Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Boję się, że zaraz umrę, serce wali, mam duszności, boję się, że zaraz się uduszę, dostanę zawału, zemdleję, zwariuję, pocę się i jeszcze jedno - w trakcie najcięższych ataków MUSZĘ CHODZIĆ I CZĘSTO ZMIENIAĆ POZYCJĘ CIAŁA, bujać się, wywijać rękoma. Ma ktoś tak, że nie może usiedzieć i musi się cały czas ruszać???! Nie wiem czy to to czy raczej mam akatyzje o neuroleptykach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to właśnie jest dowodem na to że mamy nerwicę , że nie możemy usiedzieć na miejscu i chodzimy tam i z powrotem , też tak mam, lekarz mi powiedział kiedyś ze przy zawale wylewie, czy innej " wymyślonej " przez nas chorobie podczas ataku nie dalibyśmy rady chodzić , wtedy człowiek leży bo nie jest w stanie funkcjonować io traci świadomość i przytomność, a jak my mamy siłę " spacerować" to to na 100% nerwica:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam Wszystkich:)

moje ataki paniki to noc. zaczęło od bezsenności a potem przeszło w lęki - nie mogę usnąć będąc sama w mieszkaniu (tak wiem, że to idiotyczne jak się ma prawie 40tkę:)). zresztą najchetniej spałabym z kimś by czyjaś dłoń była w pobliżu. śmieszne bo ataki nie zdarzają mi w pracy czy w autobusie, gorzej za to czuję się w kościele. mój atak paniki - głównie myśl "zaraz zwariuję", "poprostu oszaleję", suchość w ustach, walenie serca, mdłości, telepawka, ból każdego mięśnia, leżę w łóżku i nie mam siły włączyć tv nawet... a na 2gi dzień kac moralny, że jestem tak słaba i durna..:(

dopiero byłam na 2 spotkaniach u psycholog, psychiatra dała leki ale to dopiero będzie 3-4 tygodnie łykania i to podobno nic..

czy psychoterapia jest w stanie pomóc...? mam dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bananiq, Witaj...

Doskonale Cię rozumie co masz na myśli. Powiem Ci że nie wiem do końca , ale wydaje mi się ( mówię to z własnego doświadczenie) że ilekroć pomyślę o jakiś dolegliwościach to zaraz odczuwam to na własnej skórze. Myślę że umysł płata nam takie figle bo w rzeczywistości badania mówią że jest wszystko ok. Musisz zacząć myśleć pozytywnie ,że jest ok a wtedy wszystko przemija. Powodzenia bądź silny. :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bananiq, Witaj...

Doskonale Cię rozumie co masz na myśli. Powiem Ci że nie wiem do końca , ale wydaje mi się ( mówię to z własnego doświadczenie) że ilekroć pomyślę o jakiś dolegliwościach to zaraz odczuwam to na własnej skórze. Myślę że umysł płata nam takie figle bo w rzeczywistości badania mówią że jest wszystko ok. Musisz zacząć myśleć pozytywnie ,że jest ok a wtedy wszystko przemija. Powodzenia bądź silny. :yeah:

 

ha, mimo tego, że sporo schudłam właśnie z nerwów to..wyniki mam super, zresztą zrobiłam prawie wszystkie inne badania i jest ok. a wydaje się....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek, jakubkowa, dzięki za odpowiedź. O tym przymusie chodzenia i zmieniania pozycji nie donoszą żadne znane mi źródła - dlatego pytam. Wydało mi się to nietypowe i wiązałem to z powrotem do neuroleptyków, które mogą powodować akatyzje, stany w których właśnie taki przymus chodzenia i wiercenie się jest głównym objawem. Głębokie wdechy oczywiście też robię - nie wiem po co, chyba po to żeby się upewnić, że mogę jeszcze oddychać. Absolutnie wk** są te ataki. Już myślałem, że się ich pozbyłem. Brałem i biorę nadal Cital, pomógł głównie na czarne myśli, ale dostałem od niego lekkiej euforii, a później nastąpiły stany paranoidalne i właśnie one odpowiadają u mnie za najpierw spowodowanie, a później (teraz) nawrót ataków paniki, których niestety jeszcze długo po paranoi trudno mi się pozbyć. Kompletnie mnie destabilizują te ataki. Dobrze, że mam alprazolam, bo bez niego chyba nie dałbym rady. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Pewnie jestem mało oryginalna, ale mam ogromny problem z opanowaniem napadów lękowych, przychodzą nagle i wtedy czuję, ze umieram... czasami są to zaburzenia pracy serca i tak mnie trzęsie, ze nie wiem dokąd się udać, a wiadomo,że sama przed sobą nie ucieknę... Innym razem tak mi słabo, ze obawiam się ze upadnę i zabierze mnie pogotowie (jestem tragicznym hipochondrykiem) albo kręci mi się w głowie i nie mogę złapać równowagi, to znów wydaje mi się, ze tracę czucie w ręce itd., itp. Czy ktoś ma podobnie? jak sobie radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jakiś antydepresant, który pomógł Wam poradzić sobie z atakami paniki? Bo mi się moje a.p. właśnie uaktywniły i mam codziennie atak albo prawie atak, jem od paru dni już alprazolam 0,25 albo 0,5, bo już nie mogę uj*bać, ale wiem, że alprazolamu to tak sobie nie można wciąż. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cały czas łażę, dzisiaj też byłem u psychologa klinicznego swego. U psychiatry też, parę dni temu jak mi się paranoja reaktywowała, a co za tym idzie - ataki paniki (bo to się u mnie łączy). Ketrel dostałem, ale małą dawkę albo sam już nie wiem co. Na nowy antydepresant mam średnią ochotę wskakiwać, bo wiemy jakie są początki, ale jeśli znacie taki, który ten akurat konkretny problem ataków paniki rozwiązuje, to proszę piszcie. Cital pomógł na szeroko rozumianą depresję, ale znowu mam te objawy psychofizyczne, które wkur.. mnie chyba najbardziej ze wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jestem tu nowa, a więc witam wszystkich serdecznie! :)

