Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zazdrosc


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Piszę do Was, ponieważ sama mam problem z ocenieniem trzeźwo mojej sytuacji. Będę wdzięczna za każdą cenną uwagę.

Jestem w związku od 1,5 roku. Jestem szczęśliwa i niesamowicie zakochana. Po prostu czuje, że "to jest to".

Jest jednak coś, co mi przeszkadza i coś, co mnie wyniszcza. Problem pojawia się, gdy wychodzimy na spacer. Mój mężczyzna, niezwykle przystojny, przyciąga uwagę wszystkich kobiet, które nas mijają. I niestety nie potrafi powstrzymać się, aby nie odwzajemnić wymiany spojrzeń w wypadku tych piękniejszych kobiet. Widzę to, i bardzo mnie to boli. Wiele razy o tym rozmawialiśmy, jednak nic to nie daje - stwierdza, że nic takiego nie robi (co jest wręcz irytujące). Poważniej pokłóciliśmy się o to raz, obiecał mi wtedy, że zrobi wszystko, bym była z nim w pełni szczęśliwa. Unikałam wyjść(a przecież nie można tak cały czas!), ale niestety tydzień temu sytuacja się powtórzyła. A ja poczułam się oszukana.

Czy jestem przewrażliwiona? A może to problem wszystkich kobiet(podobno wszyscy mężczyźni tak robią,choc nie wydaje mi się), i tylko ja tak bardzo przez to cierpię?

W każdej sytuacji z nim czuję się niezwykle kochana, a jednak, gdy w naszym otoczeniu pojawia się inna kobieta..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w samym spojrzeniu nie ma nic złego przecież .... a czy Ty na innych facetów nie spoglądasz ?

 

 

My ze swoją panią staramy się na wszystkie tematy rozmawiać , żartować - ja bym to nazwał bardziej zdrową zazdrością...

 

co innego jak facet się gapi i oglądał się w Twoim towarzystwie non stop - to mógłyby być jakiś kompleks albo choroba zawodowa...

 

Bynajmniej ja jako facet w samym spojrzeniu (nie gapieniu) - nie widzę nic złego .Wszyscy się patrzymy ....

 

 

Bez ufności doopka ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie napisałabym, że spojrzenie to nic takiego i że przesadzasz, ale mój facet nie patrzy się na inne kobiety. Tzn. patrzy tak samo na dziewczyny jak na facetów. Nie ma długich, przeciągłych spojrzeń, uśmiechów czy wymownego obracania się za kobietą w mini. Tyle też, że nie jest tak szalenie przystojny jak Twój, więc kobiety nie latają za nim stadami i nie podrywają go zalotnym rzutem oka. Więc szczerze mówiąc nie wiem co Ci doradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

 

Rozumiem w czym tkwią Twoje obawy ale musisz pamiętać że mężczyżni w większości są wzrokowcami i mimo że pewnie jesteś dla swojej drugiej połówki najpiękniejszą,najcudowniejszą itp.osoba na ziemi to męska natura nie pozowli mu przejść obok obojętnie.

Jeśli mu ufasz nie zamykaj go w "złotej klatce" i nie próbuj odciąć od świata-sama w końcu na tym stracisz.

Póki mężczyznie czegoś nie zabronisz- to podobnie jak dziecko nie będzie tego chciał."Zakazany owoc najlepiej smakuje"

Ograniczenia,zakazy,awantury-same w końcu wepchną go w ramiona innej choćby po to aby zrobić Tobie na złość.

Najlepiej po prostu badz typem obserwatorki.Trzymaj rękę na pulsie ale nie daj po sobie tego poznać.

Będąc na spacerach sama komentuj i "rozglądaj się za innymi"-oczywiście na złość ukochanemu- może tym szybciej zrozumie co Ty czujesz kiedy on odwzajemnia spojrzenia innych kobiet.

:great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

Niby to tak niewiele, ale niezwykle poprawiliście mi humor.

