Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filmy i seriale


Magnolia

Rekomendowane odpowiedzi

shinobi, nie widziałam ale to w takim razie będzie następna pozycja "must see".

Widziałam Bright Star ( też Campion) te filmy są...nie wiem jak to nazwać...portrety kobiece....pełne delikatności, pasji, miłości, osadzone w innych realiach...mi przypominają bardzo literaturę Jane Austin którą kocham :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałam Bright Star ( też Campion) te filmy są...nie wiem jak to nazwać...portrety kobiece....pełne delikatności, pasji, miłości, osadzone w innych realiach...mi przypominają bardzo literaturę Jane Austin którą kocham :smile:

 

"Fortepian", "Bright Star" - świetne, "Anioł przy moim stole" trochę mniej świetny. Nie czytałem Jane Campion, ale tak coś kojarzę, że mogłyby Ci się spodobać filmy Jamesa Ivory'ego na czele z niezapomnianymi "Okruchami dnia".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miś wesołek, "Okruchy dnia"! Rewelacja!

 

Tak jest. Mocny film. Bolesny. Bardzo się na nim wzruszyłem. :why:

 

Dodam, że z pokrewnych klimatów uwielbiam "Gosford Park" Altmana.

 

Z Altmana, polecam "Na skróty" - przezabawny, złośliwy humor i galeria nie do końca fajnych postaci. :mrgreen: Najlepszy film A. moim zdaniem. Oglądałem ze sto razy i za każdym razem się śmaiłem na głos. :lol:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mogę polecić (nie obciążając sumienia) nie film wprawdzie, a mini-serial: "Angels in America". Al Pacino w jednej z głównych ról. zaryzykuję stwierdzenie, że jest mądry (obraz nie Al Pacino). dał mi sporo radości i odrobinę refleksji.

 

jest to jedna z najgenialniejszych produkcji, jakie widziałam.

niesamowita, przejmująca, wybitna.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miś wesołek, z filmów Jamesa Ivory, bo on chyba zrobił "Okruchy..." urzekł mnie też "Pokój z widokiem". :)

 

"Pokój z widokiem" również mi się podobał, podobnie jak "Howards End", ale "Okruchy" niosą ze sobą znacznie większy ładunek dramatyczny. Hopkins po prostu genialny. Tak mi było szkoda tej postaci, sam coś w sobie z niej mam myślę, niestety. Wzruszyłem się no. :why:

 

A no to się różnimy. Najlepsze jak dla mnie to: "Kolejny rok", "Sekrety i kłamstwa" oraz "Happy - go - lucky". "Wszystko albo nic" jest chyba jego najsłabszym filmem (co nie znaczy - złym), a to dlatego, że ****SPOILER***tego złego traktowania głównego bohatera przez żonę nie dało się jakoś szczególnie odczuć przez cały film i ta nagła eksplozja uczuć i pretensji w pewnym momencie wydawała mi się co najmniej niedostatecznie poparta w fabule***SPOILER****.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Girl Interrupted" opowiada historię dziewczyny z borderline, ale wydaje mi się, że samą chorobę przedstawia kiepsko lub wcale. oczywiście mogę się mylić, bo BPD znam tylko z objawów. kojarzę, że widziałem jeszcze jakiś, ale w tym momencie nie mogę sobie przypomnieć. jeśli uda mi się wydobyć tę informację z czeluści mojej mózgoczaszki, dam znać.

 

Korba, podpisuję się pod Twoimi słowami.

 

ponadto "Limits of control" - całkiem świeży. bardzo dziwny. ciekawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam prośbę zna ktoś film w którym jest motyw borderline ?

 

"Pięć łatwych utworów" - nie znam lepszego, choć tam nie pada słowo "borderline" ani razu, a Jack Nicholson wcale nie leczy się na żadną chorobę. Polecam, nie znam lepszego o bpd. Zgadzam się z przedmówcą: "Girl Interrupted" jest do bani.

 

Na zachętę fragment:

[videoyoutube=eJfwTdgCnYI][/videoyoutube]

...a może właśnie Was zniechęci. Obczajcie najlepiej cały. Opinie osób znających się w temacie czy ten film dobrze przedstawia pewne kwestie związane z tym zaburzeniem czy nie - bardzo mile widziane!

 

-- 12 kwi 2011, 23:35 --

 

Tu macie jeszcze reckę

http://www.filmweb.pl/user/Magnum_/reviews/Odnale%C5%BA%C4%87+siebie-8032

 

Naprawdę ciekaw jestem opinii zwłaszcza osób "zaburzonych", bo że jest to film o borderline, to sam uknułem taką teorię i nie wiem czy jest prawdziwa. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Girl Interrupted" to świetny film, ale nie powinno się go odbierać na zasadzie "film o chorobie", tylko "film o człowieku", jeżeli rozumiecie o co chodzi.