U mnie ataki zaczęły się kilka lat temu, ale nie były tak nasilone jak teraz i mogłam normalnie funkcjonować. Od jakiegoś czasu zaczęłam latać po lekarzach, bo stwierdziłam, że na pewno coś mi jest... zresztą chyba wszyscy coś o tym wiemy. Zaczęłam dużo czytać i doszłam do wniosku, że jednak cierpię na nerwicę lękową. Najgorsze jest, że nie potrafię wytrzymać w Kościele, na zajęciach, w kolejce w sklepie, bo wydaje mi się, że zaraz wyskoczy mi serce, zemdleje czy jeszcze coś innego. Nie leczyłam się w ogóle. Tzn. ostatnio zaczęłam pić jakieś herbatki ziołowe na uspokojenie ale one nie pomagają. Postanowiłam udać się do psychologa i walczyć z tym, jednak boję się, że to wszystko na nic, że nic, ani nikt nie jest w stanie mi pomóc. Zobaczymy... trochę się stresuję przed tym pójściem do psychologa.

Wariatka ze mnie! :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

komandoska, Mam tak samo... heh Jakbym czytał o sobie :) Latanie po lekarzach bo stwierdziłem że na pewno coś mi jest... W kolejce w sklepie też nie daje rady.... bo zaraz zemdleje czy jeszcze coś innego :) Chodzę do lekarza i biore leki ale też jednak się boję że to wszystko na nic, że nic, ani nikt nie jest w stanie mi pomóc... :)

 

Normalnie cały ja ;)

 

Będzie dobrze w końcu kiedyś :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie ataki lęki , panicznego lęku występują np: w sytacjji gdy muszę iść na wążną rozmowę. ostatnio po takiej rozmowie wracając do domu odczuwałam potworne zmęczenie, jakbym skopała całą działke ,potem połozyłam sie i zasnęłam. to jest okropne, biore leki ale nie działają, tak ogólnie zamulają a na sytuacje stresowe nie działają w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dokładnie tak samo - ataki paniki w hipermarkecie, na uczelni i w innych miejscach, w których musze być przez określony czas itd. Ataki te rozszerzyły się także na codzienne sytuacje - spotkanie z kimś, kino - bo obawiam się, że zemdleję i zwariuję (nie tego, że coś mi się stanie, tylko tego, co inni o moim zachowaniu pomyślą. Niby żyję normalnie, aktywnie, ale to coś cały czas jest w środku. Na to forum trafiłam parę dni temu i paradoksalnie dodało mi ono otuchy - przeczytałam tyle wypowiedzi osób, które mają taki sam problem i uświadomiam sobie po raz kolejny, że to TYLKO (albo aż) choroba. To tylko nasze obawy, lęki, wyobrażenia, które pojawiły się po jakimś wydarzeniu w konkretnym miejscu (typu omdlenie w kościele) lub w stresowej sytuacji. Obawiamy się tego wszyscy - że zemdlejemy, zwariujemy, dostaniemy ataku serca, a nikomu z nas się to praktycznie nie przytrafiło w czasie napadu paniki. Tyle jest nas tutaj cierpiących i nie mogących wewnętrznie w spokoju cieszyć się życiem, ale realnie nic nam nie grozi. Cieszę się, że tu trafiłam i wierzę, że wyzdrowiejemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cały czas łażę, dzisiaj też byłem u psychologa klinicznego swego. U psychiatry też, parę dni temu jak mi się paranoja reaktywowała, a co za tym idzie - ataki paniki (bo to się u mnie łączy). Ketrel dostałem, ale małą dawkę albo sam już nie wiem co. Na nowy antydepresant mam średnią ochotę wskakiwać, bo wiemy jakie są początki, ale jeśli znacie taki, który ten akurat konkretny problem ataków paniki rozwiązuje, to proszę piszcie. Cital pomógł na szeroko rozumianą depresję, ale znowu mam te objawy psychofizyczne, które wkur.. mnie chyba najbardziej ze wszystkiego.

 

No.....leki lekami, wiadomo,że mogą ulżyć.