Prostując, nie ma przeciągliwych spojrzeń i odwzajemnionych uśmiechów czy oglądania się za mini. On zwykle się przygląda, co i tak mnie uderza. Nie potrafię go zrozumieć, bo czuję się tak, jakbym miała w życiu wszystko co najważniejsze i jestem naprawdę szczęśliwa[mimo młodego wieku:P], i nie odczuwam najmniejszej potrzeby rozglądania się, jakby poszukiwania. Czuje się spełniona. A mam wrażenie, gdy idę z nim na spacer, że on nadal czegoś szuka. Dlaczego nie może patrzeć zwykle przed siebie? Janson napisał, że wszyscy patrzymy. A więc jestem ewenementem, a co więcej niesłusznie oczekuję tego od mojego partnera?

Podejrzewam, że największym problemem jest tu [jak ktoś już zauważył] mój brak zaufania, bo z tym od zawsze mam problem, a i jak tu z tym walczyć?

 

-- 10 kwi 2011, 20:53 --

 

i chciałam jeszcze wspomniec, że zgadzam się z każdym słowem matki polki 23. widzę to tak samo, ale bardzo ciężko u mnie z praktyką. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam, że największym problemem jest tu [jak ktoś już zauważył] mój brak zaufania, bo z tym od zawsze mam problem, a i jak tu z tym walczyć?

 

Brak zaufania jest już wystarczającym argumentem aby dalej brnąć w związek.

Zaufanie to podstawa i albo buduje się związek na nim albo to to samo co stawiać zamek na piasku....

Musisz pamiętać o tym że skoro już nie jesteś w stanie teraz spokojnie przejść nad takim zachowaniem to pozniej będzie tylko gorzej- ta zazdrość przerodzić się może w obsesyjną a wtedy będziesz się jeszcze nie potrzebnie "orać"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja odpowiem Ci droga autorko krótko- jak będzie miał Cię zdradzić to zrobi to obojętnie czy się za kimś obejrzy czy nie. :D

 

Także nie martw się spojrzeniami, bo my kobiety również to robimy przy swoich połówkach. ;) Z zazdrością też nie można przesadzać, bo facet długo tego nie wytrzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że to nie o brak zaufania chodzi. Oglądanie się za innymi dziewczynami w Twoim towarzystwie to po prostu chamstwo. Co innego gdy idzie sam przez miasto, obejrzy się za dziewczyną, która mu się spodoba, bo to naturalne, że mężczyźni czasem tak robią, ale nie w Twojej obecności. Więc nie staraj się bynajmniej obwiniać siebie. Jeśli rozmawiałaś z nim o tym, że to Ci przeszkadza, a on sobie z tego nic nie robi i ciągle wymienia spojrzenia z innymi dziewczynami, to nie powinnaś go traktować zbyt poważnie i raczej sama może zacząć rozglądać się za kimś, komu będziesz wystarczać do szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mam wrażenie, gdy idę z nim na spacer, że on nadal czegoś szuka.

to tylko Twoje takie wrażenie .... Spytaj go jak nie wierzysz ...

Dlaczego nie może patrzeć zwykle przed siebie?

bo jest inny i ma do tego prawo tak jak wszyscy.... i niewierze że ktokolwiek byłby cały czas w 100% skoncentrowany na partnerze... Ty się patrzysz przed siebie ,on wymienia spojrzenia np.

Janson napisał, że wszyscy patrzymy. A więc jestem ewenementem, a co więcej niesłusznie oczekuję tego od mojego partnera?

Sama zdecyduj co jest słuszne ...wyżej już o tym pisaliśmy (indywidualizm)

Podejrzewam, że największym problemem jest tu [jak ktoś już zauważył] mój brak zaufania, bo z tym od zawsze mam problem, a i jak tu z tym walczyć?

nie walcz - poprostu zmierz się z tym.... podejrzewam że wszyscy jesteśmy zazdrośni troszkę o swoich partnerów , tylko aby zbytnio nie podlewać tej zazdrości i nie myśleć przez cały czas. Sama przecież pisałaś że między wami świetnie się układa a element zazdrości to tak dla pikantności(dla balansu-tak to nazywam))) - żeby się nie nudziło ... ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tej sytuacji nie da się niczego jednoznacznie doradzić gdyż po prostu za mało danych, nie widać jasnego obrazu sytuacji. Problemem może tu być Twoja chorobliwa zazdrość, wynikająca z niedowartościowania, wewnętrznych lęków itd. albo - jak już ktoś wcześniej zasugerował - nietaktowne, chamskie zachowanie partnera. Wg mnie oglądanie się za pięknymi kobietami to normalny, zdrowy męski odruch, jednak w pewnych granicach - tu tą granicą powinna być obecność partnerki.

