Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Musicie zrozumieć, dobrzy ludzie, że z lękiem nie można walczyć. Opór tylko go podsyca. Trzeba mu się poddać, a raczej pozwolić sobie na niego. Kiedy przychodzi, powiedzcie sobie: mam prawo poczuć się jeszcze gorzej, dużo gorzej, stracić przytomność, dostać wylewu, i tu, w tym sklepie (kinie, lupanarze, sali wykładowej) polec wobec tych wszystkich ludzi, czyli zrobić to przed czym ręcami i nogami się bronicie. Ale nie chodzi tylko o to, żeby sobie tak powiedzieć. Trzeba być na to naprawdę g o t o w y m. Z całym spokojem pozwolić sobie na to, żeby ewentualnie chwilę później leżeć wygodnie na noszach w pędzącej na sygnale karetce i korzystać z dobrodziejstw wynikających z ubezpieczenia.

Odważnym polecam świadomie położyć się na środku hipermarketu, ewentualnie wysiąść z auta na wybitnie ruchliwym skrzyżowaniu i rozłożyć ręce.

Odwracanie uwagi może i jest dobre, ale jak często można ją odwracać? To działanie doraźne, a mnie chodzi o pewną generalną filozofię.

Wmawianie sobie, że jest dobrze, kiedy nie jest - to metoda prowadząca na manowce.

Dajcie sobie prawo do najgorszego, do totalnej porażki i kompromitacji, w każdej, podkreślam, w każdej sytuacji, bez względu na to czy jest to kolacja u królowej, czy zakupy w rybnym. Taki stan świadomości to brak nerwicy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faun...czyli uwazasz,ze nalezy sie poddac lekowi...a nie z nim walczyc?Czy moglbys mi powiedziec na czym te poddanie dokladniej polega...bo ja w rybnym sie nie poloze..ani na autostradzie.. ;) nie jestem na tyle odwazna zeby sobie na to pozwolic..prosze jezeli masz wiecej wskazowek to napisz mi o tym...szczerze mowiac nigdy nie probowalam poddac sie moim lekom...raczej zawsze z nimi walczylam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc ja mialam z malymi przerwami "takie cos" przez kilkanaScie lat .Doszlo do tego ze poza furte nie wychodzilam sama z domu. Od marca sie lecze u psychiatry.Teraz zaczynam psychoterapie i powolne odstawianie leku. Czuje sie cudownie.Wszedzie chodze sama, nie mam zadnych lekow.Smialo moge stac w kolejce na poczcie i w sklepie. Mialam tez bardzo silne bole glowy. Pod wplywem leczenia tez wszystko zniknelo. Mozna powiedziec ze dostalam nowa szanse, nowe zycie. Jestem bardzo szczesliwa bo wydawalo mi sie ze taki to juz moj los z moimi przypadlosciami. Nie bojcie sie leczcie sie , bo naprawde szkoda zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak wam ale mi ostatnio te objawy sę nasiliły - zrzucam winę na fronty atmosfertyczne, które silnie działają na mój układ nerwowy ale może wina tkwi gdzie indziej. Dochodzi do tego jeszcze uczucie falowania gdy idę - ostatnio w sklepie wpadłam w panikę, bo nie dość że czułam się na wzburzonym morzu to przez chwilę miałam uczucie jakbym lewitowała!!! Nie czułam gruntu pod stopami.....macie tak czasami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba Faun ma tutaj troche racji ,sam sie mecze z lękami i objawami od roku,i ostatnio wlasnie tak podchodze do sprawy niech bedzie co ma byc,trzeba to przyjac a nie tym walczyc,raczej uswiadamiac sobie przyczyny a nie walczyc z objawami czy lękami.Poza tym zajecie sie czyms naprawde odwraca nasza uwage od tego bagna ,widze to po sobie bo od tygodnia pracuje i pewne objawy znikneły.