A co z terapią? Jak do niej podchodzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz myslalam, ze jest cos lepiej i dostalam wczoraj wieczorem ataku. Totalna derealizacja, zawroty głowy, zaburzenia wzroku, ból głowy i żołądka, mdłości, zaczełam płakać i czułam straszny niepokój w środku...w końcu usnęłam...zupełnie nie umiem sobie z tym radzić :( boje sie tych ataków, czuje sie jak bomba zegarowa, która w każdej chwili może wybuchnac ;( czasem boje sie sama siebie, boje sie ,ze kiedys nie wytrzymam i sobie cos zrobie, zeby sie od tego uwolnic...narazie za bardzo boje sie smierci, ale jak kiedys juz bede miala dosc, to nie wiem...

 

chodze na psychoterapie, zazywam leki juz 12 lat....z przerwami. Czulam sie w lutym na tyle dobrze, zeby to odlozyc i zmniejszylam dawke i od tego czasu wszystko wariuje :( a psycholog i psychiatra mowia, ze jestem na najlepszej drodze zeby to pokonac, a ja sie czuje ciagle gorzej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani

 

Jak sie rozpoczyna u was atak nerwicy?

 

Ja kilka minut przed jego nadejsciem juz wiem,ze TO nadchodzi.

Zwykle sa trzy rodzaje napadow:

 

 

Ja mam dokładnie to samo. Też mniej więcej tak podzieliłabym moje ataki. Najtrafniej ujęłaś tą hipochondrię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to nerwica lękowa ale może Wy mi podpowiecie czy jest taka możliwość.

Może to nie zabrzmi dobrze ale mam taką nadzieje...

 

Wstępnie powiem:

Półtora roku temu dostałam ataku drgawek uogólnionych na dyskotece szkolnej przez światła stroboskopowe. Robiono mi całą mase badań i wykryto małą torbiel z którą kazano mi obserwować. Moi rodzice i lekarz sobie ostro bagatelizowali całą sprawę więc badanie które wykaże czy ta torbiel rośnie czy nie będę miała dopiero za jakieś pół roku, może więcej, a powinno być zrobione już rok temu. Torbiel znajduje się praktycznie po środku mózgu, lekko po lewej stronie więc usunięcie jej operacyjnie, jeśli rośnie, byłoby praktycznie niewykonalne. Innymi słowy mówiąc w razie co będą próbować ale nic więcej nie usłyszałam.

 

Przechodząc do sedna:

Od czasu ataku mój zapis EEG się pogorszył co może świadczyć o tym, że torbiel nadal rośnie. Od pewnego czasu czuje się coraz gorzej. Mniej więcej od momentu gdy dowiedziałam się o pogorszonym zapisie, może trochę wcześniej. Miewam niemal ciągłe zawroty głowy i częste uczucie jakby miał za chwile wystąpić atak. Bardzo się tego boję zwłaszcza w szkole i to tam się czuje najgorzej. Wiele się działo w ciągu ostatniej połowy roku w moim życiu, funkcjonuje niemal w ciągłym stresie. Szukałam w internecie informacji na temat moich objawów i tak trafiłam na to forum. Zaczęłam czytać i okazuje się, że miewam identyczne objawy jak Wy; poczucie dezrealizacji, zawroty głowy, ucisk w gardle, duszności, bóle brzucha, głowy, okropny lęk choć nie zawsze wiem czego się obawiam, nudności, a dodatkowo często nie potrafię skupić wzroku w jednym miejscu. Najczęściej miewam takie napady wieczorem (mieszkam sama więc wtedy odczuwam największy lęk) i w szkole. Myślę, że może być to związane z lękiem ponownego ataku w tym miejscu.

 

Nie wiem czy jest to nerwica lękowa, ale chciałabym. Bo to oznaczałoby, że moje objawy mają podłoże psychiczne, a nie fizyczne, że nie musiałoby to oznaczać powiększania się torbieli. Odkąd pamiętam byłam strasznie lękliwa, bałam się wielu rzeczy, a ostatnio te lęki się nasiliły. Prawdopodobnie dlatego, że przez przeprowadzke moich rodziców zostałam nagle pozbawiona poczucia bezpieczeństwa. Gdy nie skupiam się na tym uczuciu osamotnienia zazwyczaj czuję się w porządku. Jednak gdy tylko zacznę o tym wszystkim myśleć, roztrząsać moje lęki, automatycznie robi się gorzej.

 

Chciałabym wiedzieć co o tym myślicie? Czy są jakieś podstawy żeby można było stwierdzić nerwice lękową? Wiem, że powinnam iść z tym do lekarza specjalisty ale najpierw chciałabym usłyszeć czyjąś opinie. Dawniej bywałam u lekarzy z bólem serca czy problemami z oddychaniem ( które teraz mogłabym podpiąć pod nerwice). Nie lubie latac od lekarza z byle katarem bo w końcu takiego pacjenta przestaje się brać poważnie. Bardzo proszę o radę. DO badania mam jeszcze rok, czekanie mnie wykańcza.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×