 

Wbrew pozorom, temat wcale nie jest łatwy..Wydaje mi się że jedynym zdrowym (i niestety - czasem bardzo trudnym) rozwiązaniem jest troska o wysokie poczucie własnej wartości oraz jasne określenie swoich oczekiwań (wraz ze wszystkimi konsekwencjami)

 

Dla mnie widok strzelającego na boki oczami faceta lub - jeszcze gorzej - sugestywnie "podchwytującego" mój wzrok - pomimo posiadania u boku ukochanej kobiety - jest po prostu odrażający. Czasem mam ochotę podejść do takiego typa i trzasnąć go w pysk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie widok strzelającego na boki oczami faceta lub - jeszcze gorzej - sugestywnie "podchwytującego" mój wzrok - pomimo posiadania u boku ukochanej kobiety - jest po prostu odrażający. Czasem mam ochotę podejść do takiego typa i trzasnąć go w pysk.

Podzielam tę opinię. Też mnie to rozjusza, ale i smuci jednocześnie.

Jeszcze gorszym przypadkiem są faceci, którzy najpierw flirtują z Tobą, żeby po chwili wspomnieć mimochodem, że mają partnerkę. Byłam świadkiem sytuacji w klubie, kiedy nowo poznany chłopak przymilał się do mojej koleżanki (oboje byli podpici), obejmował ją ramieniem i komplementował, a następnie w jednej chwili przerwał sielankę tekstem 'o, przepraszam, moja dziewczyna dzwoni, muszę odebrać'. :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, mam dokładnie taki sam odruch, gdy widzę przytulające się pary połączone z wędrującym męskim wzrokiem. Zanim zaangażowałam się związek (ten jest moim pierwszym poważnym), nie potrafiłam sobie wyobrazić jak to możliwe, że tak piękne kobiety pozwalają sobie na takie traktowanie. Gdy spytałam kiedyś moją przyjaciółkę - przykład takiej sytuacji, czy jej nie przeszkadza zachowanie jej faceta, a mogłaby mieć niemal każdego, odparła, że nie widzi w tym nic złego.

Od tego czasu zawsze starałam się ją jakoś zrozumieć i chyba nie potrafię.

Faktem jest, że jestem osobą która ma dystans niemal do wszystkiego. Naprawdę. Ale mój chłopak jest pierwszą osobą, która przekroczyła pewną granicę, którą zaprosiłam tak blisko mojego "ja", że żadne zasady i żaden dystans nie ma już prawa głosu, w tej kwestii. To chyba nie zazdrość, a strach. Mam wrażenie, że straciłam kontrolę, bo ktoś może władać moim sercem ot tak. To brzmi normalnie w sprawach sercowych, a jednak chciałaby mieć trochę kontroli. To, że zauważa inne kobiety, wzbudza we mnie ogromną zazdrość, którą całą sobą próbuje w sobie stłamsić - i w panice za każdym razem wpadam na genialny pomysł ucieknięcia od tego, od tego związku. Jednak mijają godziny, a ja uświadamiam sobie, że w życiu przecież nie byłam tak szczęśliwa i tak kochana. Bo to, że mnie kocha, akurat czuję.

 

Brzmi jakbym była całkiem niegotowa na związek, on jednak powtarza: "związek trzeba budować". Więc noszę cegiełki. I buduję. Tylko mam problem z zamurowaniem pewnego okna, którym jest mój strach. A przecież w domu nie można mieć całe życie przeciągu. ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tej sytuacji nie da się niczego jednoznacznie doradzić gdyż po prostu za mało danych, nie widać jasnego obrazu sytuacji. Problemem może tu być Twoja chorobliwa zazdrość, wynikająca z niedowartościowania, wewnętrznych lęków itd. albo - jak już ktoś wcześniej zasugerował - nietaktowne, chamskie zachowanie partnera. Wg mnie oglądanie się za pięknymi kobietami to normalny, zdrowy męski odruch, jednak w pewnych granicach - tu tą granicą powinna być obecność partnerki.

dokładnie.... każda sytuacja jest inna a im więcej szczegułów tym lepiej - jednak co by inni nie doradzali , ważne jak nie bardzo ważne jest poczucie własnej wartości.....