, ktore mialem od pol roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc,mam pytanie biore seroxat 20mg dziennie czyli jedna tabletka rano, na poczatku brania było wszystko dobrze,po czterech dniach kiedy w koncu wziałem całą,a nie połowki złapał mnie niesamowity lęk. inny niz wczesniej,bardziej tak sie go odczówałem na ciele niz w głowie(?) minął miesiąc wszystko super,lecz los tak chiał, ze nie miałem pieniązków na wykupienie nastepnej paczki leku i teraz cztery dni nie biore, dzis juz pieniazkli bede miał jutro rano lece do apteki albo jeszcze dzis. ale nie o to chodzi przestałem brać,zaczynają sie skutki odstawienia leku nagle zaczynają sie u mnie lęki, są jednak one troche inne tak jak pisałem wczesniej, bardziej odczówam je na ciele niz w głowie, czasem tak zabije serce i troche ugninają sie nogi całkiem inaczej,uciskanie w klatce,wiem ze na chemie nie mam wpływu to jest troche frustrujące,to tak jak by prochy rządziły tobą. nie warzne jak zyjesz co robiłes,jak sie zmieniałes przez ten miesiąc przestajesz brać i boom nagle znów,ciekaw jestem czy czy to przez pierwsze kilka dni od odstawieniu leku jest tak, że to znów powraca. czy juz to nie powróci. kiedys byłem przekonany, ze leki to złoty środek,a teraz wiem, ze zmiana trybu zycia, moich spostrzezeń i myśli psychoterapia jest to ponad 50% sukcesu, lecz nie mam wpływu na nagłe napady leku a to kolejne ok 30% reszta to inne czynniki. przperaszm moze troche pisze bzdury nie wiem,ale gdzies musze sie wypowiedziec co czuje bo wizyta u psychologa dop. 23-ciego :) poprostu jakos tak to spostrzegam, wsumie zszedłem z tematu. ale jak to jest z tymi lekami u was po lekach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczne moze od tego,ze juz od roku nie mialam ataku,pomalu wychodzilam z nerwicy,przynajmniej tak mi sie wydawalo.A wczoraj wieczorem rozmawiajac przez telefon,zaczalo sie ze mna cos dziac.Fala goraca mnie oblala,nie moglam oddychac,serce zaczelo zapiepszac jak oszalale,cisnienie mi podskoczylo i zoladek mialam w gardle.Qrde cos okropnego,do tego nerwobole w okolicy serca.Dramat normalnie przezylam.Powiedzcie czy wy tez tak macie? Juz myslalam,ze to zawal serca,okropnosc.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem ze dwa razy, teraz nauczyłem się bagatelizować te sprawy sercowe, nie chce znowu marnować czasu na oddziale kardiologii :mrgreen: Bo 170/120 czy coś koło tego w wieku 18 lat to już lekka przesada... Bardzo mi zaszkodził ten pobyt, niby wszystko ok, ale psychicznie po prostu siadłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,już się prawie cieszyłam że może mi przeszło a tu znowu dziś w nocy zaczęło się.Najpierw jakieś skurcze brzuch,potem kłucie z lewej strony pod żebrami a następnie jakieś lęki jak zasypiałam uczucie że stanie się zaraz coś złego do tego dochodzi takie dziwne brzęczenie całego ciała szczegulnie w klatce piersiowej jakbym tam miała ul z pszczołami.Nie moge uleżeć muszę się ruszać, przebieram nogami swędzi mnie całe ciało serce kołacze albo tak się dziwnie wywraca.Do tego suchość w ustach trzęsące ręcę.To jest strasznie męczące nie spałam prawie wogule trocze się uspokoiło po milocardinie.Jestem sczępem człowieka a kiedyś byłam pełna życia.Tak strasznie sie wtedy w nocy boję dawniej jeździłam na pogotowie ale tam się tylko ze mnie śmiali teraz już nie jeźdzę cierpię sama w domu.Czy wy też tak macie.Błagam napiszcie.Wszystkiego się boję a najbardziej śmierci mam dla kogo żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Ja czesto mam podobne sceny,nie tylko w nocy,ale w ciagu dnia.Czasem naprawde mam dosc,probuje to olewac,ale lęk jest silniejszy ode mnie,Lecze sie u psychiatry,ale te zmiany lekow nic mi nie pomagaja.Poza tym nikt mnie nie potrafi zrozumiec,a nerwica doprowadza mnie do obledu.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj kochana, ile razy to ja tak umierałam. Objawy prawie identyczne jak u Ciebie. Ale na szczęście nic mi się nie stało. I Tobie też nic nie będzie. Warto mieć zawsze w domu jakiś środek, który w takich przypadkach działa szybko i w 100% skutecznie.

Ale najważniejsz to uświadomić sobie, że to wszystko dzieje się w naszych głowach. Niestety, sama spowodowałaś taki stan rzeczy. Trochę treningu i nauczysz się nad tym panować.

Nic Ci nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leżałam i wyobrażałam sobie że jestem na plaży grzeje słoneczko ale to spowodowało że sie rozluźniłam i było jeszcze gożej nie mogłam już wogule leżeć muszę wtedy siedzieć bo jak się kładę to myslę ze umieram.Staram się mówić do siebie że to tylko nerwy nic ci nie będzie triszkę pomaga bo pewno juz bym leciała na pogotowie a takto nie ide bo po co :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×