To jest tak jak np. z "Trainspotting", film nie jest o heroinie samej w sobie, bo bohaterowie równie dobrze mogli by się zalewać wódą, ale chodzi o samą ucieczkę od życia takiego jakie promuje dzisiejsze społeczeństwo, a dragi to tylko jedna z wielu możliwości ucieczki przed problemami. Podobnie jest z Requiem for a Dream i tym całym motywem z matką Harry'ego. To samo z "One Flew Over the Cuckoo's Nest", przykładów można podawać wiele.

 

Jak ktoś chce film o konkretnej chorobie to jest na pewno dużo dokumentów, które warto obejrzeć. Umieszczenie motywu choroby czy uzależnienia w filmie jest tylko pewnego rodzaju metaforą, żeby stworzyć konkretny świat dla bohaterów, którzy potem się zmieniają (najczęściej) i przechodzą do innego świata, albo nie.

 

Obejrzyjcie sobie "Little Miss Sunshine" i powiedzcie mi kto jest głównym bohaterem i o co w ogóle chodzi w tym filmie. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Pięć łatwych utworów" - nie znam lepszego, choć tam nie pada słowo "borderline" ani razu, a Jack Nicholson wcale nie leczy się na żadną chorobę. Polecam, nie znam lepszego o bpd. Zgadzam się z przedmówcą: "Girl Interrupted" jest do bani.

 

Nie wiem, czy to o borderline. Śmiem wątpić, bo nie każdy kto się miota jest od razu borderline, ale film bardzo dobry, akreacja JN wręcz wyśmienita.

 

Ale on się właśnie miotał w dość szczególny sposób i myślę, że wiele z cech bohatera pasowała do opisów borderline. Przy czym nie sądzę, że zamiarem scenarzysty i reżysera było przedstawienie tego zaburzenia, w czasie, gdy powstawał film pojęcie to chyba jeszcze nawet nie funkcjonowało albo dopiero raczkowało, ale mimowolnie i niejako przez przypadek przedstawili obraz osoby, która pasuje w dużym stopniu. Fajnie jak by ktoś to jeszcze obejrzał, najlepiej ktoś, kto ma z tym do czynienia na co dzień i potwierdził moje spostrzeżenia lub im zaprzeczył. Mogę nawet wrzucić, zachomikować ten film z polskimi napisami czy coś i się nim podzielić w celach poglądowych, bo go chyba dosyć trudno zdobyć. Jak ktoś zainteresowany tym niewątpliwie dobrym filmem, proszę pisać na PW.

 

Wczoraj "Boogie Nights" odświeżałem. Jeden z moich ulubionych filmów.

 

Bardzo dobry wybór. Jeden z moich ulubionych również, choć chyba i tak z Andersona najbardziej lubię "Magnolię".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do trzech znanych mi filmów Andersona (Boogie Nights, Magnolia, Aż poleje się krew), to uważam, że wszystkie są znakomite. "Boogie Nights" ubrano w najbardziej lekką formę i tematykę, dlatego najczęściej wracam do tego obrazu, bo nie jestem w stanie dobijać się jeszcze filmami. Atutów BN upatruję też w doskonale dobranej muzyce, doskonałych zdjęciach (długie ujęcia!, a scena otwierająca ów obraz to majstersztyk!), i realizacji bliskiej stylistyce Tarantino, choć moim zdaniem jest to dużo bardziej spójne. Film postrzegam jako kompletny, genialny, pozbawiony wad.

 

Masz rację, trudno te całkiem różne filmy porównywać, ale gdyby ktoś mi przystawił pistolet do głowy i kazał wybierać, odrzekłbym: "Magnolia". :)

A co do "Boogie Nights". Mnie się to najbardziej kojarzy z kinem Scorsese. To też jest taki film o dobry i złych czasach pewnej branży, rozkwicie, złotym okresie, a następnie o schyłku. Wszystko jest jednak robione na znacznie większym "sofcie"; nikt tu nikomu nie wkręca głowy w imadło, ani nie tłucze na kwaśne jabłko kijem bejsbollowym. Z drugiej strony, bohaterowie, podobnie jak gangsterzy Scorsese, również znacząco odbiegają od normy i cały fenomen tego filmu wydaje mi się polega na tym, że Anderson potrafił zwyczajnie po ludzku pochylić się nad swoimi bohaterami i pokazać ich z niezwykłą wrażliwością. Pomimo, że jest to film niezwykle dynamiczny, kolorowy, klimatyczny, z humorem, niesie ze sobą również spory ładunek dramatyczny, szczególnie w tych miejscach, w których pokazywane jest zagubienie tych ludzi wykonujących cokolwiek nietypowy zawód i konsekwencje ich "imprezowego" stylu życia. I tym się ten film różni od kina Tarantino, który również kręci świetne kino, ale u którego jeśli są rozmowy, to zazwyczaj o frytkach z keczupem. :mrgreen:

Jeśli wziąć pod uwagę, że za tak kompletnym, dopracowanym i przemyślanym filmem stoi niespełna dwudziestosiedmioletni reżyser, to nie ulega wątpliwości, że jest on geniuszen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaaplikowałem sobie wczoraj dwa filmy i oba świetne. Pierwszy to od dawna czekający w kolejce Fortepian, a drugi W lepszym świecie Susanne Bier. Dziś robię powtórkę jednego z moich ulubionych filmów made in New Zeland W kryjówce mojego ojca. Jeśli ktoś nie oglądał i wyczuł w tym wątku mój gust i go podziela to na pewno nie będzie zawiedziony. Na poprawę humoru można obejrzeć super jak dla mnie komedię też produkcji NZ Orzeł kontra Rekin. Kino nowozelandzkie ma się dobrze. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W lepszym świecie Susanne Bier.

 

I jak i jak? Podobało się? :)

 

Dziś robię powtórkę jednego z moich ulubionych filmów made in New Zeland W kryjówce mojego ojca.

 

Na pewno sprawdzę. Wygląda ciekawie. :)

 

Na poprawę humoru można obejrzeć super jak dla mnie komedię też produkcji NZ Orzeł kontra Rekin. Kino nowozelandzkie ma się dobrze. :smile:

 

Znam. Zemsta jest słodka, zwłaszcza w tym filmie. :lol: Bardzo sympatycznym i humor poprawiającym jest też nowy film Taiki Waititi, "Boy". Może nie jakieś wielkie dzieło, ale film nietypowy i z charakterem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miś wesołek, W lepszym świecie - super, naprawdę. Oby więcej takich filmów.

Boy - obejrzany, a jakże! Taka egzotyczna, zabawna komedyjka inna niż wszystkie. Jeśli ktoś takie lubi to polecam także Bogowie muszą być szaleni produkcji Bostwana + RPA. Film ma 30 lat, a wciąż bawi i pozostaje aktualny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, "W lepszym świecie" super film, ogląda się go na jednym wielkim wdechu, ale wydaje mi się, że jednak nie do końca wyszło scenarzystom - reżyserce to równoważenie racji obu stron (postawy aktywno - idealistycznej i bierno - idealistycznej). Moment z "Wielkoludem" był przeważający i jak już tamten facet, lekarz, się przełamał, odkręcanie wszystkiego zmierzające do wniosku, że tak naprawdę prawda leży pośrodku, zabrzmiało dla mnie trochę fałszywie. Znakomity, ale nie do końca. W gruncie rzeczy można go wręcz odczytywać jako manifest antypacyfistyczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miś wesołek, Mnie to nie zabrzmiało fałszywie, bo jak się miał inaczej zachować? Zrobił to co do niego należało w myśl zasady: ja powinienem być w porządku. Nie napiszę więcej, bo musiałbym zdradzić treść filmu, a może ktoś zechce go obejrzeć.

 

Obejrzałem dziś Dworzec nadziei. Całkiem niezły jak na brazylijską produkcję. Skojarzył mi się przy okazji japoński Kikujiro no natsu, choć to zupełnie inna bajka. Takeshi Kitano jest taką osobowością, że mnie rozwala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem do poduszki Rusałkę. Jeśli ktoś oglądał, w co nie wątpię, Amelię to jest to powtórka z tego filmu. Oczywiście to nie jest jakaś zrzyna czy ordynarna podróba, bo scenariusze są zupełnie różne, Rusałka osadzona jest w rosyjskiej rzeczywistości, ale podobieństwo obu filmów jest niezaprzeczalne. Amelię ogląda się lepiej; są lepsze zdjęcia, Audrey Tautou ma więcej uroku i talentu niż tytułowa Rusałka, ale scenariusze są mniej więcej na tym samym poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W weekend zaliczyłem dwa filmy: Drobne cwaniaczki jeden z gorszych filmów Woody Allena, a drugi to Persona Bergmana z 1966 roku. Bergman w najlepszej swojej formie. Film znany i nie potrzebuje dodatkowych rekomendacji. Bergmana jednak trzeba lubić, bo to nie jest kino służące tylko rozrywce.

 

Dziś w planach Bullet Ballet jednego z moich ulubionych japońskich reżyserów Shinya Tsukamoto. Oglądałem jego 3 filmy i wszystkie mi się podobały, a szczególnie Wąż czerwcowy. Film bardzo specyficzny i dość kontrowersyjny; dla jednych arcydzieło, a dla innych kicz. Paradoksem jest, że film dość trudny, a jednak nie nużący - ogląda się go gładko. Kocham ten film przede wszystkim za klimat skąpanego w deszczu Tokio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×