Wbrew pozorom, temat wcale nie jest łatwy..Wydaje mi się że jedynym zdrowym (i niestety - czasem bardzo trudnym) rozwiązaniem jest troska o wysokie poczucie własnej wartości oraz jasne określenie swoich oczekiwań (wraz ze wszystkimi konsekwencjami)

zgadzam się...

Dla mnie widok strzelającego na boki oczami faceta lub - jeszcze gorzej - sugestywnie "podchwytującego" mój wzrok - pomimo posiadania u boku ukochanej kobiety - jest po prostu odrażający. Czasem mam ochotę podejść do takiego typa i trzasnąć go w pysk.

mmm111 pisała że jeżeli jakaś inna kobieta spojrzy na niego on odwzajemnia spojrzenie... ale też mmm111 nie pisałaś czy każde spojrzenie odwzajemnia co jeśli niby tak to i tak nie chce mi się wierzyć żeby tak było....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc wracam do mojego punktu wyjścia. Dochodzimy do mojej pierwszej myśli, do tego, czego się spodziewałam i obawiałam. Jestem po prostu walniętą, przewrażliwioną zazdrośnicą z kompleksami. :D A najgorsze jest to, że zdaję sobie sprawę z moich wad i z tego, że nie umiem z nimi walczyć.

No ale nie można mieć wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mmm111, a co to jest ta "wymiana spojrzeń" ? Możesz to jakoś opisać? No bo jeśli patrzą na siebie, to na litość boską, od tego są oczy... Mężczyźni a przynajmniej większość, ma taki odruch, wręcz bezwarunkowy :D zerkania na fajne laski, jak mojemu menowi zostawała głowa z tyłu, to mnie to bawiło, że jest taki przewidywalny i dał się przyłapać. Gorzej, jak on faktycznie jakoś je zachęca, tylko niby jak ? Jakoś mnie wyobraźnia zawodzi. Może za mało wierzysz w siebie i stąd to przekonanie, że on ciągle czegoś szuka? Albo są inne powody, że tak myślisz, o których nie napisałaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z tobą "refren".sama czasem gapie się na przystojnego faceta.mój mąż też obserwuje ładne dziewczyny na ulicy.przynajmniej wiem,że wszystko z nim jest ok i pomimo małżeństwa nie zrobił się z niego lać ani ciepłe kluchy tylko ciagle jest sobą.dziewczyny zawsze się za nim oglądały,ale wybrał mnie wiec jak już się ze mną tyle lat męczy ,to niech przynajmniej fajne babki sobie poogląda:)może to zabrzmi dziwnie,ale sama mu pokazuje jakąś dziewczynę i pytam czy ładna,kiedy odpowie pozytywnie,wiem że ciagle ma ten sam typ kobiety hahah a ja się do niego zaliczam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W każdym razie robienie z tego problemu nie ma według mnie sensu, bo za dystans facet będzie Cię bardziej szanował. Oczywiście dystans to nie musi być zaraz zachwyt, ale tylko luz może nas uratować :)

 

-- 17 kwi 2011, 16:05 --

 

