzyka, gry) ceny są często nieadekwatne do zarobków, a jakość produktu dużo niższa. A stanach produkuje się średnio 500-600 filmów rocznie (tych wysokobudżetowych, może już nawet więcej, nie wiem), z czego jakieś 10% jest warta obejrzenia, reszta to komercyjne gnioty, które sa nastawione tylko i wyłącznie na zysk i nic więcej. W dodatku organizacje "antypirackie" zarabiają na pozwach sądowo, wyciągają od ludzi bezprawnie (bo ich zastraszają więzieniem, itd) setki tysięcy złotych, cały przemysł ma z tego zyski, poza tymi, którzy wkładają największą pracę w dzieło artystyczne. Producent filmowy zgarnia kupę kasy, a tak naprawdę robi najmniej.

 

W Polsce (ogólnie w Europie) w kinematografii jest ciągle system, gdzie reżyser jest tym "szefem", ale co z tego jeżeli jakby spojrzeć na ilość - filmów 30-40 rocznie - i odsetek tych, które są warte obejrzenia (można je na palcach jednej ręki policzyć) to statystycznie wychodzi podobnie co do tego jak jest na zachodzie, właśnie dlatego, że cała reszta produkcji jest nastawiona głównie na zyski, a to czy film będzie wywoływał jakieś głębsze emocje czy przemyślenia już schodzi na bardzo daleki tor (w tych komercyjnych produkcjach). I to samo jest z muzyką (dlatego praktycznie nowości już nie słucham) z grami komputerowymi (też rzadko gram w nowe tytuły) i literaturą.

 

Ale się rozpisałem, heh, kończę i idę oglądać jakiś film. A tym razem będzie coś nagrane LEGALNIE za pomocą dekodera N-ki, za który PŁACĘ miesięczny abonament :P

 

-- So, 23 kwi 2011, 02:07 --

 

BTW. (nowy post, bo się czas edycji skończył, a co chwilę coś dopisywałem), jak ktoś ma n-kę to polecam kanał MGM HD, świetne filmy czasem lecą, no i pomimo tego, że nie jest to HD tylko SD po upscallingu to i tak jakość jest dobra, a dodatkowo, tak jak na HBO i nFilm, można wyłączyć lektora i ewentualnie włączyć napisy polskie. W sumie tej platformy N używam właśnie tylko do filmów, fakty tvn mnie nie interesują jak i cały "telewizyjny" chłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy swoje, a ja swoje, już chyba nie ma sensu się na tym rozwodzić.

Moje zdanie na ten temat jest bardzo niepopularne i nawet niewygodne dla mnie samego (mam wyrzuty sumienia, że nie zawsze płacę)

Miałem już nie pisać...

Piszesz o płaceniu za ich pracę. Mieszkamy w Polsce. W Polsce praca jest warta 5 razy mniej niż na zachodzie. Jak chcą sprzedawać ją w Polsce to powinni się dostosować do cen na rynku pracy.
Nie rozumiesz, autor i producent mają prawo sprzedawać swój produkt po takiej cenie jaką uważają za słuszną, najwyżej nikt nie kupi jeśli będzie za drogo, ale argument typu: eee, jest za drogo, to ja ściągnę z neta, jakby było tanio to bym kupił. I to jest, ich, ICH wina, że ściągnąłem, a nie kupiłem. To zwykłe usprawiedliwienie własnej nieuczciwości. Nie stać cię? Przykro mi, nie kupisz, nie obejrzysz, ale uwaga! bez filmu można żyć, funkcje życiowe organizmu nie ustaną, czyż to nie piękne, można iść do pracy i zarobić na film. :great:
Często się prezentuje skrzywioną hierarchię wartości gdzie tania elektroniczna kopia jest porównywana do samochodu którego skopiowanie wymaga ogromnych ilości pracy i surowców.
Owszem, dziś może i wyprodukowanie krążka DVD z najnowszą grą kosztuje w okolicach kilkudziesięciu groszy. Ale co z tego? Sama praca nad grą kosztowała mnóstwo wysiłku całego sztabu ludzi, trzeba to wliczyć w cenę.

 

NoOneLivesForever, a czy to, że artysta ze sprzedanej płyty dostaje tylko 10% zysków (czy może nawet już mniej) jest uczciwe? Raczej ni i tu właśnie tkwi problem, że najbardziej bogaci się "przemysł", czyli wszyscy inni tylko nie autor. No i państwo oczywiście, ale na to też nikt nie zwraca uwagi ile nam zabierają naszych zysków.
No nie jest. I co z tego? W takim wypadku według ciebie trzeba twórcę okraść jeszcze z tych 10% i ściągnąć z neta :D?
I to samo jest z muzyką (dlatego praktycznie nowości już nie słucham) z grami komputerowymi (też rzadko gram w nowe tytuły) i literaturą.
Pamiętam, że pod koniec lat 90' byłem w stanie zagrać w większość na bieżąco pojawiających się gier, później już nie dało rady nadążyć, skończyłem grać na dobre w 2003 roku, jakbym teraz chciał zacząć na nowo to byłbym growym raju, bo gry które kiedyś chciałem mieć, a nie było mnie stać dziś kosztują po 0-20 zł, kiedyś byłem w Empiku, patrzyłem po półkach, a tam w Extra Klasykach wszystkie moje wymarzone w przeszłości gry za bezcen. Szkoda, że mnie to już nie bawi. Wcześniej podczas grania dostawałem intelektualnych orgazmów :D a teraz, eee, ludzik chodzi, eee, zastrzelę go, nuda, coś się rusza, nuda, jadą czołgi, nuda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiesz, autor i producent mają prawo sprzedawać swój produkt po takiej cenie jaką uważają za słuszną

A ja mam prawo kupować tam gdzie mam taniej. :P Płacę za Internet, płacę za transfer, kupiłem konto premium na Rapidshare i ściągam, bo tak mam taniej. Z Wietnamu przywiozłem pół plecaka koncertów na DVD po pół dolara za sztukę. Kupiłem to w normalnym sklepie i normalnie to wwiozłem do Polski. Czy moim moralnym obowiązkiem jest wnikać w to czy to jest legalne czy nielegalne, kto na tym traci, a kto zyskuje? Ja w to nie wnikam. Przy czym uważam, że stawianie znaku równości pomiędzy płytą DVD, do której jest okładka, jakiś folder, jakieś prawa konsumenckie np. prawo do reklamacji a plikiem czyli zbiorem liczb, który znalazłem gdzieś tam w Internecie to też nieporozumienie. Nie mam poczucia, że kogoś okradam. Gdybym był na tyle zamożny, że istniała by alternatywa: kupić czy ściągnąć to może miałbym jakieś moralne niepokoje, ale u mnie takiej alternatywy nie ma - jak nie ściągnę to nie obejrzę (czytaj: autor, producent nie zarobi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech wam będzie.

Gdybym był na tyle zamożny, że istniała by alternatywa: kupić czy ściągnąć to może miałbym jakieś moralne niepokoje, ale u mnie takiej alternatywy nie ma - jak nie ściągnę to nie obejrzę (czytaj: autor, producent nie zarobi).
No fakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Płacę za Internet, płacę za transfer, kupiłem konto premium na Rapidshare i ściągam, bo tak mam taniej.

 

Lepiej się torrentami zainteresuj, nic nie trzeba płacić, na prywatnych trackerach leci pełnym łączem a i są często perełki jakich nie znajdziesz nigdzie indziej.

 

Wczoraj obejrzałem "Another Year", ciekawy film, jednak czegoś mi brakowało, ale ogólnie pozytywne wrażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×