PS Jeśli men jest naprawdę zakochany, to nawet patrząc na świetną laskę w odjechanej, skąpej sukience może pomyśleć, czy też byś nie mogła takiej nosić. I to jest dobry moment, żeby zaprowadzić go do sklepu. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa. Z moim mężem jesteśmy prawie 6 lat z czego małżeńswtem prawie 4. Jestem jego drugą żoną. Zaczęliśmy się spotykać, gdy jeszcze nie miał rozwodu z pierwszą żoną, ale nie żyli już wtedy ze sobą, ona już kogoś miała. Dopóki ona nie wiedziała konkretnie z kim on (mój mąż) się zadaje, między nami układało się świetnie. Skończyło się, gdy poznała moje imię i nazwisko. Zaczęła do niego pisać smsy, dzwonić a on nie zostawał na to obojętny. Bardzo ciężko to przeżyłam, ale jakoś to przetrwaliśmy. Na chwilę był spokój, w międzyczasie na świat przyszło nasze 1-wsze dziecko. Zanim urodził się synek, on zdążył się rozwieść. I znowu się zaczęło, pisał do niej smsy, że ja kocha itp. (zaczęłam kontrolować jego komórkę). Tak bardzo mnie to raniło, ale znowu jakimś cudem wyszliśmy z tego cało. Chociaż po tym moje zaufanie zostało mocno nadszarpnięte. Jakiś czas był spokój. Nagle coś się zmieniło. Mąż zaczął "uciekać" z domu, wiele czasu spędzał przy samochodzie (jego pasja). Miałam do niego żal, bo z racji zawodu (kierowca ciężarówki) i tak niewiele był w domu. Przestałam czuć się kochaną, potrzebną. Za to poczułam się jak zabawka, jak mąż miał ochotę się "pobawić" sięgał po zabawkę, a gdy mu przeszło odkładał ją na półkę. Wielokrotnie powtarzałam mu jak bardzo potrzebuje jego bliskości, milości, jak bardzo chcę być dla niego ważna. Ale pozostawało to bez echa. Później znowu jakoś sie uspokoiloa. Jak to w małżeństwie były chwile lepsze jak i gorsze. Przestałam czytać jego smsy. Gdy byłam w ciąży z drugim dzieckiem (2008r) znowu zaczęło się coś dziać. Znów sięgnęłam po jego komórkę. Często dzwonił do jednej dziewczyny. Na fakturze jej nr pojawiał się non stop i były to dość długie rozmowy. Powiedziałam, że wiem że dzwoni do innej, on na początku się wypierał. Później obiecał że przestanie do niej dzwonić. Miesiąc był spokój. Późńiej znowu jej nr pojawił się na fakturze. Powiedziałam mu wtedy żeby w końcu zastanowił się czego chce. Tym razem chyba trochę się przestraszył, bo przestał do niej dzwonić. Nadal nie okazywał mi uczuć, od czasu do czasu powiedział, że kocha i to wszystko. Tłumiłam w sobie uczucie bycia niekochaną itd. Teraz znowu się popsuło. Znowu zaczęłam tłumaczyć mężowi, że źle się czuje, bo gdy on wraca po 2 tygodniach z pracy do domu, to albo idzie na wiele godzin do kolegi albo przesiaduje przed komputerem. I zrobił się z tego problem. Kłóciliśmy się z nim przez gg, przez skypa. On twierdzi, że wcale nie jest tak jak ja mówię. Po jednej takiej kłótni, weszłam na jego nk i zobaczylam wiadomość od dziweczyny "hej, już jestem, wróciłam dopiero z pracy". Niby niegroźna ale znowu w naszym życiu pojawiła się jakaś "koleżanka". Pod wpływem emocji napisałam do niej, że nie podoba mi się to że ona kontaktuje się z moim mężem. Odpisała mi, że nie chciałaby być źródłem niedomówień ani pretensji, ale jednocześnie pisała jak bardzo zależy jej na dalszych kontaktach z nim. Podałam jej mój nr tel i poprosiłam żeby do mnie zadzwoniła. Mąż znowu wszystkiego się wypierał, że wcale nie ma żadnej koleżanki, że do nikogo nie dzwoni. Później w końcu dal za wygraną. Gdy pytałam skąd ją zna to najpierw głupio odpowiedział a późńiej mówił że poznał ją na naszym terenie i że zna ją od roku. Ona do mnie zadzwoniła, jak się okazało poznali się 2 lata temu, on przyjechał z towarem do miejsca jej pracy, później wyszukał ją na nk i tak zaczęły się ich kontakty. Znowu obiecał że przestanie do niej dzwonić i że nie będzie szukał "koleżanek". To było ze dwa tygodnie temu. A teraz znowu weszłam na jego pocztę i okazało się że teraz pojawiła się kolejna nowa dziewczyna. W międzyczasie oczywiście mój mąż twierdził że to co się teraz między nami dzieje, to jest przez moją chorą zazdrość. Nie uważam żeby była to chora zazdrość. Gdyby tyle razy nie zburzył mojego zaufania to nie miałabym powodów do zazdrości. Inaczej też by bylo, gdybym czuła się kochana, ważna, potrzebna, gdybym czuła się pewnie w tym związku. Ale on nie dał mi tego odczuć. Nie wiem co mam teraz zrobić. Czuję się poraz kolejny oszukana, bardzo boli, gdyż bardzo mocno go kocham. Nie powiedziałam mu, że wiem o tej nowej. Nie wiem jak mam z nim teraz rozmawiać. Kilka razy mówiłam mu, że jeśli nie chce być ze mną to niech odejdzie. On twierdzi, że nie chce odejść. Jak mam rozumieć jego postępowanie. Nie mówię, że on mnie zdradza z nimi, to mogą być naprawdę najzwyklejsze znajome, ale nasze doświadczenie wpływa na to, że ja czuję, że ze mną jest coś nie tak, bo on wciąż szuka. Najgorsze jest też to, że on w ogóle (przynajmniej tak mówi) nie widzi żadnej winy po swojej stronie. Ja mu mówię, że jeśli mamy nadal być ze sobą to razem musimy się starać, razem musimy się zmienić, a on ciągle mówi że to ja powinnam się zmienić. Nieraz też jest tak, że mowi coś innego a za parę chwil coś zupełnie sprzecznego. Czuje sie jak na huśtawce. Nie potrafię sobie z tym sama poradzić. Bardzo się rozpisałam, ale chcialam żebyście zrozumieli choć trochę skąd się wzięła moja kontrola itd. Mam nadzieję, że coś mi podpowiecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zagubiona28...z tego co wyczytałam z twojej krótkiej historii,to problem toksycznego zwiazku.bardzo trudno jest coś drastycznego ci doradzić,bo w skład twojej rodziny oprócz męża-bawidamka,wchodzą też dzieci,no i nie znam możliwości twojego charakteru.ale powiem tak.....nie rozmawiaj z nim więcej,jeżeli masz możliwość to spakuj się i wyprowadż na jakiś czas.ja nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji!rozmowy z nim i twój wyrażany smutek i żal po prostu już nie skutkują.twój mąż przyzwyczaił sie do twoich lamentów,które trwają określony czas.a potem wszystko wraca do normy a on jest góra,bo znów wygrał.jeżeli nie chcesz się wyprowadzać,bo nie masz w sobie tyle motywacji,samozaparcia to jedyne co mogę ci powiedzieć to....przyzwyczaj sie do tego!to okrutne i bzdurne, ale jeżeli nic z tym nie zrobisz to twoje życie będąc u jego boku,będzie tak wyglądało juz zawsze;(ale lepiej się będzie z tym pogodzić niż walczyć i ciągle przegrywać.potrafiłabyś się z tym pogodzić?nikt by nie potrafił,więc ,jeżeli tego nie chcesz to zrób mu terapie szokową i wyprowadz się,zbierz myśli i czekaj na jego ruch.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oreiro, dziękuję Ci za podpowiedź. Też myślałam o wyprowadzce. Jest tylko jeden problem, nie mam gdzie pójść z 2 dzieci. Nie stać mnie na wynajęcie niczego. Obecnie męża nie ma w domu, wraca dopiero w niedzielę. Obiecałam sobie, że przez te kilka dni w ogóle się do niego nie odezwę. Czasami myślę, że może jest w tym też trochę mojej winy, może nie powinnam tak często mówić tego jak ja się źle czuję, nie powinnam tłumaczyć wszystkiego nieustannie (nikt z nas przecież nie lubi jak mu się non stop truje o tym samym). Zobaczymy, jak o będzie kiedy on wróci z pracy. Obiecałam sobie, że nie będę się w żaden sposób narzucać, nie będę go do niczego zmuszać. On jest niedojrzały emocjonalnie (najmłodszy synuś, który nigdy nie ponosił odpowiedzialności za swoje czyny i słowa), a na to nie mam wpływu. Jeśli zaobserwuję jakieś zmiany na lepsze to ok, ale jeśli dalej będzie tak jak jest to zostaje mi nauczyć się z tym żyć, choć to bardzo trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZAGUBIONA28 to przykro mi,że nie masz dokąd pójść;(takie odizolowanie się od siebie dobrze by wam zrobiło.ale skoro nie masz gdzie uciec,to postaraj się ustalić sobie jakieś metody postępowania względem męza.ale takie których sie nie spodziewa:)bądz silna dla dzieci,siebie i waszego wspólnego szczęścia rodzinnego.trzymam kciuki.pokarz mu, że ma cię szanować a nie traktować jak dodatek do swojego życia!powodzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×